Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki

Teksty do ćwiczeń

Kupno martwych dusz
Mikołaj Gogol Martwe dusze

W scenie biorą udział ekonom, Maniłow i Cziczikow.
Zjawił się ekonom. […]
– Słuchaj no, kochanku, ilu u nas chłopów umarło od czasu; kiedy była złożona rewizja?
– Niby ilu? Dużo umarło od tego czasu – powiedział ekonom i przy tym czknął zasłoniwszy z lekka usta ręką jak puklerzem.
– Tak, przyznam się, że sam tak myślałem – podchwycił Maniłow – istotnie bardzo wielu poumierało! […]
– Porachuj ich – powiedział Cziczikow – i zrób szczegółowy rejestr wszystkich imiennie.
– Tak, wszystkich imiennie – powiedział Maniłow.
Ekonom rzekł: – Słucham pana! – i wyszedł.
– A z jakiego powodu jest to panu potrzebne? – zapytał Maniłow po wyjściu ekonoma.
To pytanie, zda się, zakłopotało gościa, na jego twarzy ukazał się wyraz jakiegoś naprężenia, skutkiem którego aż się zaczerwienił […].
– Pyta pan, z jakiego powodu? Powody są takie: chciałbym kupić chłopów... – powiedział Cziczikow, zająknął się i nie dokończył.
– Ale pozwoli pan zapytać – rzekł Maniłow – jak pan chce kupić chłopów, z ziemią czy po prostu na przesiedlenie, to znaczy bez ziemi?
– Nie, ja właściwie niezupełnie chcę chłopów – powiedział Cziczikow – ja bym chciał mieć martwych.
– Co? Przepraszam... mam słuch nieco przytępiony, usłyszałem coś bardzo dziwnego...
– Pragnę kupić martwych, którzy zresztą liczyliby się według rewizji za żywych – odparł Cziczikow. Maniłow w tej samej chwili upuścił na podłogę fajkę z cybuchem i jak otworzył usta, tak już został z otwartymi ustami przez kilka chwil. […] Chociaż Maniłow myślał na wszelkie sposoby, jak się ma znaleźć i co ma robić, ale nic innego nie mógł wymyślić prócz tego, żeby wypuścić pozostały w ustach dym bardzo wąskim strumieniem.
– A więc pragnąłbym wiedzieć, czy pan może mi takich nieżywych w rzeczywistości, lecz żywych według formuły prawnej, przekazać, odstąpić, czy też jak pan sobie inaczej będzie życzył.
Lecz Maniłow tak się zawstydził i zmieszał, że tylko spoglądał na niego. – Zdaje mi się, że pan ma jakieś wątpliwości – zauważył Cziczikow.
– Ja?... nie, to nie to – powiedział Maniłow – ale nie mogę dociec... niech pan wybaczy... […] Być może, iż tu... w tym, co pan przed chwilą mówił... kryje się coś innego... Być może, iż pan raczył się tak wyrazić ot tak, dla pięknego stylu?
– Nie – podchwycił Cziczikow – nie, rozumiem rzecz tak, jak ona się przedstawia, to znaczy te dusze, które w rzeczywistości już umarły. […]
– A więc, jeżeli nie ma przeszkód, możemy z Bogiem przystąpić do sporządzenia aktu kupna – powiedział Cziczikow.
– Jak to, aktu kupna martwych dusz?
– O nie! – powiedział Cziczikow. – Napiszemy, że są żywe, tak jak istotnie o tym świadczy spis rewizyjny. Mam zwyczaj nie odstępować w niczym od praw obowiązujących, chociaż ucierpiałem z tego powodu na służbie, ale już niech pan wybaczy: obowiązek – to dla mnie święta rzecz, prawo – jestem z całym szacunkiem wobec prawa.
Ostatnie słowa spodobały się Maniłowowi, jednak w istotę rzeczy w żaden sposób nie mógł wniknąć i zamiast odpowiedzieć, jął ssać swój cybuch tak mocno, że ten zaczął w końcu chrapać jak fagot. […]
– Może pan ma jakieś wątpliwości?
– O nie, bynajmniej! Mówię nie dlatego, żebym miał jakieś, że tak powiem, krzywdzące mniemanie o panu. Ale niech mi pan pozwoli zauważyć, czy to przedsięwzięcie albo lepiej, że tak powiem, że się tak wyrażę, ta negocjacja – otóż ta negocjacja nie będzie stała w sprzeczności z ustawami obywatelskimi i planami Rosji na przyszłość? […] Lecz Cziczikow powiedział po prostu, że podobne przedsięwzięcie czy też negocjacja bynajmniej nie będzie stała w sprzeczności z ustawami i planami Rosji na przyszłość, a po chwili dodał, że skarb nawet skorzysta na tym, ponieważ otrzyma prawnie przepisane opłaty.
– Tak pan sądzi?
– Sądzę, że to będzie pożyteczne.
– A, jeżeli pożyteczne, to inna rzecz: nie mam nic przeciwko temu – powiedział Maniłow i zupełnie się uspokoił.
– Teraz pozostaje tylko umówić się o cenę...
– Jak to o cenę? – powiedział znowu Maniłow i urwał. – Czyżby pan sądził, że ja będę brał pieniądze za dusze, które niejako zakończyły swą egzystencję? Jeżeli już ma pan takie, że tak powiem, fantastyczne życzenie, to ja ze swej strony oddaję je panu bezinteresownie i biorę na siebie załatwienie transakcji.

