Sprawdź się
Krasiński. Opowieść biograficznaPrezentacje hrabiego Henryka dokonuje Krasiński w kręgu życia rodzinnego, poddając jednocześnie rewizji i krytyce główne mity epoki romantyzmu – romantyczną absolutyzację miłości, złudną poetyczność, której brak podstaw moralnych, majaki sławy, honoru i dumy rodowej. Podkreśla autor bankructwo intelektualne i pustkę wewnętrzną głównego bohatera oraz szczególnie szkodliwą rolę poezji niweczącej ideały życia rodzinnego. Skrajnemu egoizmowi hrabiego Henryka przeciwstawia zasady ewangeliczne. Tragizm tej części dramatu wynika jednak głównie stąd, że z przedstawionej sytuacji nie ma właściwie wyjścia – odrzucenie bowiem romantycznej, buntowniczej postawy wobec świata oznacza jednocześnie pogodzenie się z mieszczańskim filisterstwem życia rodzinnego, tak satyrycznie przedstawionego w Nie‑Boskiej komedii.
Źródło: Zbigniew Sudolski, Krasiński. Opowieść biograficzna, Warszawa 1997, s. 150.
ślub daje
Pamiętajcie na to. —
Wstaje para — Mąż ściska ręką żony i oddaje ją krewnemu — wszyscy wychodzą — on sam zostaje w kościele.
MĄŻ
Zstąpiłem do ziemskich ślubów, bom znalazł tę, o której marzyłem — przekleństwo mojej głowie, jeśli ją kiedy kochać przestanę.—
Zygmunt Krasiński, Nie-Boska komedia, Warszawa 2001, s. 10., 2. MĄŻ
Przeklęta niech będzie chwila, w której pojąłem kobietę, w której opuściłem kochankę lat młodych, myśl myśli moich, duszę duszy mojej…
Zygmunt Krasiński, Nie-Boska komedia, Warszawa 2001, s. 12., 3. MĄŻ
Od dnia ślubu mojego spałem snem odrętwiałym, snem żarłoków, snem fabrykanta Niemca przy żonie Niemce — świat cały jakoś zasnął wokoło mnie na podobieństwo moje — jeździłem po krewnych, po doktorach, po sklepach, a że dziecię ma się mi narodzić, myślałem o mamce.
Zygmunt Krasiński, Nie-Boska komedia, Warszawa 2001, s. 13-14.
Nie-Boska komediaMĄŻ
rzucając pałasz
Niepotrzebnyś mi dłużej — wyginęli moi, a tamci klęcząc wyciągają ramiona ku zwycięzcom i bełkocą o miłosierdzie! —
spoziera naokoło
Nie nadchodzą jeszcze w tę stronę — jeszcze czas — odpocznijmy chwilę. — Ha! już się wdarli na wieżę północną — ludzie nowi się wdarli na wieżę północną — i patrzą, czy gdzie nie odkryją hrabiego Henryka. — Jestem tu — jestem — ale wy mnie sądzić nie będziecie. —
Ja się już wybrałem w drogę — ja stąpam ku sądowi Boga. —
staje na odłamku baszty, wiszącym nad samą przepaścią
Widzę ją całą czarną, obszarami ciemności płynącą do mnie, wieczność moją bez brzegów, bez wysep, bez końca, a pośrodku jej Bóg, jak słońce, co się wiecznie pali — wiecznie jaśnieje
— a nic nie oświeca. —
krokiem dalej się posuwa
Biegną, zobaczyli mnie — Jezus, Maryja! — Poezjo, bądź mi przeklęta, jako ja sam będę na wieki! — Ramiona, idźcie i przerzynajcie te wały!
skacze w przepaśćŹródło: Zygmunt Krasiński, Nie-Boska komedia, Warszawa 2001, s. 127–128.
Skacząc w przepaść, hrabia Henryk wypowiada słowa: Poezjo, bądź mi przeklęta, jako ja sam będę na wieki!
. Jak rozumiesz słowa hrabiego Henryka wypowiedziane tuż przed śmiercią? Napisz, dlaczego twoim zdaniem przeklął Poezję.
WstępDefinicja tragizmu należy do najbardziej spornych problemów filozofii sztuki. Byłoby niemożliwością wskazać jedno, ogólnie przyjęte sformułowanie. [...] W kontrowersji tragicznej decydujące byłoby starcie dwóch przeciwieństw, z których każdy posiada swoje uzasadnione racje, a nieuchronna zagłada jednego z nich jest równoznaczna z zakładu pewnych wartości.
Źródło: Maria Janion, Wstęp, [w:] Zygmunt Krasiński, Nie-Boska komedia, Wrocław 1969, s. LXXX.
