A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena […] (J 19,25) – to słowa z Ewangelii według świętego Jana, które są źródłem znanego motywu Stabat Mater (łac. dosł. „Stała Matka”). Do tego fragmentu Biblii nawiązują utwory o tematyce maryjnej, wysuwając na plan pierwszy rolę Maryi jako matki Zbawiciela (zwiastowanie, narodzenie Chrystusa) i podkreślając to, co łączy w jej postaci człowieka z Bogiem (cierpienie pod krzyżem na Golgocie). Za najwybitniejszy poetycki przykład lamentu Matki Bożej uważana jest łacińska sekwencja Stabat Mater dolorosa (łac. Stała Matka bolejąca), której autorstwo przypisuje się Jacopone da Todiemu (1230–1306).

Bolesne tajemnice. Uniwersalna wymowa motywu Stabat Mater

1
Lament świętokrzyski
R1OyDW4u6nnTy1
Rogier van der Weyden Chrystus, Maryja i św. Jan, od około 1457 do około 1464
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Posłuchajcie, bracia miła¹bracia miła,
kcęć wam skorżyć krwawą głowę²kcęć wam skorżyć krwawą głowę;
usłyszycie moj zamętekusłyszycie moj zamętek,
jenjen mi się [z]stał w Wielki Piątek.

Pożałuj mię, stary, młody,
boć mi przyszły krwawe gody;
jednegociem Syna miała
tegociem ożalałategociem ożalała.

Zamęt ciężki dostał się mie, ubogiej żenieżenie,
widzęć rozkrwawione me miłe narodzenienarodzenie;
ciężka moja chwila, krwawa godzin[a],
widzęćwidzęć niewiernego Żydowina,
iż on bije, męczy mego miłego Syna.

Synku miły i wybranywybrany,
rozdziel¹⁰rozdziel z matką swoją rany;
wszakom¹¹wszakom cię, Synku miły, w swem sercu nosiła,
a takież tobie wiernie służyła.
Przemow k matce, bych się ucieszyła¹²bych się ucieszyła,
bo już jidziesz ode mnie, moja nadzieja miła¹³nadzieja miła.

Synku, bych cię nisko miała,
niecoć bych ci wspomagała¹⁴niecoć bych ci wspomagała;
twoja głowka krzywo wisa¹⁵wisa, tęć bych ja podparła;
krew po tobie płynie, tęć bych ja utarła;
Picia wołasz, piciać bych ci dała,
ale nie lza dosiąc¹⁶nie lza dosiąc twego święteg[o] ciała.

O anjele Gabryjele,
gdzie jest ono twe wesele,
cożeś mi go obiecował tako barzo wiele,
rzekęcy¹⁷rzekęcy: „Panno, pełna jeś¹⁸pełna jeś miłości!”
a ja pełna smutku i żałości.
sprochniało¹⁹sprochniało we mnie ciało i moje wszytki kości.

Proścież Boga, wy miłe i żądne maciory²⁰żądne maciory,
by wam nad dziatkami nie były takie to pozory²¹pozory,
jele²²jele ja nieboga ninie²³ninie dziś zeźrzała²⁴zeźrzała nad swym,
nad miłym Synem krasnym²⁵krasnym,
iż on cirpi męki nie będąc w żadnej winie.

Nie mam ani będę mieć jinego²⁶jinego,
jedno²⁷jedno ciebie, Synu, na krzyżu rozbitego²⁸rozbitego.Indeks górny 1²⁹Indeks górny 1

M183 Źródło: Lament świętokrzyski, [w:] Chrestomatia staropolska: teksty do roku 1543, oprac. Wiesław Wydra, Wojciech Ryszard Rzepka, Wrocław 1995.

Lament świętokrzyski jest typowym apokryficznymapokryfapokryficznym odzwierciedleniem literackich wyobrażeń Bogarodzicy stojącej pod krzyżem i opłakującej śmierć syna. Tego typu poezja maryjnapoezja maryjnapoezja maryjna była nawet formą kultu. Do motywów charakterystycznych dla tego nurtu nawiązywał m.in. Krzysztof Kamil Baczyński w utworze Elegia o… [chłopcu polskim].

