Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki

Życie codzienne starożytnych Greków połączone było z wierzeniami i obrzędami religijnymi, które głosiły, że człowiek ma ograniczony wpływ na własne życie, gdyż jego losem rządzą bogowie. Wszystkie wybory życiowe ludzi również miały wynikać z boskich kaprysów, decyzji, koncepcji. Czy zawsze? Albert Gorzkowski pokazuje,
że człowiek nie był jedynie marionetką w rękach sił wyższych, często miał wybór i postępował zgodnie z własną wolą. Bogowie, choć mieli zasadniczy wpływ na życie ludzi, pozostawiali im też pewną swobodę działania:

RUHvLjtihafS3
John Melhuish Strudwick, Mojry jako prządki losu ludzkiego: Złota nić, 1885
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.
Albert Gorzkowski O tragedii greckiej – tragicznie, czyli jak o antyku pisać nie wolno. Refleksje filologiczne i metodologiczne

FatumfatumFatum nie jest ani centralnym, ani fundamentalnym pojęciem w tragedii greckiej; pełni w niej ono zwykle funkcję uboczną, pomocniczą, a czasami go po prostu – brak. Również ingerencja bogów, która rzekomo ma ograniczać a prioria prioria priori ludzką wolę i determinować każde działanie człowieka, nie jest tu najważniejsza. Wyjdźmy od terminologicznego drobiazgu: fatum przynależy do świata rzymskiego, do Greków przynależy anankeAnankeananke. […] Ananke to świat eposów Homera i Hezjoda, liryków Safony, także tragedii Ajschylosa i Sofoklesa. Jednakże przykłady dramatów, w których ananke stanowi niejako centrum fabuły, są wyjątkiem; jednym z nich jest Król Edyp, gdzie mamy do czynienia z pojęciem „winy niezawinionej”. Choć wszystko dzieje się ostatecznie zgodnie z przeznaczeniem i wolą bogów, to jednak wcale nie oznacza, że bohater w tragedii greckiej pozbawiony jest wolności działania [...]. Zbieżność akcji boskich i ludzkich, charakterystyczna dla wszelkiego myślenia religijnego, bynajmniej nie pozbawia człowieka zdolności i wolności wyboru. W słynnej Orestei Ajschylosa […] gdzie właściwie streszcza się cały sens antycznej tragedii, każdy z bohaterów samodzielnie i świadomie podejmuje decyzje: Agamemnon poświęca Ifigenię nie dlatego, że ciąży na nim przeznaczenie, ale z czysto egoistycznych pobudek […]. Oczywiście, zdarzają się w tragediach passusy, gdzie podkreślona zostaje rola nieprzejednanej Ananke, której trzeba się poddać. Ale bohater tragedii często jednak dopiero wtedy wstępuje na drogę konieczności, gdy przez swoje postępowanie naruszy ustalony porządek Zeusowej sprawiedliwości […]. Nic więc dziwnego, iż Arystoteles w Poetyce nie używa nigdy pojęcia ananke. Co więcej, podkreśla, iż wewnątrz samej akcji nie powinno być miejsca na pierwiastek irracjonalny, który może wystąpić jedynie poza osnową tragedii. Najważniejsze są bowiem właściwości myślenia (dianoia) postaci tragedii oraz ich charakter (ethos), związane z kolei z hamartiahamartiahamartia – przewinieniem. To przecież hamartia, a co za tym idzie: hybris (pycha), koros (nadmiar pomyślności) i ate (zaślepienie) odnoszą się do ludzkich postaw i zachowań, do ich świadomych (rzadko – nieświadomych) czynów. Ich przeciwwagą jest najważniejsze, zdaje się, pojęcie w systemie etycznym tragików: sofrosyne ՙmądrość, rozwaga, umiar, samoświadomość’. Umiar, rozwaga w postępowaniu jest dobrem danym przez Zeusa ludziom, które decyduje o szczególnym dla niego szacunku ze strony Ajschylosa. Czasami jednak człowiek tę drogę może poznać jedynie przez cierpienie, ponieważ Zeus ustanowił prawo, że zrozumienie właściwego postępowania można osiągnąć przez pathos. Na drogę sofronein – mądrości i rozwagi przez ból i cierpienie bóg wprowadza człowieka nawet wbrew jego woli. […] Człowiek przechodzi próbę cierpienia, a tylko temu, co cierpiał, sprawiedliwość może udzielić poznania. Każdy czyn konfrontowany jest z zasadami sprawiedliwości, a kolejne straszliwe czyny budzą lęk i nadzieje, ale dopiero bezpośrednia interwencja bóstwa pozwala znaleźć właściwe rozwiązanie, gdy „przeznaczenie i Zeus spotykają się razem”, jak czytamy w Eumenidach. W takim świetle jasne stają się słowa chóru w Agamemnonie: „Nic w świecie ludzkim nie dzieje się bez Zeusa, wszystko jest dziełem boga”.

