Przeczytaj
Dwie katedry, dwie epoki…
Katedry kojarzą się głównie ze średniowieczem. Jest tak, choć tego typu budowle powstają także dziś. Za najsłynniejszą współczesną nam katedrę (warto przypomnieć, że budowa wciąż trwa, a zaczęła się w 1882 roku!) uchodzi niezwykła Świątynia Pokutna Świętej Rodziny, czyli Sagrada Familia w Barcelonie, zaprojektowana przez hiszpańskiego architekta Antoniego Gaudiego.
Sagrada Familia należy do tych budowli, które rozpoznają niemal wszyscy mieszkańcy naszego globu (obok wieży Eiffla w Paryżu, nowojorskiego Empire State Building, podkairskich piramid, opery w Sydney, moskiewskiego Kremla czy Krzywej Wieży w Pizie). Wśród najważniejszych dokonań architektonicznych w dziejach ludzkości znajduje się też katedra Notre‑Dame w Paryżu. Sagrada Familia ma kształt, który wynika z łączenia typowej dla katedr europejskich konstrukcji z niezwykłą wizją secesyjnej świątyni, wizją powstałą w wyobraźni jej głównego architekta - Antonio Gaudiego. Notre‑Dame w Paryżu natomiast można potraktować jako swoistą kwintesencję gotyku. Ów styl w sztuce tak mocno kojarzy się z katedrą, że pojęcia „gotyk” i „katedra” stały się niemal nierozerwalne i zdarza się nazywać tak świątynię, która formalnie nią nie jest, lecz powstała w średniowieczu i ma odpowiednio duże rozmiary.
O randze (właściwie każdej) każdej katedry decyduje fakt, iż zgodnie z definicją jest głównym kościołem biskupim w danej diecezji katolickiej. Jednak jej znaczenie nie wynika tylko z faktu, że stanowi centrum administracji kościelnej – katedra to też niezwykłe dzieło sztuki, inspirujące do tworzenia innych dzieł!
Katedra, czyli… tron
Pierwotnie katedrą nazywano tron, na którym starożytni filozofowie czy retorzy wygłaszali wykłady lub mowy. Kiedy chrześcijaństwo stało się religią panującą, na tronach zaczęli zasiadać biskupi i z nich nauczać prawd wiary. Do dziś mówi się, że ktoś przemawia ex cathedra – oznacza to sytuację, w której albo papież wypowiada się w kwestiach wiary (i jest to niepodważalne), albo ktokolwiek stwierdza coś w sposób kategoryczny i autorytatywny. W X stuleciu nazwa zaczęła obejmować już cały kościół, w którym biskup odprawiał nabożeństwa i który uznawano za najważniejszy w diecezji.
Katedry gotyckie powstawały od wieku XII (w latach 1140‑1168 zbudowano pierwszą z nich – we francuskim Sens) do wieku XV. Postawiono ich wówczas we Francji niemal 80! Długiemu okresowi mody na katedry towarzyszył długi czas powstawania każdej z nich. Właściwie nie zdarzało się, aby ten, kto rozpoczynał budowę takiej świątyni, mógł cieszyć się widokiem ukończonej budowli, np. katedra św. Szczepana w Bourges powstawała niemal wiek! Decydowały o tym m.in. ogromne koszty, jakie trzeba było ponieść, by stworzyć tę swoistą „górę kamieni”. Owe „góry” miały wznosić się aż do nieba. Ambicją architektów było stawianie coraz wyższych naw oraz wież (nawa główna w Sens liczy 30 m, natomiast ta z Beauvais – już ponad 48 m). Poczucie, że katedra sięga chmur, było potęgowane przez fakt, że starano się też stawiać świątynie smukłe, strzeliste, „skierowane do nieba”, co uzyskiwano, stosując m.in. ostrołuki, zewnętrzne przyporyprzypory czy arkadyarkady.
Ambicja „dotknięcia nieba” może wywołać skojarzenia z biblijną historią o wieży Babel, lecz budowniczowie podkreślali, że robią to ad maiorem Dei gloriam (łac. „na większą chwałę Bożą”).