Odnosząc się do losów Orcia, uzasadnij, że błogosławienie go na poetę miało tragiczne skutki dla życia dziecka.
Na podstawie cytatów rozpoznaj wydarzenia, które mają w życiu Marii wymiar tragiczny.
Nie-Boska KomediaŻONA
wraca, siada do fortepianu, gra i przerywa, znowu grać zaczyna i przestaje znowu
Dzisiaj, wczoraj – ach! mój ty Boże, i przez cały tydzień, i już od trzech tygodni, od miesiąca słowa nie rzekłeś do mnie – i wszyscy, których widzę, mówią mi, że źle wyglądam. –MĄŻ
na stronie
Nadeszła godzina – nic jej nie odwlecze. –
Głośno
Zdaje mi się owszem, że dobrze wyglądasz.ŻONA
Tobie wszystko jedno, bo już nie patrzysz na mnie, odwracasz się, kiedy wchodzę i zakrywasz oczy, kiedy siedzę blisko. – Wczoraj byłam u spowiedzi i przypominałam sobie wszystkie grzechy – a nie mogłam nic znaleźć takiego, co by cię obrazić mogło. –
MĄŻ
Nie obraziłaś mnie. –
ŻONA
Mój Boże – mój Boże!
MĄŻ
Czuję, że powinienem cię kochać, –
ŻONA
Dobiłeś mnie tym jednym: „powinienem”. – Ach! lepiej wstań i powiedz – „nie kocham” – przynajmniej już będę wiedziała wszystko – wszystko. –
Zrywa się i bierze dziecko z kolebki.
Jego nie opuszczaj, a ja się na gniew twój poświęcę – dziecko moje kochaj – dziecko moje, Henryku. –
Przyklęka.MĄŻ
podnosząc
Nie zważaj na to, com powiedział – napadają mnie często złe chwile – nudy. –ŻONA
O jedno słowo cię proszę – o jedną obietnicę tylko – powiedz, że go zawsze kochać będziesz.
MĄŻ
I ciebie, i jego – wierzaj mi.
Całuję ją w czoło – a ona go obejmuje ramionami – wtem grzmot słychać – zaraz potem muzykę – akord po akordzie, i coraz dziksze.
Źródło: Zygmunt Krasiński, Nie-Boska Komedia, Wrocław 1970, 2019.
Nie-Boska komediaMĄŻ
Wstań, taka modlitwa nie idzie do Boga. — Matki nie pamiętasz — nie możesz jej kochać. —
ORCIO
Widuję bardzo często Mamę. —
MĄŻ
Gdzie, mój maleńki? —
ORCIO
We śnie, to jest, niezupełnie we śnie, ale tak, kiedy zasypiam, na przykład zawczoraj. —
MĄŻ
Dziecko moje, co ty gadasz?
ORCIO
Była bardzo biała i wychudła. —
MĄŻ
A mówiła co do ciebie?
ORCIO
Zdawało mi się, że się przechadza po wielkiej i szerokiej ciemności, sama bardzo biała, i mówiła:
Ja błąkam się wszędzie,
Ja wszędzie się wdzieram,
Gdzie światów krawędzie,
Gdzie aniołów pienie,
I dla ciebie zbieram
Kształtów roje,
O dziecię moje!
Myśli i natchnienie.
I od duchów wyższych,
I od duchów niższych
Farby i odcienie,
Dźwięki i promienie
Zbieram dla ciebie,
Byś ty, o synku mój!
Był, jako są w niebie,
I ojciec twój
Kochał ciebie —
Widzi Ojciec, że pamiętam słowo w słowo — proszę kochanego Papy, ja nie kłamię. —MĄŻ
opierając się o filar grobu
Mario, czyż dziecię własne chcesz zgubić, mnie dwoma zgonami obarczyć?… Co ja mówię? Ona gdzieś w niebie, cicha i spokojna, jak za życia na ziemi — marzy się tylko temu biednemu chłopięciu. —ORCIO
I teraz słyszę głos jej, lecz nic nie widzę. —
MĄŻ
Skąd — w której stronie? —
ORCIO
Jak gdyby od tych dwóch modrzewi, na które pada światło zachodzącego słońca.
Źródło: Zygmunt Krasiński, Nie-Boska komedia, Warszawa 2001, s. 39–40.
1. Odpowiedz na pytanie, czy współcześnie mamy do czynienia z równie tragicznymi konfliktami, jakie są udziałem bohaterów Nie‑Boskiej komedii? Uzasadnij swoją wypowiedź.
2. Określ w innych znanych ci tekstach kultury bohaterów tragicznych.