Sprawa polska w polityce Wielkiej Trójki
Wprowadzenie
Przyjrzyj się fotografii. Jak sądzisz, czy kamienny pomnik należy potraktować tylko jako pamiątkę spotkania, czy można doszukać się w nim głębszego, symbolicznego przekazu? Przedstaw swoje argumenty.
Problemowi Polacy
Sprawa polska od początku II wojny światowej stanowiła problem w polityce państw zachodnich. Zgodnie z udzielonymi gwarancjami Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę III Rzeszy po zaatakowaniu Polski przez Hitlera, ale nie podjęły działań zbrojnych. Tymczasem z dużą dozą prawdopodobieństwa przystąpienie do wojny mocarstw zachodnich miało szansę stłumienia jej w zarodku. Dopiero kiedy same stały się celem ataku, zmuszone zostały do walki. Po ataku Hitlera na ZSRR zarówno Wielka Brytania, jak i USA (Francja już wówczas była krajem okupowanym) udzieliły Stalinowi wsparcia i zaczęły traktować go jako głównego sojusznika. Szybko zapomniano o agresywnej polityce ZSRR i wcześniejszej przyjaźni radziecko‑niemieckiej.
Wraz z postępem działań na froncie wschodnim Stalin stawał się dla Churchilla i Roosevelta bardzo ważnym sojusznikiem w walce z Hitlerem. Dla USA także niemałe znaczenie miało ewentualne przystąpienie Stalina do wojny z Japonią. Właśnie dlatego w przyszłości żądania radzieckiego dyktatora, w odróżnieniu od oczekiwań polskiego sojusznika, będą przez Wielką Brytanię i USA traktowane jako ważne i zdeterminują politykę mocarstw w stosunku do państw „mniej ważnych”, a za takie bezsprzecznie uważano wówczas Polskę. Churchill brutalnie stwierdził, że wpisowe do elitarnego klubu wielkich mocarstw wynosi milion żołnierzy pod bronią, a Polacy, mimo że wykrwawili się na frontach II wojny światowej i ich udział w działaniach zbrojnych na froncie europejskim i pozaeuropejskim był widoczny, tego miliona nie mieli.
Oczekiwania rządu emigracyjnego, że Wielka Brytania i USA podejmą działania w celu zapewnienia nienaruszalności wschodniej granicy Polski i że rząd ten będzie istotnym partnerem w rokowaniach dyplomatycznych, okazały się niespełnionym marzeniem.
Teheran a sprawa polska
Podczas spotkania w Teheranie (28 XI–1 XII 1943) Churchill i Roosevelt wyrazili zgodę, żeby polska wschodnia granica przebiegała wzdłuż linii Curzona. Niejako w zamian, kosztem Niemiec, obiecano nabytki na zachodzie i północy – m.in. część Opolszczyzny, ziemie na wschód od Odry, jak też Prusy Wschodnie (początkowo całe, ale później Stalin wystąpi ze swoimi żądaniami).
Dyskusja w sprawie Polski na konferencji w Teheranie --- 1 grudnia 1943Churchill: teraz znów chciałbym powrócić do sprawy polskiej, która wydaje mi się pilniejsza, ponieważ Polacy mogą narobić wiele szumu. Chciałbym odczytać swoją następującą propozycję w sprawie polskiej […]. „Przyjęto w zasadzie, że ognisko państwa i narodu polskiego powinno znajdować się między tak zwaną linią Curzona a linią rzeki Odry, z włączeniem w skład Polski Prus Wschodnich i prowincji opolskiej. Jednakże ostateczne wytyczenie granic wymaga dokładnych studiów i w niektórych punktach ewentualnego rozsiedlenia ludności”. Stalin: Rosjanie nie posiadają niezamarzających portów na Morzu Bałtyckim. Dlatego Rosjanom byłyby potrzebne porty niezamarzające: Koenigsberg (Królewiec) i Memel (Kłajpeda) oraz odpowiednia część terytorium Prus Wschodnich. Tym bardziej że historycznie – są to odwieczne ziemie słowiańskie […].
Granice Polski w TeheranieChurchill w pamiętniku swym (tom piąty, str. 356‑359) stwierdził, iż w Teheranie „granice nowej Polski”, na wschodzie i na zachodzie, zostały „wyznaczone z grubsza”, „wątpliwości interpretacyjne” wzbudzać mogła jeszcze zarówno „linia Curzona”, jak i „linia Odry”. Ale zasadniczo „zabezpieczono” narodowi polskiemu, „po wszystkich jego cierpieniach”, „siedzibę pewną i trwałą”.