Katedra to alfabet
Wiernemu, który znalazł się w katedrze, miały towarzyszyć odczucia niemalże mistyczne. Wspomagało je odwoływanie się do symboliki i alegorii. Już przed wejściem do świątyni na tympanonie można było dostrzec płaskorzeźby ilustrujące wybrane sceny biblijne (głównie: Sąd Ostateczny). Odpowiednio zaprojektowane witraże wpuszczały do środka światło słoneczne, przy czym jasność dominowała w górnych partiach budowli (co miało imitować rozświetlone niebo). Sklepienie podpierało zazwyczaj 12 kolumn, a liczba ta przecież odpowiada liczbie apostołów, natomiast kościół składał się z trzech naw, co mogło nawiązywać do Trójcy Świętej.
W ten sposób katedra stawała się swoistym alfabetem, dzięki któremu nawet osoba niepiśmienna mogła „czytać” świat – liczne obrazy czy rzeźby przedstawiały wydarzenia biblijne lub epizody z żywotów świętych, a kształt budowli („wędrującej” z ziemi do nieba) podpowiadał, dokąd powinien dążyć człowiek. Katedrę można więc nazwać księgą pełną znaków, przy czym tylko niektóre z nich pojmował zwykły człowiek, bo część symboliczną rozumieli jedynie wykształceni odbiorcy. Taka katedra - potężna, pnąca się ku niebu, przemawiająca za pomocą samej architektury, ale też rzeźb i obrazów - była jednak nie tylko Domem Bożym. Był to także dom zbierających się w niej ludzi. To tu (na stojąco, bo nie było ławek) uczestniczono we mszy, obchodzono uroczystości, słuchano dekretów, ale również odbywano świeckie zebrania, a nawet… spano.
Katedra Notre‑Dame w Paryżu
Wspomniana już paryska katedra Notre‑Dame (wezwanie oznacza Naszą Panią, czyli Matkę Bożą) zainspirowała stworzenie setek dzieł kultury: utworów literackich, obrazów, a współcześnie staje się niezwykle charakterystycznym tłem w filmach (w tym – animowanych), grach komputerowych, klipach muzycznych. Jednym z pierwszych twórców, którzy ją opisali, był francuski pisarz Wiktor Hugo.
W powieści Katedra Marii Panny w Paryżu Hugo bardzo dokładnie odtworzył słowem wygląd tej świątyni, podkreślając, że budowana w latach 1163‑1345 katedra ulegała później licznym zmianom. Hugo wiedział, że Notre‑Dame ma swój własny styl, lecz sygnalizował też jej typowość konstrukcyjną.
Katedra Marii Panny w ParyżuSzkielet wnętrza jest zawsze ten sam i zawsze ten sam jest logiczny układ części. Jakakolwiek by była rzeźbiona i wycinana powłoka katedry, odnajdziemy zawsze pod nią bodaj w stadium zaczątku, bodaj w stadium zarodka bazylikę rzymską. Podług odwiecznie tego samego prawa rozkłada się ona na ziemi. Są to niezmiennie dwie nawy przecinające się na krzyż, którego część najwyższa, zaokrąglona w absydę, tworzy prezbiterium, są to zawsze nawy boczne – dla procesji odbywających się wewnątrz kościoła i dla kaplic, niby dwa boczne trakty, na które nawa główna otwiera się arkadami. Oto założenie, a liczba kaplic, portali, kolumn i wież zmienia się bez końca, zależnie od kaprysów epoki, narodu i sztuki. Skoro zapewnione i zabezpieczone zostały warunki dla wypełniania religijnego obrzędu – architektura może robić wszystko, co się jej podoba. Układa sobie i zestawia posągi, witraże, rozety, arabeski, ząbkowania, kapitele, płaskorzeźby, wszystko, co tylko jest zdolna wymyślić, według takiego logarytmu, jaki jej najbardziej odpowiada. Stąd to się bierze cudowna rozmaitość zewnętrzna tych gmachów, u których podstaw leży tak wielki ład i jednolitość. Pień drzewa jest niezmienny, liście są kapryśnie różnorodne.
Świątynia znajdująca się w samym sercu Paryża jest nie tylko najwyższej klasy zabytkiem architektury, ale też miejscem przechowywania cennych relikwii (wśród których znajduje się uznawana za autentyczną korona cierniowa Chrystusa oraz tunika św. Ludwika) i licznych dzieł sztuki. Historia katedry obfituje w chwalebne wydarzenia dla całego kraju (tu koronowano niektórych jej władców), ale też te tragiczne: w okresie Wielkiej Rewolucji Francuskiej poważnie rozpatrywano pomysł jej zburzenia, natomiast wiosną 2019 roku doszło do pożaru, który strawił dużą część tego słynnego kościoła. Darczyńcy prywatni oraz firmy z całego świata wpłacają środki na odbudowę zabytku.
