Schemat interaktywny. Schemat kołowy składa się z tytułowego kółka z napisem Felieton, wokół którego są następujące elementy: Źródłosłów, Historia polskiego felietonu, Najważniejsze cechy, Podział, Język, Przykład, Warto dodać, że... Opis punktów znajdujących się na schemacie: 1. Źródłosłów. Felieton, jak podają skrzętni zbieracze faktów i badacze prasy, rozpoczął swoją zawrotną karierę w roku 1800, kiedy to w paryskim „Journal des Débats ” pojawił się stały dodatek nazwany feuilleton . Francuskie słowo feuilleton można przetłumaczyć jako „kartkę złożoną na czworo”, a jego etymologię należy także wiązać ze słówkiem feuille , które znaczy „liść”. Skojarzenia z liściem, a raczej bukietem liści o różnorodnych kształtach i kolorach, nasuwają się, kiedy zajrzymy do „Journal des Débats ” i przekonamy się, że mianem feuilleton określano tam relacje z podróży, recenzje, opowiadania, repertuar teatrów, przeglądy mody, a nawet drobne ogłoszenia. Okazuje się więc, że pierwotnie felietonem nazywano nie gatunek prasowy, ale część gazety, najczęściej dolny fragment kolumny, który od pozostałej (górnej) części był odcięty grubą linią. Z czasem wśród publikowanych w kolumnie felietonowej artykułach pojawiły się teksty, które dały początek felietonom w dzisiejszym znaczeniu tego słowa. 2. Historia polskiego felietonu. Początki polskiego felietonu sięgają pierwszych czasopism, które wychodziły na naszych ziemiach, oświeceniowego „Monitora” i „Zabaw Przyjemnych i Pożytecznych”. Jednak dopiero rozwój prasy w XIX wieku przyczynił się do ukształtowania tego gatunku. Określono wtedy jego wyróżniki rodzajowe, wyodrębniono różne rodzaje felietonów, a przede wszystkim zaczęto pisać interesujące i wartościowe teksty. Najlepsze polskie felietony wyszły spod pióra wybitnego pisarza pozytywizmu Bolesława Prusa, który uprawiał jedną z odmian gatunkowych felietonu zwaną kroniką (która także narodziła się we Francji). Tematem kroniki były różne przejawy życia, najczęściej wydarzenia aktualne i interesujące czytelników. Autor Lalki był felietonistą nie tylko znakomitym, ale i bardzo pracowitym. Jego teksty ukazywały się na łamach czasopism przez 37 lat, a wydanie ich w osobnych tomach zajęło dwadzieścia woluminów. Te bogate doświadczenia dziennikarskie pozwoliły mu wypracować własne zasady pisania felietonu, z których najważniejsze okazywały się: wnikliwa obserwacja świata, umiejętność przedstawiania faktów w sposób zgodny z prawdą, a zarazem pełen humoru. Charakteryzując współczesnego felietonistę, pisał, że powinien on „być wszędzie i wiedzieć o wszystkim. Musi zwiedzać nowo zabudowujące się place, ulice pozbawione chodników, tamy, mosty, targi wełniane i wołowe, muzea, teatry, uczone psy, cyrkowe konie, posiedzenia różnych towarzystw akcyjnych, instytucje dobroczynne, jatki, łazienki itp. Musi czytać i robić wyciągi ze wszystkich pism, sprawozdań, nowych książek, reklam, skarg i procesów. Musi być kawałeczkiem astronoma, technika, pedagoga, prawnika, itp., jeżeli zaś brak mu jakiejś cząstki wszechwiedzy i wszechmądrości – wówczas musi, nie przymierzając, z wywieszonym językiem, gonić po mieście specjalistów lub do góry nogami przewracać encyklopedie”. Wymagania to, jak widać, bardzo wysokie i zbliżające dziennikarstwo do pracy naukowej i pewnego rodzaju posłannictwa. Prus sprostał tym zasadom w pełni, o czym świadczą jego mądre, i skrzące się dowcipem, napisane znakomitym językiem felietony. To ostatnie było mu tym łatwiej zrealizować, że był znakomitym pisarzem. Nie jest więc zaskoczeniem, że jego kroniki wyróżnia bogata polszczyzna, zróżnicowane środki stylistyczne oraz różne odmiany języka (np. język literacki, potoczny, prowincjonalny). Prus lubił wprowadzać do swoich felietonów