1 Źródło: Mikołaj Gogol, Martwe dusze, Kraków 1998, s. 15–17.
Miasto biurokratów i łapowników
Mikołaj Gogol Martwe dusze

Wśród ciągłych wzajemnych grzeczności doszli wreszcie do placu, gdzie znajdowały się instytucje rządowe; wielki dwupiętrowy murowany dom, całkiem biały jak kreda, prawdopodobnie celem usymbolizowania czystości duchowej mieszczących się w nim urzędów. Inne gmachy na placu wielkością swą nie odpowiadały murowanemu domowi. Były to: budka strażnicza, przed którą stał żołnierz z karabinem, dwie albo trzy knajpy dorożkarskie i wreszcie długie parkany ze znanymi napisami, nagryzmolonymi węglem i kredą; nic więcej nie znajdowało się na tym pustym lub, jak u nas mówią, pięknym placu. Z okien pierwszego i drugiego piętra od czasu do czasu wysuwały się nieprzekupne głowy kapłanów Temidy i chowały się natychmiast, widocznie w tym czasie zwierzchnik wchodził do pokoju. Przyjaciele nie weszli, lecz wbiegli po schodach, ponieważ Cziczikow, pragnąc umknąć podtrzymywania ze strony Maniłowa, przyśpieszał kroku. Maniłow zaś ze swej strony również pędził naprzód, usiłując nie pozwolić Cziczikowowi się męczyć – i dlatego byli obaj mocno zdyszani, kiedy weszli do ciemnego korytarza. Wzroku ich nie uderzyła czystość ani korytarza, ani pokojów. Wówczas nie troszczono się o nią jeszcze i to, co było brudne, pozostawało takim nie nabierając pociągającej powierzchowności. Temida przyjmowała gości po prostu, jak stała, w negliżu i w szlafroku. Należałoby opisać izby kancelaryjne, przez które przechodzili nasi bohaterowie, lecz autor żywi wielką obawę w stosunku do urzędów. Jeżeli zdarzyło mu się przechodzić przez nie, nawet przy ich najbardziej świetnym i uszlachetnionym wyglądzie, zawsze starał się przebiec je możliwie najszybciej, ze spuszczonymi pokornie oczami, dlatego też zupełnie nie wie, jak tam wszystko rozwija się i kwitnie. Bohaterowie nasi widzieli dużo papieru i brulionowego, i do czystopisów, pochylone głowy, szerokie karki, fraki, surduty gubernialnego kroju, a nawet wprost jakąś jasnoszarą kurtkę, odcinającą się dość ostro, która przekrzywiwszy głowę na bok i prawie położywszy ją na papierze, pisała żwawo i zamaszyście jakiś protokół w sprawie odebrania ziemi lub opisu majątku, zagrabionego przez jakiegoś poczciwego obywatela, który spokojnie pomimo stanu oskarżenia dożywał swych lat, doczekawszy się i dzieci, i wnuków pod osłoną sądu; dawały się słyszeć urywkami krótkie zdania, wypowiadane głosem ochrypłym: „Fiedosieju Fiedosiejewiczu, pozwoli pan sprawę nr 368!” „Zawsze musi pan gdzieś zapodziać korek od rządowego kałamarza!” Niekiedy głos bardziej wyniosły, niewątpliwie jednego ze zwierzchników, rozlegał się nakazując: „Masz, przepisz, a jak nie, to zdejmę ci buty i posiedzisz sześć dni bez jedzenia”. Pióra sprawiały taki hałas, jakby kilka wozów z chrustem przejeżdżało przez las, zawalony na ćwierć arszynaarszynarszyna uschłymi liśćmi. Cziczikow i Maniłow podeszli do pierwszego stołu, gdzie siedziało dwóch urzędników w bardzo jeszcze młodym wieku.
– Pozwolą panowie zapytać, gdzie tu się załatwia akty kupna?
– A czego panowie sobie życzą? – spytali obaj urzędnicy odwracając się.
– Mam złożyć podanie.
– A co pan takiego kupił?
– Chciałbym się przede wszystkim dowiedzieć, gdzie się załatwia akty, tu czy gdzie indziej?
– Proszę najpierw powiedzieć, co pan kupił i za jaką cenę, wówczas powiemy, gdzie; bo tak, to nie wiadomo.
Cziczikow od razu spostrzegł, że urzędnicy byli po prostu ciekawi, jak wszyscy młodzi urzędnicy, oraz chcieli nadać sobie i swym funkcjom więcej wagi i znaczenia.
