Przeczytaj
O autorce

Halina Poświatowska urodziła się w 1935 r. w Częstochowie. Niemal przez całe życie zmagała się z poważną wadą serca, która ostatecznie stała się przyczyną jej śmierci. Debiutowała w roku 1956 na łamach „Gazety Częstochowskiej”. Pierwszy zbiór poezji zatytułowany Hymn bałwochwalczy wydała w 1958 roku. W tym samym roku wyjechała na operację kardiologiczną do Filadelfii. W USA uzyskała stypendium w Smith College, a po ukończeniu szkoły otrzymała propozycję pisania doktoratu w Stanford. Zdecydowała się jednak powrócić do Polski i rozpocząć studia filozoficzne na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1964 r. została pracownikiem naukowym na swojej macierzystej uczelni. W kolejnych latach opublikowała zbiory poezji: Dzień dzisiejszy (1963), Oda do rąk (1966) oraz utwór prozatorski Opowieść dla przyjaciela (1967). W czerwcu 1967 roku nastąpiło pogorszenie stanu zdrowia poetki. Halina Poświatowska zmarła 11 X 1967 r. w Warszawie po drugiej operacji kardiologicznej.
Pośmiertnie wydano kilka wyborów jej liryki oraz przekład wybranych wierszy na język czeski (1974). W roku 1980 ogłoszono konkurs poetycki imienia Haliny Poświatowskiej. W 1997 r. zostały wydane Dzieła poetki, w których zamieszczono między innymi niepublikowane wiersze, bajkę dla dzieci, dramaty, listy i opowiadanie.
Liryka Haliny Poświatowskiej porusza tematykę miłości i śmierci, nierozłącznie ze sobą powiązanych w jej życiu. Poetka stale próbowała żyć na przekór chorobie, pragnąc w pełni wykorzystać każdy jego moment. Często pisała o pragnieniu miłości i bliskości z perspektywy kobiety, mając przy tym świadomość zbliżającej się śmierci.
Wiersz Lustro po raz pierwszy został opublikowany w tomie Hymn bałwochwalczy.

Lustrojestem zaczadzona pięknem mojego ciała.
patrzyłam dzisiaj na siebie twoimi oczyma. odkryłam
miękkie zagięcie ramion znużoną okrągłość piersi
które chcą spać i powoli na przekór sobie staczają się
w dół. moje nogi rozchylające się oddające bezmiernie
aż po krańce których nie ma to co jest mną i poza
mną pulsuje w każdym liściu w każdej kropli deszczu.
widziałam się jak gdyby poprzez szkło w twoich
oczach patrzących na mnie czułam twoje ręce na
ciepłej napiętej skórze moich ud i posłuszna twojemu
rozkazowi stałam naga naprzeciw wielkiego lustra.
a potem zasłoniłam oczy twoje żeby nie widzieć i nie
czuć samotności mojego rozkwitłego tobą ciała.Źródło: Halina Poświatowska, Lustro, [w:] Po schodach wierszy. Antologia polskiej poezji współczesnej, oprac. G. Leszczyński, Warszawa 1993, s. 417.
Zakochany w sobie – Narcyz
Świadomość własnego piękna może być trudna do udźwignięcia, tym bardziej, jeśli jest to piękno odbite w lustrzanej tafli lub gładkiej powierzchni wody. Uleganie zachwytowi nad pięknem własnego ciała może w konsekwencji okazać się zwodnicze i doprowadzić do samodestrukcji.
Narcyz był Tespijczykiem, synem błękitnej nimfy Lejriope, którą rzeczny Kefizos razu pewnego otoczył zwojami swoich strumieni i uwiódł. Wieszczek Tejrezjasz powiedział Lejriope, pierwszej osobie, która zwróciła się do niego o poradę: „Narcyz będzie żył długo pod warunkiem, że nigdy siebie nie zobaczy.” Nic w tym nie było dziwnego, że każdy mógłby się zakochać w Narcyzie, albowiem już w dzieciństwie odznaczał się niezwykłą urodą, a tak był z niej dumny, że gdy miał lat szesnaście, jego droga usłana była złamanymi sercami kochanków obu płci, których względy odrzucił., 2. Nicolas Poussin, Echo I Narcyz Ilustracja przedstawia trzy postaci. Po lewej stronie młoda, półnaga kobieta opiera się o skałę. Ma długie włosy, od pasa w dół okryta jest chustą, górną część ciała zasłaniają ręce. Obok kobiety rośnie rozłożyste drzewo z grubym pniem. Po jego drugiej stronie stoi nagi, skrzydlaty Kupidyn, w prawej dłoni trzyma strzałę. U jego stóp leży martwy, młody mężczyzna. Jest półnagi, jedynie biodra ma okryte chustą. Nogi leżą w nienaturalnej, dramatycznej pozie.