Wymianę „bagien Prypeci” na bogate obszary śląsko‑nadodrzańskie uznał „za tak kompletną”, iż zapowiadał, że oświadczy Polakom, że byliby głupcami, gdyby nie wyrazili na to swej zgody.
Jak uważasz, czy Polacy rzeczywiście podzielali entuzjazm Churchilla, czy jednak okazali się „głupcami”?
Porządek jałtański
Kiedy doszło do kolejnego spotkania, w Jałcie od 4 do 11 lutego 1945 roku, Stalin nie tylko był jego gospodarzem, ale także trzymał w ręku najważniejsze karty dotyczące sprawy polskiej i działań w Europie. Wojska radzieckie znajdowały się niedaleko Berlina. Prawie cała Polska była wyzwolona spod okupacji niemieckiej. Na jej terenie działały władze zależne od ZSRR ( Krajowa Rada Narodowa, Rząd Tymczasowy), a Ludowe Wojsko Polskie wespół z Armią Radziecką walczyło z hitlerowskimi Niemcami. Formalnie nadal w Londynie działał rząd Tomasza Arciszewskiego, uznawany za oficjalne przedstawicielstwo Polski, ale ośrodek ten po fiasku akcji „Burza” i upadku powstania warszawskiego nie miał już zbyt wiele kart przetargowych.
Prezydentowi USA zależało na przystąpieniu ZSRR do wojny z Japonią, pozwolono więc Stalinowi, aby w dużej mierze rozwiązał sprawę polską według własnych planów. Trudno nie zauważyć, że zarówno premier brytyjski, jak i prezydent amerykański starali się nakłonić Stalina do tego, aby funkcjonujący na terenie Rzeczypospolitej Rząd Tymczasowy (przekształcony z PKWN) przekształcić w rząd o innym składzie politycznym, najlepiej utworzyć nowy koalicyjny gabinet, który znalazłby uznanie trzech mocarstw, ale też zyskał akceptację gabinetu Tomasza Arciszewskiego. Stalin nie chciał słyszeć o utworzeniu całkowicie nowego ośrodka władzy. Ostatecznie, ulegając naciskom Stalina, ustalono, że Rząd Tymczasowy zostanie uzupełniony o przedstawicieli środowisk demokratycznych z kraju i z zagranicy, czyli będzie miał szerszą podstawę polityczną. Zobowiązano ten rząd do przeprowadzenia w miarę szybko wolnych wyborów. Planowano, że w Moskwie powstanie tzw. komisja dobrej woli (w jej skład mieli wejść: minister spraw zagranicznych ZSRR oraz ambasadorzy Wielkiej Brytanii i USA), która będzie odpowiedzialna za przygotowanie porozumienia między polskimi siłami politycznymi, mającymi wejść w skład TRJN. W Jałcie potwierdzono również, że Polska powinna uzyskać „poważny przyrost terytorialny na zachodzie i północy”. Również potwierdzono przebieg granicy wschodniej wzdłuż linii Curzona, z ewentualną możliwością odchyleń 5–8 km na korzyść Polski.
Sprawozdanie z konferencji krymskiej --- 11 lutego 1945 rokuZ chwilą, gdy zgodnie z powyższym zostanie utworzony należycie Polski Rząd Tymczasowy Jedności Narodowej, Rząd Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, który obecnie utrzymuje stosunki dyplomatyczne z dotychczasowym Rządem Tymczasowym Polski, oraz Rządy Zjednoczonego Królestwa i Stanów Zjednoczonych Ameryki nawiążą stosunki dyplomatyczne z nowym Polskim Rządem Jedności Narodowej i wymienią ambasadorów, których relacje będą informowały odnośne rządy o sytuacji w Polsce.
Zwierzchnicy trzech rządów uważają, że wschodnia granica Polski powinna biec wzdłuż linii Curzona, z odchyleniami od niej w pewnych okolicach o pięć do ośmiu kilometrów na korzyść Polski. Uznają oni, że Polska powinna uzyskać znaczny przyrost terytorialny na północy i na zachodzie. Sądzą oni, że we właściwym czasie trzeba będzie zasięgnąć opinii nowego Polskiego Rządu Tymczasowego Jedności Narodowej co do wielkości tego przyrostu oraz że z ostatecznym wyznaczeniem zachodniej granicy Polski należałoby zaczekać do Konferencji Pokojowej.