Wiktor Hugo w swojej powieści zamieścił m.in. fragment, w którym dokładnie opisał fasadę paryskiej katedry Notre‑Dame. W czasach, gdy nie było fotografii, wielu odbiorców zobaczyło tę świątynię oczami francuskiego pisarza.
Katedra Marii Panny w ParyżuA więc […] niewiele jest na pewno piękniejszych kart architektury niż ta fasada, gdzie kolejno a równocześnie trzy portale wykrojone głębokimi ostrołukowymi archiwoltami, fryz dwudziestu ośmiu nisz królewskich, cały haftowany i dziergany w kamieniu, ogromna rozeta środkowa w asyście dwu bocznych okien, niby kapłan między diakonem i subdiakonem, wysoka i lekka galeria trójlistnych arkad dźwigających ciężkie belkowanie na swych smukłych kolumienkach i wreszcie dwie masywne i ciemne wieże z okapami z łupku – harmonijne części przepysznej całości? ułożone w pięć gigantycznych kondygnacji – wznoszą się przed ludzkim okiem, tak rozmaite a tak uporządkowane, w bogactwie swych niezliczonych detali, rzeźbionych, rżniętych, kutych, związanych silnie i pewnie ze spokojnym – ogromem całości; ta wielka symfonia kamienna […]; ten cudowny wytwór współdziałania wszystkich sił epoki, gdzie z każdego kamienia tysiącem form wytryska fantazja rzemieślnika podporządkowana geniuszowi artysty; jednym słowem – ten swoisty twór człowieka, potężny i płodny niczym twór boski, któremu jego podwójną właściwość: rozmaitość i wiecznotrwałość, wykradła chyba i przywłaszczyła sobie ta fasada.
A to, co powiedzieliśmy o fasadzie, trzeba powiedzieć o całym kościele; to, co powiedzieliśmy o katedrze paryskiej – trzeba powiedzieć o wszystkich średniowiecznych kościołach chrześcijaństwa. W tej samorodnej i logicznej sztuce wszystko wiąże się w całość, wszystko z siebie nawzajem wynika. Zmierz duży palec u stopy, a wymierzysz olbrzyma.
Katedra uwieczniona w poezji
To, że francuski twórca epoki romantyzmu będzie z zachwytem pisał o gotyckiej katedrze stojącej w środku Paryża – nie dziwi. Pewnym zaskoczeniem może być natomiast fakt, że wielokrotnie o paryskiej Notre‑Dame wypowiadał się polski poeta awangardowyawangardowy Julian Przyboś.
Przyboś kilka razy był we Francji. Zaowocowało to kilkunastoma utworami, w których pojawia się temat katedry. Cztery z tych dzieł już w tytule informują, że inspiracją do ich napisania była katedra Notre‑Dame w Paryżu. W wierszach znalazły się wyraźne odniesienia do wyglądu świątyni: jej zewnętrznych murów oraz tego, co można zobaczyć w środku. W ten sposób jedno dzieło (tu: poetyckie) odnosi się do innego dzieła (tu: architektonicznego), transponuje je na swój własny język. Taki literacki opis dzieła sztuki nazywany jest ekfraząekfrazą. W języku greckim słowo to oznacza dokładny opis. W literaturze jest to opis z wykorzystaniem środków stylistycznych, a więc mający odmienny charakter od opisu dokonanego przez krytyka czy historyka sztuki.
Oto trzy utwory Juliana Przybosia o katedrze Notre‑Dame:
Notre-DameZ miliona złożonych do modlitwy palców wzlatująca przestrzeń!
Lecz zdjęło mnie z iglicy jak z haka Wnętrze – przerażenie.
Wyszydzony i opluty śród poczwar rozdziawionych deszczem
wiem: Co znaczę ja żywy o krok od filarów!
