Sprawdź się
Dopasuj opis do metody badawczej.
badanie wykonywane przy użyciu specjalnie skonstruowanej ankiety, brak definicji, badanie przeprowadzone na podstawie rozmowy między ankieterem a respondentem według specjalnie przygotowanego scenariusza, przeprowadzenie wywiadu z ankietowanym w sposób osobisty, telefoniczny, internetowy.
sondaż | |
indywidualny wywiad pogłębiony | |
badanie ankietowe | |
badanie opinii publicznej |
Polski Instytut Gallupa bada nasze upodobania od 45 latOd badania codziennego życia Polaków poprzez telemetrię aż do zaawansowanych analiz konsumenckich – tak można w skrócie podsumować 45 lat istnienia Ośrodka Badania Opinii Publicznej. Ale OBOP, powołany do życia w 1958 r., był pierwszą w historii Polski instytucją badania opinii publicznej i jedyną placówką badawczą tego typu w państwach Europy Środkowo‑Wschodniej.
Droga do powstania OBOP była długa i mozolna. Podczas gdy na Zachodzie po powstaniu Instytutu Gallupa badania opinii publicznej rozwijały się prężnie, w PRL władza nie chciała nawet słyszeć o powstaniu niezależnej instytucji tego typu. Dopiero sprzyjające fakty: odwilż po okresie stalinowskim, zmiana ekipy rządzącej i fala „odnowy” po Październiku umożliwiły próby stworzenia pracowni tego typu.
Rosja: pracownia badania opinii publicznej wpisana na „listę agentów"Niezależna rosyjska pracownia badania opinii publicznej Centrum Lewady została umieszczona przez Ministerstwo Sprawiedliwości na liście „zagranicznych agentów” – podały w poniedziałek służby prasowe resortu. Chodzi o organizacje prowadzące – według rosyjskiego prawa – działalność polityczną i otrzymujące na nią wsparcie finansowe z zagranicy. Decyzja resortu nastąpiła na dwa tygodnie przed wyborami do Dumy Państwowej, niższej izby parlamentu Rosji.
Szef Centrum Lewady Lew Gudkow powiedział opozycyjnej telewizji Dożd, że nie widzi możliwości prowadzenia „z takim piętnem” sondaży socjologicznych. Wyjaśnił, że pracownicy Ministerstwa Sprawiedliwości od sierpnia przychodzili do ośrodka w celu przeprowadzenia kontroli. Ocenił, że sprawdzali oni dokumenty w sposób „lekceważący i stronniczy”.
Natomiast wicedyrektor ośrodka Aleksiej Grażdankin wyjaśnił, że pracownia zorientowana jest głównie na klientów w kraju, a liczba umów z zagranicznymi partnerami jest coraz mniejsza. Status „zagranicznego agenta” stworzy pewne trudności, ale nie będzie miał krytycznego wpływu na pracę ośrodka – ocenił Grażdankin, cytowany przez radio Echo Moskwy za agencją Interfax.
Zapoznaj się z tekstem i wykonaj polecenie.
Jak funkcjonuje w Polsce rynek badań opiniiW tym celu polskie firmy badania opinii zwracają się do MSWiA z prośbą, by z bazy PESEL wylosowano 3 tys. adresów. Trzeba przy tym od razu założyć, że wiele z nich będzie nieaktualnych, a potem dokonać selekcji. Ostatecznie pod aktualny tysiąc adresów wysyła się ankieterów, którzy wiedzą, że standardowa rozmowa nie powinna trwać dłużej niż pół godziny. W tym czasie muszą się zmieścić odpowiedzi zarówno polityczne, jak i biznesowe. – Metoda twarzą w twarz ma jednak dwie wady: jej opracowanie trwa tydzień i dużo kosztuje – twierdzi dr Paweł Wójcik, psycholog z UW, do niedawna związany z firmą badawczą Millward Brown. – Dlatego bardziej popularne są sondaże telefoniczne. Wyniki mamy w jeden, góra dwa dni, a koszty są trzy razy niższe. Jest więc szybciej i taniej, ale z reprezentatywnością gorzej. Sondażownie zapewniają, że większość numerów telefonicznych losują komputery. Korzystają też ze swoich starych baz danych. Można jednak podejrzewać, że sporą część numerów po prostu kupują od instytucji, którym je – w zaufaniu i na wyłączność – zostawiamy. Handel danymi osobowymi, a więc także numerami telefonów, jest nielegalny. Można się obawiać, że w badaniu telefonicznym nadreprezentowane mogą być duże miasta, w których na jedną osobę przypada nierzadko kilka numerów. Ten sposób wyłaniania próby nie gwarantuje też reprezentatywności wiekowej społeczeństwa.
