Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
bg‑azure

Przypomnij sobie znane ci etyczne interpretacje pojęcia dobra i zła. Rozważ, w jakim związku pozostają one z religijnymi ideami grzechu i cnoty. Zastanów się, na czym polega spór pomiędzy obiektywnym a relatywnym rozumieniem cnót.

Czym są dobro i zło?

W kwestii rozumienia pojęcia cnoty Nietzsche był skrajnym relatywistą. Oznacza to, że nie uważał cnót za coś obiektywnego, lecz ściśle uzależnionego od danej kultury. Każda cywilizacja bowiem sama decyduje, jakie wartości wyznaje, jak definiuje cnoty, a zwłaszcza jakie postępowanie uważa za dobre lub złe. Oczywiście proces ten nie przebiega w sposób dowolny, bo wpływ na tworzenie własnej moralności danej kultury mają wydarzenia historyczne, wielkie osobowości, a także dziedzictwo przedstawicieli kultur, którzy dawniej zamieszkiwały dany obszar.

W pismach Nietzschego wyczuwalna jest pewna stała tendencja. Otóż oceniał on normy moralne poszczególnych kultur w kategorii tego, czy pozwalają one rozwijać się istocie ludzkiej w sposób twórczy i nieskrępowany. Inaczej rzecz ujmując: jeżeli nauka moralna danej cywilizacji szanuje dążenie człowieka do pełnej samorealizacji własnych sił twórczych (szanuje jego wolę mocywola mocywolę mocy), głosi afirmację życia, więc szacunek dla chęci życia twórczego, dynamicznego i cieszenia się każdym dniem (zasada amor fatiamor fatiamor fati), a przy tym nie opiera się na resentymentachresentymentresentymentach, to w takim wypadku można powiedzieć, że jest coś warta. Jeśli jednak jest przeciwnie – tego rodzaju nauka moralna jest godna jedynie pogardy.

Dokonując takiego rozróżnienia, mógł Nietzsche np. wychwalać antyczną kulturę grecką, która wyrastała z wartości wpojonych Grekom przez Homera. Starożytny Grek był emotywistą, tzn. człowiekiem targanym przez wewnętrzne emocje i namiętności, które nieustannie pchały go do tworzenia rzeczy pięknych i wartościowych. Przy tym nie baczył, jaką ofiarę przyjdzie mu za to ponieść. Była to więc kultura wspaniałych twórców, w której nieprzejednanie, ignorowanie niebezpieczeństw i chęć samorealizacji uważane były za dobro, zaś powściągliwość, tchórzostwo i przesadny racjonalizm za zło moralne.

Z drugiej strony – z tych samych powodów pogardzał całą tradycją moralności zachodniej, opartej na nauce chrześcijańskiej. Uważał, że od judaizmu chrześcijaństwo przejęło najgorsze cechy: pogardę dla życia „doczesnego” (porzucenie idei amor fati), tłumienie sił twórczych jednostki, która ma być bezwolna i przyjmować dogmaty bez racjonalnej analizy (tłumienie woli mocy), a także resentymenty względem osób wybitnych, myślących i niezależnych, gdyż te należy krępować i ograniczać, w imię równości. Jego zdaniem chrześcijaństwo nazywa dobrem wszelką pogardę dla życia, nadstawianie drugiego policzka, mierność, miałkość i bezmyślność. Zaś wszystko, co wartościowe i twórcze, uznane jest za moralne zło.

R16o0KXUKUrY6
Hans Holbein (młodszy), Ciało martwego Chrystusa w grobie (ok. 1521 r.)
Właśnie ze względu na uznanie cierpienia i śmierci Chrystusa za centralną wartość Nietzsche uznał chrześcijaństwo za religię wrogą wobec życia i świata.
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Zdaniem Nietzschego doskonałość kultury antycznych Greków najlepiej oddaje sposób, w jaki tworzyli sztuki teatralne. Miały one łączyć dwie greckie postawy wyrażające kult życia. Myśliciel uważa, że grecka tragedia miała się pojawić w wyniku połączenia ducha apollińskiego (sztuki pozoru będącej zwierciadłem świata, tzn. tworzącej jego pozór w celu zrozumienia i oswojenia go) i ducha dionizyjskiego (sztuki emocjonalnej, mistycznej, więc będącej środkiem ekspresji, intensywnego przeżywania zjawisk, wydarzeń i odczuć). Zmierzch tragedii, zdaniem filozofa, nastąpił wraz z Sofoklesem, przez którego grecki dramat zaczął służyć zbędnym i racjonalnym rozważaniom dotyczącym rozterek głównych bohaterów, przestał zaś być swoistym misterium dla duchowego oczyszczenia.

