Przeczytaj
SylwaSylwa rodzinna
Matka odchodzi to książka‑tren. To niezwykłe pożegnanie z matką, ale również rodzinna opowieść o matce. „Rodzinna” w dwojakim sensie. Po pierwsze – istniejąca w rodzinie, a po drugie – przez rodzinę opowiadana. Jest to bowiem opowieść Różewiczów przedstawiana z różnych perspektyw przez różnych jej członków: Matkę – Stefanię Różewiczową, poetę Tadeusza Różewicza, jego brata Janusza (zamordowanego przez Niemców) i brata Stanisława (reżysera filmowego). Poszczególne wypowiedzi stanowią fragmenty składające się na całość, która mogłaby być zatytułowana (jak jeden z tomów poety) Zawsze fragment. Znajdujemy więc autentyczne fragmenty pamiętnika Stefanii, która opisuje w nich życie i obyczaje wsi swojej młodości oraz historię urodzin i wczesne dzieciństwo Tadeusza. Czytamy fragmenty dziennika pisanego przez poetę latem 1957 roku w Gliwicach, w czasie nieuleczalnej choroby matki. Pamiętnik matki i dziennik syna rozdzielają wiersze dla Matki i o Matce, pisane przez poetę w ciągu wielu lat. Książkę kończą dwie opowieści: fragment listu Janusza Różewicza z 1940 r. i narracja Stanisława Różewicza zatytułowana W kalejdoskopie…
Obraz Matki
Wszystkie opowiadane historie tworzą dopełniający się wizerunek Matki – kobiety pełnej ciepła, troskliwej, cierpliwej, zapracowanej i pochłoniętej codziennymi domowymi obowiązkami. Matki opiekuńczej i wprowadzającej synów w tradycję. Powracają więc w wierszach Tadeusza Różewicza i opowieści jego brata Stanisława obrazy z dzieciństwa, w których Matka jest postacią centralną. Rozumie ona dziecięce wybiegi i małe kłamstwa. Objaśnia świat, cieszy się z sukcesów szkolnych wszystkich trzech synów. Drży o każdego z nich, gdy idą do partyzantki. Przestaje być opiekunką, musi patrzeć z oddalenia na wybory synów. Przychodzi jednak chwila, gdy role się odwracają. Gdy to ona wymaga opieki i staje się bezradnym „dzieckiem”, o którym pisze poeta w Dzienniku gliwickim.
Cierpienie i dramat umierania opisane są, jak zwykle u Różewicza, w sposób bardzo oszczędny. Nie ma patosu, przeważa (czasami wręcz naturalistyczny) obraz umierania, w którym fizjologia jest na pierwszym miejscu. I tylko westchnienia syna, wyrażające zrozumienie i empatię dla wszystkich odruchów i zachowań matki, jeszcze bardziej wyostrzają dramat samotności umierania i bezsilności najbliższych.
Odchodzenie
W kontekście całego utworu tytułowe odchodzenie
może mieć kilka znaczeń. Pierwsze jest oczywiste i poświadczone w Dzienniku gliwickim – to synonim umierania. Odchodzenie jest w tym wypadku słowem łagodniejszym – eufemizmem. Choć niesie ze sobą element nieodwołalności (ktoś odchodzi), to można je łączyć z czymś, co jest jeszcze odwracalne, co daje nadzieję. W słowie umieranie
nadziei nie ma.
Inny sens tytułowego odchodzenia
można dostrzec, gdy uświadomi się dystans czterdziestu lat, który dzieli zdarzenia przedstawione w Dzienniku gliwickim i wydanie książki Matka odchodzi. To czas zacierania w pamięci kształtów rzeczywistości związanej z Matką. Z pamięci zaczyna „odchodzić” ona sama. Ale Różewicz czuje to „odchodzenie”, bo sam jest już człowiekiem w podeszłym wieku i ma świadomość „pracy czasu”, który zawsze niweczy, nigdy nie utrwala. Poeta znajduje więc sposób na zachowanie pamięci, stawia Matce literacki pomnik. Mógłby powtórzyć za Słowackim:
Ta kartka wieki tu będzie płakała i łez jej stanie
Odchodzenie
zostało utrwalone w słowie… na zawsze.
Fotografia
Piszący o książce Różewicza Matka odchodzi zwracają uwagę na rolę ilustracji. Jest ich w tomiku piętnaście. Poza trzema – pocztówką z małej miejscowości na północy Korsyki i dwiema fotokopiami (listu Matki do Tadeusza oraz kartki z kalendarza z datą śmierci) – pozostałe to czarno‑białe fotografie utrwalające Matkę (samą lub w towarzystwie synów), ojca (na dwóch zdjęciach portretowych), przyjaciół. Większość z tych osób już dawno nie żyje. Zdjęcia odgrywają w książce bardzo ważną rolę. Identyfikują tę, o której opowiada syn. Stanowią też dopełnienie prawdy o ludziach, którzy są współbohaterami opowieści o Matce. Wszystkie zatrzymane w kadrze postaci, uchwycone spojrzenia są świadectwem zarówno życia, jak i przemijania. Zdjęcia matki, ojca, synów, przyjaciół utrwalają ich przede wszystkim w młodości. Z dwóch tylko patrzą oczy dojrzałej kobiety: z portretu zrobionego chyba już po wojnie i ze zdjęcia, na którym schowana jest za synem Tadeuszem i tuli się do jego ramienia. Pierwsze podpisane zostało: Oczy matki spoczywają na mnie
, a drugie: W kwietniu 1944 roku przyszedłem z «lasu» na przepustkę. Mama się ucieszyła…
. Fotografie utrwalają więc chwile radosne i uroczyste, słowo – opowiada o smutku. Ten związek może wyrażać samą kwintesencję życia i doświadczenia ludzkiego. Na okładce książki również znajduje się wizerunek Matki, w formie nagrobnego medalionu – ubrana jest w strój wizytowy. Jej oczy są głęboko osadzone, wyraźne, nieco zamyślone. Poeta kilkakrotnie pisze o nich: Oczy matki spoczywają na mnie
. Od tych słów rozpoczyna także swoją opowieść-trentren.
