Sprawdź się
Zaznacz, które stwierdzenia są prawdziwe, a które fałszywe.
Stwierdzenie | Prawda | Fałsz |
Człowiek z Davos jest globalistą. | □ | □ |
Zmiany w procesach gospodarczych zachodzą w takim samym tempie, jak na płaszczyźnie politycznej. | □ | □ |
Alternatywą dla globalizacji jest idea zrównoważonego rozwoju. | □ | □ |
Dzięki globalizacji środowisko naturalne jest coraz mniej eksploatowane. | □ | □ |
Połącz w pary pojęcia z ich definicjami.
Zjawisko unifikacji potrzeb i gustów konsumentów., Ruch, który nie sprzeciwia się globalizacji, ale jej bezdusznej i czysto ekonomicznej formie., Współczesna forma kapitalizmu, w której efektywność rynkowa jest najważniejsza., Wolny rynek o zasięgu globalnym kontrolowany przez korporacje, istniejący niemal we wszystkich krajach świata.
McŚwiat | |
Turbokapitalizm | |
Alterglobalizm | |
Kalifornizacja |
Zapoznaj się z ilustracją i wykonaj ćwiczenie.
Zapoznaj się z tekstem i wykonaj ćwiczenie.
Nowy, potworny świat. Z Francisem Fukuyamą rozmawiała Małgorzata BorkowskaNie ma konfliktu między demokracją a globalizacją. Są pewne napięcia, ale szybki rozwój gospodarczy pomaga w demokratyzacji państw, takich jak Chiny czy Indie. Potrzebujemy skutecznych międzynarodowych mechanizmów pomagających ludziom przystosować się do nowych warunków. Nie da się zatrzymać globalizacji, ale możemy sterować nią tak, by była jak najbardziej korzystna dla społeczeństwa.
Zapoznaj się z tekstem i wykonaj ćwiczenie.
Korporacje transnarodowe w procesie globalizacjiObecnie na całym świecie działa około 63 tysięcy korporacji transnarodowych posiadających ponad 820 tysięcy zagranicznych filii. Łączna wartość produktu brutto korporacji stanowi około 25% światowego PKB, a dochody największych korporacji przewyższają krajowe produkty wielu średniej wielkości krajów, również Polski.
W światowym eksporcie dostawy wewnątrzkorporacyjne stanowią w przybliżeniu 35%, dalsze 40% przypada na dostawy niezależnych odbiorców współpracujących z korporacjami.
Ważne znaczenie korporacji transnarodowych jest związane z ich potęgą ekonomiczną. Działalność korporacji spełnia bowiem w gospodarce światowej wiele ważnych funkcji, które służą rozwojowi i przemianom w skali globalnej, regionalnej i krajowej. Realizując swą politykę ekspansji (inwestycyjna, kooperacyjna, handlowa), korporacje dokonują przemieszczania zasobów i zdolności wytwórczych, pobudzają wzrost i efektywność gospodarczą. Ponadto przyczyniają się do restrukturalizacji sektorów i przedsiębiorstw, aktywizują konkurencję i lokalną przedsiębiorczość, transmitują nowe metody i wzorce gospodarowania oraz umacniają międzynarodowe powiązania i współzależności.
Niekiedy jednak można zauważyć, że działalność korporacji transnarodowych może mieć również niekorzystne oddziaływanie na gospodarki krajów goszczących. Działalność korporacji może bowiem doprowadzić np. do praktyk restrykcyjnych, „podcinania” krajowych przedsiębiorstw, drenażu rynków i zaawansowanych zasobów wytwórczych, oligopolizacji rynków branżowych czy też utrwalania tradycyjnej struktury eksportu.
Korporacje transnarodowe w swojej działalności wykorzystują różnice w geograficznym rozmieszczeniu czynników produkcji oraz różnice w polityce ekonomicznej poszczególnych krajów. Przykładem takiego wykorzystywania różnic jest zróżnicowanie poziomu podatków i subsydiów. Pierwotnie głównym motywem zaangażowania się korporacji w danym kraju lub regionie były zasoby bogactw naturalnych oraz zasoby w postaci taniej siły roboczej. Współcześnie te pierwotne motywy stały się mniej istotne na rzecz kwalifikacji, mocy badawczych i wytwórczych czy technologii. Takie argumenty tłumaczą koncentrację działalności korporacji w krajach wysoko rozwiniętych. O lokalizacji inwestycji obecnie decydują takie czynniki, jak: komplementarne umiejętności, infrastruktura czy też dostawcy potrafiący sprawnie i elastycznie wykorzystywać nowoczesne technologie.
Zapoznaj się z tekstem i wykonaj ćwiczenie.