Lament świętokrzyski jest przykładem wiersza zdaniowegowiersz zdaniowywiersza zdaniowego, choć na początku możemy dostrzec regularność wersyfikacyjną. Autor zaczyna od dwóch strof pisanych 8‑zgłoskowcem. Są one wprowadzeniem. Podmiot liryczny (matka) zwraca się do pierwszego z adresatów (ludzi), namawiając do wysłuchania i współuczestniczenia w żalu, którego przyczyny są opisane w kolejnej zwrotce, gdzie bohaterka, powtarzając słowo „widzęć”, podkreśla, że jest świadkiem śmierci Syna. Biblijne wydarzenia dotyczące ostatniej drogi Jezusa stają się tutaj historią Maryi, która opowiada o własnym cierpieniu. Zwróćmy uwagę na bardzo osobisty ton wypowiedzi – na pewną „śmiałość” matki, która przecież otrzymała za zadanie urodzić Zbawiciela. Maryja mówi nie tylko o okrutnej, upokarzającej śmierci swojego dziecka, ale i o własnym bólu. Ma to swój wyraz także w warstwie językowej – w nagromadzeniu zaimków: mie, me, moja:

Zamęt ciężki dostał się mie, ubogiej żenie,
Widzęć rozkrwawione me miłe narodzenie (...)

Rozpamiętywanie cierpienia Chrystusa w związku z osobą Jego Matki może przypominać tajemnice różańca. W tej modlitwie, opartej na cyklu dziesięciu powtórzeń Pozdrowienia anielskiego, pośrednikiem między człowiekiem a Bogiem jest właśnie Maryja. Na tajemnice zwane bolesnymi składają się: Modlitwa Jezusa w Ogrójcu, Biczowanie, Cierniem ukoronowanie, Dźwiganie krzyża oraz Śmierć Jezusa na krzyżu. W trzeciej zwrotce następuje wprowadzenie w tę mękę:

Ciężka moja chwila, krwawa godzina,
Widzęć niewiernego Żydowina,
Iż on bije, męczy mego miłego Syna.

Dalszy opis męki następuje w czwartej i piątej strofie. Fragment ten jest także bezpośrednim wołaniem do syna (kolejnego adresata w tym wierszu) i stanowi centralną część kompozycji utworu. Kolejny obraz nawiązuje do zwiastowania i jest zarazem stopniowym oddaleniem wzroku od krzyża; podmiot liryczny kieruje pełne żalu słowa do Archanioła Gabriela. W następnej strofie Maryja zwraca się do wszystkich matek (to już czwarty adresat tego utworu), a w dwóch końcowych wersach znów wspomina o Synu, aby w ostatniej – oddzielnej – dwuwersowej części zawołać już tylko do niego.

Bolesne i ludzkie rozpamiętywanie męki kończy się tutaj w sposób zaprzeczający słowom Ewangelisty o „usynowieniu” przez Matkę Bożą umiłowanego ucznia: Niewiasto – oto syn Twój. […] Oto Matka twoja (J 19,26.27). Osamotniona, zrozpaczona Maryja z bólem podkreśla:

Nie mam ani będę mieć jinego,
Jedno ciebie, Synu, na krzyżu rozbitego.

Jednocześnie wyznanie to wydaje się bliskie Chrystusowemu Dokonało się! (J 19,30). Jezus wypowiada te słowa w chwili śmierci i tym samym potwierdza, iż zrealizował posłannictwo powierzone przez Ojca. Jego ofiara na krzyżu jest wypełnieniem starotestamentowych zapowiedzi i proroctw. Ostatnie słowa Chrystusa stają się w kontekście Lamentu… bardziej ludzkimi odruchami niż teologicznymi zagadnieniami z Historii Zbawienia. Nie znajdziemy na nie żadnej odpowiedzi. Podobnie jak ostatnie słowa Maryi są one rodzajem zamknięcia, wobec którego nic już nie można zrobić – jedynie milczeć. W Wielki Piątek, w momencie odczytywania tego fragmentu Ewangelii wierni klękają.

