Julię, tytułową bohaterkę tragediitragediatragedii Williama Szekspira Romeo i Julia, poznajemy, gdy dziewczyna dorosła do wieku, kiedy rodzice wybierają dla niej męża i szykują do samodzielnego życia. Matka Julii sama bardzo wcześnie wzięła ślub i została podporządkowana woli męża. To właśnie ojciec dziewczyny nakazuje, aby ta zainteresowała się Parysem. Julia nie ma prawa wybrać sobie życiowego partnera, gdyż związek małżeński jest transakcją finansową i układem społecznym. W tym wypadku chodzi o pomnożenie dobytku i przysporzenie splendoru obu rodom poprzez świetny mariażmariażmariaż dorastających dzieci. Wszyscy, nawet Julia, wydają się pogodzeni z tą sytuacją.

mariaż
REnAugM2WHFQY1
Julius Kronberg, Romeo i Julia na balkonie, 1886
Źródło: domena publiczna.
William Shakespeare Romeo i Julia

Akt I, scena 3

PANI CAPULETTI
O, właśnie: o tym chciałam z wami mówić. Powiedz mi, córko: chciałabyś wyjść za mąż?

JULIA
Nawet nie marzę o takim zaszczycie.

MARTA
„Zaszczycie”, mówisz? Nie, takiej mądrości 
Nie mogłaś wyssać z moim mlekiem, dziecko.

PANI CAPULETTI
Więc zacznij o tym myśleć. Tu, w Weronie, 
Młodsze od ciebie damy z dobrych domów 
Są już matkami. Jeśli się nie mylę,
Ja sama stałam ci się matką w wieku,
W którym wciąż jesteś panną. 
Powiem krótko: Parys ubiega się o twoją rękę.

MARTA
To ci kawaler! Nie znajdziesz lepszego 
Nigdzie – przystojny jak ta lalka z wosku!

PANI CAPULETTI
Rozkwitły bukiet, jakim jest Werona,
Nie zna drugiego podobnego kwiatu.

MARTA
Co to, to prawda; kwiat jak malowany!

PANI CAPULETTI
I co ty na to? Czujesz coś do niego?
Dziś wieczór ujrzysz go na naszym balu.
Wczytaj się w księgę jego twarzy młodej,
W którą wpisana jest piórem urody 
Zapowiedź szczęścia; dostrzeż w każdym rysie 
Harmonię, której zaznasz przy Parysie;
Zrozum, co mówi ci ten tekst proroczy,
A zwłaszcza fragment najważniejszy: oczy.
Ten chłopiec jest jak tom nie oprawiony,
Któremu trzeba obwoluty: żony.
Jak obłok niebem, młodzieniec ma prawo 
Podkreślić walor swój cenną oprawą;
Mężczyzna jest to księga, której treści 
Pięknieją, kiedy je uścisk niewieści 
Obejmie niczym dwie złote okładki.
Kiedy w małżonku posiądziesz skarb rzadki,
Własny twój wymiar wzrośnie w krótkim czasie.

1 Źródło: William Shakespeare, Romeo i Julia, tłum. S. Barańczak, Kraków 2001, s. 34–35.

Julia niespodziewanie, nawet dla siebie samej, zakochuje się na balu w nieznajomym młodzieńcu o imieniu Romeo. I choć dowiaduje się o jego pochodzeniu (z wrogiego rodu), jest już za późno – miłość od pierwszego wejrzenia jest tak silna, że dziewczyna ulega uczuciu. Rozmowa w ogrodzie między dwojgiem kochanków, określana jako „scena balkonowa”, uchodzi za jedną z najpiękniejszych scen miłosnych w literaturze. Jest szczera, naturalna i spontaniczna jak dwoje młodych ludzi nieskażonych jeszcze kłamstwem i obłudą.

William Shakespeare Romeo i Julia

Akt II, scena 2

JULIA
Tylko nazwisko twoje jest mi wrogiem.
Ty jesteś sobą - nie żadnym Montecchim
Cóż jest Montecchi? To nie dłoń, nie stopa, 
Nie twarz, nie ramię - nie człowiecze ciało. 
O, zmień nazwisko, nazwij się inaczej!
Cóż znaczy nazwa? To, co zwiemy różą, 
Pod inną nazwą nie mniej by pachniało.
Tak i Romeo, gdyby się nazywał 
Inaczej, byłby wciąż tym samym cudem. 
Romeo, odrzuć nazwisko, a za ten 
Dźwięk, który nie jest nawet cząstką ciebie,
Weźmiesz mnie całą.
[…]
To szczęście, że na twarzy 
Mam maskę mroku: bo widziałbyś na niej 
Rumieniec wstydu za to, co słyszałeś 
Z moich ust. Rada bym wszystko odwołać,
Przestrzegać form - lecz po co nam konwenans? 
Czy ty mnie kochasz? Wiem, że powiesz „tak”, 
A ja uwierzę; a jednak przysięgi 
Czasem się łamie. Przysłowie powiada,
Że wiarołomstwo kochanków rozśmiesza 
Jowisza w niebie. Romeo, najmilszy,
Jeśli mnie kochasz, powiedz mi to szczerze. 
Jeżeli masz mnie za zbyt łatwy podbój,
Zrobię wyniosłą minę i na złość 
Będę cię zmuszać do dalszych zalotów;
Ale naprawdę nie mam na to chęci.
Tak, jestem może dla ciebie zbyt czuła,
Możesz pomyśleć, że się mało cenię;
Lecz wierz mi - będę na pewno wierniejsza 
Od tych, co sprytniej umieją się droczyć. 
Powinnam była trzymać cię na dystans,
Przyznaję - ale i tak podsłuchałeś,
Co sama sobie szeptałam o mojej 
Wielkiej miłości. Więc nie wiń mnie za to,
Nie bierz za płochość tego, coś usłyszał 
Tylko dlatego, żeś podkradł się w mroku.