1 Źródło: Albert Gorzkowski, O tragedii greckiej – tragicznie, czyli jak o antyku pisać nie wolno. Refleksje filologiczne i metodologiczne, „Ruch Literacki” 2001, nr 1.
R18ldCZJVMfec
Ananke, bogini konieczności
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Problem winy w greckich tragediach również łączy się z postrzeganiem fatum (ananke), ponieważ popełnianie czynów niemoralnych z własnej woli jest czymś innym niż podleganie woli boskiej. Arystoteles w Poetyce pisze o tragicznym zbłądzeniu, kiedy bohater ponosi winę za czyny, które popełnił, nieświadomie wypełniając wolę bogów. To właśnie miało budzić w widzach litość i trwogę:

R1HyYWm028w6Q
Antoni Brodowski, Edyp i Antygona, 1828
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.
Arystoteles Poetyka

Skoro więc struktura najpiękniejszej tragedii nie może być prosta – lecz zawikłana i skoro musi być ona naśladowczym przedstawieniem zdarzeń budzących litość i trwogę – co jest przecież szczególną właściwością tego rodzaju sztuk naśladowczej – jasny stąd wniosek, że nie należy pokazywać ani ludzi nieposzlakowanych popadających ze szczęścia w nieszczęście, gdyż to nie wzbudza litości ni trwogi, a tylko oburzenie, ani też zmiany losu ludzi niegodziwych z nieszczęścia w szczęście, bo nic nie jest bardziej obce duchowi tragedii niż taka właśnie struktura; nie spełnia ona warunków tragiczności, skoro nie sprawia ani przyjemności, ani nie wzbudza litości i trwogi. Podobnie też człowiek zbyt niegodziwy nie powinien popadać ze szczęścia w nieszczęście. Takie przedstawienie może wprawdzie dostarczyć przyjemności, nic wzbudza jednak litości ni trwogi, gdyż litość wzbudza w nas nieszczęście człowieka niewinnego, trwogę natomiast nieszczęście człowieka, który jest do nas podobny: Los człowieka niegodziwego nie może więc budzić ani litości, ani trwogi. Pozostaje zatem wybór kogoś pośredniego między nimi. Takim bohaterem jest więc człowiek, który nie wyróżnia się osobliwie ani dzielnością i sprawiedliwością, ani też nie popada w nieszczęście przez swą podłość i nikczemność, lecz ze względu na jakieś zbłądzenie. Należy on przy tym do ludzi cieszących się wielkim szacunkiem i powodzeniem, jak np. Edyp, Tyestes czy inni sławni mężowie z takich rodów.

2 Źródło: Arystoteles, Poetyka, tłum. H. Podbielski, Wrocław 1983, s. 35–36.

Historia Medei

peplos
chiton
obiata
RT16K7mYdSxDC
Eugène Delacroix, Medea, 1838
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.
Jan Parandowski Mitologia

W kilka dni potem przybyli do brzegów Kolchidy. […] Król Ajetes w grzecznym uśmiechu pokrył zmieszanie, w jakie go wprawiło zjawienie się tylu potężnych wojowników. Wysłuchawszy, z czym przychodzą, rzekł:
– Nie odmawiam szlachetnemu Jazonowi złotego runa, chociaż jest to talizman przynoszący szczęście mojej ziemi. Ale zwyczajem rycerskim żądam, aby wpierw wypełnił warunki, które stwierdzą jego siłę i męstwo. Oto mam parę byków – dar Hefajstosa. Są one ze spiżu, a z ich pysków i nozdrzy bucha ogień niszczący. Niech Jazon zaprzęgnie te wołki do pługu, zaorze Pole Aresa, posieje zęby smocze, które mu dam, i pokona mężów zbrojnych, jacy się z tego siewu narodzą. A potem będzie już miał do czynienia ze smokiem, który w gaju strzeże złotego runa. […]