Lament świętokrzyski jest płaczem matki, dlatego w wierszu często pojawia się słowo „syn”. Najbardziej pieszczotliwe określenia znajdują się w środkowej części utworu, gdy podmiot liryczny zwraca się bezpośrednio do syna, chcąc mu ulżyć w cierpieniu: Synku miły i wybrany”, „Synku miły”, „Synku. W początkowej i końcowej części tekstu kluczowe słowo nie ma formy zdrobniałej: „Syna”, „mego miłego Syna”, „miłym Synem krasnym”, „Synu”. Jeśli uznać, że te wyrażenia wyznaczają ból matki, to otrzymujemy – charakterystyczną dla trenutrentrenulamentacjęlamentacjalamentację, której kulminacja ma miejsce właśnie w środkowej części tekstu.

Przypuszcza się, że zapisany około 1470 r. tekst Lamentu… – możliwe że jako fragment niedochowanego do dziś misterium pasyjnego – wykonywany był solowo przez kleryka podczas wielkopiątkowej adoracji krzyża. Pod zróżnicowane formalnie strofy podkładano zmieniającą się melodię. Badacze zakładają, iż środkowa część mogła mieć charakter zawodzenia. Możemy to zauważyć, czytając utwór na głos. Każdy kolejny wers rozwija się w spójną całość – wewnętrzny przedział jest słabszy niż podział wyznaczony przez koniec zdania. Po zakończeniu wersu nabieramy „głębszego oddechu”. Ważną rolę odgrywają tu powtarzające się i współbrzmiące ze sobą rymy. Szczególnie widoczne jest to właśnie w czwartej i piątej zwrotce, gdzie Maryja zwraca się do Jezusa i gdzie natężenie bólu jest największe. To centralna – najbardziej dramatyczna część utworu. Kolejne wersy obu strof wydłużają się, a potem ulegają skróceniu. Sceną rozgrywającą się na Golgocie uzupełniano czasem wielkanocne dramaty liturgiczne. Didaskalia owych tekstów zawierały wskazówki dotyczące aktorskich gestów Maryi i pozostałych niewiast – miały one być gwałtowne i ekspresyjne.

1
Krzysztof Kamil Baczyński Elegia o… [chłopcu polskim]
RjhmVyARgpSml1
Krzysztof Kamil Baczyński z psem Fredem
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Oddzielili cię, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,
haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
wyszywali wisielcami drzew płynące morze.

Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć,
gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.

I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut – zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?

M0183 Źródło: Krzysztof Kamil Baczyński, Elegia o… [chłopcu polskim], [w:] tegoż, Utwory zebrane, t. II, Kraków 1994, s. 106.

Elegia o… [chłopcu polskim] jest nieregularnym wierszem sylabotonicznym³¹wierszem sylabotonicznym złożonym z trzech strof. Budowa nawiązuje do formy dystychu elegijnego. Melodyjność wiersza uzyskana jest dzięki takiej samej liczbie sylab w kolejnych parach wersów. Melodia nie jest jednak monotonna. Utwór nabiera dzięki temu charakteru elegijnej skargi przepełnionej bólem matki.

Dwie pierwsze zwrotki stanowią pewną całość, są zbudowane względem siebie symetrycznie, okalają je wersy dłuższe z silnym akcentem na ostatniej sylabie. Czasowniki pojawiające się w nich mają formę 3. osoby liczby mnogiej czasu przeszłego. W pierwszej zwrotce tworzą szczególnego rodzaju metafory:

oddzielili […] od snów, co jak motyl drżą;
haftowali […] rudą krwią;
malowali […] w żółte ściegi pożóg;
wyszywali wisielcami drzew płynące morze.