dialogi, sprawozdania, fragmenty utworów literackich, a nawet ogłoszenia reklamowe. Spośród jego następców należy wymienić takie nazwiska jak Tadeusz Żeleński-Boy, Adolf Nowaczyński, Antoni Słonimski, Stefan Kisielewski, Hamilton (czyli Jan Zbigniew Słojewski), Daniel Passent, Aleksander Małachowski, Ludwik Stomma, Jerzy Pilch, Maciej Rybiński. Współczesnych felietonistów jest oczywiście znacznie więcej, a to z tego powodu, że obecnie każda gazeta i czasopismo ma stałe rubryki i swoich stałych autorów. Nierzadko w jednym czasopiśmie można znaleźć kilka felietonów. Felietony piszą dzisiaj zarówno zawodowi dziennikarze, jak i pisarze, naukowcy oraz politycy. Często najważniejsze znaczenie ma tutaj magia nazwiska – np. znanego polityka – a nie sama wartość felietonu. Większość felietonowej produkcji jest na niezbyt wysokim poziomie i rzadko oczarowuje czytelników elokwencją lub oryginalnością sądów (na szczęście są jednak prawdziwe talenty, jak wymienieni wcześniej autorzy). Felieton jest bowiem gatunkiem przeznaczonym dla wytrawnych dziennikarzy i z tego też względu, jak twierdzi Krzysztof Mroziewicz, mamy zaledwie „dwu rasowych felietonistów na pokolenie”. 3. Najważniejsze cechy. Felieton jest: – publikowany cyklicznie, najczęściej w stałym miejscu (przeważnie są to strony końcowe gazety); – wyróżnia się „piętnem autorskim”, co znaczy, że sygnowany jest podpisem lub pseudonimem autora, bywa także opatrzony zdjęciem felietonisty lub jakimś stałym, wyróżniającym elementem graficznym (rysunkiem czy też specjalnym, stałym krojem czcionki). Najważniejsze cechy felietonu to: – niewielkie rozmiary; – subiektywizm autora; – swoboda formy, posługującej się literackimi środkami wyrazu; – synkretyzm gatunkowy (narracyjna struktura felietonu często wchłania w siebie inne formy wypowiedzi, np. przemówienia, fragmenty wierszy, listy); – ograniczona spójność tekstu (co wyraża się w stosowaniu dygresji oraz asocjacyjności); – wielotreściowość i wielostylowość; – status nieoficjalności. 4. Podział felietonów: Jeśli weźmiemy pod uwagę środki przekazu, to podzielimy felietony na: – prasowe, – radiowe, – telewizyjne, – internetowe. Według kryterium tematycznego wyodrębnimy np. felietony: – literackie, – społeczno-obyczajowe, – polityczne, – telewizyjne, – sportowe. Z uwagi na nadawcę, czyli biorąc pod uwagę strategię pisania, należy wyróżnić felietony: – publicystyczne (podejmują ważne problemy społeczne, treść góruje w nich nad formą, co jednak nie wyklucza indywidualnego stylu wypowiedzi), – literackie (podejmują tematy związane z kulturą, wyróżniają się dbałością o styl wypowiedzi, stosują literackie środki ekspresji), – satyryczno-rozrywkowe (ich najważniejszym celem jest rozbawienie czytelników, autorzy realizują to w zróżnicowany sposób, np. za pomocą słowa, obrazu, żartu rysunkowego lub łącząc, szczególnie w nowych mediach, wiele form). 5. Język. Pod względem językowym felieton charakteryzuje się: – lekkością, a nawet błyskotliwością; – grą słów, która opiera się m.in. na stosowaniu paradoksów i hiperboli; – dużą częstotliwością występowania wyrazów o zabarwieniu ekspresyjno-emocjonalnym. 6. Przykład. Stefan Kisielewski, Historia tubki z klejem (Felieton optymistyczny) Kupiłem sobie klej: syndetikon w tubce. Poradzono mi, abym szyjkę tubki przekuł szpilką, co też zrobiłem. W ten sposób z przodu powstała dziurka, przez którą za pociśnięciem wychodzić miał klej. Niestety dziurka była zbyt mała i klej wychodził ledwo ledwo. Zirytowany, pocisnąłem mocniej, ale wtedy tubka pękła i z boku zrobiła się duża dziura, przez którą wylazło sporo kleju plamiąc mi palce. W ten sposób były już dwie dziury, przy czym oczywiście więcej wychodziło przez duże pęknięcie niż przez maleńką dziurkę legalną. Wobec tego