– Słuchajcie, moi drodzy – rzekł – wiem bardzo dobrze, że wszystkie sprawy sprzedaży, bez względu na cenę, znajdują się w jednym miejscu, i dlatego proszę was o pokazanie nam tego stołu; a jeśli nie wiecie, co się tu u was dzieje, to zapytamy innych.
Urzędnicy nic na to nie odpowiedzieli, tylko jeden z nich wskazał palcem w kąt pokoju, gdzie za stołem siedział jakiś staruszek znaczący jakieś papiery. Cziczikow i Maniłow przeszli pomiędzy stołami wprost na niego. Stary pracował nader pilnie.
– Pozwoli pan zapytać – rzekł Cziczikow kłaniając się – czy tutaj załatwia się akty kupna?
Stary podniósł oczy i wyrzekł powoli:
– Tu nie załatwia się aktów kupna.
– Gdzie więc?
– To w wydziale transakcyj.
– A gdzie jest ten wydział transakcyj?
– To u Iwana Antonowicza.
– A gdzie jest Iwan Antonowicz?
Starzec wskazał palcem w inny kąt pokoju. Cziczikow i Maniłów udali się do Iwana Antonowicza. Iwan Antonowicz zdołał już zapuścić żurawia w tył i obejrzał ich z ukosa, lecz w tejże chwili jeszcze uważniej zatopił się w pisaniu.
– Pozwoli pan zapytać – rzekł Cziczikow kłaniając się – czy tu jest wydział transakcyj?
Iwan Antonowicz, jak gdyby wcale nie słyszał, zagłębił się zupełnie w papierach nic nie odpowiadając. Widać było od razu, że to człowiek w poważnym wieku, a nie żaden młody papla i wiercipięta. Iwan Antonowicz, zdaje się, miał już dobrze po czterdziestce; włosy jego były czarne, gęste, cały środek twarzy występował mu naprzód i wchodził w nos, słowem, była to twarz, którą nazywa się pospolicie zakazaną gębą.
– Pozwoli pan zapytać, czy tu jest wydział transakcyj? – rzekł Cziczikow.
– Tutaj – rzekł Iwan Antonowicz, odwrócił swą zakazaną gębę i znowu wziął się do pisania.
– Mam taką oto sprawę: zakupiłem u różnych posiadaczy tutejszego powiatu chłopów na przesiedlenie; kontrakt gotowy, pozostaje tylko potwierdzić go.
– Sprzedawcy obecni?
– Niektórzy są tutaj, od innych są pełnomocnictwa.
– Podanie pan przyniósł?
– Przyniosłem i podanie. Chciałbym... muszę się śpieszyć... Czy nie można by na przykład sprawy załatwić dziś?
– Akurat, dzisiaj!... Dzisiaj nie można – rzekł Iwan Antonowicz. – Trzeba jeszcze sprawdzić, czy nie ma sprzeciwów.
– Zresztą co do tego, aby sprawę przyśpieszyć, to Iwan Grigorijewicz, prezes, jest moim wielkim przyjacielem...
– Ale Iwan Grigorijewicz nie jest sam jeden na świecie; są jeszcze inni – rzekł surowo Iwan Antonowicz.
Cziczikow zrozumiał przymówkę zamkniętą w słowach Iwana Antonowicza i rzekł:
– I inni nie zostaną pokrzywdzeni; sam służyłem, znam się na tym...
– Niech pan idzie do Iwana Grigorijewicza – rzekł Iwan Antonowicz głosem nieco uprzejmiejszym. – Niech on wyda dyspozycje komu należy, a z naszej strony nie będzie przeszkód. Cziczikow wyjąwszy z kieszeni asygnatę położył ją przed Iwanem Antonowiczem, czego ten zupełnie nie zauważył i zaraz nakrył asygnatę książką. Cziczikow już mu ją chciał wskazać, lecz Iwan Antonowicz ruchem głowy dał poznać, że nie trzeba.
– On panów zaprowadzi na audiencję – rzekł Iwan Antonowicz, skinął głową i jeden z kapłanów znajdujących się w tym samym miejscu, składający z taką gorliwością ofiary Temidzie, iż pękły mu oba rękawy i od dawna wyłaziła mu stamtąd podszewka, za co też dostał w swoim czasie rangę registratora kolegialnego, usłużył naszym znajomym, jak niegdyś Wergiliusz usłużył Dantemu, i zaprowadził ich do gabinetu, gdzie stał tylko szeroki fotel, a na nim przy stole, za zwierciadłem sprawiedliwości i z dwiema grubymi księgami siedział sam prezes, jak słońce.

