Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
1
Pokaż ćwiczenia:
1
R3hMyevMha8VN11
Ćwiczenie 1
Wybierz jedno nowe słowo poznane podczas dzisiejszej lekcji i ułóż z nim zdanie.
1
Ćwiczenie 1
RmGOPZToca4sY
Zapoznaj się z pierwszym i ostatnim rozdziałem powieści. Uzupełnij plan wydarzeń. Losy Józefa K.
1. Aresztowanie w domu Józefa K. przez dwóch strażników, przedstawicieli sądu.
2. Tu wybierz: 1. Rozmowa z właścicielką mieszkania, panią Grubach: próba wysondowania sytuacji i podporządkowania sobie kobiety., 2. Pojawienie się dwóch mężczyzn w uroczystych uniformach i cylindrach w przeddzień 31. urodzin Józefa K. Czarny garnitur bohatera świadczący o oczekiwaniu na strażników – bezskuteczna próba nawiązania z nimi rozmowy., 3. Wstępne przesłuchanie przy stole w pokoju panny Bürstner przy urzędnikach bankowych.
3. Tu wybierz: 1. Rozmowa z właścicielką mieszkania, panią Grubach: próba wysondowania sytuacji i podporządkowania sobie kobiety., 2. Pojawienie się dwóch mężczyzn w uroczystych uniformach i cylindrach w przeddzień 31. urodzin Józefa K. Czarny garnitur bohatera świadczący o oczekiwaniu na strażników – bezskuteczna próba nawiązania z nimi rozmowy., 3. Wstępne przesłuchanie przy stole w pokoju panny Bürstner przy urzędnikach bankowych.
4. Silna potrzeba usprawiedliwienia się przed lokatorką pokoju i pozyskania jej przychylności.
5. Pierwsze przesłuchanie w kamienicy na poddaszu, podczas którego Józef K. wygłasza swoje przemówienie.
6. Pomoc wuja Alberta i wizyta u adwokata zakończona intymną relacją z Leni – młodą asystentką prawnika.
7. Wizyta u malarza Titorelliego i rozmowa na temat rodzajów procesu.
8. Rozmowa w katedrze z kapelanem więziennym o sytuacji K. (przypowieść o odźwiernym).
9. Tu wybierz: 1. Rozmowa z właścicielką mieszkania, panią Grubach: próba wysondowania sytuacji i podporządkowania sobie kobiety., 2. Pojawienie się dwóch mężczyzn w uroczystych uniformach i cylindrach w przeddzień 31. urodzin Józefa K. Czarny garnitur bohatera świadczący o oczekiwaniu na strażników – bezskuteczna próba nawiązania z nimi rozmowy., 3. Wstępne przesłuchanie przy stole w pokoju panny Bürstner przy urzędnikach bankowych.
10. Przybycie do kamieniołomów za miastem i przystąpienie stróżów do egzekucji na Józefie K. – zadanie dwóch ciosów nożem rzeźnickim.
11
Ćwiczenie 2

Przeczytaj definicję słowa Każdy (everyman) ze Słownika mitów i tradycji kultury. Następnie uzasadnij, dlaczego Józefa K. można nazwać everymanem XX wieku.

Zapoznaj się z definicją słowa Każdy (everyman) ze Słownika mitów i tradycji kultury. Następnie uzasadnij, dlaczego Józefa K. można nazwać everymanem dwudziestego wieku.

Każdy

Każdy – bohater tytułowy najsłynniejszego z moralitetów (widowisk moralizatorsko‑filozofujących) […], którego tematem jest kontrast między radością życia a nagłym i brutalnym przyjściem śmierci (rozwinięcie Przypowieści o bogaczu i Łazarzu z Biblii, Ew. wg Łuk., 16, 19–31). Gdy Każdy otrzymuje wezwanie od Śmierci, próbuje nadaremnie namówić swych przyjaciół: Przyjaźń, Pokrewieństwo, Bogactwo, Piękno i in., do towarzyszenia mu. Jedynie Dobre Uczynki pozostają mu wierne, choć bez sił, gdyż Świadomość i Spowiedź muszą je wzmocnić, by mogły towarzyszyć Każdemu do grobu. Na koniec dusza Każdego wstępuje do nieba.