postanowiłem poczekać, aż zewnętrzna, na powietrzu się znajdująca warstwa kleju w dużej dziurze zastygnie, tworząc w ten sposób korek naturalny, a tym czasem powiększyć dziurkę z przodu, wiercąc w niej szpilką. Tak też zrobiłem, przy wierceniu jednak szpilką w twardym i gęstym kleju, zdarzyła się mała katastrofa: szpilka skrzywiła się i wykuła w drugim boku tubki jeszcze jedną dziurkę. W ten sposób dziur było już obecnie trzy. Badałem je, przyciskając koniec tubki palcami, i stwierdziłem, że hierarchia wychodzenia kleju była teraz następująca: najwięcej wyłaziło przez owo duże pęknięcie, później przez dziurkę zrobioną ostatnio szpilką, najmniej przez legalny otwór w szyjce. W dodatku jakkolwiekby się tubkę trzymało, musiało się mieć poplamione palce, a w ogóle połowa tubki wylazła mi już do ręki, sklejając kciuk ze środkiem dłoni, tak, że postanowiłem wyskrobać to miejsce nożyczkami od „manikiuru", co mi, lewą ręką, poszło bardzo niesporo; w rezultacie skaleczyłem się dotkliwie i musiałem odłożyć tubkę na dziesięć minut, w czasie których na przemiany jodynowałem rękę i obmywałem ją z kleju. Powróciwszy do tubki stwierdziłem, że wszystkie trzy dziurki zastygły teraz na kamień, wobec czego nastąpiło zrównanie szans między nimi i można było rozpocząć całą akcję od początku. Postanowiłem jeszcze raz przebić szyjkę szpilką, lecz w porę przypominałem sobie, że znowu może się to skończyć jej (szpilki) skrzywieniem i wybiciem przypadkowej, niepożądanej dziury. Wobec tego postanowiłem obciąć narosły u wylotu szyjki skamieniały klej scyzorykiem. Tak też zrobiłem, lecz mimo to za pociskaniem tubki nic nie wychodziło, widocznie wewnątrz szyjki utworzył się jakiś skrzep ze stwardniałego kleju, skrzep sięgający daleko w głąb. Wobec tego zdecydowałem się obciąć scyzorykiem całą szyjkę. Była ona metalowa, toteż długo i mozolnie ją piłowałem, gdy nagle znów nastąpiła katastrofa: najwidoczniej za mocno przyciskałem szyjkę scyzorykiem, wytworzyło się parcie i oto wszystkie blizny po poprzednich dziurach otworzyły się, a prócz tego klej znalazł sobie jeszcze jedno, tym razem generalne ujście, bo cały tył tubki odwinął się, tworząc szeroki kanał, którym reszta zawartości wytoczyła mi się do ręki i na ubranie. W ten sposób wszystko się skończyło: niepotrzebną już tubkę a raczej to, co nią kiedyś było, wrzuciłem do kubła ze śmieciami (śmieci zresztą natychmiast się posklejały), umyłem ręce, oczyściłem ubranie i, zmęczony nieco oraz zbaraniały, usiadłem przy oknie. Taka jest historia tubki z klejem. A teraz zważmy: czy historia ta nie przypomina kubek w kubek ludzkiego życia? Wszak z życiem jest tak samo: ciągle coś „nie wychodzi", panuje, jak mówił Gombrowicz, „ogólna niemożność", co jedną dziurą wejdzie to drugą wyjdzie. Jeśli jesteś zdolny, to jesteś brzydki, jeśli jesteś przystojny, to jesteś niezdolny, jeśli jesteś i przystojny i zdolny, to nie masz czasu, a jeśli masz czas, to znów nie masz pieniędzy. Jeśli zaś jesteś i zdolny i przystojny, a także masz czas i pieniądze, to wtedy wybucha wojna i głupi Hitler zwala ci się na łeb na długie sześć lat, a gdy Hitlera diabli wreszcie biorą, okazuje się, żeś już stary i na nic nie masz ochoty. Gdy chcesz flirtować, to musisz pracować, gdy przestajesz pracować, okazuje się, że nie ma z kim flirtować, jeśli ona ci się podoba, a ty się jej nie podobasz, a ta, której ty się podobasz, nie podoba się tobie, jeśli zaś oboje podobacie się sobie, to ty wyjedziesz, a ona przez ten czas umrze. Jeśli masz coś do powiedzenia to nie chcą cię słuchać, a gdy już chcą cię słuchać, okazuje się, żeś zapomniał, coś miał mówić. Gdy masz wstręt do wódki, okazja gratisowego a wesołego picia nadarza ci się dzień po dniu, a gdy pragniesz się napić, okazuje się, że nie ma