Przeczytaj
O autorze
Juliusz Słowacki urodził się 4 września 1809 roku w Krzemieńcu na Wołyniu. W 1817 roku rozpoczął naukę w krzemienieckim gimnazjum, następnie uczył się w Wilnie, gdzie poznał Adama Mickiewicza. Słowacki kształcił się na Wydziale Nauk Moralnych i Politycznych na Uniwersytecie Wileńskim. Nie miał wielu przyjaciół, podczas wakacji podróżował przez ukraińskie ziemie, m.in. do Odessy. Czym dla Mickiewicza była Litwa, tym dla Słowackiego stała się Ukraina, ziemia rodzinna, stale obecna w jego pamięci i wyobraźni. W twórczości poety Ukraina zawsze będzie symbolem wolności oraz tego, co tajemnicze i mistyczne, uosobieniem narodowej tradycji i historii.
W 1830 roku Słowacki chciał ogłosić drukiem kilka swoich dzieł, ale przeszkodził mu wybuch powstania listopadowego. W tym czasie poeta przebywał w Warszawie, obserwując zamieszki z własnego mieszkania. Za pośrednictwem Adama Czartoryskiego zatrudnił się w Biurze Dyplomatycznym Rządu Narodowego. Jako autor zasłynął wówczas kilkoma wierszami patriotycznymi. W marcu 1831 roku opuścił Warszawę z misją dyplomatyczną. Po drodze zatrzymywał się na dłużej w Dreźnie, Paryżu i Londynie. Ostatecznie wybrał życie w Paryżu.
W 1832 roku wyszedł drukiem dwutomowy zbiór Poezji Słowackiego, jednak autor nie doczekał się wielu entuzjastycznych opinii. Były to zróżnicowane pod względem gatunkowym utwory, mocno już odbiegające od nurtu sentymentalnego, a wpisujące się w styl byronowski (powieści poetyckiepowieści poetyckie) i szekspirowski (dramaty historyczne, m.in. Maria Stuart).
Kolejne lata poświęcił Słowacki na podróże (Szwajcaria, Rzym, Grecja, Egipt, Ziemia Święta). Do Paryża powrócił na stałe w 1838 roku, gdzie zmarł w 1849 roku.
Romantyczne przeżywanie świata
Romantycy przeżywali otaczającą ich rzeczywistość na dwa sposoby: poprzez zmysłowy odbiór świata oraz odnosząc się do przeżyć wewnętrznych, polegając na własnej intuicji, uczuciach, emocjach. Często odwoływali się także do uniesień mistycznychmistycznych. Świat miał zatem dla nich dwojaki wymiar: materialny oraz duchowy. Mierzyli się z przeżywaniem spraw najwyższych – Boga i absolutu, ale też miłości i śmierci, relacji z drugim człowiekiem. Wszystkie te przeżycia były naznaczane wymiarem poznawczym, ale też estetycznym, a nawet egzystencjalnym.
Szczególnie ważne stało się dla romantyków przeżywanie natury, która często stawała się odbiciem ich uczuciowości, ale także np. tłem dla rozmyślań o charakterze religijnym. Ewa Kolbuszewska w książce Romantyczne przeżywanie przyrody opisuje wybrane przykłady „spotkań” człowieka z różnymi elementami świata oraz sposoby ich przeżywania. Między innymi pisze o mierzeniu się romantyków z potęgą górskich szczytów – niedostępnych, ale uwznioślonych, kojarzonych z wolnością i kierujących ku Bogu:
Romantyczne przeżycie szczytuRomantyczne przeżycie szczytu jawi się [...] jako zjawisko zróżnicowane i ciekawe zarówno z psychologicznego i estetycznego, jak i socjologicznego punktu widzenia. [...] Uwagę przyciągały te góry i wzniesienia, które dostarczały istotnych przeżyć estetycznych [...]. Regułą było, że góra stanowiła z racji swej względnej wysokości centralny punkt jakiegoś obszaru. Jednocześnie jednak w świadomości romantycznej szczyt jawił się przede wszystkim jako miejsce niezwykłe, podległe surowym prawom natury, dzikie niedostępne [...]. Szczyt mógł zatem pełnić rolę symbolu – łącznika między niebem a ziemią, dlatego w relacjach o bytnościna nim pojawiało się hiperbolizowane odczucie euforii, nieskrępowania, swobody
Źródło: Ewa Kolbuszewska, Romantyczne przeżycie szczytu, [w:] Romantyczne przeżywanie przyrody. Znaczenia, wartości, style zachowań, Wrocław 2007, s. 40–41.