3 Źródło: Każdy, [w:] Słownik mitów i tradycji kultury, red. W. Kopaliński, Warszawa 1991, s. 478–479.
RLmegYks8KTia
(Uzupełnij).
R1Vwd3SLOdeX811
Ćwiczenie 3
Dopasuj cytat opisujący kobiety do postaci, o której mowa: Elza Możliwe odpowiedzi: 1. W jego oczach ucałowanie rąk, akt przymierza z kapitanem, stwierdzał jej przynależność do grupy, która, pod pozorem całkowitej niewinności i bezinteresowności, chciała go powstrzymać od panny Bürstner. K. nie tylko na tym się poznał, jak mu się zdawało, ale zrozumiał także, że […] wybrała dobry, choć obosieczny środek. [Po ujrzeniu kobiety z kapitanem, który całował ją w rękę.] Lecz spojrzenia te ciążyły mu przecież, śpiesznie podążył do swego pokoju, przesuwając się pod ścianą.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 82–84., 2. [Józef K. pocałował kobietę w czoło]
– Co pan robi! – zawołała i już zerwała się śpiesznie. – Odejdź pan, odejdźże, czego pan chce, przecież on podsłuchuje pod drzwiami i wszystko słyszy. Jak pan mnie męczy!
– Odejdę nie prędzej – rzekł K. – aż się pani nieco uspokoi. Przejdźmy w inny kąt pokoju, tam on nas nie usłyszy. – Dała się zaprowadzić
.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 33., 3. Proszę nadal utrzymywać dotychczasowe stosunki z tymi ludźmi, wydają mi się one dla pani niezbędne. Mówię to nie bez żalu, gdyż aby komplement pani też w jakiś sposób odwzajemnić, i pani mi się podoba, zwłaszcza jeśli pani tak jak teraz patrzy na mnie smutno, do czego zresztą bynajmniej nie ma powodu. Pani należy do społeczności, którą ja muszę zwalczać. Pani zaś czuje się w niej dobrze, jest pani zakochana w studencie, a jeśli go nawet nie kocha, to woli go pani w każdym razie od swego męża. To można było łatwo poznać ze słów pani.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 55–56., 4. – Jest zbyt obciśnięta – powiedziała Leni i pokazała na miejsce, gdzie było to jej zdaniem widoczne. – Nie podoba mi się, jest niezgrabna i nieokrzesana. Ale może wobec pana jest łagodna i miła, tego można by domyślić się z fotografii. Takie duże, tęgie dziewczęta często po prostu nie umieją być inne. Ale czy umiałaby się dla pana poświęcić?
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 110., 5. Werbuję sobie pomocnice – pomyślał prawie zdumiony – najpierw panna Bürstner, potem żona woźnego sądowego, a wreszcie ta mała pielęgniarka, która ma na mnie jakąś niepojętą ochotę. Jak ona tu sobie siedzi na moich kolanach, jakby to było jedyne, dla niej stworzone miejsce!
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 109. Panna Bürstner Możliwe odpowiedzi: 1. W jego oczach ucałowanie rąk, akt przymierza z kapitanem, stwierdzał jej przynależność do grupy, która, pod pozorem całkowitej niewinności i bezinteresowności, chciała go powstrzymać od panny Bürstner. K. nie tylko na tym się poznał, jak mu się zdawało, ale zrozumiał także, że […] wybrała dobry, choć obosieczny środek. [Po ujrzeniu kobiety z kapitanem, który całował ją w rękę.] Lecz spojrzenia te ciążyły mu przecież, śpiesznie podążył do swego pokoju, przesuwając się pod ścianą.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 82–84., 2. [Józef K. pocałował kobietę w czoło]
– Co pan robi! – zawołała i już zerwała się śpiesznie. – Odejdź pan, odejdźże, czego pan chce, przecież on podsłuchuje pod drzwiami i wszystko słyszy. Jak pan mnie męczy!
– Odejdę nie prędzej – rzekł K. – aż się pani nieco uspokoi. Przejdźmy w inny kąt pokoju, tam on nas nie usłyszy. – Dała się zaprowadzić
.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 33., 3. Proszę nadal utrzymywać dotychczasowe stosunki z tymi ludźmi, wydają mi się one dla pani niezbędne. Mówię to nie bez żalu, gdyż aby komplement pani też w jakiś sposób odwzajemnić, i pani mi się podoba, zwłaszcza jeśli pani tak jak teraz patrzy na mnie smutno, do czego zresztą bynajmniej nie ma powodu. Pani należy do społeczności, którą ja muszę zwalczać. Pani zaś czuje się w niej dobrze, jest pani zakochana w studencie, a jeśli go nawet nie kocha, to woli go pani w każdym razie od swego męża. To można było łatwo poznać ze słów pani.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 55–56., 4. – Jest zbyt obciśnięta – powiedziała Leni i pokazała na miejsce, gdzie było to jej zdaniem widoczne. – Nie podoba mi się, jest niezgrabna i nieokrzesana. Ale może wobec pana jest łagodna i miła, tego można by domyślić się z fotografii. Takie duże, tęgie dziewczęta często po prostu nie umieją być inne. Ale czy umiałaby się dla pana poświęcić?