Nieujawniony wykonawca tych czynności (oni) odsunął bohatera lirycznego od świata, w którym sen może być pięknym, delikatnym przeżyciem. Zaoferował mu świat zupełnie inny, zobrazowany wymienionymi metaforami. „Haftowali”, „malowali”, „wyszywali” – to słowa kierujące nasze myśli ku artystycznej działalności człowieka, ku pięknu, tymczasem dopełnienia stojące za czasownikami pokazują, że w świecie, w którym przyszło żyć adresatowi, zostały pomieszane dobro i zło. Otrzymujemy pejzaże charakterystyczne dla twórczości katastrofistów – pożogi, powodzie. Tajemniczy „oni” (nie matka!) przygotowali dziecku wyprawkę, a ta staje się jego piętnem. Nie ozdabia się tutaj bieliźnianych tkanin, lecz „haftuje oczy” wzorami śmierci i zniszczenia. Pełnię bólu podkreślają metafory w drugiej zwrotce:

Wyuczyli […] ziemi twej na pamięć
gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami;
odchowali […] w ciemności;
odkarmili bochnem trwóg.

Czasowniki tworzące te metafory dotyczą wychowania – tej czynności, która jest przypisana rodzicom. Matka pragnęłaby powiedzieć: „wyuczyłam”, „odchowałam”, „odkarmiłam”. Uczynili to znowu „oni”, ale dopełnienia pokazują, że nie tak, jak zrobiłaby to matka – ich wychowanie bowiem wiąże się z takimi elementami, jak ciemność i strach. Obszar jego życia znaczą ścieżki wycięte „żelaznymi łzami”. Ten chłodny epitetepitet metaforycznyepitet metaforycznyepitet metaforyczny zabiera odruchowi ludzkiego płaczu wszelką miękkość czy uległość. Łzy są tu jak naboje tnące serią z karabinu maszynowego.

Obrazy pierwszych dwóch zwrotek nie pokazują normalnego świata. Młode pokolenie czasów spełniającej się apokalipsy nie zna jednak innej rzeczywistości (zostało od niej „oddzielone”) – nie ma pełnej możliwości rozwoju. W ukryciu i nieustannym lęku wzrasta do walki, która wydaje się rodzajem bezwzględnego, ale i koniecznego – być może ślepego („odchowali cię w ciemności”) uporu. „Odkarmienie bochnem trwóg” sprawia, że jest to paradoksalne „nasycenie” tym, co napędza do walki – do zadawania i przyjmowania śmierci. Ziemia jest „wyuczona” – „wykuta na blachę” – moglibyśmy powiedzieć – czyli poznana doskonale i bezbłędnie recytowana. Czy jednak taka znajomość daje sposobność do rozsmakowania się w tym, czego się uczymy? Nie takiego wychowania pragnie matka, nie tak wyobraża sobie świat, na który wydaje swoje dziecko.

Ostatnia zwrotka rozpoczyna się od szczególnie obrazowego wersu zbudowanego na zasadzie kontrastu:

I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc.

ROcBx5jHczcOW1
El Greco, Mater dolorosa, między 1595–1600
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Mater dolorosa czasów spełniającej się apokalipsy podkreśla niewinność synka i okrucieństwo rzeczywistości. Noc, czerń i „jasny synek” nie pasują do siebie. Odbyta trudna lekcja nałożyła jednak obowiązek, którego ciężar chłopiec podejmuje (nie dokonując nawet wyboru – walka jest dla niego oczywistością) i niesie do końca. I może nie od kuli umiera, a raczej od śmiertelnego przerażenia, od wysiłku przekraczającego ludzką miarę, od niewypowiedzianego żalu… W kluczowej chwili umierający zdąży jeszcze przeżegnać (pobłogosławić) ziemię. Gest błogosławieństwa, który przysługuje osobie posiadającej swego rodzaju moc i boskie „zezwolenie”, staje się wyrazem wiary w znaczenie podjętego działania i – być może – w sens ofiary. Możemy go przyrównać do przytoczonych już ostatnich słów Jezusa. Ale gest błogosławieństwa to również gest przebaczenia, odpuszczenia win. Umierający Chrystus zwracał się do Boga: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23, 34). Syn w Elegii… odpuszcza ziemi jej winy. „Pękające serce” – wyrażenie utarte, ze swoją najprostszą – banalną wręcz metaforyką, tutaj działa podobnie jak końcowy dwuwers Lamentu… – żal zostaje maksymalnie spotęgowany. Pytanie skierowane do chłopca można traktować również jako próbę współodczuwania. Utożsamienie się z umierającym nie jest w pełni osiągalne – podobnie jak niemożliwe byłoby przejęcie na siebie cierpienia Chrystusa.