za co ani z kim. Gdy jesteś samotny, pies do ciebie nie przyjdzie, gdy czujesz się zmęczony i chcesz się przespać, nudziarze przyłażą jeden za drugim. Jeśli w ogóle chcesz coś w życiu zrobić, to stwierdzasz, że akurat nie ma po co temu możliwości, a jeśli możliwości się otworzą, wtedy na pewno zachorujesz; po wyzdrowieniu widzisz, że nie masz już ochoty na zrobienie tego co zamierzałeś, choć możliwości nadal są, a kiedy po pewnym czasie ochota ci powróci, okaże się, że tymczasem możliwości się ulotniły, gdy zaś z kolei możliwości wrócą – tobie wróci choroba, bo to był rak. Jeśli masz w pokerze cztery trefle z asem oraz asa kier i postanawiasz odrzucić asa kier i kupować do koloru, wtedy na pewno przyjdzie ci as pikowy, jeśli zaś przeciwnie, zdecydujesz się zrezygnować z koloru i kupować do pary asów, okaże się, że szedł piąty trefl. Życie to pasjans, który nigdy nie wychodzi. „Życie polega na tym, że nie można żyć” – powiedział Irzykowski. Polega jeszcze ono na tym, że nie można przestać próbować żyć. Próbujemy więc i próbujemy, a tymczasem siły wypływają z nas jak klej z tubki. A w końcu: „Skoroś taki rozumny właźże do trumny”, jak z kolei powiedział Boy. Rozmyślnie przytoczyłem tych obu głośnych antagonistów: jeden miał wielki talent, drugi wielką inteligencję, jeden był optymistą, drugi pesymistą, ale obaj doszli do wspólnej konkluzji: że życie urządzone jest przekornie, ba – złośliwie, na przekór, „na pakość”. Tak, panowie: życie jest jak klej w tubce, chciałoby się go użyć, ale nie ma jak; życie jest jak owo wino w wąskim dzbanie, podane w bajce La Fontaine’a lisowi. Życie jest jak loteria bez wygranych albo jak wielkie Monte Carlo, gdzie nikt nigdy nie rozbił banku, a jeśli wygrał trochę, to zawsze, tak czy owak, stanęło mu to kością w gardle, bo zapalił się do gry i przegrał pięć razy tyle. A mimo to każdy, nawet na łożu śmierci, pali się do życia – ja też. Niepoprawni gracze nie tracą nadziei, że dokupią do koloru, ba – do pokera. Przecież to nie jest niemożliwe – wołają, i nawet stygnąca, półtrupia ręka wyciąga się jeszcze po kartę. Istotnie: niemożliwe nie jest, a więc – próbujcie – i ja z Wami. He, He, frajerzy, jak mawiał demon z bródką, Przybyszewski plus Wiech. 7. Warto dodać, że felieton: – jest gatunkiem, który obok reportażu wykazuje najsilniejsze związki z literaturą, z tego też względu bywa nazywany gatunkiem paraliterackim; – autor felietonu, w przeciwieństwie do publicysty, nie musi swoich sądów i ocen gruntownie argumentować, jego opinie mogą mieć charakter prowizoryczny lub nawet świadomie prowokacyjny; – najważniejszymi wyznacznikami postawy autora są ironia i dystans do przedmiotu swoich rozważań (co może się przejawiać w ujęciu satyrycznym, stosowaniu parodii, pastiszu, wprowadzaniu słownictwa kolokwialnego); – najważniejszym celem felietonisty nie jest relacjonowanie wydarzeń, lecz wyrażenie swojego stosunku do nich. Współcześni badacze prasy zwracają uwagę na fakt, że nieoficjalność felietonu, prywatność wyrażanych w nim sądów sprawiają, że jego autor, zabierający głos we własnym imieniu (co nie zawsze jest prawdą) nawiązuje bliski, niemal familiarny stosunek z czytelnikiem. Kontakt ten bywa dodatkowo pogłębiony poprzez długi czas publikacji – felietony ukazują się bowiem cyklicznie, czasem przez wiele miesięcy lub nawet lat (jak teksty Prusa czy Kisielewskiego). Z tego też względu mogą one być skutecznym narzędziem ukrytej perswazji. Mogą, ale nie muszą. Nie zamierzam odbierać nikomu przyjemności czytania ulubionego felietonisty i podważać jego niezależności. Wskazuję tylko na możliwość manipulacji i zachęcam do uważnej lektury. Stefan Kisielewski, Historia tubki z klejem (felieton optymistyczny) , "Tygodnik Powszechny" 1952, nr 9, s. 12.
