Sprawdź się
Na podstawie fragmentu Cudzoziemki wyjaśnij, jaką funkcję pełnią w powieści psychologicznej wydarzenia opisywane w czasie narracji.
Z fragmentu Cudzoziemki wypisz wydarzenia rozgrywające się w świecie zewnętrznym oraz reakcje emocjonalne Róży na te wydarzenia.
CudzoziemkaNa mogile Kazia – w tamtą okropną rocznicę – zlękła się. […]
Pogrążywszy się […] dwie godziny później, pod wpływem obojętności Władysia, w zgrozę i w słodycz poniżenia, bluźniła znowu:
– Teraz dopiero mi dobrze. Jestem wolna. Wezmę rewolwer i z tylu strzelę w syna. Siedzi nad matematyką: głuchy, ślepy, nie zauważa matki. Wejdę i strzelę – może śmierć swoją zauważy. […] Więzienie mnie niestraszne! tak samo można tam łbem walić o posadzkę. Jestem wolna. Człowiek podły wszędzie, zawsze jest wolny.
Wyjęła rewolwer, dawno ściągnięty z mężowskiego biurka, i – kierując się w stronę pokoju Władysia – przystanęła wprost okna, żeby w świetle księżyca (noc już zapadła, lampy nikt nie zapalił), żeby w tym świetle sprawdzić bezpieczniki i zawartość łożyska. Okno wychodziło na ogród z dużą sadzawką. Latarnie naftowe z ulicy siały przez gałęzie pomarańczowy, ciepły brzask, a z góry spływał w sadzawką księżyc biały i zimny. W pobliżu sztachet ostatnie liście klonów – po kilka na każdym drzewie – drżały z niewiadomych przyczyn, bo wiatr ucichł: chorągiewka na dachu altany tkwiła nieruchomo w blasze, ocynkowanej księżycem. Tak samo bez przyczyny marszczyła się sadzawka.
Róża mocując się z cynglem zerknęła w ogród. Dreszcze wody i drzew ugodziły w nią, wstrząsnęły także jej ciałem. Rewolwer wysunął się z dłoni, upadł na dywan, Róża przytomniej wpatrzyła się w szybę.
Księżyc zawsze ją obezwładniał. Twierdziła, że boi się nocnego nieba i że kocha ten strach. […] oczy i zęby błyszczały niewystygłą złością, po chwili jednak już – zachwytem. […]
Więc w drodze do morderstwa księżyc także Różę zatrzymał. Upuściła rewolwer. Patrzyła onieśmielona w lunatyczne czary. […]
– Jezus, Maria, toż ja chciałam syna zabić! Dlaczego?
Zgrabiałymi palcami podniosła broń.
– Gdybym go zabiła, nie zobaczyłby tego ogrodu... Jaki piękny teraz ten ogród! Co ja chciałam zrobić? Któż wie, czy tam pięknie u Kazia?...
Nie miała siły na otwarcie drzwi. Schowała rewolwer, przytuliła czoło do szyby.
– Jutro Władyś to zobaczy... Jutro lepiej, bo będzie pełnia. Jak cicho! Jak nieludzko! Jak dzwonią liście, woda jak żywa! Bóg zapomniał o ludziach, a ludzie o Bogu. Jak dobrze! Warto żyć dla tych nieludzkich i nieboskich godzin.
Zmąciły się myśli. Liście i woda zaczęły szumieć, światło księżycowe zabrzęczało jak struna *e*. Róża cała przemieniła się w słuch. Dźwięk światła coraz był wyraźniejszy, chwytała już tonacje, rozróżniała klucze, rytm tętnił w skroniach. Nuciła. Melodie stawały się konkretne, zorkiestrowane coraz dokładniej, w końcu utworzyły allegro non troppo z koncertu D‑dur Brahmsa.
Z fragmentu Cudzoziemki wypisz po jednym przykładzie informacji uzyskanej z narracji w mowie niezależnej i z narracji w mowie pozornie zależnej.
CudzoziemkaNagle Róża drgnęła – zadzwoniono do drzwi wejściowych. Spiesznie porwała się (może Marta?), nie chciała, żeby Sabina asystowała przy spotkaniu z córką. Nogi uginały się pod nią, kiedy szła. (Zanadto mnie muzyka wzrusza, nie mam już sił na muzykę – myślała.)
