Przeczytaj
Wojna w Afganistanie trwa właściwie od momentu powstania tego państwa. Okresowo są to zmagania z obcymi siłami, w sposób ciągły zaś – wewnętrzne konfliktykonflikty. Próby zrozumienia sytuacji w tym kraju z perspektywy europejskiej są w zasadzie skazane na porażkę.
O podziałach społecznych w Afganistanie polski dziennikarz i reportażysta Wojciech Giełżyński pisze tak:
Afganistan – państwo dziwolągTylko nieliczni z (...) mieszkańców [Afganistanu] mówią o sobie: Afgańczycy. Rzadki i nijaki jest afgański patriotyzm, potężny natomiast jest trybalizmtrybalizm, szczególnie Pasztunów, najliczniejszej z tamtejszych narodowości. Granica z Pakistanem (...) istnieje tylko na mapie, bo raczej łączy niż dzieli sąsiadujące z nią plemiona pasztuńskie: nie zwracają na nią uwagi. Graniczne punkty kontrolne istnieją tylko w kilku miejscach, przede wszystkim na słynnej Przełęczy Chajberskiej, którą od wielu stuleci kontroluje plemię Afridów. Oni właściwie z niej żyli i żyją: prowadzą karawany, grabią karawany, asekurują karawany… Tak było już za Czyngis‑chana i Tamerlana, za władzy perskich szachów i pod pręgierzem brytyjskich imperialistów, w latach sowieckiej okupacji, no i teraz, gdy szarogęsi się tam NATO, czyli USA z przystawkami.
Każde z plemion pasztuńskich – są dwa wielkie: Durrani i Ghilzaje oraz mnóstwo pomniejszych (...) – uważa się za najlepsze. W pewnym sensie Durrani i Ghilzaje takimi istotnie byli czy też są, ci pierwsi bowiem od XVIII w., gdy z miszmaszu tamtejszych ludów wyłaniało się państwo Afganistan, rządzili nim samowładnie aż po rok 1978 (z nich pochodził ród królewski); ci drudzy zaś byli „najlepsi”, gdyż… prowadzili życie koczownicze, wędrując z owcami, zależnie od pory roku, w różne rewiry Gór Sulejmańskich i Hindukuszu. A w środkowej Azji istniał, nawet trwa do dziś tu i ówdzie, kult życia koczowniczego.
Nie tylko plemienne linie podziału rozcinają społeczeństwo Afganistanu. Dochodzą do tego podziały etniczne i religijne:
Afganistan – państwo dziwolągAfgański chaos to miszmasz konfliktów. Przede wszystkim plemiennych oczywiście. Pasztunowie nadal mają przewagę, choć nie jest pewne, czy aktualnie dominują wśród nich Durrani, czy Ghilzaje. Ale Tadżykowie, dwakroć mniej liczni, trzymają się mocno! (...) Hazarzy i Uzbecy, mniejszości niespełna 10‑procentowe, muszą szczególnie baczyć, ażeby trzymać się tych, co wygrywają… Mniejszości paroprocentowe zaś najchętniej trzymają się na uboczu, bo czy ktokolwiek zdoła przewidzieć, kto ostatecznie będzie górą? Ale obok podziału plemiennego istnieje także religijny. Dominujący sunnici dzielą się na nieformalne frakcje skrajnych fundamentalistów, z talibami na czele, oraz na „umiarkowanych”, ale Hazarzy i niektóre drobne mniejszości to szyici (...). Nie bez znaczenia, w Kabulu zwłaszcza, są także orientacje polityczne; nadal niemało jest monarchistów oraz skrytych na nowo komunistów (...). Przede wszystkim jednak trwa ostra rywalizacja kilku bractw sufickich, których dzieje sięgają XIII w., kiedy nikomu się jeszcze nie śniło o żadnym Afganistanie. W zawiłej plątaninie tych bractw (niektórzy powiadają: zakonów) nie orientuje się prawie nikt (...); politolodzy i ludzie mediów na ogół nie wiedzą o istnieniu takich wspólnot filozoficzno‑religijnych, często o politycznym zabarwieniu, liczących nawet po kilkaset tysięcy wyznawców!