Schemat interaktywny. Schemat kołowy składa się z tytułowego kółka z napisem Felieton, wokół którego są następujące elementy: Źródłosłów, Historia polskiego felietonu, Najważniejsze cechy, Podział, Język, Przykład, Warto dodać, że... Opis punktów znajdujących się na schemacie: 1. Źródłosłów. Felieton, jak podają skrzętni zbieracze faktów i badacze prasy, rozpoczął swoją zawrotną karierę w roku 1800, kiedy to w paryskim „Journal des Débats ” pojawił się stały dodatek nazwany feuilleton . Francuskie słowo feuilleton można przetłumaczyć jako „kartkę złożoną na czworo”, a jego etymologię należy także wiązać ze słówkiem feuille , które znaczy „liść”. Skojarzenia z liściem, a raczej bukietem liści o różnorodnych kształtach i kolorach, nasuwają się, kiedy zajrzymy do „Journal des Débats ” i przekonamy się, że mianem feuilleton określano tam relacje z podróży, recenzje, opowiadania, repertuar teatrów, przeglądy mody, a nawet drobne ogłoszenia. Okazuje się więc, że pierwotnie felietonem nazywano nie gatunek prasowy, ale część gazety, najczęściej dolny fragment kolumny, który od pozostałej (górnej) części był odcięty grubą linią. Z czasem wśród publikowanych w kolumnie felietonowej artykułach pojawiły się teksty, które dały początek felietonom w dzisiejszym znaczeniu tego słowa. 2. Historia polskiego felietonu. Początki polskiego felietonu sięgają pierwszych czasopism, które wychodziły na naszych ziemiach, oświeceniowego „Monitora” i „Zabaw Przyjemnych i Pożytecznych”. Jednak dopiero rozwój prasy w XIX wieku przyczynił się do ukształtowania tego gatunku. Określono wtedy jego wyróżniki rodzajowe, wyodrębniono różne rodzaje felietonów, a przede wszystkim zaczęto pisać interesujące i wartościowe teksty. Najlepsze polskie felietony wyszły spod pióra wybitnego pisarza pozytywizmu Bolesława Prusa, który uprawiał jedną z odmian gatunkowych felietonu zwaną kroniką (która także narodziła się we Francji). Tematem kroniki były różne przejawy życia, najczęściej wydarzenia aktualne i interesujące czytelników. Autor Lalki był felietonistą nie tylko znakomitym, ale i bardzo pracowitym. Jego teksty ukazywały się na łamach czasopism przez 37 lat, a wydanie ich w osobnych tomach zajęło dwadzieścia woluminów. Te bogate doświadczenia dziennikarskie pozwoliły mu wypracować własne zasady pisania felietonu, z których najważniejsze okazywały się: wnikliwa obserwacja świata, umiejętność przedstawiania faktów w sposób zgodny z prawdą, a zarazem pełen humoru. Charakteryzując współczesnego felietonistę, pisał, że powinien on „być wszędzie i wiedzieć o wszystkim. Musi zwiedzać nowo zabudowujące się place, ulice pozbawione chodników, tamy, mosty, targi wełniane i wołowe, muzea, teatry, uczone psy, cyrkowe konie, posiedzenia różnych towarzystw akcyjnych, instytucje dobroczynne, jatki, łazienki itp. Musi czytać i robić wyciągi ze wszystkich pism, sprawozdań, nowych książek, reklam, skarg i procesów. Musi być kawałeczkiem astronoma, technika, pedagoga, prawnika, itp., jeżeli zaś brak mu jakiejś cząstki wszechwiedzy i wszechmądrości – wówczas musi, nie przymierzając, z wywieszonym językiem, gonić po mieście specjalistów lub do góry nogami przewracać encyklopedie”. Wymagania to, jak widać, bardzo wysokie i zbliżające dziennikarstwo do pracy naukowej i pewnego rodzaju posłannictwa. Prus sprostał tym zasadom w pełni, o czym świadczą jego mądre, i skrzące się dowcipem, napisane znakomitym językiem felietony. To ostatnie było mu tym łatwiej zrealizować, że był znakomitym pisarzem. Nie jest więc zaskoczeniem, że jego kroniki wyróżnia bogata polszczyzna, zróżnicowane środki stylistyczne oraz różne odmiany języka (np. język literacki, potoczny, prowincjonalny). Prus lubił wprowadzać do swoich felietonów