Baczyński stosuje w wierszu porównania, z których jedno – „od snów, co jak motyl drżą” – urzeka szczególną delikatnością. Kontrastuje z nią bezlitośnie drapieżna metafora – „zło”, które „się jeży” w rozlegającym się „dźwięku minut”. Podobną siłę uzyskuje autor Lamentu świętokrzyskiego, gdy Maryja stojąca pod krzyżem mówi: Boć mi przyszły krwawe gody. „Gody” są staropolską nazwą świąt Bożego Narodzenia, ogólnie zaś słowo to oznacza czas weselny i świąteczny. „Krwawe gody” niezwykle sugestywnie przedstawiającym cierpienie matki. W obu utworach mamy do czynienia z przeciwstawnością znaczeń, które wzmacniają wyraz emocjonalny.

Lament świętokrzyski oraz Elegię o... [chłopcu polskim], utwory oddalone od siebie o prawie pięćset lat, łączy kilka elementów. W obu dziełach odnajdujemy mocne emocjonalne zaangażowanie podmiotu lirycznego (matki) oraz żal i smutek. Przyczyną tych uczuć jest nie tylko śmierć dziecka, ale i towarzyszące jej okoliczności. Duże znaczenie dla zrozumienia utworów ma nie tylko przyswojenie treści, ale i głębsze wniknięcie w ich kompozycję.

Obrazowanie poetyckie w Lamencie świętokrzyskim poraża dosłownością. Śmierć ma tutaj wszelkie fizjologiczne znamiona – krwawienie i bezwład słabnącego ciała, pragnienie konającego człowieka. Opis męki jest swoistą analizą procesu umierania. Wyznanie poczucia więzi łączącej matkę z dzieckiem: Widzęć rozkrwawione me miłe narodzenie emanuje naturalizmemnaturalizmnaturalizmem. Jeśli podążymy za staropolskim znaczeniem ostatniego słowa, naszym oczom ukazuje się zakrwawione dziecko. Inny zupełnie jest charakter obrazów w Elegii… Są one naznaczone fatalizmemfatalizmfatalizmem (przeczuciem śmierci), a metaforyka ma za zadanie oddać wstrząs, jaki przyniosła wojna – w poezji postrzegana jako katastrofa, spełniająca się apokalipsa. Ale i tu w końcowej partii tekstu wzrok matki skupia się na ginącym synu.

Obecność podmiotów lirycznych ujawnia się w obu utworach w odmienny sposób. Lament… wyraziście wydobywa uczucia żalącej się Maryi, Elegia… pozostaje natomiast monologiem skoncentrowanym wokół chłopca i nieeksponującym wprost bólu osoby mówiącej, która nie kieruje się bezpośrednio do odbiorców, pozostawiając ich w pewnym oddaleniu. Inaczej traktowana jest przestrzeń, w której skargi te rozbrzmiewają. W Lamencie… śmierć Jezusa przestaje być minionym Wielkim Piątkiem – staje się teraźniejszością. Obecność matki jest tutaj rzeczywista – stoi ona wśród zgromadzonych pod krzyżem i do nich kieruje swoje słowa. Najważniejszym adresatem jest umierający syn. Czy to śmierć ponowna? Czy takie wejście w teraźniejszość jest równoważne z coroczną pamiątką Paschy? Wskazanie na określoną porę – Wielki Piątek, odnosząc się do świąt wielkanocnych, niejako uruchamia zegar. Jest także sposobem ukonkretnienia, „uwiarygodnienia” tego, co się stało. Elegia… od początku do końca stanowi wspomnienie tego, co miało miejsce. Także moment śmierci zostaje przywołany jako wydarzenie minione.