Zapoznaj się z tekstem i wykonaj polecenie.
Na straży opiniiJaki jest Państwa „numer jeden” źle zinterpretowanych badań w mediach?
Jakub Rutkowski: W zeszłym roku źle zinterpretowanych badań w mediach było wiele. Jednym z przykładów jest szeroko komentowany raport Polskiej Fundacji Pomocy Dzieciom „Maciuś”: Głód i niedożywienie dzieci w Polsce. Badanie zrealizowane przez Dom Badawczy Maison dotyczyło dzieci, ale badaną grupą nie były ani one, ani ich rodzice, ale nauczyciele i reprezentanci instytucji pomocy społecznej. Przedstawicieli tych środowisk poproszono o oszacowanie, ile dzieci dotyka problem niedożywienia. Abstrahując od tego, w jaki sposób badani szacowali tę liczbę, wynik przedstawiono w raporcie fundacji jako: „prawie co dziesiąte dziecko z klas 1–3”. Natomiast nagłówki prasowe mówiły o Kraju głodnych dzieci (J. Ćwiek, „Rzeczpospolita” z 26 lutego 2013 r.) i o tym, że Prawie milion dzieci głoduje (W. Kamiński, „Gazeta Polska Codziennie” z 27 lutego 2013 r.). „Prawie milion”, czyli dokładnie 800 tys., wzięło się z wyliczenia 10% ze wszystkich niepełnoletnich osób w kraju, a nie dzieci z klas 1–3, których badanie dotyczyło. To uogólnienie doprowadziło do rażącego przeszacowania, bo wśród uczniów klas 1–3 niedożywionych dzieci byłoby ośmiokrotnie mniej. Drugim poważnym błędem było posłużenie się sformułowaniem „głodowanie” jako synonimem „niedożywienia”. Przy tak ważnej kwestii terminy mają niebagatelne znaczenie.
Zatem powiedzenie „liczby nie kłamią” nie zawsze jest prawdziwe?
M.T.: Liczby jako takie nie kłamią. Trzeba jednak od razu dodać dwa warunki: jeśli są wynikiem rzetelnego sondażu i są właściwie interpretowane. Np. jeśli 67% dorosłych mieszkańców Polski opowiada się za pewnym konkretnym rozwiązaniem, nie uprawnia to do zatytułowania artykułu: Polacy chcą… Przed takimi nadużyciami przestrzegamy dziennikarzy, którzy w ogóle mają skłonność do stosowania zbyt dużych uogólnień. Należy być ostrożnym i odnosić daną liczbę tylko do grupy, której dotyczy. Drugi problem pojawia się wtedy, gdy błędne dane wychodzą z agencji badawczej. Takie przypadki stanowią rezultat przyjęcia złej metodologii, jak np. zastosowania nieprzemyślanego kwestionariusza lub niedopilnowania realizacji badania, m.in. pracy ankieterów. Zatem zgoda – zdarza się, że liczby kłamią. Dlatego robimy wszystko, by takie badania były publikowane jak najrzadziej, a gdy się pojawią – staramy się ujawnić i skomentować zafałszowania. W ten sposób z jednej strony odczarowujemy sondaże, czyli pokazujemy ograniczenia narzędzia, a z drugiej – uświadamiamy odbiorców, jak realizowane są badania, i dajemy im możliwość samodzielnej oceny. To rozpowszechnianie wiedzy o metodologii sondażu jest ważną częścią naszych działań.