dialogi, sprawozdania, fragmenty utworów literackich, a nawet ogłoszenia reklamowe. Spośród jego następców należy wymienić takie nazwiska jak Tadeusz Żeleński-Boy, Adolf Nowaczyński, Antoni Słonimski, Stefan Kisielewski, Hamilton (czyli Jan Zbigniew Słojewski), Daniel Passent, Aleksander Małachowski, Ludwik Stomma, Jerzy Pilch, Maciej Rybiński. Współczesnych felietonistów jest oczywiście znacznie więcej, a to z tego powodu, że obecnie każda gazeta i czasopismo ma stałe rubryki i swoich stałych autorów. Nierzadko w jednym czasopiśmie można znaleźć kilka felietonów. Felietony piszą dzisiaj zarówno zawodowi dziennikarze, jak i pisarze, naukowcy oraz politycy. Często najważniejsze znaczenie ma tutaj magia nazwiska – np. znanego polityka – a nie sama wartość felietonu. Większość felietonowej produkcji jest na niezbyt wysokim poziomie i rzadko oczarowuje czytelników elokwencją lub oryginalnością sądów (na szczęście są jednak prawdziwe talenty, jak wymienieni wcześniej autorzy). Felieton jest bowiem gatunkiem przeznaczonym dla wytrawnych dziennikarzy i z tego też względu, jak twierdzi Krzysztof Mroziewicz, mamy zaledwie „dwu rasowych felietonistów na pokolenie”. 3. Najważniejsze cechy. Felieton jest: – publikowany cyklicznie, najczęściej w stałym miejscu (przeważnie są to strony końcowe gazety); – wyróżnia się „piętnem autorskim”, co znaczy, że sygnowany jest podpisem lub pseudonimem autora, bywa także opatrzony zdjęciem felietonisty lub jakimś stałym, wyróżniającym elementem graficznym (rysunkiem czy też specjalnym, stałym krojem czcionki). Najważniejsze cechy felietonu to: – niewielkie rozmiary; – subiektywizm autora; – swoboda formy, posługującej się literackimi środkami wyrazu; – synkretyzm gatunkowy (narracyjna struktura felietonu często wchłania w siebie inne formy wypowiedzi, np. przemówienia, fragmenty wierszy, listy); – ograniczona spójność tekstu (co wyraża się w stosowaniu dygresji oraz asocjacyjności); – wielotreściowość i wielostylowość; – status nieoficjalności. 4. Podział felietonów: Jeśli weźmiemy pod uwagę środki przekazu, to podzielimy felietony na: – prasowe, – radiowe, – telewizyjne, – internetowe. Według kryterium tematycznego wyodrębnimy np. felietony: – literackie, – społeczno-obyczajowe, – polityczne, – telewizyjne, – sportowe. Z uwagi na nadawcę, czyli biorąc pod uwagę strategię pisania, należy wyróżnić felietony: – publicystyczne (podejmują ważne problemy społeczne, treść góruje w nich nad formą, co jednak nie wyklucza indywidualnego stylu wypowiedzi), – literackie (podejmują tematy związane z kulturą, wyróżniają się dbałością o styl wypowiedzi, stosują literackie środki ekspresji), – satyryczno-rozrywkowe (ich najważniejszym celem jest rozbawienie czytelników, autorzy realizują to w zróżnicowany sposób, np. za pomocą słowa, obrazu, żartu rysunkowego lub łącząc, szczególnie w nowych mediach, wiele form). 5. Język. Pod względem językowym felieton charakteryzuje się: – lekkością, a nawet błyskotliwością; – grą słów, która opiera się m.in. na stosowaniu paradoksów i hiperboli; – dużą częstotliwością występowania wyrazów o zabarwieniu ekspresyjno-emocjonalnym. 6. Przykład. Stefan Kisielewski, Historia tubki z klejem (Felieton optymistyczny) Kupiłem sobie klej: syndetikon w tubce. Poradzono mi, abym szyjkę tubki przekuł szpilką, co też zrobiłem. W ten sposób z przodu powstała dziurka, przez którą za pociśnięciem wychodzić miał klej. Niestety dziurka była zbyt mała i klej wychodził ledwo ledwo. Zirytowany, pocisnąłem mocniej, ale wtedy tubka pękła i z boku zrobiła się duża dziura, przez którą wylazło sporo kleju plamiąc mi palce. W ten sposób były już dwie dziury, przy czym oczywiście więcej wychodziło przez duże pęknięcie niż przez maleńką dziurkę legalną. Wobec tego