Na ile wypowiadający słowa wierszy świadomi są znaczenia ofiary? Czy poruszona tu zostaje kwestia „wyższości” celów? Czy w ogóle wchodzą tu w grę jakiekolwiek względy poza cierpieniem dziecka oraz własnym bólem i rozpaczą? Synku miły i wybrany – mówi Maryja. Słowo „wybrany” – pierwotnie znaczące „drogi” – dziś może się nam kojarzyć z wyjątkowością osoby Zbawiciela. Tymczasem świadomość wypełnianego właśnie proroctwa, a tym bardziej osobistego udziału – pośrednictwa w Męce Chrystusa, nie ma w Lamencie… żadnego znaczenia. W obliczu cierpienia Jezusa na krzyżu Maryja pozostaje Jego matką i jedyne, co pragnie uczynić w tej chwili, to przejąć część tej męki: Rozdziel z matką swoją rany. Sprawy zbawienia i odkupienia zostają poza nami. Teraz kona Człowiek…

Elegii… chłopiec jest „wyznaczony” do roli narzuconej przez historyczny moment. Nie znajdujemy tu pocieszenia w hasłach bohaterstwa, męstwa, odwagi. Widzimy bezpowrotną utratę dzieciństwa, stajemy wobec dramatu przedwczesnego dojrzewania w świadomości nieustannej ucieczki i ciągłej gotowości do ataku:

Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.

Nieustanne obcowanie ze śmiercią okaleczyło młodość i nie pozwoliło jej rozwinąć się w pełni. Matka wyraża swoją skargę, że jest to dorastanie nie do życia, lecz do śmierci właśnie. Nie oskarża przy tym konkretnych osób, bo nie o to tutaj chodzi. Przyjmuje tę stratę wraz z całym wywołanym przez nią bólem.

Żale Matki Boskiej pod krzyżem „uzupełniają” nasze wyobrażenia o wydarzeniach sprzed dwóch tysiącleci – rozwijają obraz śmierci, która w Biblii ma przede wszystkim wymiar ofiary prowadzącej ku nowemu życiu. Tylko święty Jan opisuje obecność Maryi przy umierającym Jezusie. Jest to jednak temat znany w Polsce średniowiecznej przede wszystkim z apokryfów oraz literatury medytacyjnej i teologiczno‑medytacyjnejliteratura medytacyjnaliteratury medytacyjnej i teologiczno‑medytacyjnej. Lament świętokrzyski zaliczany jest do planktów – poetyckich utworów operujących wspólnym zasobem znaczeniowym (śmierć, rozpacz), utrzymanych w zbliżonej konwencji, powtarzających pewne toposy (jak wzywanie do współcierpienia i „pożałowania”). Tym toposom autor nadaje tutaj artystyczny kształt i osobisty wyraz.

Żale… ustawiają optykę na miarę ziemską – Maryja jest tu nie boska, ale ludzka: współczująca, wątpiąca, głęboko nieszczęśliwa. Bóg natomiast nie daje żadnych znaków, mogących świadczyć o Jego udziale. Nie ma nadziei na zmartwychwstanie, na pośmiertny triumf Chrystusa. Widzimy i czujemy, jak rozdarciu ulega nie biblijna zasłona – bo ta historia pozbawiona jest świętości – ale wnętrze matki.

Wobec panującej w Lamencie… rozpaczy oraz poczucia osamotnienia brzmienie elegii Baczyńskiego jest w swym smutku wyważone i może otwierać perspektywę wieczności. Podobnie pieszczotliwie określany „syneczek”, „jasny synek” idący na spotkanie ze śmiercią różny jest od Chrystusa, należy już do innego świata. W czynionym przez niego znaku krzyża więcej jest obietnicy życia niż w świętokrzyskim obcowaniu z umierającym wcielonym Bogiem. Kontrastowe zderzenie blasku postaci i ciemności nocy może sugerować rodzaj wyzwolenia i ulgi – nawet jeśli towarzyszy im ból.