Rząd Tomasza Arciszewskiego nie uznał tych postanowień.
Oświadczenie rządu polskiego na uchodźstwie w sprawie decyzji jałtańskich z 13 lutego 1945 rokuDnia 12 lutego o godz. 7.30 wieczorem brytyjski Foreign Office doręczył ambasadorowi RP w Londynie tekst uchwał, powziętych przez prezydenta Roosevelta, premiera Churchilla i marszałka Stalina w sprawach dotyczących Polski i na konferencji odbytej w Jałcie między 4 a 11 lut 1945.
W memorandum złożonym przed konferencją rządom W. Brytanii i Stanów Zjednoczonych AP rząd polski wyraził przekonanie, że nie wezmą one udziału w żadnych decyzjach dotyczących sprzymierzonego państwa polskiego bez konsultacji i zgody rządu polskiego. Jednocześnie zgłosił gotowość szukania rozstrzygnięcia sporu wszczętego przez Rosję Sowiecką w drodze normalnych metod w procedurze międzynarodowej, opartych na poszanowaniu praw obu państw będących w sporze. Pomimo to decyzje Konferencji Trzech zostały przygotowane i powzięte nie tylko bez udziału i upoważnienia rządu polskiego, ale i bez jego wiedzy.
Metoda ta w stosunku do Polski jest nie tylko zaprzeczeniem elementarnych zasad, które obowiązują sojuszników, ale stanowi niewątpliwie porzucenie litery i ducha Karty Atlantyckiej oraz prawa każdego narodu do występowania w obronie własnych interesów.
Rząd polski oświadcza, że decyzje Konferencji Trzech dotyczące Polski nie mogą być uznane przez rząd polski i nie mogą obowiązywać narodu polskiego.
Oderwanie od Polski wschodniej połowy jej terytorium przez narzucenie połowy jej tzw. linii Curzona jako granicy polsko‑sowieckiej naród polski przyjmuje jako nowy rozbiór Polski tym razem dokonany przez sojuszników Polski.
Zamiar trzech mocarstw utworzenia „tymczasowego rządu polskiego jedności narodowej” za pomocą uzupełnienia narzuconego Polsce komitetu lubelskiego, przez bliżej nieokreślonych przedstawicieli demokratycznych partii politycznych polskich i osobistości z emigracji, doprowadzić może jedynie do zalegalizowania mieszania się Sowietów w wewnętrzne sprawy Polski. Dopóki ziemie polskie będą okupowane wyłącznie przez wojska sowieckie, tego rodzaju rząd nawet w obecności dyplomatów brytyjskich i amerykańskich, nie zabezpieczy prawa do swobodnego wypowiedzenia się społeczeństwu polskiemu.
Rząd polski, który jest jedynym prawowitym i powszechnie uznanym rządem RP i który od pięciu i pół lat kieruje walką państwa polskiego i narodu polskiego przeciwko państwom osi, zarówno przez ruch podziemny w kraju, jak i przez swoje Siły Zbrojne na wszystkich frontach wojennych, zgłosił w memorandum, złożonym rządom Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych AP, gotowość przyjaznego ułożenia stosunków z ZSRR i współdziałania w utworzeniu w Polsce rządu, który byłby prawdziwym wyrazem woli narodu polskiego. Gotowość tę rząd polski nadal podtrzymuje.
Inaczej zachowała się funkcjonująca w kraju Rada Jedności Narodowej. Uznała, że jest to jakaś szansa na kompromis ze środowiskiem komunistycznym i zdecydowała się podjąć rozmowy. Wolę porozumienia wykazał także Stanisław Mikołajczyk, były premier rządu emigracyjnego.
Stalin bardzo szybko pokazał jak wygląda radziecki kompromis. W marcu 1945 roku na rozmowy z władzami radzieckimi zostali zaproszeni przedstawicieli państwa podziemnego. Wśród nich był m.in. Delegat Rządu na Kraj, przewodniczący RJN, ostatni komendant AK. Po przybyciu do Pruszkowa zostali aresztowani i wywiezieni do Moskwy.
Cynizm Stalina podkreśliły też kolejne wydarzenia. Były zarazem dowodem na to, że Stalin nie zamierza z nikim się liczyć, a protesty amerykańskie czy angielskie nie mają dla niego żadnego znaczenia. Realizował „swoją politykę” w stosunku do Polski.