Pomimo całej swej pogardy dla chrześcijaństwa, Nietzsche bardzo szanował historyczną postać Jezusa. Widział w nim przykład wielkiego człowieka, który przez całe życie realizuje wprowadzone przez siebie rozumienie dobra i zła. Według filozofa był to jedyny chrześcijanin w dziejach, gdyż jego nauka jest tak trudna do realizacji, że umarła wraz z nim na krzyżu, zaś religia zwana dziś chrześcijaństwem nie ma z nią nic wspólnego. Jezus był więc wybitnym twórcą, jednak jego poglądy uznał Nietzsche za błędne (nadstawianie drugiego policzka, pokora i wzgarda wobec życia „doczesnego”).

R18d0boXIcpzS
W czasach współczesnych Nietzschemu myśl europejska przeżywała okres fascynacji religiami Dalekiego Wschodu. On sam również uległ temu trendowi: chwalił religie Orientu uznając, że są „wierne życiu”, traktują człowieka jako integralną cześć przyrody, głoszą kult życia, potrzebę wewnętrznej samorealizacji, a przy tym wyrugowały pojęcia Boga, „zaświatów” i innych czynników, przez które chrześcijaństwo pogardza cielesnością i doczesnością (jedynym i prawdziwym światem).
Źródło: Pixabay, domena publiczna.
bg‑azure

Zastanów się, czy wiesz, co skrywa się pod pojęciem immoralizmu. Oceń, czy nauka Nietzschego może być określona mianem etyki egalitarnej (adresowanej do wszystkich), czy raczej etyki elitarnej (dedykowanej tylko konkretnej grupie osób).

Komu wolno być „poza dobrem i złem”?

RrqcuelM0nE2A1
Georges Gardet, Złoty chłopiec (1918 r.)

Na przestrzeni swych pism Nietzsche różnie opisywał twórczą jednostkę, w zależności od kontekstu, w jakim analizował jej konkretne cechy. Filozof zdawał sobie sprawę z ryzyka nadinterpretacji, dlatego w swoim ostatnim dziele, Ecce homo..., określił:
Słowo „nadczłowiek” na oznaczenie typu najwyższej udaności, w przeciwieństwie do człowieka „nowoczesnego”, człowieka „dobrego”, chrześcijanina lub innego nihilisty – słowo, które w ustach Zaratustry, niszczyciela moralności, zastanawiającym staje się słowem – zrozumiano prawie wszędzie z całą niewinnością w znaczeniu owych wartości, których przeciwieństwo ujawnione zostało w postaci Zaratustry: to znaczy jako typ „idealistyczny” wyższego rodzaju człowieka, na pół „świętego”, na pół „geniusza” […]. Inne uczone bydle rogate podejrzewało mnie z jego powodu o darwinizm: rozpoznano w nim nawet ów tak gniewnie odtrącany przeze mnie „kult bohaterów” owego wielkiego fałszerza monet mimo wiedzy i woli, Carlyle’a. Komu szepnąłem w ucho, by oglądnął się raczej za jakimś Cezarem Borgią niż za „Persifalem”, ten własnym uszom nie wierzył.
/F. Nietzsche, Ecce homo. Jak się staje – kim się jest, tłum. L. Staff, Kraków 2003, s. 34./
Źródło: Wikimedia Commons, licencja: CC BY 4.0.