Elegia o… [chłopcu polskim] jest opatrzona datą 20 marca 1944 roku. Następnego dnia poeta napisał Modlitwę do Bogarodzicy. To utwór niezwykle rozświetlony i pełen mocnej wiary – prośba o dar męstwa, wytrwałości i czystości dla żołnierzy. To również dojrzała, świadoma i trudna modlitwa o umiejętność cierpienia dla matek:

Któraś serce jak morze rozdarła
w synu ziemi i synu nieba,
o, naucz matki nasze,
jak cierpieć trzeba.

Dwa pierwsze wersy zacytowanej strofy to peryfraza³²peryfraza ukazująca Maryję jako tę, która podołała olbrzymiemu cierpieniu. Poznanie słów tej szczególnej modlitwy, w sposób wyraźny nawiązującej do polskiej liryki religijnej, pozwala spojrzeć na Elegię… z szerszej perspektywy. Podmiot liryczny to jedna z wielu matek, do których zwracała się Maryja, stojąc pod krzyżem i którym życzyła, by nigdy nie musiały patrzeć na śmierć swych dzieci. W czasach, gdy – jak pisze Baczyński w wierszu Historianie anioł prowadzi, syn może tylko powiedzieć: płacz, matko i prosić tę, która musiała nauczyć się cierpienia, o pomoc.

Dzieło Stabat Mater dolorosa Jacopone da Todiego inspirowało kolejne pokolenia kompozytorów. Byli wśród nich Josquin des Pres, Giovanni da Palestrina, Domenico Giuseppe Scarlatti, Giovanni Battista Pergolesi, Gioacchino Rossini, Antonin Dvořak, Zoltán Kodály oraz Polacy – Karol Szymanowski i Krzysztof Penderecki. Po słowa Lamentu świętokrzyskiego sięgnął natomiast w 1976 r. wybitny polski kompozytor – Henryk Mikołaj Górecki. Stworzona przez niego III Symfonia pieśni żałosnych składa się z trzech części o różnych melodiach. Pierwsza z nich to kanon przerwany sopranem śpiewającym czwartą zwrotkę Lamentu… Muzykę Góreckiego często określa się jako prostą czy wręcz minimalistyczną, a przy tym monumentalną. Powtarzalność motywów sprzyja tu kontemplacji, żal zostaje uwznioślony przy pomocy klarownych muzycznych środków. Dzięki temu obcujemy ze sztuką dotykającą prawd bliskich człowiekowi.

Również utwór Krzysztofa Kamila Baczyńskiego stał się inspiracją dla współczesnych artystów. Sięgnęła po niego grupa muzyczna „Lao CheLaoLao Che”, podejmując tematykę powstania warszawskiego.

Motyw Stabat Mater może zatem nadal poruszać odbiorców (pamiętajmy, że prawdziwy odbiór dzieła jest zawsze współtworzeniem – a zatem uczestniczeniem w akcie kreacji) oraz inspirować artystów. Być może trudno nam słuchać o cierpieniu, człowiekowi nie uda się jednak przed nim uciec. Wejście w owe „bolesne tajemnice”, obcowanie z rozpaczą, wymaga pewnej gotowości i skupienia. Może być jednak sposobnością do pogłębienia naszej świadomości oraz uwrażliwienia na sprawy trudne, lecz ważne dla duchowego rozwoju. Może także przypomnieć o tym, że na ulicach irackich miast, w tybetańskich wioskach, w nowojorskiej dzielnicy Bronx i jeszcze w wielu innych miejscach na świecie są kobiety, które łączy podobna rozpacz – nawet jeśli śmierć ich dzieci nastąpiła w zupełnie innych okolicznościach. Uchwycona w reporterskim obiektywie bolejąca matka jest żywą istotą, a jej tragedia – prawdziwa.