Utworzenie TRJN
17 czerwca 1945 roku w Moskwie rozpoczęły się rozmowy dotyczące utworzenia nowego rządu polskiego. Przystąpił do nich również Stanisław Mikołajczyk.
Ich atmosferę najlepiej obrazują słowa lidera PPR Władysława Gomułki, skierowane do działaczy emigracyjnych:
Przemówienie w czasie moskiewskich rozmów mających na celu utworzenie TRJNNie obrażajcie się, panowie, że my Wam tylko ofiarujemy miejsca w rządzie, takie, jakie sami uznamy za możliwe. Myśmy bowiem gospodarze […]. Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy. […] Zniszczymy wszystkich bandytów reakcyjnych bez skrupułów. Możecie jeszcze krzyczeć, że leje się krew narodu polskiego, że NKWD rządzi Polską, lecz to nie zawróci nas z drogi.
Przemówienie w czasie moskiewskich rozmów mających na celu utworzenie TRJN
Rozmowy mające na celu utworzenie TRJN odbywały się przy okrągłym stole, który symbolizuje chęć osiągnięcia kompromisu. Wnioskując ze słów Gomułki i posiłkując się posiadaną wiedzą, osądź, czy w wypadku tworzenia TRJN idea okrągłego stołu znalazła swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
18 czerwca 1945 roku w stolicy ZSRR rozpoczął się tzw. proces szesnastu, czyli proces przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego.
28 czerwca sformowano nowy rząd. Na czele Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej stanął były premier Rządu Tymczasowego Edward Osóbka‑Morawski, oficjalnie reprezentujący PPS. Wicepremierami zostali Władysław Gomułka oraz Stanisław Mikołajczyk. Ten ostatni również objął resort rolnictwa. Formalnie gabinet miał charakter koalicyjny, praktycznie zdecydowaną przewagę mieli w nim członkowie PPR i sojuszniczego PPS. Wyraźnie widać było, że nowy rząd został zdominowany przez komunistów, część społeczeństwa polskiego wciąż jednak wierzyła, że Mikołajczyk jest gwarantem „niezależności i suwerenności tego rządu”.
Rząd został uznany już 29 czerwca przez Francję, 5 lipca przez USA i Wielką Brytanię. Tym samym cofnięto swoje poparcie dla rządu Tomasza Arciszewskiego. Od tego momentu nie będzie już ośrodkiem władzy polskiej. Wielka Brytania uprzedziła polski rząd emigracyjny o wycofaniu poparcia. Pozwolono mu wycofać aktywa, które posiadał na kontach, dzięki czemu stworzono podstawy finansowe działalności emigracji politycznej.
Na powstanie nowego rządu i uznanie go przez Zachód zareagowały zarówno środowiska w kraju, jak i za granicą. RJN rozwiązała się i wydała Testament Polski Walczącej.
Opuszczenie terytorium Polski przez wojska sowieckie oraz przez rosyjską policję polityczną.
2. Zaprzestanie prześladowań politycznych, którego dowodem będzie:
a) zwolnienie skazanych i uwięzionych w procesie moskiewskim,
b) amnestia dla więźniów politycznych oraz dla wszystkich żołnierzy AK i dla tak zwanych „oddziałów leśnych”,
c) powrót Polaków wywiezionych w głąb Rosji i likwidacja obozów koncentracyjnych przypominających smutnej pamięci metody totalizmu niemieckiego,
d) zniesienie systemu politycznego, znajdującego wyraz w istnieniu tak zwanego Min. Bezpieczeństwa.
3. Zjednoczenie i uniezależnienie Armii Polskiej przez:
a) spolszczenie korpusu oficerskiego w armii gen. Rola‑Żymierskiego,
b) honorowy powrót z bronią wojsk polskich z zagranicy,
c) połączenie w jedną całość i na równych prawach armii z zagranicy oraz b. Armii Krajowej z armią gen. Żymierskiego.
4. Zaprzestanie dewastacji gospodarczej kraju przez władze okupacyjne.
5. Dopuszczenie wszystkich polskich stronnictw demokratycznych do udziału w wyborach pięcioprzymiotnikowych.
6. Zapewnienie niezależności polskiej polityki zagranicznej.
7. Stworzenie pełnego samorządu terytorialnego, społeczno‑gospodarczego i kulturalno‑oświatowego.
8. Uspołecznienie własności wielkokapitalistycznej i zorganizowanie sprawiedliwego podziału dochodu społecznego.
9. Zapewnienie masom pracujących współkierownictwa i kontroli nad całą gospodarką narodową oraz warunków materialnych zabezpieczających byt rodzinie i osobisty rozwój kulturalny.