2 Źródło: William Shakespeare, Romeo i Julia, tłum. S. Barańczak, Kraków 2001, s. 76–60.

Julia jest o krok od wypicia mikstury, która ma sprawić, że uśnie na czterdzieści dwie godziny, wyglądając jakby nie żyła. Jest targana sprzecznymi myślami: boi się popełnić ten czyn, ale równocześnie zdaje sobie sprawę, że nie ma innego wyjścia. Według woli rodziców powinna w czwartek poślubić Parysa, a to niemożliwe, bo kocha Romea i jest już jego żoną. Wzięła z nim potajemnie ślub w celi ojca Laurentego, który notabenenotabenenotabene był inicjatoreminicjatorinicjatorem mistyfikacjimistyfikacjamistyfikacji związanej ze sfingowaniemsfingowaćsfingowaniem śmierci.

William Shakespeare Romeo i Julia

Akt IV, scena 3

JULIA
Żegnajcie! Bóg wie, kiedy was zobaczę. 
Zimny dreszcz trwogi przebiega przez żyły 
I mrozi we mnie całe ciepło życia.
Przywołam je z powrotem, będzie raźniej:
Marto! - Nie, co ja robię? To bez sensu.
W tej strasznej scenie jest rola dla jednej 
Tylko aktorki. Gdzież ta fiolka? Jest.
Dobrze, a jeśli wywar nie podziała?
Czy w takim razie jutro biorę ślub?
Nie, nie. Ten płyn mnie zbawi. To - niech czeka.
Odkłada sztylet.
A jeśli to trucizna, którą mnich 
Podsunął mi podstępnie? Gdybym zmarła, 
Mógłby uniknąć odpowiedzialności 
Za to, że wcześniej dał mi ślub z Romeem.
To też możliwe; ale chyba jednak 
Nie: dał mi tyle dowodów dobroci!
Zaraz... a jeśli ocknę się w grobowcu,
Zanim Romeo przyjdzie na ratunek?
Co wtedy? Boże, to byłoby straszne!
Przecież w tej krypcie mogę się udusić:
Zgniłym powietrzem zionącym z jej ust 
Nie da się pewnie oddychać - Romeo 
Znajdzie mnie martwą. A choćbym i żyła,
Czyż sama wizja śmierci, noc i groza 
Grobowca, tego pradawnego lochu,
Gdzie gromadziły się przez setki lat
Kości pradziadów - gdzie skrwawiony Tybalt
Legł tak niedawno, a już pod całunem
Gnić począł - gdzie się w pewnych porach nocy
Schodzą podobno duchy - czy to wszystko
Nie spowoduje, że kiedy się zbudzę
W smrodzie rozkładu, w krzykach przeraźliwych,
Przyprawiających o utratę zmysłów
Jak krzyk wyrwanej z ziemi mandragory -
Czy wtedy, w całej tej ohydnej zgrozie,
Nie oszaleję? Tak, może w obłędzie 
Będę się bawić szkieletami przodków, 
Z nieszczęsnych zwłok Tybalta ściągnę całun 
Albo w napadzie szału chwycę piszczel 
Któregoś z moich wielkich antenatówantenaciantenatów
I, jak maczugą, strzaskam własną czaszkę?
O Boże, widzę już, jak duch Tybalta 
Ściga Romea za to, że mu ciało 
Przebił rapierem. Wstrzymaj się, Tybalcie! 
Romeo, spełniam ten toast dla ciebie!
Pada na ukryte za zasłonami łóżko.

3 Źródło: William Shakespeare, Romeo i Julia, tłum. S. Barańczak, Kraków 2001, s. 142–144.
notabene
inicjator
mistyfikacja
sfingować
antenaci

Słownik

tragedia
tragedia

(gr. trágos – kozioł, ōdḗ - pieśń) – gatunek dramatu (obok komedii i dramatu właściwego), którego główną tematyką jest sytuacja nieprzezwyciężona, wybór, który prowadzi do klęski

tragizm
tragizm

(gr. tragikós – wzniosły, wspaniały) – cecha takiej sytuacji, która nieuchronnie prowadzi do nieszczęśliwego końca, a powstałej na skutek konfliktu moralnego. Może to być np. dylemat posłuszeństwa wobec równoważnych, choć często rozbieżnych norm moralnych bądź ścieranie się woli ludzkiej z siłami zewnętrznymi, z którymi walka, choć beznadziejna, jest obowiązkiem moralnym.