Philipp Otto Runge – przeżycie Boga w naturze

Niemiecki malarz Philipp Otto Runge (1777–1810) w każdym elemencie natury postrzegał emanację Boga. W jednym z listów do brata Daniela wykładał swoją mistyczną teorię pejzażu:
Do DanielaNiebo roi się nade mną od niezliczonych gwiazd, wiatr pędzi ze świstem przez szeroką przestrzeń, fala łamie się z hukiem wśród bezkresnej nocy; ponad lasem różowi się eter i słońce rozjaśnia świat; dolina paruje, a ja rzucam się w trawę wśród iskrzących kropli rosy; każdy liść i każde źdźbło trawy wibruje życiem, ziemia żyje i drga pode mną, wszystko zlewasię w jeden akord, a wtedy dusza rozbrzmiewa radością i wzlatuje krążąc w niezmierzoną przestrzeń wokół mnie i nie ma już dołu ani góry, ani czasu, ani początku, ani końca, czuję i słyszę żywe tchnienie Boga, który podtrzymuje i niesie świat, dzięki któremu wszystko żyje i działa: oto najwyższe, co przeczuwamy – Bóg!
Źródło: Philip Otto Runge, Do Daniela, [w:] Teoretycy, artyści i krytycy o sztuce 1700–1870, tłum. A. Palińska, wybór E. Grabska, M. Poprzęcka, Warszawa 1989, s. 301–302.
Caspar David Friedrich – do Boga poprzez naturę
Na obrazach innego niemieckiego romantyka, Caspara Davida Friedricha (1774–1840), natura staje się przejściem ku Bogu, bramą do innego świata. Drezdeński malarz widział w naturze granicę między światem doczesnym a transcendentnym, subtelnie zarysowaną grą światła i barw. Natura stawała się dla niego swoistym medium między człowiekiem a Tajemnicą Nieskończoności. To emocjonalne i uczuciowe stapianie się z przyrodą wiązało się dla romantyków z umiejętnością dostrzegania wysyłanych przez nią znaków, poddawaniem się niekiedy jej potędze, ale też próbą przeciwstawiania się żywiołom.

Przykłady utworów poety
Juliusz Słowacki
VI
Pod ścianą ze skał i pod wieńcem borów
Stoi cichości pełna i kolorów
Tella kaplica. Jest próg tam na fali,
Gdzieśmy raz pierwszy przez usta zeznali,
Że się już dawno sercami kochamy;
A pod tym progiem są na wodzie plamy
Od sosen, co się kołyszą na niebie,
I od skał cienia; gdzie mówiąc do siebie,
Wbite do wody trzymaliśmy oczy.
A pod tym progiem fala tak się toczy,
I tak swawolna, i taka ruchoma,
Że wzięła w siebie dwa nasze obrazy
I przybliżała łącząc je rękoma,
Chociaż nas tylko łączyły wyrazy.
Ach! fala taka szalona i pusta!
Że połączyła nawet nasze usta,
Choć sercem tylko byliśmy złączeni.
Fala tak pełna ruchu i promieni,
Że jednym światła objąwszy nas kołem,
Zmieszała niby anioła z aniołem.
Gdy myślę — boleść dręczy mię niezmierna.
Falo! niewierna falo! — i tak wierna!
Juliusz Słowacki
Hymn o zachodzie słońca na morzu
Smutno mi, Boże! - Dla mnie na zachodzie
Rozlałeś tęczę blasków promienistą;
Przede mną gasisz w lazurowéj wodzie
Gwiazdę ognistą...
Choć mi tak niebo ty złocisz i morze,
Smutno mi, Boże
Jak puste kłosy, z podniesioną głową
Stoję rozkoszy próżen i dosytu...
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
Ciszę błękitu.
Ale przed tobą głąb serca otworzę,
Smutno mi, Boże!