¹
²
³
¹⁰
¹¹
¹²
¹³
¹⁴
¹⁵
¹⁶
¹⁷
¹⁸
¹⁹
²⁰
²¹
²²
²³
²⁴
²⁵
²⁶
²⁷
²⁸
²⁹
³⁰
³¹
³²
Lao
apokryf
poezja maryjna
tren
lamentacja
epitet metaforyczny
naturalizm
fatalizm
literatura medytacyjna
średniówka
wiersz asylabiczny
wiersz sylabiczny

Słownik

compassio
compassio

słowo compassio (łac. współcierpienie) w literaturze pojawia się jako nazwa motywu odwołującego się do postaci Maryi stojącej pod krzyżem, która pragnie przejąć na siebie cierpienie syna

doloryzm
doloryzm

(łac. dolor – ból, cierpienie) – sposób obrazowania poetyckiego oparty na motywie cierpienia Maryi będącej świadkiem męczeńskiej śmierci Jezusa; opisy tej męki cechuje fizjologiczna szczegółowość – tak wyraźna w Lamencie świętokrzyskim

dystych elegijny
dystych elegijny

dystych to strofa złożona z dwóch wersów o identycznej lub różnej strukturze; w antycznej poezji elegijnej dystych elegijny składał się z heksametru i pentametru

elegia
elegia

wywodzi się ze starogreckiej poezji melicznej (przeznaczonej do wykonywania z muzyką); wierszowany, utrzymany w tonie skargi utwór o poważnej treści i refleksyjnym nastroju; pierwotnie pisano ją tzw. dystychem elegijnym (strofa dwuwersowa); akompaniament muzyczny oraz forma wersyfikacyjna przestały później obowiązywać; w poezji współczesnej terminem tym określa się utwory o pewnym tonie emocjonalnym – spokojnym, poważnym, smutnym

lament
lament

(łac. lāmentum) – inaczej plankt (planctus), żale; utwór poetycki (czasem w formie dialogu), który wyraża ból, żałobę, nieszczęście, bezradność wobec przeciwieństw losu

peryfraza
peryfraza

(omówienie) jest figurą retoryczną, która polega na zastąpieniu nazwy mniej lub bardziej rozbudowanym opisem

Stabat Mater
Stabat Mater

(łac. Stabat Mater dolorosa – stała Matka boleściwa [pod krzyżem]) – początkowe słowa średniowiecznej pieśni religijnej; motyw kulturowy

wiersz sylabotoniczny
wiersz sylabotoniczny

w wierszu sylabotonicznym rytmiczność wersów osiągana jest dzięki stałej liczbie sylab oraz stałemu miejscu sylab akcentowanych; tworzy to porządek sylab akcentowanych i nieakcentowanych na przestrzeni całego wersu; miarą rytmiczną jest stopa, czyli powtarzający się zespół 2, 3 lub 4 sylab, które są zgrupowane wokół jednej sylaby akcentowanej; system wersyfikacyjny zwany sylabotonizmem do literatury polskiej zawitał dopiero w romantyzmie, wprowadzając odpowiedniki tylko niektórych stóp antycznych: jamb, trochej, daktyl, amfibrach, anapest i peon III

wiersz zdaniowy
wiersz zdaniowy

charakterystyczny dla polskiej poezji średniowiecznej; wers lub dystych (dwuwers) były wypełnione odrębnymi jednostkami składniowymi: pojedynczymi zdaniami lub jednorodnymi członami zdaniowymi (grupa podmiotu, grupa orzeczenia); był to więc wiersz bezprzerzutniowy; średniówkaśredniówkaśredniówka w dłuższych wersach była również zaznaczona przez dział składniowy; wiersz zdaniowy występował w utworach przeznaczonych do wykonywania z muzyką, przede wszystkim w pieśniach kościelnych i świeckich; mimo że był to wiersz asylabicznywiersz asylabicznywiersz asylabiczny, wykazywał pewną tendencję zmierzającą do sylabizmuwiersz sylabicznysylabizmu, co prawdopodobnie wynikało z regularności melodycznych