postanowiłem poczekać, aż zewnętrzna, na powietrzu się znajdująca warstwa kleju w dużej dziurze zastygnie, tworząc w ten sposób korek naturalny, a tym czasem powiększyć dziurkę z przodu, wiercąc w niej szpilką. Tak też zrobiłem, przy wierceniu jednak szpilką w twardym i gęstym kleju, zdarzyła się mała katastrofa: szpilka skrzywiła się i wykuła w drugim boku tubki jeszcze jedną dziurkę. W ten sposób dziur było już obecnie trzy. Badałem je, przyciskając koniec tubki palcami, i stwierdziłem, że hierarchia wychodzenia kleju była teraz następująca: najwięcej wyłaziło przez owo duże pęknięcie, później przez dziurkę zrobioną ostatnio szpilką, najmniej przez legalny otwór w szyjce. W dodatku jakkolwiekby się tubkę trzymało, musiało się mieć poplamione palce, a w ogóle połowa tubki wylazła mi już do ręki, sklejając kciuk ze środkiem dłoni, tak, że postanowiłem wyskrobać to miejsce nożyczkami od „manikiuru", co mi, lewą ręką, poszło bardzo niesporo; w rezultacie skaleczyłem się dotkliwie i musiałem odłożyć tubkę na dziesięć minut, w czasie których na przemiany jodynowałem rękę i obmywałem ją z kleju. Powróciwszy do tubki stwierdziłem, że wszystkie trzy dziurki zastygły teraz na kamień, wobec czego nastąpiło zrównanie szans między nimi i można było rozpocząć całą akcję od początku. Postanowiłem jeszcze raz przebić szyjkę szpilką, lecz w porę przypominałem sobie, że znowu może się to skończyć jej (szpilki) skrzywieniem i wybiciem przypadkowej, niepożądanej dziury. Wobec tego postanowiłem obciąć narosły u wylotu szyjki skamieniały klej scyzorykiem. Tak też zrobiłem, lecz mimo to za pociskaniem tubki nic nie wychodziło, widocznie wewnątrz szyjki utworzył się jakiś skrzep ze stwardniałego kleju, skrzep sięgający daleko w głąb. Wobec tego zdecydowałem się obciąć scyzorykiem całą szyjkę. Była ona metalowa, toteż długo i mozolnie ją piłowałem, gdy nagle znów nastąpiła katastrofa: najwidoczniej za mocno przyciskałem szyjkę scyzorykiem, wytworzyło się parcie i oto wszystkie blizny po poprzednich dziurach otworzyły się, a prócz tego klej znalazł sobie jeszcze jedno, tym razem generalne ujście, bo cały tył tubki odwinął się, tworząc szeroki kanał, którym reszta zawartości wytoczyła mi się do ręki i na ubranie. W ten sposób wszystko się skończyło: niepotrzebną już tubkę a raczej to, co nią kiedyś było, wrzuciłem do kubła ze śmieciami (śmieci zresztą natychmiast się posklejały), umyłem ręce, oczyściłem ubranie i, zmęczony nieco oraz zbaraniały, usiadłem przy oknie. Taka jest historia tubki z klejem. A teraz zważmy: czy historia ta nie przypomina kubek w kubek ludzkiego życia? Wszak z życiem jest tak samo: ciągle coś „nie wychodzi", panuje, jak mówił Gombrowicz, „ogólna niemożność", co jedną dziurą wejdzie to drugą wyjdzie. Jeśli jesteś zdolny, to jesteś brzydki, jeśli jesteś przystojny, to jesteś niezdolny, jeśli jesteś i przystojny i zdolny, to nie masz czasu, a jeśli masz czas, to znów nie masz pieniędzy. Jeśli zaś jesteś i zdolny i przystojny, a także masz czas i pieniądze, to wtedy wybucha wojna i głupi Hitler zwala ci się na łeb na długie sześć lat, a gdy Hitlera diabli wreszcie biorą, okazuje się, żeś już stary i na nic nie masz ochoty. Gdy chcesz flirtować, to musisz pracować, gdy przestajesz pracować, okazuje się, że nie ma z kim flirtować, jeśli ona ci się podoba, a ty się jej nie podobasz, a ta, której ty się podobasz, nie podoba się tobie, jeśli zaś oboje podobacie się sobie, to ty wyjedziesz, a ona przez ten czas umrze. Jeśli masz coś do powiedzenia to nie chcą cię słuchać, a gdy już chcą cię słuchać, okazuje się, żeś zapomniał, coś miał mówić. Gdy masz wstręt do wódki, okazja gratisowego a wesołego picia nadarza ci się dzień po dniu, a gdy pragniesz się napić, okazuje się, że nie