10. Swoboda walki dla klasy robotniczej o jej prawa w ramach nieskrępowanego ruchu zawodowego.
11. Sprawiedliwe przeprowadzenie reformy rolnej i kontrola narodu nad akcją osiedleńczą na odzyskanych Ziemiach Zachodnich i w Prusach Wschodnich.
12. Oparcie powszechnego, demokratycznego nauczania i wychowania na zasadach moralnych i duchowych dorobku cywilizacji zachodniej i naszego kraju.
Zapewniając walkę o ten program na jawnej arenie politycznej, stronnictwa demokratyczne Rady Jedności Narodowej wyrażają nadzieję, że Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej dążyć będzie do demokratyzacji Polski i do przekreślenia różnic i sporów dzielących dotąd różne odłamy społeczeństwa polskiego.
Dopóki dążenie to nie przejawi się w czynach, nie będzie mogło nastąpić trwałe odprężenie w stosunkach wewnętrznych, a wielu ludzi Polski Podziemnej będzie musiało się nadal ukrywać, bez żadnych wrogich zamiarów wobec Rządu, lecz wyłącznie z obawy o swe życie.
Ze swej strony Polska Walcząca stwierdza, że nie dąży do sprowokowania wojny między demokracjami Zachodu a Związkiem Radzieckim, na której – jak głosi prasa rządowa – „londyńczycy opierali swe rachuby polityczne”.
Nowa wojna zadałaby tak straszne rany narodowi polskiemu, że pragnieniem wszystkich jest porozumienie polsko‑rosyjskie oraz między Anglią, Ameryką i Rosją na drodze pokojowej. Jeżeli to porozumienie ma być trwałe, nie wystarczy przywrócenie zaufania w stosunkach Polski z Rosją. Naród polski jest członkiem wielkiej rodziny narodów środkowo‑europejskich, a w szczególności zachodnio‑słowiańskich, z którymi związany jest przez swe położenie geopolityczne i przeszłość historyczną i pragnie wejść z nimi w najściślejszą wspólnotę polityczną, gospodarczą i kulturalną.
Wyrażamy nadzieję, że osiągnięcie porozumienia z Rosją na tych zasadach jest możliwe i że ono jedynie zlikwiduje po wieczne czasy nieprzyjaźń polsko‑rosyjską, mającą swe źródło w polityce reakcyjnego caratu, zastępując ją wzajemnym szacunkiem, zaufaniem i przyjaźnią dla dobra obu narodów, Europy i całej demokratycznej ludzkości.
Czy postulaty zawarte w Testamencie Polski Walczącej miały jakąkolwiek szansę realizacji?
Rząd Arciszewskiego wydał oświadczenie, że:
Samozwańczy twór polityczny złożony z komunistów i agentów obcych ma stać się rządem Polski. [...] Los Polaków nie będzie jednakowy. Jedni borykać się będą w kraju z okrutną rzeczywistością państwa policyjnego, inni zostaną w wolnym świecie, by stać się ustami niemych. Droga nasza jest trudna, lecz u jej kresu spełni się Polska naszych żarliwych pragnień: wolna i niepodległa.
Konferencja w Poczdamie
Do ostatniego spotkania Wielkiej Trójki doszło w Poczdamie. Zmienił się skład decydentów. Zmarłego Roosevelta zastąpił Harry Truman, natomiast Churchill był obecny tylko na początku obrad, później jego obowiązki przejął nowy premier brytyjski Clement Attlee. Oczywiście trzecim „wielkim” był dyktator radziecki – Stalin.
[…] Następstwem nawiązania przez rządy brytyjski i Stanów Zjednoczonych stosunków dyplomatycznych z Polskim Rządem Tymczasowym było cofnięcie ich uznania dawnemu Rządowi Polskiemu w Londynie, który już nie istnieje.
Uchwały konferencji poczdamskiej w sprawie polskiej --- 2 sierpnia 1945.[…]
Trzy Mocarstwa przyjmują do wiadomości, że Polski Rząd Tymczasowy, stosownie do postanowień Konferencji Krymskiej, zgodził się na urządzenie, skoro tylko będzie to możliwe, wolnych i nieskrępowanych wyborów na podstawie powszechnego i tajnego prawa wyborczego, w których to wyborach wszystkie stronnictwa demokratyczne i przeciwnazistowskie będą miały prawo uczestniczyć i wystawić kandydatów (…).