Trudno w Afganistanie o rozumianą „po zachodniemu” organizację władzy państwowej:
Afganistan – państwo dziwolągKolejną osobliwością tej pięknej krainy (...) jest powszechna nienawiść do stolicy, Kabulu. (...) W Afganistanie „antystołeczność” to fundament trybalizmu. Kabulczycy, z których tylko co piąty jest Pasztunem, uważani są za „zwesternizowanych” zaprzańców, odstępców od świętej wiary w Proroka i od reguł (...) Pasztunwali. Królowie, których władztwo skończyło się prawie 40 lat temu, nie byli co prawda autorytetami, ich władzę zaledwie tolerowano, ale istniała jakby cicha umowa między Ludem a Dworem: panujcie sobie w Kabulu, zapłacimy wam nawet podatki – byleście się nie wtrącali w nasze sprawy! Byleście nie próbowali podważać „plemiennej demokracji”. Ona ma mało wspólnego z demokracją europejską i „prawami człowieka”, jakie usiłujemy narzucić w ramach międzynarodowej „pomocy”, z naszym polskim udziałem… Plemiona i klany afgańskie od dawien dawna zbierają się na dżirgi, wielkie narady ojców rodzin, które po wielodniowych dysputach wybierają swych wodzów (...) i oni rządzą autorytarnie, a wszyscy ich słuchają! Nie jest to demokracja parlamentarna, z jakiej my jesteśmy dumni, ale w Azji jest niezła.
Trudność w stabilizacji sytuacji politycznej wynika w Afganistanie również z tradycji opierania rządów nie na prawie czy porozumieniach, a na sile:
Afganistan – państwo dziwolągTylko nieliczni z autorów relacjonujących wydarzenia w Afganistanie, orientują się, że ci, których zwą „terrorystami” albo „watażkamiwatażkami”, to przeważnie wojownicy laszkarów – małych armijek plemiennych i klanowych; istnieje ich ponad sto! Niektóre, zgodnie z duchem dżihadu – świętej wojny – walczą z niewiernymi, chroniącymi nieprawowierny rząd w Kabulu. Inne – na dłużej lub krócej – popierają tenże rząd i jego natowskich protektorów. Są zdrajcami? Niekoniecznie; zdrada nie jest w Azji pojęciem jednoznacznie negatywnym. Tam uważa się, że najlepiej się łączyć z silniejszymi! To wcale nie hańbi! Dostum, wódz afgańskich Uzbeków, bodajże czterokrotnie zmienił front w ostatnich dekadach, bo tak mu dyktował rozum. (...) „Trzymać z silnymi” to jedno z pryncypiów afgańskiego etosu – co prawda przestrzegane nie przez wszystkich Pasztunów, a przez ekspertów z Zachodu w ogóle niedostrzegane.
To „trzymanie z silnymi” wciąż przyczynia się do kolejnych udanych powrotów talibów do władzy:
Afganistan – państwo dziwolągNiekiedy zdarza się (...), że „rebelianci współpracują z talibami tylko dla pieniędzy”, większe zaś pieniądze, wypłacane przez Amerykanów, mogą „znacznie uszczuplić szeregi fundamentalistów”. Owszem, bywa i tak, bo głodni chcą się najeść. Ale gdy się najedzą, mogą znowu strzelać do „zachodnich szatanów”…
Ogromnym problemem jest fakt, że Afganistan z państwa rolniczego stał się jednym z największych światowych producentów narkotyków – decyduje to o określonej strukturze społecznej i stanowi źródło finansowania działań wojennych, przyczyniając się do ich przedłużania w nieskończoność:
Afganistan – państwo dziwolągW ostatnich dekadach (...) wypas owiec i ścibolenie górskich poletek zeszły na daleki plan. Niemal wszyscy na wsi sieją mak. Odebrali palmę pierwszeństwa w produkcji opium sławnemu Złotemu Trójkątowi (na styku Tajlandii, Birmy i Laosu). Szmugiel rozmaitymi ścieżkami idzie z Afganistanu na cały świat. Kto maku nie sieje, głodem przymiera.