ma za co ani z kim. Gdy jesteś samotny, pies do ciebie nie przyjdzie, gdy czujesz się zmęczony i chcesz się przespać, nudziarze przyłażą jeden za drugim. Jeśli w ogóle chcesz coś w życiu zrobić, to stwierdzasz, że akurat nie ma po co temu możliwości, a jeśli możliwości się otworzą, wtedy na pewno zachorujesz; po wyzdrowieniu widzisz, że nie masz już ochoty na zrobienie tego co zamierzałeś, choć możliwości nadal są, a kiedy po pewnym czasie ochota ci powróci, okaże się, że tymczasem możliwości się ulotniły, gdy zaś z kolei możliwości wrócą – tobie wróci choroba, bo to był rak. Jeśli masz w pokerze cztery trefle z asem oraz asa kier i postanawiasz odrzucić asa kier i kupować do koloru, wtedy na pewno przyjdzie ci as pikowy, jeśli zaś przeciwnie, zdecydujesz się zrezygnować z koloru i kupować do pary asów, okaże się, że szedł piąty trefl. Życie to pasjans, który nigdy nie wychodzi. „Życie polega na tym, że nie można żyć” – powiedział Irzykowski. Polega jeszcze ono na tym, że nie można przestać próbować żyć. Próbujemy więc i próbujemy, a tymczasem siły wypływają z nas jak klej z tubki. A w końcu: „Skoroś taki rozumny właźże do trumny”, jak z kolei powiedział Boy. Rozmyślnie przytoczyłem tych obu głośnych antagonistów: jeden miał wielki talent, drugi wielką inteligencję, jeden był optymistą, drugi pesymistą, ale obaj doszli do wspólnej konkluzji: że życie urządzone jest przekornie, ba – złośliwie, na przekór, „na pakość”. Tak, panowie: życie jest jak klej w tubce, chciałoby się go użyć, ale nie ma jak; życie jest jak owo wino w wąskim dzbanie, podane w bajce La Fontaine’a lisowi. Życie jest jak loteria bez wygranych albo jak wielkie Monte Carlo, gdzie nikt nigdy nie rozbił banku, a jeśli wygrał trochę, to zawsze, tak czy owak, stanęło mu to kością w gardle, bo zapalił się do gry i przegrał pięć razy tyle. A mimo to każdy, nawet na łożu śmierci, pali się do życia – ja też. Niepoprawni gracze nie tracą nadziei, że dokupią do koloru, ba – do pokera. Przecież to nie jest niemożliwe – wołają, i nawet stygnąca, półtrupia ręka wyciąga się jeszcze po kartę. Istotnie: niemożliwe nie jest, a więc – próbujcie – i ja z Wami. He, He, frajerzy, jak mawiał demon z bródką, Przybyszewski plus Wiech. 7. Warto dodać, że felieton: – jest gatunkiem, który obok reportażu wykazuje najsilniejsze związki z literaturą, z tego też względu bywa nazywany gatunkiem paraliterackim; – autor felietonu, w przeciwieństwie do publicysty, nie musi swoich sądów i ocen gruntownie argumentować, jego opinie mogą mieć charakter prowizoryczny lub nawet świadomie prowokacyjny; – najważniejszymi wyznacznikami postawy autora są ironia i dystans do przedmiotu swoich rozważań (co może się przejawiać w ujęciu satyrycznym, stosowaniu parodii, pastiszu, wprowadzaniu słownictwa kolokwialnego); – najważniejszym celem felietonisty nie jest relacjonowanie wydarzeń, lecz wyrażenie swojego stosunku do nich. Współcześni badacze prasy zwracają uwagę na fakt, że nieoficjalność felietonu, prywatność wyrażanych w nim sądów sprawiają, że jego autor, zabierający głos we własnym imieniu (co nie zawsze jest prawdą) nawiązuje bliski, niemal familiarny stosunek z czytelnikiem. Kontakt ten bywa dodatkowo pogłębiony poprzez długi czas publikacji – felietony ukazują się bowiem cyklicznie, czasem przez wiele miesięcy lub nawet lat (jak teksty Prusa czy Kisielewskiego). Z tego też względu mogą one być skutecznym narzędziem ukrytej perswazji. Mogą, ale nie muszą. Nie zamierzam odbierać nikomu przyjemności czytania ulubionego felietonisty i podważać jego niezależności. Wskazuję tylko na możliwość manipulacji i zachęcam do uważnej lektury. Stefan Kisielewski, Historia tubki z klejem (felieton optymistyczny) , "Tygodnik Powszechny" 1952, nr 9, s. 12.