Trzej szefowie rządów są zgodni co do tego, że zanim nastąpi ostateczne określenie zachodniej granicy Polski, dawne ziemie niemieckie na wschód od linii idącej od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na zachód od Świnoujścia i stąd wzdłuż rzeki Odry do miejsca, gdzie wpada zachodnia Nissa i wzdłuż Nissy zachodniej do granicy czesko‑słowackiej, łączne z tą częścią Prus Wschodnich, która nie jest umieszczona pod administracją związku Socjalistycznych Republik Radzieckich zgodnie z porozumieniem osiągniętym na niniejszej Konferencji, oraz łącznie z obszarem dawnego Wolnego Miasta Gdańska, będą pod administracją Państwa Polskiego i w tym celu nie powinny być uważane za część radzieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech.
Podjęto także decyzję o przesiedleniu z terenów przyznanych Polsce mieszkającej tam ludności niemieckiej.
Kapsuła czasu
Warto zauważyć, że w Poczdamie ustalono, że zostanie zawarty z Niemcami odrębny traktat pokojowy, który ureguluje ostatecznie wszystkie sprawy ich dotyczące. Takiego traktatu już nie podpisano, nie zorganizowano też zapowiadanej konferencji pokojowej, dlatego powstała po II wojnie RFN długo nie uznawała granicy na Odrze i Nysie.
Zamiast podsumowania
Konferencja w Poczdamie zakończyła proces budowy kształtu terytorialnego państwa polskiego. Zostaną jeszcze dokonane drobne, niemające jednak większego znaczenia, korekty na granicy z ZSRR.
Przeczytaj poniższy wywiad Agatona Kozińskiego z Michaelem DobbsemMichaelem Dobbsem i wykonaj polecenia:
Powiedz, czy rzeczywiście prezydent USA i premier Wielkiej Brytanii „nic nie mogli zrobić” w sprawie polskiej.
Co sądzisz o „poczuciu honoru”, którym miał się kierować Winston Churchill?
Zastanów się, czy rzeczywiście „siła procesów historycznych” jest istotniejsza od „osobowości” w przypadku kształtowania się układów politycznych.
Na podstawie wiedzy z lekcji oraz tekstu powiedz, czy słuszne jest stwierdzenie, że „sprawa polska została w Jałcie pogrzebana”.
Historia nie mogła wyglądać inaczej. Trudno było o inny przebieg konferencji w JałcieW Polsce właśnie ukazała się Pana książka Sześć miesięcy w 1945. Roosevelt, Stalin, Churchill i Truman. Dużo pisze Pan w niej o Polsce, podkreśla, jak ważne były dyskusje o naszym kraju w czasie konferencji w Jałcie. Czemu Polska odgrywała podczas niej tak istotną rolę?
Polska nie była głównym tematem rozmów, to naturalne – ale dyskusje o jej przyszłości były na pewno ważnym momentem. W chwili, gdy kwestia polska pojawiała się na stole, najlepiej widać było różnice między uczestnikami konferencji: Winstonem Churchillem, Franklinem Rooseveltem i Józefem Stalinem.Polska była papierkiem lakmusowym sprawdzającym ich stanowiska negocjacyjne?
Tak. Roosevelt miał w 1945 r. dwa cele. Po pierwsze, wygrać wojnę z Japonią – i do tego potrzebował wsparcia Związku Radzieckiego. Po drugie, stworzyć stabilny ład światowy po zakończeniu wojny – do tego potrzebował pomocy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Sytuacja krajów Europy Środkowo‑Wschodniej, przede wszystkim Polski, była dla niego poważnym problemem, gdyż dyskusja o niej mogła utrudnić mu realizację celów nadrzędnych. Trzeba pamiętać o kontekście historycznym. W lutym 1945 r., gdy odbyła się konferencja jałtańska, Armia Czerwona stała już na terenie Polski i szybko zmierzała w kierunku granicy Niemiec. Taka sytuacja sprawiała, że atuty były w rękach Stalina.Wszystkie? Bo patrząc na wyniki ustaleń jałtańskich, można odnieść wrażenie, że Churchill i Roosevelt pozwalali Stalinowi właściwie na wszystko.