Nazajutrz, ledwo jutrzenka spędziła z nieba gwiazdy błyszczące, szedł kto żyw na święte pole Aresa. […] Gdy pole już było zaorane, bohater zasiał na nim zęby smocze. W kilka chwil potem z jadowitej gleby wyrósł zastęp zbrojnych mężów, którzy swój oręż skierowali przeciw królewiczowi z Jolkos. Znów nie uląkł się [Jazon], lecz porwawszy głaz ogromny, rzucił go w sam środek synów smoczych. […] Towarzysze ściskali i całowali Jazona, Kolchowie zaś w niemym podziwie patrzyli na pięknego młodzieńca, co w tym dniu zdobył sławę nieśmiertelną. Jeden Herakles coś mruczał i potrząsał głową. Zdawało się, że czemuś nie dowierza. Jazon unikał jego wzroku, albowiem te wątpliwości były słuszne.

Królewicz z Jolkos dokonał wszystkiego z pomocą kobiety. Córka Ajetesa, Medea, zakochała się w nim, jak niegdyś Ariadna Minosówna w Tezeuszu. Zakochała się od pierwszego wejrzenia, gdy wszedł na dwór ojca śmiały, urodziwy i taki inny niż mężczyźni, których widziała dotychczas. Była czarodziejką i dopomogła wybrańcowi swego serca: dała mu balsam cudowny. Jazon namaścił nim ciało i uczynił je odpornym na rany i poparzenia. Siła nadludzka weszła w jego członki, a zioła magiczne sprawiły, że nie szkodził mu zatruty oddech potworów. Bez niej nie zdołałby nigdy zwyciężyć byków spiżowych ani wziąć złotego runa ze świętego gaju Aresa. […]
Jazon […] z dumą i radością uwoził z Kolchidy złote runo, a z nim cieszyła się Medea, która uciekła z domu ojca. Wypłynęli wczesnym rankiem. Około południa dostrzegli na widnokręgu okręt, za nim drugi, trzeci, całą flotę. Król Ajetes ścigał Argonautów. Statki kolchidzkie zbliżały się coraz bardziej. Wówczas Medea zabiła swego brata, małego Absyrtosa, którego uciekając porwała z domu, ciało pokrajała na kawałki i rozrzucała je po morzu. Gdy Ajetes ujrzał na falach członki syna, zatrzymał okręty, aby je pozbierać. Tymczasem szybka Argo odpłynęła daleko. Nikt nie dziękował czarodziejce za wybawienie. […]

Na niebie świeciła pełnia. Medea wyszła z domu, sama, w szacie nie przepasanej, bosa, z włosami spadającymi na nagie plecy. W ręku miała sierp. Szła przez doliny i wąwozy Tesalii i krzywizną spiżowego sierpa cięła zioła o ukrytej wielkiej mocy. Na dziewiątą noc wróciła z naręczem traw czarodziejskich. Z darni ułożyła dwa ołtarze: dla Hekate, bogini czarów, i dla bogini Młodości. Uwieńczyła je zielonymi gałązkami i liśćmi i bóstwom podziemnym zabiła na ofiarę czarną owcę, wylewając krew
do wykopanych koło ołtarzy dołów. Potem jeszcze uczyniła trzykrotną obiatęobiataobiatę z miodu zmieszanego z mlekiem, z wina i z wody – na uproszenie bóstw śmierci, by nie sięgały po życie Ajzona. Na jej rozkaz wyniesiono ciało starca i złożono na trawie. Teraz kazała wszystkim odejść. Z rozpuszczonymi włosami, jak bachantka, obeszła dokoła płonące ołtarze, wzięła pochodnie, zanurzyła je w krwi zwierząt, zapaliła u ofiarnego ognia i trzykrotnie oczyściła ciało Ajzona ogniem, wodą i siarką. Tymczasem w kotle miedzianym warzyły się zioła. Dodała do nich rosy spadłej z księżyca i piór strzygi, i tajemniczych kamieni przyniesionych z najdalszych rubieży Wschodu, i trochę piasku obmytego odpływem morza, i kilka strzępów skóry jadowitego węża, i jeszcze tysiąc innych rzeczy. Gdy się to wszystko zagotowało, że aż piana wystąpiła na brzegi naczynia, Medea ostrym mieczem rozcięła szyję starca i do rany wlała przyrządzony odwar. Wstał Ajzon jako rześki czterdziestoletni mężczyzna.

