Przeczytaj
Rok 1986
Pierwszy widoczny przełom po końcu Nowej FaliNowej Fali (1976) nastąpił 10 lat później – w 1986 roku. Ukazały się wówczas takie tomy, jak Starzy znajomi Bohdana ZaduryBohdana Zadury oraz Czynnik liryczny Piotra SommeraPiotra Sommera. Zasługą obu autorów było odświeżenie języka poetyckiego. Patosowi charakterystycznemu dla dotychczasowej liryki przeciwstawili język potoczny, rezygnując z walki politycznej poprzez twórczość.
KorektaNie przejmuj się przecinkami, te wszystkie
znaki przestankowe, dwukropki, średniki
i myślniki, które tak skrupulatnie
zaznaczasz, zostaną, mocą nieuwagi
korektora, przeoczone; twój rytm
zdania, myślenia, języka
okaże się mniej ważny, niż się
spodziewałeś, czy może niż chciałeś.
To były wszystko pobożne życzenia –
nie będziesz czytany do muzyki mowy
ale do zgiełku rzeczy.
Przełamanie panujących w poezji tendencji przez Sommera i Zadurę wyznaczyło drogę twórcom związanym z czasopismem „brulion”„brulion”, którego redaktorem naczelnym był Robert TekieliRobert Tekieli. Czasopismo ukazywało się w latach 1987–1999.
„Naiwni” i „sentymentalni”
Andrzej SosnowskiAndrzej Sosnowski, poeta, tłumacz i redaktor „Literatury na Świecie”, w tekście Apel poległych („Kresy” 1993) dokonał diagnozy przemian, które zaszły w poezji polskiej lat 1968‑1993. Zarówno klasykom, takim jak Czesław MiłoszCzesław Miłosz, jak i poetom Nowej Fali Sosnowski przypisuje uprawianie poezji „naiwnej”, w najnowszych zaś tendencjach (wzrastające znaczenie poetów „brulionu”) dostrzega coś, co nazywa „sentymentalizmem”.
Poezja „naiwna” według Sosnowskiego to taka, która ma inklinacjeinklinacje uniwersalistyczneuniwersalistyczne; stoi na straży „prawdy”, moralności, tradycyjnych wartości; operuje prostotą języka, za pomocą którego formułuje sądy o rzeczywistości w przekonaniu, że słowa odpowiadają bytom. Natomiast główną cechą poezji „sentymentalnej” – której początków możemy upatrywać w połowie lat 80. i w sprzeciwie wobec założeń i wpływów tej „naiwnej” – jest wiara w instytucję podmiotu jako jedynej pozostałości po tradycji, na której można oprzeć wiersz. Sosnowski ujmuje to w następujący sposób:
Apel poległych„Ja” stoi teraz na straży siebie samego i to „ja” jest odczuwane jako bezpretensjonalnie autentyczne – choć znowu pojawia się kwestia języka […]: przekonanie, że „oryginalny” język tej najistotniejszej mniejszości społecznej, jaką jest jednostka, czy w ogóle jakikolwiek język marginalnymarginalny, lokalny, nieoficjalny, subkulturowysubkulturowy jest sam z siebie autentyczny, na sposób sentymentalny odnawia naiwność. I gra osobowościowych różnic pomiędzy tożsamościami najbardziej dostępnych z poetów „biblioteki” staje się w końcu tym, co dla czytelnika „brulionowej” serii najwyrazistsze.
Krytykiem, który w tamtym czasie bacznie przyglądał się pokoleniu „brulionu”, był Karol Maliszewski. Wprowadził on do obiegu krytycznoliterackiego rozróżnienie na „klasycystów” i „barbarzyńców”, opisane w artykule Nasi klasycyści, nasi barbarzyńcy, który ukazał się w 19 numerze „Nowego Nurtu” (1995). Mianem barbarzyńców określił właśnie poetów „brulionu”.