Im przede wszystkim zależało na wypracowaniu kompromisu. Jednym z warunków, jakie stawiali, było przeprowadzenie wolnych wyborów w krajach Europy Środkowej, a wcześniej powołanie rządów tymczasowych, które do tych wyborów by doprowadziły. To właśnie dlatego w Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej znalazł się Stanisław Mikołajczyk, prezes PSL. Problem tylko w tym, że – jak się później okazało – Kreml i Zachód całkowicie inaczej definiowali termin „wolne wybory”. Komuniści w Polsce sfałszowali wybory w 1947 r. Pytanie tylko, co w takiej sytuacji mogły zrobić kraje Zachodu. Przecież właściwe każda reakcja prowadziłaby do konfrontacji zbrojnej. Zresztą Churchill przygotowywał plan ataku na sowiecką część Europy. Nazwał go „Operacją Nie Do Pomyślenia” („Operation Unthinkable”). Ale po pewnym czasie uznał, że taka akcja jest nierealna. Co jeszcze Zachód mógł zrobić? Proszę pamiętać, że Stalin de facto okupował Polskę i inne kraje regionu. Trudno było zmienić ten stan rzeczy bez militarnej konfrontacji.
Twierdzi Pan, że Zachód nic nie mógł zrobić. Ale czy tak naprawdę był on w ogóle Polską zainteresowany? W swojej książce cytuje Pan wypowiedź Roosevelta, który miał powiedzieć: „Od 500 lat z Polakami są tylko problemy”.
Trzeba jednak rozróżnić podejście Churchilla i Roosevelta. Brytyjski premier starał się zachowywać jak człowiek honoru. Był politykiem, ale jednocześnie był świadomy tego, że Wielka Brytania zawiodła Polskę w 1939 r. On pamiętał o tym, poza tym presję na niego wywierała konserwatywna część rządu, której zależało na tym, by bardziej zaangażować się na rzecz Polski. To wszystko miało wpływ na Churchilla, ale ostatecznie uznał, że niewiele jest w stanie zrobić, jeśli się chce uniknąć wojskowej konfrontacji z ZSRR. Z kolei Roosevelt prowadził innego rodzaju kalkulacje. On nie kierował się poczuciem honoru, które tkwiło w Churchillu. Dla amerykańskiego prezydenta najważniejszym punktem odniesienia była polska mniejszość w USA. Ona dla niego stanowiła problem, gdyż oni w zdecydowanej większości głosowali na Demokratów, więc on musiał się w jakiś sposób odwdzięczyć im za poparcie. Z drugiej strony, w żaden sposób nie zamierzał wchodzić w zbrojny konflikt ze Stalinem. Z tego powodu zdecydował się na różnego rodzaju retoryczne zagrania, m.in. starał się doprowadzić do wolnych wyborów w Polsce. Ale tak naprawdę miał świadomość, że to może się okazać niewykonalne.
Wspomniał Pan, że Churchill był człowiekiem honoru i czuł się zobowiązany za zawód, jaki Londyn sprawił Polsce w 1939 r. Tyle że to nie tylko kwestia honoru, ale przede wszystkim kalkulacji – przecież gdyby wtedy Francuzi i Brytyjczycy zaatakowali Niemcy, to wojna skończyłaby się pewnie w tym samym roku. Czy więc lepiej zamiast określenia „honor” nie pasuje tu określenie „poczucie winy”?
Wiem, że w Polsce dużą wagę przywiązuje się do honoru. Ale proszę pamiętać, że Churchill był przede wszystkim politykiem, a więc kierował się kalkulacją opłacalności. Zastanawiał się, w jaki sposób najlepiej zadba on o interesy własnego kraju.W swojej książce skupił się Pan na miesiącach między konferencją w Jałcie a zrzuceniem bomby atomowej na Japonię. Czemu wybrał Pan akurat ten moment? Czemu uznał go Pan za warty tak dokładnego omówienia?