Jako na matki odejście się żali
Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,
Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali
Ostatnie błyski...
Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,
Smutno mi, Boże!
Dzisiaj, na wielkim morzu obłąkany,
Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem,
Widziałem lotne w powietrzu bociany
Długim szeregiem.
Żem je znał kiedyś na polskim ugorze,
Smutno mi, Boże!
Żem często dumał nad mogiłą ludzi,
Żem prawie nie znał rodzinnego domu,
Żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi
Przy blaskach gromu,
Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę,
Smutno mi, Boże!
Ty będziesz widział moje białe kości
W straż nie oddane kolumnowym czołom;
Alem jest jako człowiek, co zazdrości
Mogił popiołom...
Więc że mieć będę niespokojne łoże,
Smutno mi, Boże!
Kazano w kraju niewinnéj dziecinie
Modlić się za mnie co dzień... a ja przecie
Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie,
Płynąc po świecie...
Więc, że modlitwa dziecka nic nie może,
Smutno mi, Boże!
Na tęczę blasków, którą tak ogromnie
Anieli twoi w siebie rozpostarli,
Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie
Patrzący - marli.
Nim się przed moją nicością ukorzę,
Smutno mi, Boże!
Juliusz Słowacki
Rozłączenie
Rozłączeni - lecz jedno o drugim pamięta;
Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku
I nosi ciągłe wieści. Wiem, kiedy w ogródku,
Wiem, kiedy płaczesz w cichej komnacie zamknięta;
Wiem, o jakiej godzinie wraca bolu fala,
Wiem, jaka ci rozmowa ludzi łzę wyciska.
Tyś mi widna jak gwiazda, co się tam zapala
I łzę różową leje, i skrą siną błyska.
A choć mi teraz ciebie oczyma nie dostać,
Znając twój dom - i drzewa ogrodu, i kwiaty,
Wiem, gdzie malować myślą twe oczy i postać,
Między jakimi drzewy szukać białej szaty.
Ale ty próżno będziesz krajobrazy tworzyć,
Osrebrzać je księżycem i promienić świtem:
Nie wiesz, że trzeba niebo zwalić i położyć
Pod oknami, i nazwać jeziora błękitem.
Potem jezioro z niebem dzielić na połowę,
W dzień zasłoną gór jasnych, w nocy skał szafirem;
Nie wiesz, jak włosem deszczu skałom wieńczyć głowę,
Jak je widzieć w księżycu odkreślone kirem.
Nie wiesz, nad jaką górą wschodzi ta perełka,
Którąm wybrał dla ciebie za gwiazdeczkę‑stróża?
Nie wiesz, że gdzieś daleko, aż u gór podnóża,
Za jeziorem - dojrzałem dwa z okien światełka.
Przywykłem do nich, kocham te gwiazdy jeziora,
Ciemne mgłą oddalenia, od gwiazd nieba krwawsze,
Dziś je widzę, widziałem zapalone wczora,
Zawsze mi świecą - smutno i blado - lecz zawsze...
A ty - wiecznie zagasłaś nad biednym tułaczem;
Lecz choć się nigdy, nigdzie połączyć nie mamy,
Zamilkniemy na chwilę i znów się wołamy
Jak dwa smutne słowiki, co się wabią płaczem.
Nad jeziorem Leman, d. 20 lipca 1835 r.
Słownik
(gr. mystikós) termin określający różnorodne przeżycia religijne oparte na indywidualnej więzi z rzeczywistością pozazmysłową, Bogiem
powieść poetycka gatunek poezji narracyjnej popularny w romantyzmie. Powieść poetycka powstała w Anglii, za jej twórcę uznaje się Waltera Scotta. Łączy elementy epickie i liryczne, a jej fabuła jest mocno udramatyzowana. Zbliżona treścią do współczesnej noweli lub powieści. Ma luźną, fragmentaryczną budowę, jest tajemnicza, zagadkowa, jej tok zaś pełen luk i zakłóceń w chronologii (inwersja czasowa). Tło wydarzeń jest często historyczne lub orientalne. Bohater powieści poetyckiej, zazwyczaj rozdarty wewnętrznie i zbuntowany przeciw światu samotnik, stanowi niejednokrotnie maskę, kryjącą ideową i liryczną osobowość twórcy