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 110., 5. Werbuję sobie pomocnice – pomyślał prawie zdumiony – najpierw panna Bürstner, potem żona woźnego sądowego, a wreszcie ta mała pielęgniarka, która ma na mnie jakąś niepojętą ochotę. Jak ona tu sobie siedzi na moich kolanach, jakby to było jedyne, dla niej stworzone miejsce!
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 109. żona woźnego Możliwe odpowiedzi: 1. W jego oczach ucałowanie rąk, akt przymierza z kapitanem, stwierdzał jej przynależność do grupy, która, pod pozorem całkowitej niewinności i bezinteresowności, chciała go powstrzymać od panny Bürstner. K. nie tylko na tym się poznał, jak mu się zdawało, ale zrozumiał także, że […] wybrała dobry, choć obosieczny środek. [Po ujrzeniu kobiety z kapitanem, który całował ją w rękę.] Lecz spojrzenia te ciążyły mu przecież, śpiesznie podążył do swego pokoju, przesuwając się pod ścianą.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 82–84., 2. [Józef K. pocałował kobietę w czoło]
– Co pan robi! – zawołała i już zerwała się śpiesznie. – Odejdź pan, odejdźże, czego pan chce, przecież on podsłuchuje pod drzwiami i wszystko słyszy. Jak pan mnie męczy!
– Odejdę nie prędzej – rzekł K. – aż się pani nieco uspokoi. Przejdźmy w inny kąt pokoju, tam on nas nie usłyszy. – Dała się zaprowadzić
.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 33., 3. Proszę nadal utrzymywać dotychczasowe stosunki z tymi ludźmi, wydają mi się one dla pani niezbędne. Mówię to nie bez żalu, gdyż aby komplement pani też w jakiś sposób odwzajemnić, i pani mi się podoba, zwłaszcza jeśli pani tak jak teraz patrzy na mnie smutno, do czego zresztą bynajmniej nie ma powodu. Pani należy do społeczności, którą ja muszę zwalczać. Pani zaś czuje się w niej dobrze, jest pani zakochana w studencie, a jeśli go nawet nie kocha, to woli go pani w każdym razie od swego męża. To można było łatwo poznać ze słów pani.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 55–56., 4. – Jest zbyt obciśnięta – powiedziała Leni i pokazała na miejsce, gdzie było to jej zdaniem widoczne. – Nie podoba mi się, jest niezgrabna i nieokrzesana. Ale może wobec pana jest łagodna i miła, tego można by domyślić się z fotografii. Takie duże, tęgie dziewczęta często po prostu nie umieją być inne. Ale czy umiałaby się dla pana poświęcić?
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 110., 5. Werbuję sobie pomocnice – pomyślał prawie zdumiony – najpierw panna Bürstner, potem żona woźnego sądowego, a wreszcie ta mała pielęgniarka, która ma na mnie jakąś niepojętą ochotę. Jak ona tu sobie siedzi na moich kolanach, jakby to było jedyne, dla niej stworzone miejsce!
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 109. Panna Montag Możliwe odpowiedzi: 1. W jego oczach ucałowanie rąk, akt przymierza z kapitanem, stwierdzał jej przynależność do grupy, która, pod pozorem całkowitej niewinności i bezinteresowności, chciała go powstrzymać od panny Bürstner. K. nie tylko na tym się poznał, jak mu się zdawało, ale zrozumiał także, że […] wybrała dobry, choć obosieczny środek. [Po ujrzeniu kobiety z kapitanem, który całował ją w rękę.] Lecz spojrzenia te ciążyły mu przecież, śpiesznie podążył do swego pokoju, przesuwając się pod ścianą.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 82–84., 2. [Józef K. pocałował kobietę w czoło]
– Co pan robi! – zawołała i już zerwała się śpiesznie. – Odejdź pan, odejdźże, czego pan chce, przecież on podsłuchuje pod drzwiami i wszystko słyszy. Jak pan mnie męczy!
– Odejdę nie prędzej – rzekł K. – aż się pani nieco uspokoi. Przejdźmy w inny kąt pokoju, tam on nas nie usłyszy. – Dała się zaprowadzić