1a Źródło: Mikołaj Gogol, Martwe dusze, Kraków 1998, s. 74–76.
arszyn
1
Pokaż ćwiczenia:
11
Ćwiczenie 1

Na podstawie fragmentu powieści [Kupno martwych dusz] oraz informacji z bloku tekstowego zinterpretuj tytuł utworu Mikołaja Gogola Martwe dusze.

RnMYagG4SFM4A
(Uzupełnij).
RTGqzLuZ2f1G51
Ćwiczenie 2
Dlaczego Maniłow dał się przekonać Cziczikowowi? Wybierz prawidłową odpowiedź, odwołując się do fragmentu przytoczonego powyżej [Kupno martwych dusz]. Możliwe odpowiedzi: 1. Maniłow nie rozumie zamiarów Cziczikowa, ale nie chce wyjść na głupca, a poza tym uspokaja go pozorna korzyść dla państwa, którą obiecuje Cziczikow., 2. Maniłow liczy na własną korzyść, dlatego zgadza się na absurdalny pomysł Cziczikowa., 3. Cziczikow przestraszył Maniłowa swoim wykształceniem i obyciem i wymusił sprzedaż dusz., 4. Maniłowowi jest wszystko jedno, chce tylko przypodobać się gościowi.
R1VmEAYBeJA1H11
Ćwiczenie 3
Na podstawie fragmentu Martwych dusz [Miasto biurokratów i łapowników] przyporządkuj wymienione określenia do odpowiednich haseł związanych z wizytą w urzędzie. atmosfera Możliwe odpowiedzi: 1. stęchlizna, 2. urzędowa, 3. rozmowa z urzędnikami, 4. odesłanie do prezesa, 5. rozmowa z urzędnikiem wręczenie łapówki, 6. ciekawscy, 7. dwaj bohaterowie, pomocnik Maniłow i Cziczikow, 8. poszukiwanie urzędnika, 9. niechlujni, 10. nieludzcy, 11. bieg po schodach, 12. załatwianie dokumentu, 13. skorumpowani przebieg Możliwe odpowiedzi: 1. stęchlizna, 2. urzędowa, 3. rozmowa z urzędnikami, 4. odesłanie do prezesa, 5. rozmowa z urzędnikiem wręczenie łapówki, 6. ciekawscy, 7. dwaj bohaterowie, pomocnik Maniłow i Cziczikow, 8. poszukiwanie urzędnika, 9. niechlujni, 10. nieludzcy, 11. bieg po schodach, 12. załatwianie dokumentu, 13. skorumpowani urzędnicy Możliwe odpowiedzi: 1. stęchlizna, 2. urzędowa, 3. rozmowa z urzędnikami, 4. odesłanie do prezesa, 5. rozmowa z urzędnikiem wręczenie łapówki, 6. ciekawscy, 7. dwaj bohaterowie, pomocnik Maniłow i Cziczikow, 8. poszukiwanie urzędnika, 9. niechlujni, 10. nieludzcy, 11. bieg po schodach, 12. załatwianie dokumentu, 13. skorumpowani interesanci Możliwe odpowiedzi: 1. stęchlizna, 2. urzędowa, 3. rozmowa z urzędnikami, 4. odesłanie do prezesa, 5. rozmowa z urzędnikiem wręczenie łapówki, 6. ciekawscy, 7. dwaj bohaterowie, pomocnik Maniłow i Cziczikow, 8. poszukiwanie urzędnika, 9. niechlujni, 10. nieludzcy, 11. bieg po schodach, 12. załatwianie dokumentu, 13. skorumpowani
R1L066YsBmCjp1
Ćwiczenie 4
Które określenia postaw bohaterów Martwych dusz są zgodne z wymową tekstu? Zaznacz właściwe odpowiedzi. Możliwe odpowiedzi: 1. dobroduszność, 2. opieszałość, 3. wścibskość, 4. podejrzliwość, 5. schludność
21
Ćwiczenie 5