Różewicz na przełomie wieków (fragment)R1L5j4jsvovZn […] Różewicz zdaje się […] żądać, aby książkę tę [Matka odchodzi] traktować jako bolesną konfesję lub autobiograficzne wyznanie; aby tekst poetycki czytać tak, jak czyta się list do osoby, która na długo i daleko wyjechała. Tej sugestii poddaje się większość recenzentów tomu Matka odchodzi, którzy piszą o tym, że Różewicz spowiada się z nadziei, których nie spełnił, i zawodów, jakie sprawił matce.
Apeluje do naszych zanikających sumień i ostygłych uczuć, przywraca nam pamięć o najważniejszych i najprostszych wartościach, raz jeszcze wyrzeka się przywilejów, jakie daje mowa poetycka, aby prostym i rzeczowym językiem naszkicować okrutny obraz umierania własnej matki. A wszystko w imię przeraźliwej prawdy o ludzkiej egzystencji, prawdy o zepsuciu i męce ciała, niezawinionym cierpieniu, braku nagrody za dobro i braku kary za zło, nieobecności Sędziego.
Do takiej lektury dodałbym kilka jeszcze uwag. Powiedziałbym zatem, że tom Matka odchodzi to książka, by tak rzec, rodzinna. Zbiera stare i nowe teksty Tadeusza Różewicza (zarówno poetyckie, jak i fragmenty prozy), ponadto zawiera teksty dwóch braci poety Stanisława i Janusza, a także fragmenty pamiętnika matki trójki rodzeństwa – Stefanii.
Zastanawia nieobecność ojca oraz umieszczona na końcu niejako symbolicznie zniszczona jego fotografia. W książce znajdujemy wprawdzie także cykl Wierszy dla ojca, cykl ten składa się jednak z 4 utworów, podczas gdy cykl Wiersze dla matki liczy 24. Ojciec dojeżdża do pracy do Częstochowy, ma dziwne pomysły (gra na loterii, wierzy, że wygra milion), jest trochę oddalony, zasłonięty gazetą, umieszczony zawsze nieco obok. Zwróćmy ponadto uwagę, iż z zamieszczonego w tomie Dziennika gliwickiego wynika, że przy umieraniu matki ojca nie ma (mamy tylko krótkie i enigmatyczne uwagi o tym, że właśnie wyjechał, oraz informację, że został do niego wysłany list z życzeniami imieninowymi). Wszystko to sprawia, że postać ojca stanowi w konstrukcji tomu pewną tajemnicę.
Inaczej matka. Jej obraz jest wprawdzie naszkicowany niezwykle dyskretnie, oszczędnymi środkami, bez nadmiaru patosu czy sentymentalizmu. Ale jest to jednak, mimo całego kunsztu poetyckiego Różewicza, obraz konwencjonalny. Matka znajduje się w centrum domu. Budzi synów ze snu i przygotowuje do szkoły. Jest nieustannie zajęta, zapracowana, a mimo to znajduje czas na czytanie książek (Prusa, Kadena, Kraszewskiego, Tuwima). Gdy nie czyta, wyszywa. Lubi kwiaty. Zna nazwy ziół i drzew. Martwi się zmartwieniami synów, cieszy ich sukcesami. Jest kobietą ofiarną, mądrą, pracowitą, wyrozumiałą.
[…]W Dzienniku gliwickim, zapisie umierania matki, dochodzi do znaczącego odwrócenia ról. To syn staje się opiekunem, matka – dzieckiem (Moje chore, biedne dziecko– to niemal refren dziennika). Do czynności syna należy między innymi: wykonywanie lewatywy, wysadzanie, wycieranie rozlanego moczu.
Mimo to dochodzi do samooskarżenia, dowiadujemy się, że podczas śmiertelnej choroby matki syn myśli o książkach, jakie mógłby napisać, gdyby miał czas i możliwości. Pisze żartobliwe wierszyki. Marzy o tym, aby wyjechać. Zamyka się w swoim pokoju i robi notatki. Oto dlaczego w książce umieszczony został autokomentarz mówiący, że Matka odchodzi to książka pozbawiona smaku. Pozbawiona smaku, ale za to – pełna prawdy!
Jakie elementy, według badacza, decydują o konwencjonalności przedstawienia matki? Zaprezentuj swoje zdanie, wykorzystaj znajomość całego utworu.
Jaka, według autora szkicu, jest prawda o człowieku zawarta w tomie Tadeusza Różewicza Matka odchodzi? Przedstaw także własne zdanie na ten temat.
Słownik
chronologiczne zapiski o charakterze osobistym, w którym wpisy dokonywane są codziennie; służy autorowi do notowania codziennych przeżyć, refleksji, zapiski nie muszą układać się w spójną fabułę
(łac. confessio) spowiedź, wyznanie, zwierzenie
(łac. silva [rerum] – las [rzeczy]) w dawnej Polsce zbiór wiadomości dotyczących różnych zdarzeń i ludzi, spisywanych zwykle w domach szlacheckich lub książęcych w ciągu kilku pokoleń, rodzaj kroniki rodzinnej
(gr. thetarhoέomicronmualfaiota – głośno płakać > łac. threnus) utwór liryczny o charakterze elegijnym, opłakujący zmarłego oraz sławiący jego zalety i zasługi, pieśń żałobna; w literaturze polskiej najsłynniejszy jest cykl trenów Jana Kochanowskiego