„Zanik centrali”
Opisując w 1994 roku stan poezji współczesnej, Janusz SławińskiJanusz Sławiński posłużył się określeniem „zanik centrali”. Badacz sytuuje to zjawisko pomiędzy okresem funkcjonowania klasyków (Zbigniewa HerbertaZbigniewa Herberta, Czesława Miłosza, Tadeusza RóżewiczaTadeusza Różewicza, Wisławy SzymborskiejWisławy Szymborskiej) oraz poetów Nowej Fali (Jerzy KronholdJerzy Kronhold, Julian KornhauserJulian Kornhauser, Adam ZagajewskiAdam Zagajewski) a początkiem wzrastania w siłę tzw. pokolenia „brulionu” (Marcin ŚwietlickiMarcin Świetlicki, Marcin BaranMarcin Baran, Marcin SendeckiMarcin Sendecki, Krzysztof KoehlerKrzysztof Koehler, Jacek PodsiadłoJacek Podsiadło). W ujęciu Sławińskiego „zanik centrali” oznacza proces stopniowego rozpadu instytucji, które wcześniej warunkowały funkcjonowanie i sposoby wartościowania literatury. Na tym tle postępował zanik wiodącej roli poetów, takich jak Czesław Miłosz czy Zbigniew Herbert, których utwory wyznaczały pewne standardy etyczno‑polityczne oraz podkreślały dominację stylu wysokiego w poezji. Powolne przezwyciężanie ich estetyk w środowisku poetyckim prowadziło m.in. do osłabienia instytucji „wieszczów” (poetów pełniących dla rodaków funkcję autorytetów moralnych i intelektualnych), jak również do rozpadu całościowej wizji świata i samej literatury. Rozpad ten miał dokonywać się stopniowo w latach 80. i skończył się rozproszeniem i wielkim zróżnicowaniem poetyckich języków w pierwszej połowie lat 90. Połączyło się to ze stopniowym zanikiem instytucjonalnych ograniczeń (m.in. cenzury) oraz spadkiem znaczenia PRL‑owskich czasopism i organizacji literackich.
Zanik centraliMiejsce owej Całości, która potem dostarczała wspólnych ram poetyckiej komunikacji i organizowała ją wokół pewnego centrum, zajmuje teraz układ policentrycznypolicentryczny: wielość mikroświatów – społecznych i duchowych – w których poeci i czytelnicy wzajem się odnajdują. W każdym występują lokalne gusta, lokalne miary ocen, lokalne obiegi tekstów, lokalne przywiązania, autorytety i hierarchie, lokalne zrozumiałości i niezrozumiałości. [...]
Rozsypka współczesnej poezji, jej partykularyzowanie siępartykularyzowanie się i zakorzenianie w lokalnościach uważam za proces najzupełniej naturalny (zdrowy) i współbieżny w swoim znaczeniu z tym, co znajduje dziś odbicie w mitologii powrotu do „małych ojczyzn”„małych ojczyzn” i elementarnych wspólnot komunikacyjnych.
To rozproszenie i brak „centrum” również w późniejszych latach zaowocuje nowymi, osobnymi stylami poetyckimi, które z czasem zyskają duże znaczenie w polskiej literaturze. Nawet jednak w okresie popularności poetów „brulionu”, od początku lat 90. funkcjonowali inni poeci, którzy z czasem zyskali szerokie uznanie, np. Eugeniusz Tkaczyszyn‑DyckiEugeniusz Tkaczyszyn‑Dycki czy Andrzej SosnowskiAndrzej Sosnowski.
Nowe głosy z końca wieku
W drugiej połowie lat 90. pojawiły się, a do końca pierwszej dekady XXI wieku umocniły głosy twórców, którzy zaproponowali osobne postawy wobec nowej rzeczywistości i poezji.
W 1995 roku Krzysztof SiwczykKrzysztof Siwczyk zadebiutował tomem poetyckim Dzikie dzieci. Książka Siwczyka, czytana przez niektórych jako swego rodzaju manifest pokoleniowy roczników lat 70., była szeroko komentowana i do tej pory jest ważnym punktem odniesienia dla czytelników i badaczy, próbujących opisać ostatnie trzy dekady w poezji.
Dzikie dzieciJesień w kościele Jeszcze nie grzeją Zimno
Stoję przed krzyżem koloru zakalca
Wypłukane do żywego metalu - milionem dotyków -
stopy Chrystusa są zziębnięte jak poręcze
w porannych autobusachDo kościoła wchodzi dwójka dzieci piszcząc
styropianem znalezionym obok sklepu meblowego
Kończą jeść słonecznik Zamykają poitną
jakiś brzydki kawał i cichną
zatrzymując się przed ChrystusemNagle dziewczynka z tłustymi włosami i
napuchniętymi węzłami chłonnymi podchodzi
do Chrystusa i zaczyna Go łaskotać
w kierunku od pięt do najmniejszego palca
Chłopak melduje o wyrazie twarzy łaskotanegoNie wiem dlaczego ale podchodzę do nich i
już razem łaskoczemy różnymi technikami
zmarzniętego Boga Odczekujemy chwilę i dalej
Postanawiamy robić to tak długo
aż coś się zmieniCzekamy nie mówiąc do siebie
NasłuchujemyCzekam
Nasłuchuję
Rok 1996 przyniósł debiutancką książkę Romana HonetaRomana Honeta Alicja; dwa lata później ukazał się drugi tom autora, zatytułowany Pójdziesz synu do piekła. Poezja Honeta została zaliczona przez Mariana StalęMariana Stalę do „nurtu ośmielonej wyobraźni”„nurtu ośmielonej wyobraźni”. Dominuje w tych wierszach oniryzm, a silny, ironiczny podmiot, tak ważny dla brulionowców, rozmywa się w mrocznych wizjach i niejako traci kontrolę nad własnym monologiem lirycznym. Krytycy dostrzegają w poezji Honeta nieustanne próby rozprawienia się z pamięcią (także zbiorową) oraz uczuciem straty.