Wieść o tym cudownym odmłodzeniu rozeszła się szeroko po świecie. […] Od czasu wyprawy Jazon stał się bohaterem narodowym i wszędzie otwierały się przed nim gościnne podwoje. Najżyczliwiej przyjął go król Koryntu, Kreon. Oddał mu część pałacu na mieszkanie i nie pozwalał mówić o wyjeździe. Zresztą sam Jazon o tym nie myślał, odkąd poznał córkę Kreona, śliczną Kreuzę. Prawda, że Medea była również piękna. Miała włosy czarne i czarne oczy, gorejące niezwykłym płomieniem. Sam Dzeus w niej się kochał, ale go odrzuciła. Kreuza natomiast, prosta i cicha Greczynka, ciągnęła serce Jazona swoim łagodnym wdziękiem. Przy niej było mu dobrze i spokojnie. Medei bał się zawsze. Posiadała moc okrutną, o której nie mógł myśleć bez zgrozy. Przeświadczenie, że przecież jej wszystko zawdzięcza, było dlań przykre, niewygodne i paliło go wstydem. Poza tym czuł w niej jakąś obcość. Nosiła szaty jaskrawe, wschodnie, które dziwacznie odbijały przy skromnych strojach Kreuzy. Widząc,
że królewna koryncka coraz bardziej mu sprzyja, zebrał się na odwagę i powiedział Medei prawdę: że jej nie kocha, i że te śluby zamorskie są w Grecji nieważne, że zamierza ożenić się z Kreuzą. I aż się zdziwił, jakie to na niej uczyniło małe wrażenie. Z pokorą pocałowała go w rękę, dziękowała za wszystko dobre, które miała od niego, mówiąc, że przechowa o nim najdroższe wspomnienie. A dla narzeczonej złożyła podarek ślubny – szatę przecudnej roboty.

Nazajutrz miały się odbyć zrękowiny Jazona i Kreuzy. Królewna zwlekła z siebie peplospeplospeploschitonchitonchiton, i na nagie ciało włożyła szatę Medei. Suknia oblepiła się dokoła jej członków, przyległa, przywarła mocno i parzyła jak ogień. Wieniec złoty na skroniach zajął się również i płomienie pełzały po jej białych licach. Próbowano gasić, ale woda zamieniała się w parę i okrywała królewnę mleczną chmurą. Nic nie pomogło. Szata, zatruta w jadowitych sokach ziół, wżarła się w ciało i biedna dziewczyna żywcem płonęła. Krzyczała w męce śmiertelnej. Medea zaś, posłyszawszy jęki Kreuzy, zabiła własne dzieci i na wozie zaprzężonym w smoki skrzydlate uciekła do Aten. Zwłoki jej synów pochowali Koryntianie w świątyni Hery i na ich grobie odbywały się doroczne nabożeństwa. Nie wiadomo, co się stało z Jazonem. Mówią, że w jakiś czas potem znów spotkał się z Medeą. Oboje przebaczyli sobie winy i odjechali do Kolchidy. Stary Ajetes rad był z powrotu zięcia, gdyż nie miał następcy i królestwu zagrażali wrogowie.

3 Źródło: Jan Parandowski, Mitologia, Londyn 1992, s. 228–234.

Słownik

a priori
a priori

z góry, uprzedzając fakty, bez zapoznania się z faktami

hamartia
hamartia

(gr. wina, grzech, przewinienie) – wina tragiczna, która dotyka bohatera niezależnie od jego działań i intencji; bohater często błędnie ocenia własną sytuację, toteż podejmuje decyzje, które prowadzą go do katastrofy

ironia tragiczna
ironia tragiczna

sprzeczność wynikająca z konfliktu między czynami bohatera tragedii antycznej a jego wolą i wiedzą; ironia tragiczna naznacza los bohatera i prowadzi nieuchronnie do wypełnienia się przeznaczenia; określana także ironią obiektywną

fatum
fatum

(łac. powiedziane od fari – mówić) – w mitologii rzymskiej bóstwo przeznaczenia; wyraz nieodwracalnego postanowienia bóstwa, wieszczącego przyszłe losy; potocznie nieuchronny los, przeznaczenie

ananke
ananke

(łac. necessitas) – w mitologii greckiej Ananke to bogini uosabiająca nieuchronność, przeznaczenie, przymus