Opisz pomieszczenia w budynku urzędu oraz jego okolice.

R16k3eay4Yip8
(Uzupełnij).
21
Ćwiczenie 6

Wyraz „asygnata” oznacza albo banknot, albo dokument kasowy. Wyjaśnij, w jakim znaczeniu został on użyty przez Mikołaja Gogola (fragment [Miasto łapowników i biurokratów] i co dla wymowy sceny oznacza schowanie na biurku asygnaty pod książkę?

R1bV6cg2f4Vig
(Uzupełnij).
3
Ćwiczenie 7

W poniższym fragmencie Martwych dusz rozpoznaj nawiązania kulturowe i połącz je z tekstem kultury, z którego się wywodzą.

Mikołaj Gogol Martwe dusze

[...] jeden z kapłanów znajdujących się w tym samym miejscu, składający z taką gorliwością ofiary Temidzie, iż pękły mu oba rękawy i od dawna wyłaziła mu stamtąd podszewka, za co też dostał w swoim czasie rangę registratora kolegialnego, usłużył naszym znajomym, jak niegdyś Wergiliusz usłużył Dantemu, i zaprowadził ich do gabinetu, gdzie stał tylko szeroki fotel, a na nim przy stole, za zwierciadłem sprawiedliwości i z dwiema grubymi księgami siedział sam prezes, jak słońce.

cw7 Źródło: Mikołaj Gogol, Martwe dusze, Kraków 1998, s. 173.
R10gFU2Qoo6f0
Kapłan służący Temidzie Możliwe odpowiedzi: 1. nawiązanie do wędrówki po piekle pod przewodnictwem Wergiliusza w Boskiej komedii Dantego, 2. nawiązanie do mitologii greckiej, 3. nawiązanie do przydomku francuskiego króla Ludwika XIV Wergiliusz służący Dantemu Możliwe odpowiedzi: 1. nawiązanie do wędrówki po piekle pod przewodnictwem Wergiliusza w Boskiej komedii Dantego, 2. nawiązanie do mitologii greckiej, 3. nawiązanie do przydomku francuskiego króla Ludwika XIV Prezes jak słońce Możliwe odpowiedzi: 1. nawiązanie do wędrówki po piekle pod przewodnictwem Wergiliusza w Boskiej komedii Dantego, 2. nawiązanie do mitologii greckiej, 3. nawiązanie do przydomku francuskiego króla Ludwika XIV
31
Ćwiczenie 8

Przygotuj głos w dyskusji na temat: Martwe dusze Mikołaja Gogola jako traktat o bezmyślnej zgodzie na zło.

R1PZmGKteJa2l
(Uzupełnij).
Praca domowa

Porównaj urząd w Martwych duszach z innym literackim opisem państwowego urzędu, na przykład sądu w Lalce Bolesława Prusa. Zapisz, na czym polegają podobieństwa i różnice.

R8EEILqVUtwra
(Uzupełnij).