Nauka moralna Nietzschego jest czystą formą immoralizmu – podważa wszystkie dotychczasowe osiągnięcia myśli etycznej, które powstały w wyniku rozwoju cywilizacji. Uważa je za bezwartościowe i służące jedynie niewoleniu zwykłych, bezmyślnych mas, zwanych przez niego „motłochem”, „gawiedzią”, a nawet „bydłem”. W jego pismach wszechobecny jest podział na niemyślący, bezrozumny tłum i wybitne, wrażliwe, myślące jednostki twórcze. To właśnie do tych drugich adresowana jest cała nauka nietzscheańska. „Motłoch” ma swoje zasady wynikające z chrześcijaństwa i potrzebuje ich do prymitywnego życia, w którym samodzielne myślenie to grzech, a czasem wręcz ponadludzki wysiłek. Twórca natomiast nie może dać się stłamsić miałkim normom biernie przyjmowanym przez społeczeństwo. Musi sam zdecydować, co jest dobrem, a co złem – on bowiem jest twórcą kultury wyższej i prawdziwej. To od twórców zaczyna się historia każdej cywilizacji, gdyż to oni kreują pojęcia dobra i zła. Wraz ze stłamszeniem twórców przez ogarniętą resentymentem gawiedź, zanika rozwój kultury. Twórca musi więc przeciwstawić się motłochowi i porzucić jego normy, samotnie poświęcić się realizacji wewnętrznych mocy twórczych. Nauka Nietzschego jest zatem rodzajem etyki elitarnej, jej adresat stanowi wąską, jasno sprecyzowaną grupę odbiorców.

Nietzsche różnie opisywał twórczą jednostkę. Było to zależne od kontekstu, w jakim analizował jej konkretne cechy. Nazywał ją „geniuszem”, gdy miał na myśli fakt, że przez osobiste cierpienie twórca wyrabia w sobie zdolność do dostrzegania rzeczy niezauważalnych dla zwykłych ludzi (na zasadzie dodatkowego zmysłu). Określał ją też mianem „ducha wolnego” (wolnego od miałkich norm społecznych), gdy przeciwstawiał jej „ducha zależnego” (osobę niezdolną do samodzielnego myślenia). Sięgał też po postacie mitologiczne, takie jak Hiperborejczycy (zdaniem Greków wiecznie szczęśliwy lud mieszkający na północy).

Być poza „dobrem” i „złem” – przywilej, nakaz czy przekleństwo?

RUJHVdmRQ9dsI1
Carl Heinrich Bloch, Zmartwychwstanie Chrystusa (1875 r.)
Zdaniem Nietzschego Chrystus sam realizował własną naukę, ukazując swoją postawą jak należy żyć i umierać. Filozof zwrócił też uwagę, że jedynie nieliczni uczniowie byli świadkami domniemanego zmartwychwstania Jezusa. Uważał też, że był to wymysł tychże uczniów, który miał rzekomo potwierdzać nauki chrystusowe, a tak naprawdę im zaprzeczył.
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Być twórcą w znaczeniu nietzscheańskim to zarówno przywilej, nakaz i przekleństwo. Przywilej, gdyż odpowiednia kondycja intelektualna, wrażliwość i przenikliwość sprawiają, że twórca porzuca normy społeczne, odcina się od nich jako od czegoś, co go tłamsi, a im wyżej wznosi się we własnym rozwoju, tym bardziej dostrzega ich miałkość, śmieszność, prymitywizm. Twórca ma prawo porzucać normy – to jego przywilej.

Nakaz, gdyż każda żywa istota, jeśli zachowuje zdrową kondycję, unika wszystkiego, co jej szkodzi. Tłum może dobrowolnie dać sobą manipulować, a nawet poświęcać się w imię pustych frazesów i nic niewartych wartości, jednak twórca nigdy na to nie przystanie. Będzie on czuł wewnętrzny przymus do tego, aby samemu, poprzez swe osiągnięcia, dokonać przewartościowania wszystkich wartościprzewartościowanie wszystkich wartościprzewartościowania wszystkich wartości – na nowo zadecydować, co jest dobrem, a co złem. Nie jest to więc nakaz narzucony z zewnątrz, lecz nakaz wewnętrzny, będący jedyną słuszną metodą postępowania.

R1EjiHSHJ3Ofd1
Arno Breker, Zwycięzca (1939 r.)
Ideałem nietzscheańskiego twórcy jest oczywiście nadczłowiek stanowiący żywą emanację woli mocy, amor fati i przewartościowania wszystkich wartości. Jest wolny od resentymentów i potrafi realizować wzniosłe idee, które sam sobie narzucił. Jego koncepcję wyłożył filozof w książce Tako rzecze Zaratustra. Jest to jednak ideał nieosiągalny dla jakiegokolwiek człowieka, gdyż, jak mówi filozof, prawdziwy ideał ma to do siebie, że można do niego zmierzać, ale nigdy nie uda się go osiągnąć.
Źródło: Jos43, Wikimedia Commons, licencja: CC BY 2.5.