Na podstawie fragmentu Cudzoziemki wynotuj wydarzenia, które miały dla Róży charakter traumatyczny i wyjaśnij, jaką wizję własnego losu stworzyła wskutek tych wydarzeń bohaterka.
CudzoziemkaNad wszystko lubiła cierpieć z przyczyny srogości i tajemnic losu. W cierpieniu znajdowała prawo do gniewu. Łaski w rodzaju zdrowia, urody, powodzenia w pracy dźwigała niechętnie: obowiązywały do zgody z życiem. Natomiast miłość, śmierć, fatalizmy nie zawinione, nieodwracalne – lubiła czuć w sercu ich pazury. Mogła wtedy pomiatać rzeczywistością, wynosić się ponad porządek świata, bez reszty zamieszkiwać w muzyce.
W dziesiątą rocznicę zgonu Kazia, powróciwszy z cmentarza do domu, gdzie pierworodny syn, jedyna bliska istota, marzył o tym, by matkę porzucić, szczególnie mocno uczuła wyzwalający ucisk krzywdy. Zabierano jej przecież jedno po drugim wszystko, co ją przywiązywało do ziemi. Najpierw Luiza odebrała Taganrog – szumne, dostatnie dzieciństwo, bezbolesną ojczyznę; później kursistka moskiewska – Michała, mistrz January odebrał wielkość. Adam – szczęście, wreszcie śmierć odebrała Kazia, a życie odbiera Władysia. Cóż miała począć z tą nędzą, z tą pustką?
Zapoznaj się z obserwacją literaturoznawcy Michała Głowińskiego na temat motywacji wydarzeń w powieści psychologicznej. Na tej podstawie wskaż dwa przykłady działań Róży motywowanych jej przeżyciami wewnętrznymi. Nazwij te przeżycia oraz ustal, jakie działania bohaterka mogłaby w wybranej sytuacji podjąć, gdyby kierowała się okolicznościami zewnętrznymi.
Trzy poetyki „Niecierpliwych”[…] psychologizm był przede wszystkim sprawą motywacji: działania, myśli i odczucia bohaterów motywowało to tylko, co się działo w ich wnętrzu, tam właśnie znajdowała się przyczyna dostateczna wszystkiego, co wchodziło w obręb świata powieściowego. Przyczyna dostateczna i – najczęściej – jedyna.
Używając pojęć psychoanalitycznych, wyjaśnij, jakie znaczenie miał dla Róży talent śpiewaczy Marty.
Cudzoziemka[…] głos tej wydawał się darem losu, którego nie wolno wyrzec się za żadną cenę. Zjawił się w chwili, kiedy Różę zawodziły własne środki wyrazu: osłabienie mięśnia sercowego uniemożliwiało skrzypce, wiek ograniczał repertuar wokalny. Świeży, bogaty instrument, wyposażony w brzmienia tak osobiste, zamknięty w gardle córki – to była ostatnia i wspaniała szansa twórczości. […] Róża znajdowała wielką rozkosz w kształtowaniu – przy pomocy cudzych żywych strun – kreacji muzycznej, której wymowa płynęła z jej talentu. […]
W ciągu następnych lekcyj rozbujanie frazy dawało się powściągnąć, także styl i barwę uczuciową poddawała Róża; a jednak ostateczny rezultat pracy zawierał w sobie ten urzekający pierwiastek – nowość, którą do trudu kompozytora i Róży dodawała Marta z zasobów własnego organizmu. Róża chwytała dziewczęce fluidy, przesączone w melodie, doznając głębokiego wzruszenia: „Więc to jest Marta, więc taka jak córka Adama”.
Kiedy Marta śpiewała, Róży zdawało się, że jest pomszczona. Że Adam otrzymuje należytą karę.
Na podstawie fragmentu Cudzoziemki napisz dwa monologi wewnętrzne Róży: jeden odzwierciedlający racjonalne myślenie bohaterki, a drugi – jej nastawienie emocjonalne. Każdy monolog powinien być poprowadzony w mowie niezależnej i liczyć po 5–7 zdań.