Szerokie pytanie – więc też szeroko odpowiem. Jako dziennikarza zajmującego się historią interesują mnie przede wszystkim wielkie, przełomowe momenty. Takie, w których kończyła się jedna era i rozpoczynała nowa. Swoją pierwszą książkę napisałem o zimnej wojnie i Polsce. Ale nie koncentrowałem się na całym okresie, tylko opisałem okres między podpisaniem porozumień sierpniowych w 1980 r. a wybuchem stanu wojennego. Zdecydowanie to był moment, w którym komunizm zaczął się rozpadać – i właśnie takie momenty w historii interesują mnie najbardziej. Inną ważną chwilą był czas, kiedy kończyła się II wojna światowa, a zaczynała się zimna wojna. Ta transformacja dokonała się właśnie w pierwszej połowie 1945 r. Kraje, które stworzyły wspólny front przeciwko Adolfowi Hitlerowi, wtedy zaczęły się różnić, zajmować pozycje po dwóch stronach barykady. Doszło do tego w ciągu tych sześciu miesięcy. Jeszcze w styczniu czy w lutym 1945 r. USA, ZSRR i Wielka Brytania współpracowały, ale już w sierpniu widać było, że są w przeciwnych drużynach. Ofiarą tej zmiany padła m.in. Polska. Stanisław Mikołajczyk był z tej perspektywy tragiczną figurą. Starał się, jak mógł, ale nie był w stanie odmienić biegu historii. Nie był w stanie powstrzymać komunistów kierowanych przez Bolesława Bieruta – tym bardziej że wcześniejsze sojusze wojenne właśnie się rozpadły.
Polska w Jałcie była papierkiem lakmusowym nastrojów między negocjatorami. Stalin miał w ręku więcej atutów, Churchill i Roosevelt nie chcieli z nim konfrontacji zbrojnej
Skupmy się więc na 1945 r. Kto był najważniejszą postacią tego okresu? Kto miał najwięcej do powiedzenia, kto odcisnął najgłębsze piętno na zmianach, do jakich wtedy dochodziło? Czytając Pana książkę, odniosłem wrażenie, że taką osobą był Stalin. Tak rzeczywiście ocenia Pan ten okres historyczny?
Na pewno Stalin był kluczową osobą, gdyż to on fizycznie kontrolował dużą część Europy – i to dawało mu przewagę nad rywalami politycznymi. Ale choć przywódca Związku Radzieckiego był ważny, to nie jestem przekonany, czy należy go określić mianem najważniejszego.Dlaczego? Ktoś był bardziej wpływowy od niego?
Nie o to mi chodzi. Wydaje mi się, że w tym okresie najważniejsze były procesy historyczne. Doszło do przesilenia i ono w dużej mierze rządziło się swoimi prawami. Nie da się powiedzieć, czy jedna osoba, czy nawet kilka osób było w stanie kontrolować bieg wydarzeń. Mimo że wtedy decydujący głos należał do naprawdę silnych osobowości, to jednak sytuacja była większa niż one same. Wtedy rozpoczynało się starcie dwóch odmiennych ideologii, dwóch różnych modeli gospodarczych i politycznych, dwóch innych systemów kulturalnych. Nieszczęście Polski polegało na tym, że znajdowała się dokładnie tam, gdzie przebiegała linia frontu między tymi dwoma systemami. Nikt nie był w stanie tego zmienić, gdyż żadna osobowość nie jest w stanie zmienić biegu historii, zatrzymać historycznych sił.
Pan twierdzi, że siły procesów historycznych były silniejsze niż osobowości. Ale może to efekt tego, że był problem z tym osobowościami? W czasie konferencji jałtańskiej Roosevelt był bardzo chory. Może on po prostu był już zbyt słaby, aby przeciwstawić się Stalinowi i nie dopuścić do podziału świata na dwa obozy? Czy silniejszy, sprawniejszy polityk na jego miejscu nie mógł inaczej wpłynąć na bieg wydarzeń?
Rzeczywiście, Roosevelt był już umierający, w dodatku Polska go mocno irytowała. Ale nie jestem przekonany, czy gdyby do Jałty zamiast niego poleciał Harry Truman, sytuacja wyglądałaby inaczej. Różnice byłyby co najwyżej minimalne. Można zakładać, że inaczej rozstrzygnąłby się spór o Wyspy Kurylskie. Roosevelt w chwili negocjacji był zwyczajnie niedoinformowany o tej sprawie, Truman mógłby być do tych rozmów lepiej przygotowany. Ale dla Polski mogłoby to skończyć się nawet gorzej, na przykład wasz kraj otrzymałby mniejszą część Śląska, niż przypadła mu w udziale. Choć naprawdę różnice byłyby kosmetyczne – trudno było w tamtym okresie o radykalnie inne ustalenia.
Historia nie mogła wyglądać inaczej. Trudno było o inny przebieg konferencji w Jałcie