Kochała się w nim między innymi nimfa Echo, która straciła własny głos i mogła już tylko głupio powtarzać cudze okrzyki. Była to kara za to, że zabawiała przez długie godziny Herę niekończącymi się opowieściami, gdy w tym czasie nimfy górskie, konkubiny Zeusa, z dala od jej zazdrosnych oczu korzystały z wolności. Pewnego dnia wybrał się Narcyz zastawiać sidła na jelenie, a Echo szła za nim przez bezdrożny las, marząc o tym, by móc do niego przemówić, ale nie zdołała odezwać się pierwsza., 3. Jan Cossiers, Narcyz Ilustracja przedstawia młodego mężczyznę. Postać ma półdługie, falowane włosy, ukazuje lewy profil, ma łagodnie zarysowane brwi, prosty nos, delikatny uśmiech, zokrąglone policzki i podbródek. Mężczyzna jest okryty zwiewną chustą. Pochyla się nad lustrem wody i podziwia swoje odbicie.
Narcyz stwierdziwszy, że zgubił swych towarzyszy, zawołał:
– Hej!
– Hej! – odpowiedziała Echo zdumionemu Narcyzowi, który nie widział nikogo w pobliżu.
– Chodź tu!
– Chodź tu!
– Dlaczego się kryjesz przede mną?
– Dlaczego się kryjesz przede mną?
– Spotkajmy się!
– Spotkajmy się! – powtórzyła Echo i uradowana wyskoczyła ze swej kryjówki, rzucając się na szyję Narcyzowi. On jednak brutalnie ją odtrącił i uciekł.
– Umrę, a ciebie nie pokocham! – krzyknął.
– Kocham! – skarżyła się żałośnie Echo. Ale Narcyz znikł już, ona zaś spędziła resztę życia w samotnych wąwozach, ginąc z miłości i smutku, aż został po niej tylko głos., 4. Gyula Benczúr, Narcyz Ilustracja przedstawia młodego, stojącego mężczyznę. Górną część ciała mężczyzna pochyla w lewą stronę. Głowa prawie opiera się o lewe ramię. Postać ma ciemne brwi, zamknięte oczy, prosty nos, duże usta i zarumieniony policzek. Lewa ręka jest wyprostowana, sięga nią do tkaniny rozłożonej za plecami mężczyzny. Prawa ręka uniesiona, palce dramatyczne rozłożone.
Pewnego dnia posłał Narcyz miecz najbardziej uporczywemu zalotnikowi, Amejniosowi, któremu nazwę swą zawdzięcza rzeka Amejnios, dopływ rzeki Helisson, która wpada do Alfejosu. Amejnios przebił się tym mieczem na progu domu Narcyza, wzywając bogów, by go pomścili.
Usłyszała tę prośbę Artemida i sprawiła, że Narcyz się zakochał, ale nie mógł zaznać spełnienia swej miłości. Pod górą Donakon w Tespiaj napotkał na swej drodze źródło czyste jak srebro, którego wody nigdy jeszcze nie zamąciło ani bydło, ani ptaki, ani dzikie zwierzęta, ani nawet gałązki spadające z drzew, które je ocieniały. Zmęczony, padł na trawę, pochylił się, by ukoić pragnienie, i zakochał się we własnym odbiciu. Próbował początkowo objąć i ucałować pięknego chłopca spoglądającego ku niemu z wody, ale wtem rozpoznał w nim siebie i odtąd przez długie godziny leżał, wpatrując się z zachwytem w taflę wodną. Jakże mógł znieść stan taki, w którym posiadał, a jednak posiąść nie mógł? Żal go trawił, a jednak cierpienia te sprawiały mu przyjemność, wiedział bowiem, że przynajmniej to drugie ja, cokolwiek by się wydarzyło, pozostanie mu wierne na zawsze., 5. Franciscus de Neve, Narcyz i Echo Ilustracja przedstawia dwie postaci w leśnej scenerii. Na pierwszym planie biegnie młody, półnagi mężczyzna. Ma kręcone włosy i wyraźnie ukształtowane mięśnie. W lewej ręce unosi brzeg długiej chusty, która oplata jego ciało. W oddali między drzewami stoi młoda kobieta, jest ubrana.
Echo nie wybaczyła co prawda Narcyzowi, ale razem z nim się smuciła i powtarzała ze współczuciem: „Niestety! Niestety!”, gdy wbijał sobie sztylet w pierś, i powtórzyła za nim jego ostatnie słowa: „Żegnaj, młodzieńcze, na próżno ukochany!”. Krew wsiąkła w ziemię i wyrosły z niej białe narcyzy z czerwoną koroną, z których obecnie przygotowuje się w Cheronei balsam kojący. Zaleca się go na dolegliwości ucha (chociaż może wywołać bóle głowy), jako maść na rany i jako lekarstwo na odmrożenia.
Licencja ilustracji użytych w galerii: domena publiczna
Słownik
jeden z rodzajów liryki, w której podmiot mówiący wyraża uczucia i refleksje w sposób bezpośredni; wypowiada się w 1. osobie liczby pojedynczej oraz za pomocą zaimków „ja”, „mój”, „moje”
(gr. metaphorá – przeniesienie znaczenia, przonośnia) figura stylistyczna występująca zwykle w poezji, oparta na skojarzeniu dwóch zjawisk i przeniesieniu nazwy jednego zjawiska na drugie
postawa pozbawiona empatii, charakteryzująca się stałą potrzebą podziwu, poczuciem wyższości i przekonaniem o swojej wyjątkowości