CudzoziemkaPielęgnowała się troskliwie. Na noc wcierała w policzki maść ogórkową, ręce namaszczała coldcreamem, sypiała w rękawiczkach, nie nosiła raniących bryklami gorsetów, ciało utrzymywała w pedantycznej schludności. Wiele w tym znajdowała pociechy, że tak prostymi środkami można było osiągnąć zemstę nad rodem męskim, nad Polską, nad Rosją i nad własnym życiem. Nie myślała tak – zdawała sobie sprawę z proporcyj ludzkich spraw. Z tego, że jeden człowiek nie może przesłonić sobą świata, ani świata czy narodu reprezentować; a także, że zemsta niczego nie uleczy, że jest zadaniem śmiesznym, bo winowajca zawsze pozostaje nieznany, mściciel zaś ostrze kary sam przeciw sobie obraca. Róża to wiedziała – nieżyczliwe podboje, złośliwe romanse nie dawały jej nadziei na poprawę losu. Róża wiedziała, ale czuła inaczej. Dla niej – wbrew wszelkiemu sensowi – jeden człowiek przesłonił świat, jeden człowiek reprezentował naród i jedna tylko niedorzeczna zemsta była uczuciem, którym oddychało serce. Taka Róża była głupia.
Na podstawie fragmentu Cudzoziemki zinterpretuj relację Róży z synem, stosując kategorie psychoanalityczne. Swoje obserwacje spisz w formie notatki na 150–200 słów.
CudzoziemkaStosunek Władysława do matki nie był tak równo napięty, tak bujny, jakby ona tego pragnęła; ale jednak pełen prywatnej ciekawości i męskiego podziwu. Róża, wygnana z kręgu miłosnego szczęścia, szukała porozumień z drugą płcią na drodze macierzyństwa: synowie mieli ją pogodzić z męskością. Kazio umarł, zaledwie błysnąwszy jednym, drugim tajemniczym uśmiechem – na Władysiu spoczął cały ciężar niedosytu Róży. Zbyt prostolinijna, by w dziecku znaleźć źródło zmysłowych podniet, potrzebę współżycia z męskim żywiołem zaspokajała w ten sposób, że – w miarę rozwoju Władysia – transponowała coraz więcej swoich pragnień, pojęć, interesów na tonacje męskie. Nie mogąc w żadnej mierze, wskutek niezwykle wyłącznej natury, zapełnić próżni uczynionej w jej życiu przez zdradę Michała – odwracała się z wolna od kobiecych tęsknot i przejmowała męskie samopoczucie syna. Sama zraniona na wieki przez młodego chłopca, z zapałem dzieliła niechęć małego Władysia do dziewczyn, nigdy nie próbowała rehabilitować „bab” w jego oczach, budzić polubownych, tkliwych odruchów, z całą drapieżnością jątrzyła własnym głodem ekspansji jego nikły instynkt podboju.
Nie umiała zrozumieć, że lęk Władysia przed kobietami był lękiem przed nią; że jego niechęć do dziewczyn płynęła z urazy do niej. Uważała siebie za bóstwo syna, za siłę, pozbawioną cech gatunkowych, nadrzędną i nieuchwytną. Jako taka, chciała sterować jego życiem. […]
Władyś miał zdolności do muzyki. Róża nauczyła go grać na fortepianie. Cóż to był za triumf, kiedy szesnastoletni syn akompaniował jej publicznie koncert Vieuxtempsa! Pod deszczem oklasków stali – ramię przy ramieniu – oboje młodzi, urodziwi i nie z tego świata. Oszołomiona wyższością nad tłumem, tęsknymi spojrzeniami dygnitarzy – Róża lubiła po koncercie gawędzić, z dala obserwując syna. W zgrabnym mundurku ośmioklasisty błyskał nieczule zębami, krzywił puszyste wargi, panny cierpiały, a Róża nasycała się zemstą. Ach, wreszcie, wreszcie przestawała być ofiarą, wreszcie kamieniało w niej kobiece, ubroczone serce – niedobrym wzrokiem, niedobrą męską siłą Władysia sama mogła teraz ranić, poniewierać kobiety!
I – jeżeli odchodziła z Adamem – wszystkim było wiadome, dokąd prowadzi ją droga... Do skromnego domu, do niemiłego małżeńskiego łoża, do jutra bez niespodzianki. Z Władysiem – Róża zawsze odchodziła w nieznane.