Zachodnie mocarstwa chętnie mówią o demokracji i krzewieniu idei praw człowieka, wskazując te powody jako główną motywację do walki z „terrorystycznym” reżimem talibów. Giełżyński demaskuje jednak prawdziwe przyczyny amerykańskiego zaangażowania w tym rejonie:
Afganistan – państwo dziwolągW pierwszej połowie lat 90., Amerykanie wspomagali Pakistan w szkoleniu talibów w tamtejszych medresach. Spodziewali się, że zdołają oni spacyfikować ten czupurny Afganistan, w którym po wycofaniu się Sowietów gorzała przez kilka lat wojna domowa wszystkich ze wszystkimi… Że pod talibami Afganistan będzie sprzymierzeńcem USA… Że uda się tam wyplenić plantacje maku i przemyt opium na cały świat… A przede wszystkim, że w ustabilizowanym Afganistanie uda się im zbudować – przez Herat i Kandahar – gazociąg z Turkmenii do ogromnego, lecz zamierającego portu pakistańskiego w Karaczi. Co z tych rachub ostatecznie się ziściło? Jedynie trwająca do dziś i zapowiadająca się na następne lata wojna z byłymi sojusznikami – talibami i ze wspierającymi ich plemiennymi laszkarami. Na dokładkę i Pakistan jakby ostatnio się rozmywał i wypadał ze strefy wpływów USA. TalibowieTalibowie psują także ten kraj. Niech Allach sprawi, by nie dorwali się do pakistańskich bomb atomowych!
Dziennikarz jest pesymistą w kwestii przyszłości Afganistanu:
Afganistan – państwo dziwoląg(...) za rok‑dwa być może uda się zdławić resztę Al Kaidy, zastępy talibów i laszkary plemienne. Przecież partyzantom zbrojnym tylko w miny i ręczną broń, często swojej roboty (...), trudno walczyć latami przeciwko potężnym armiom wyposażonym w czołgi i całą gamę samochodów pancernych, w rakiety, artylerię, helikoptery bojowe i bezzałogowe samoloty. Wcześniej czy później NATO pewnie oznajmi o swym triumfie, bo „watahy” rozejdą się do swych wiosek, skrywając broń w lochach i jaskiniach. Ale Azjaci są bezbłędni w czekaniu! Gdy „tamci” odlecą za ocean, Pasztuni znów ruszą do boju, jak tylekroć w dziejach. Nie sami! Armia „kabulska”, wyszkolona i wyposażona przez Jankesów, będzie się przecież składać w wielkiej mierze, chyba nawet w większości, z Pasztunów. Oni przejdą na stronę swych plemiennych braci, co już na niemałą skalę dzieje się w sąsiednim Pakistanie…
Trzeba przyznać, że sytuacja w Afganistanie jest jedną z najbardziej skomplikowanych na świecie, a międzynarodowe zaangażowanie zdaje się nie tylko nie pomagać, ale wręcz przyczyniać się do utrwalania trudności tego regionu.
Słownik
rodzaj przemocy zbrojnej polegającej na dążeniu do osiągnięcia celów państwa (koalicji, grupy społecznej) przez wzajemne działania zbrojne przy użyciu sił zbrojnych lub zorganizowanych i uzbrojonych grup; w odróżnieniu od wojny, która toczy się między dwoma lub więcej państwami, w konflikcie zbrojnym udział mogą brać również uczestnicy niepaństwowi
użycie siły lub przemocy fizycznej przeciwko osobom lub własności z pogwałceniem prawa, mające na celu zastraszenie i wymuszenie na danej grupie ludności lub państwie ustępstw w drodze do realizacji określonych celów
tendencja do utrzymywania się podziałów i odrębności grup przednarodowych, plemiennych, etnicznych, opierającą się na zasadach „genetycznej” lojalności
dowódca watahy, czyli zbrojnej grupy ludzi, czeredy, często o charakterze rozbójniczym
fundamentalistyczne ugrupowanie islamskie (sunnickie), powstałe we wrześniu 1994 w Kandaharze w Afganistanie
jedna z form zależności politycznej, w której państwo posiadające własny ustrój uzależnione jest w swej polityce od państwa silniejszego (protektora)
bojownicy uczestniczący w ruchu religijnym, społecznym lub wyzwoleńczym w krajach muzułmańskich lub zamieszkanych przez muzułmanów
restrykcje nałożone na gospodarkę jednego lub kilku krajów przez inne państwa
operacje wojskowe zapobiegania, ograniczania, łagodzenia i zakańczania działań wojennych między państwami albo wewnątrz państwa poprzez interwencję strony trzeciej na rzecz pokoju, zorganizowaną i kierowaną przez organizację międzynarodową przy użyciu personelu wojskowego, policyjnego i cywilnego do przywrócenia i utrzymania pokoju