Przekleństwo, gdyż droga twórcy jest drogą samotną. Nikt nie będzie go rozumiał, a wszyscy zaś potępią jego działania jako gorszące, niemoralne, niepasujące do ogólnie przyjętych norm, a nawet szkodliwe. Twórca najczęściej jest krytykowany, wyśmiewany i atakowany, zwłaszcza przez ludzi, których Nietzsche określa mianem „dobrych i sprawiedliwych”. „Dobrzy i sprawiedliwi” to osoby, stojące na straży starych wartości i walczące o nie za wszelką cenę, aby utrzymać istniejący ład i normy moralne. Oprócz samotności, niezrozumienia i bycia atakowanym do cech twórcy należy także bycie nieszczęśliwym. Jego przeznaczeniem nie jest szczęście, lecz zrealizowanie własnego, zamierzonego dzieła. Nie wiadomo, ilu twórców odeszło, nawet nie będąc odkrytymi, bez docenienia ich zasług i zasłużonego szacunku.

Wiadomo jednak, jak wielu spośród nich jest obecnie wychwalanych. Choć zmarli w biedzie, samotności, zostali niedocenieni za życia, potępiani, a nawet zamordowani, to dziś stawia się im pomniki. Na tym polega paradoks nietzscheańskiego twórcy – dystansując się od bezrozumnego społeczeństwa, tworzy wielkie dzieła, które potem będą temu społeczeństwu służyć.

Słownik

amor fati
amor fati

(łac. umiłowanie losu) jedno z głównych pojęć nietzscheańskiej filozofii; umiłowanie losu polega na akceptacji własnego życia i tego, co nas spotyka; nie oznacza jednak bierności – człowiek afirmujący swój los bierze go w swoje ręce i stara się nim kierować według własnego zamysłu; zdaniem Nietzschego jest to oznaka samoakceptacji i chęci samorealizacji każdego zdrowego człowieka; przeciwieństwem amor fati jest wzgarda względem życia – religijna wiara w jakieś życie wieczne po śmierci, uciekanie na płaszczyznę religii czy ideologii

przewartościowanie wszystkich wartości
przewartościowanie wszystkich wartości

główny postulat nietzscheańskiego immoralizmu, wynikający z przekonania, że moralność cywilizacji krępuje i tłamsi wybitne, kulturotwórcze jednostki, narzucając im powszechnie obowiązujące normy społeczne i sposób rozumienia dobra i zła; człowiek wybitny i twórczy sam powinien decydować, co jest dobrem, a co złem, stawiać sobie wyższe i ważniejsze cele niż te, które bezrozumna masa ludzka uważa za godne realizacji; aby być w pełni istotą kulturotwórczą musi więc subiektywnie przewartościować wartości powszechnie uznawane

resentyment
resentyment

(fr. ressentiment - niezadowolenie, niechęć, uraza) celowy zabieg psychologiczny polegający na tym, że człowiek umniejsza i wyśmiewa wartości, postawy i dobra, których nie jest w stanie osiągnąć, aby dzięki temu zachować dobrą, wysoką samoocenę; pojęcie resentymentu wprowadził do filozofii Fryderyk Nietzsche, aby m.in. określać postawę ludzi miałkich intelektualnie, bezrozumnych lub nieudolnych względem osób twórczych, wartościowych i skutecznych w działaniach

wola mocy
wola mocy

(niem. der Wille zur Macht – wola, by mieć moc) jedno z centralnych pojęć nietzscheańskiej filozofii; zdaniem Nietzschego każdy żywy organizm posiada siłę życiową i wolę do swobodnego, dynamicznego samorozwoju, a więc pomnażania swojej mocy (życiowej, twórczej, egzystencjalnej itp.) – tę właściwość określa filozof mianem woli mocy; u swego początku wszystko, co żyje, posiada jedynie pewne „quantum mocy”, które pomnaża wraz z czasem; zdrowy organizm, któremu tego się wzbrania, będzie instynktownie dążył do przezwyciężenia tego, co go ogranicza; organizm chory podda się ograniczeniu