No Logo: No Space, No Choice, No JobsDżakarta: – Spytaj ją, co ona szyje. Co jest napisane na metce. Wiesz, co to metka? – mówię, sięgając za siebie i wykręcając kołnierzyk koszulki. Indonezyjskie robotnice zdążyły już przyzwyczaić się do cudzoziemców, którzy przyjeżdżają rozmawiać o nieludzkich warunkach pracy w fabrykach, gdzie kroją, szyją i kleją dla międzynarodowych koncernów, takich jak Nike, Gap czy Liz Claiborne. Jednak te szwaczki w niczym nie przypominają podstarzałych robotnic, które spotykam w windzie swojego domu. Są bardzo młode, niektóre mają zaledwie piętnaście lat; bardzo nieliczne przekroczyły dwadzieścia jeden.
Tego konkretnego sierpniowego dnia 1997 roku owe nieludzkie warunki doprowadziły do strajku w fabryce odzieży Kaho Indach Citra w dzielnicy przemysłowej Kawasan Berikat Nusanstar na obrzeżach Dżakarty. Niezadowolenie pracowników Kacho, zarabiających równowartość dwóch dolarów dziennie, wywołała przymusowa praca w nadgodzinach, za które płacono im znacznie poniżej oficjalnej stawki. Po trzydniowym przestoju zarząd przystał na kompromis, typowy dla regionu charakteryzującego się wybitnie luźnym stosunkiem do przepisów pracy: nadgodziny przestaną być obowiązkowe, ale wynagrodzenie za nie pozostanie na nielegalnie niskim poziomie. Dwa tysiące robotnic powróciło do swoich maszyn; cała załoga, z wyjątkiem 101 młodych kobiet, które zarząd uznał za mącicielki. „Sprawa jest więc nie załatwiona”, powiedziała mi jedna z dziewcząt, boleśnie rozgoryczona i pozbawiona złudzeń, że w przyszłości cokolwiek się zmieni. (…)
Doniesienia na temat ogólnoświatowej sieci marek i produktów przystraja się zazwyczaj w euforyczną retorykę marketingową globalnej wioski, niesamowitego miejsca, gdzie nasi współplemieńcy w najbardziej niedostępnych zakątkach buszu stukają w klawiaturę laptopów, sycylijskie babcie prowadzą e‑biznesy, a cała globalna młodzież ma jednakowy dostęp, by zacytować stronę internetową Levisa, do „ogólnoświatowej kultury stylu”. Kto żyw, przycina swoją strategię marketingową do tej postnarodowej wizji, od Coca‑Coli i McDonald’sa po Motorolę, najpełniej jednak obietnicę powszechnej równości na ometkowanym globie wyzyskała kampania IBM, prowadzona wytrwale pod hasłem: „Rozwiązania dla naszej małej planety”.
Ekscytacja, wywołana tymi szaleńczymi zachwytami nad globalizacją, szybko się jednak rozwiała, kiedy odkryto ukryte pod lśniącą fasadą szczeliny i pęknięcia. W ciągu ostatnich czterech lat na Zachód coraz częściej docierają obrazki z zupełnie innej globalnej wioski, gdzie ciągłe pogłębianie się różnic ekonomicznych nie idzie bynajmniej w parze z rozszerzaniem oferty dostępnych wyborów kulturowych.
W wiosce tej niektóre z międzynarodowych koncernów, nie kwapiąc się wcale do niwelowania różnic za pomocą pracy i technologii dla wszystkich, ciągną niewyobrażalne zyski z eksploatacji najbiedniejszych rejonów naszej planety. To wioska Billa Gatesa, w której zbił on majątek szacowany na 55 miliardów dolarów, odmawiając jednej trzeciej swoich pracowników stałego etatu, konkurencję zaś wchłaniając lub spychając w niebyt za pomocą wyjątkowych osiągnięć Microsoftu w pakietowaniu oprogramowania. W tej wiosce wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni siecią nazw handlowych, pod którą kryją się jednak produkujące dla znanych domów mody warsztaty pracy wyrobniczej podobne do tych, które odwiedziłam na obrzeżach Dżakarty. IBM twierdzi, iż objął swoją technologią całą planetę, i istotnie tak jest, tyle tylko, że jego obecność w Trzecim Świecie przyjmuje często formę eksploatacji taniej siły roboczej, wytwarzającej procesory i systemy zasilania, dzięki którym pracują nasze komputery. Na przedmieściach Manili spotkałam kiedyś siedemnastolatkę, która składała czytniki CD-ROM‑ów dla IBM-u. Powiedziałam jej, że jestem pełna podziwu, iż tak młoda osoba wykonuje tak skomplikowaną pracę. „Robimy komputery”, odpowiedziała mi na to, „ale nie umiemy ich obsługiwać”. Zdaje się, że planeta, na której mieszkamy, wcale nie jest taka mała.