Te mury z odrąbanych skał – jak łby ponade mnie
zmartwychwstają z sarkofagu.Kto wstrząsnął tą ciemnością, nagiął –
i ogarnął?Wiem. Obciążone Jezusami krzyże
trzeba wyostrzyć w piony budowniczych drabin
i swoją wolę, zrównaną z niezgłębionym lazurem,
swoją śmierć
z ostrołuku
trafić –
– tam na kluczu sklepienia drga zamknięty pęd strzał –– i trwać pod hurgotem głazów szybujących coraz wyżej i wyżej,
aż je, nie skończone, nagły zawrót
stoczy ze szczytu w dwie wieże, urwane dna.Kto pomyślał tę przepaść i odrzucił ją w górę!
Przed Notre-Dame po latachPatrzę – nie widzę, staram się przypomnieć:
Milion złożonych do modlitwy palców
rozplata się naraz
i przestrzeń ich wzlatuje w wyświeconą próżnię?
To tu rozpacz jest nowa,
a nadzieja stara?Stoję oto na placu,
jak na płycie po mnie,
bez słowa,
dwadzieścia lat później.Poróżniony ze sobą, z dawnym światem, który
(... jak przepaść odrzucona ostrołukiem w górę! ...)
przerażał i zachwycał,
skłaniam oczy od chimer ku listkom na krzewach
i łagodnie przymierzam
kwiaton kwiatu i rozecie różę.Na iluminowanych wieżach
jak na fletniach wyjętych z syringi księżyca
przebierając światłami po otworach nocy
gra Ville‑Lumière i śpiewa.A ja teraz – czemu
z lotu żywych kamieni, jak wówczas, nie wróżę?
Ciemnego wnętrza głazów krzykiem nie otwieram
strzeliście?
Bitwy o szczyt nie zaczynam?Ja – po norwidowemu –
to, co wtedy dojrzałem, odejrzałem teraz.
I wiem
tkliwie,
czegom siłą nie dociekł.Patrzę: Ze skweru chłopiec i dziewczyna
umajona liściem
biegną lżejsi po pieszczocie.
Notre-Dame III1
Zobaczyłem ją – jak pod bombą zagłady –
pod słońcem prosto padłym
na dach, na łuk;
powstawała z ciemności – padała w promieniach,
słonecznica mojego widzenia,
mroczna, rozjaśniająca strach.2
Ze wzniesionego
ze wszystkich śmierci tych, którzy ją dźwignęli,
jednego tylko – mojego – prze‑życia,
z truchlejącej mocy,
ze szczytu
tej najwyższej – już minionej – chwili
spróbuję
– spoza dnia i spoza nocy,
nadziei, rozpaczy
dać znak
spróbuję – jak z kamienia –
być, znaczyć.Spróbuje po raz trzeci.
3
Ciężył u nóg – unosił mnie kamień rosnący?
W fioletowych, różowych odbiciach
obłoków pełgających po filarach wnętrza
stąpałem po powietrzu, z każdym krokiem ku
wysokościom bez wyjścia –
i dotknąłem! Poruszyłem skałę litą…
– To tu, w całokamieniu od wieży po próg,
daj znak, przemów!Rozgiąłem łuk przestrzeni w sklepieniu stuleci,
przekroczyłem granice szczęścia
ku miejscu nieznanemu…… pod Łukiem Triumfalnym sklepionym z granitów utwierdzonych na tęczach.
I upadłem w iglicach, pinaklach, sterczynach
bielejącej do świtu tarniny wiosennej
w rozpostarciu pól znanych…
przylśniła mi się we śnie rozetka pajęcza
i kamyk wyorany,
dolina…Kończę: widzę, jak ujrzałem światło dzienne.
Słownik
(łac. arcus - łuk) element architektoniczny, na który składają się dwie kolumny połączone łukiem
polska grupa poetycka w okresie XX‑lecia międzywojennego. Jej manifest stworzył Tadeusz Peiper, który już w tytule artykułu Miasto. Masa. Maszyna przedstawił główne tematy twórców należących do grupy.; najwybitniejszym przedstawicielem Awangardy Krakowskiej był Julian Przyboś
(gr. ékphrasis – dokładny opis) utwory literackie (poetyckie, epickie lub dramatyczne), które w całości lub fragmentach opisują dzieło plastyczne (malarskie, rzeźbiarskie itd.)
występujący w stylu gotyckim element architektoniczny, będący zazwyczaj zwieńczeniem drzwi i okien; jego kształt powstaje z przecięcia się dwóch fragmentów okręgu
(zwana też skarpą) to architektoniczny element w postaci filara, który umieszczony jest na zewnątrz budowli; jego zadaniem jest wzmocnienie ścian wysokiego budynku