Tańcząc wśród krówciała, z którymi grałem w piłkę,
wskakiwałem do rzeki o zmierzchu
i całowałem noże na białym nasypie,
wywęszyły, odnalazły mniewyszły z ziemi nagie
i biegną do mnie przez łąki, tańcząc wśród krów,
i każde ma na szyi psa
jak szal. jak szalnoc mi odkrywa,
kim już byłem. kim byliśmy
razem – przywołanie istot
przeciętych mroźną szarfą błyskawicyskładniki śniegu: szum i deformacja,
blask na przyjęcie zmarłego/
umarłej – czekałem, płacząc.
byłem twoim okiem
Ważną poetką stała się też Marta PodgórnikMarta Podgórnik, która zadebiutowała jako 17‑latka w 1996 roku tomem Próby negocjacji. W swoich wierszach Podgórnik gra z tradycyjnymi formami poetyckimi (m.in. stosując rymy), jej utwory charakteryzuje muzyczność. Jednocześnie wyraźny w nich jest silny, feministycznyfeministyczny głos - zaczepny i prowokacyjny.
Próby negocjacji
prequelO stu tysiącach Alej Piłsudskiego, rwących pod oknem, gdy budzi
mnie w Hotelu dzwonek. Że nie znam źródeł ni prawideł
gry, do której ani nie zapraszam. Wiem wiele, jak na swoje 36 lat.Psikus światła w odłamkach szyb, w drodze na gorzką impresję z
finałem, co nie smakuje za razem. Potrzeba dokonań, nim
się stanie przedmiotem. Zdrowo pokręciło! Pito zdrowie i zgodniepaliliśmy mocne i cukierki jadłam garściami. Dziwne odrętwienie.
Nadciągają pociągi z Częstochowy i Białegostoku, z Opola,
Poznania. Żetony C i odrębne unie biletowe. Esoes z wywczasów:wartcy, względni i zgodni! Ubezpieczaj mnie, po południu wpadaj
zamknąć pocałunkiem usta. W ciemno. Nic właśnie się zdarza.
Zuch dziewczyna! Chyba się porzygam. Stoję jak reklama O czympiszesz pod neonem Dworzec Łódź Fabryczna. Martwieją opuszki
planów. Mam jeszcze 17 lat i jestem, nie wiem jak napisać7 grudnia 1996
Słownik
czasopismo literackie i kulturalne, wydawane w latach 1987–1999 pod redakcją Roberta Tekielego; także formacja poetycka skupiona wokół tego pisma, należeli do niej m.in. Jacek Podsiadło, Marcin Świetlicki, Marcin Baran, Krzysztof Koehler; poezję autorów pokolenia „brulionu” charakteryzuje m.in. nonkonformizm, perspektywa jednostkowa, poruszanie tematów codziennych, swoboda języka poetyckiego, obecność wątków kultury masowej
(łac. femina – kobieta) - szereg ruchów o charakterze politycznym, społecznym, kulturowym i intelektualnym, które łączy idea walki o równość płci
formacja poetycka funkcjonująca w latach 1968–1976, której głównym założeniem było znalezienie adekwatnego literackiego opisu rzeczywistości w ramach „nienaiwnego realizmu” (termin Juliana Kornhausera) i tym samym odkłamanie w poezji partyjnej nowomowy; do twórców nowofalowych zalicza się m.in. Juliana Kornhausera, Adama Zagajewskiego, Jerzego Kronholda
termin zaproponowany przez Mariana Stalę na określenie poezji Romana Honeta i autorów estetycznie z nim spokrewnionych; poezja „ośmielonej wyobraźni” cechuje się wizyjnością, surrealistycznością i onirycznością,