.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 33., 3. Proszę nadal utrzymywać dotychczasowe stosunki z tymi ludźmi, wydają mi się one dla pani niezbędne. Mówię to nie bez żalu, gdyż aby komplement pani też w jakiś sposób odwzajemnić, i pani mi się podoba, zwłaszcza jeśli pani tak jak teraz patrzy na mnie smutno, do czego zresztą bynajmniej nie ma powodu. Pani należy do społeczności, którą ja muszę zwalczać. Pani zaś czuje się w niej dobrze, jest pani zakochana w studencie, a jeśli go nawet nie kocha, to woli go pani w każdym razie od swego męża. To można było łatwo poznać ze słów pani.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 55–56., 4. – Jest zbyt obciśnięta – powiedziała Leni i pokazała na miejsce, gdzie było to jej zdaniem widoczne. – Nie podoba mi się, jest niezgrabna i nieokrzesana. Ale może wobec pana jest łagodna i miła, tego można by domyślić się z fotografii. Takie duże, tęgie dziewczęta często po prostu nie umieją być inne. Ale czy umiałaby się dla pana poświęcić?
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 110., 5. Werbuję sobie pomocnice – pomyślał prawie zdumiony – najpierw panna Bürstner, potem żona woźnego sądowego, a wreszcie ta mała pielęgniarka, która ma na mnie jakąś niepojętą ochotę. Jak ona tu sobie siedzi na moich kolanach, jakby to było jedyne, dla niej stworzone miejsce!
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 109. Leni Możliwe odpowiedzi: 1. W jego oczach ucałowanie rąk, akt przymierza z kapitanem, stwierdzał jej przynależność do grupy, która, pod pozorem całkowitej niewinności i bezinteresowności, chciała go powstrzymać od panny Bürstner. K. nie tylko na tym się poznał, jak mu się zdawało, ale zrozumiał także, że […] wybrała dobry, choć obosieczny środek. [Po ujrzeniu kobiety z kapitanem, który całował ją w rękę.] Lecz spojrzenia te ciążyły mu przecież, śpiesznie podążył do swego pokoju, przesuwając się pod ścianą.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 82–84., 2. [Józef K. pocałował kobietę w czoło]
– Co pan robi! – zawołała i już zerwała się śpiesznie. – Odejdź pan, odejdźże, czego pan chce, przecież on podsłuchuje pod drzwiami i wszystko słyszy. Jak pan mnie męczy!
– Odejdę nie prędzej – rzekł K. – aż się pani nieco uspokoi. Przejdźmy w inny kąt pokoju, tam on nas nie usłyszy. – Dała się zaprowadzić
.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 33., 3. Proszę nadal utrzymywać dotychczasowe stosunki z tymi ludźmi, wydają mi się one dla pani niezbędne. Mówię to nie bez żalu, gdyż aby komplement pani też w jakiś sposób odwzajemnić, i pani mi się podoba, zwłaszcza jeśli pani tak jak teraz patrzy na mnie smutno, do czego zresztą bynajmniej nie ma powodu. Pani należy do społeczności, którą ja muszę zwalczać. Pani zaś czuje się w niej dobrze, jest pani zakochana w studencie, a jeśli go nawet nie kocha, to woli go pani w każdym razie od swego męża. To można było łatwo poznać ze słów pani.
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 55–56., 4. – Jest zbyt obciśnięta – powiedziała Leni i pokazała na miejsce, gdzie było to jej zdaniem widoczne. – Nie podoba mi się, jest niezgrabna i nieokrzesana. Ale może wobec pana jest łagodna i miła, tego można by domyślić się z fotografii. Takie duże, tęgie dziewczęta często po prostu nie umieją być inne. Ale czy umiałaby się dla pana poświęcić?
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 110., 5. Werbuję sobie pomocnice – pomyślał prawie zdumiony – najpierw panna Bürstner, potem żona woźnego sądowego, a wreszcie ta mała pielęgniarka, która ma na mnie jakąś niepojętą ochotę. Jak ona tu sobie siedzi na moich kolanach, jakby to było jedyne, dla niej stworzone miejsce!
Franz Kafka, Proces, przeł. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 109.
21
Ćwiczenie 4

Na podstawie cytatów z poprzedniego ćwiczenia wyjaśnij, jaką rolę w życiu Józefa K. odgrywają kobiety.

RLmegYks8KTia
(Uzupełnij).
R1H1IFhmRHgpe21
Ćwiczenie 5
Wskaż odpowiedzi, które odpowiadają na pytanie, jak zmienia się życie Józefa K. pod wpływem procesu. Możliwe odpowiedzi: 1. Zaczyna wikłać się w tajemniczą machinę i ulega jej prawom., 2. Zaniedbuje swoją pracę., 3. Nawiązuje relacje z tymi, którzy mogą mu pomóc., 4. Od początku chce uczestniczyć w procesie, angażuje się we własną obronę., 5. Traci pracę w banku.
R19pFGOWyq70o2
Ćwiczenie 5
Zaznacz odpowiedzi, które odpowiadają na pytanie, jak zmienia się życie Józefa K. pod wpływem procesu. Możliwe odpowiedzi: 1. Zaczyna wikłać się w tajemniczą machinę i ulega jej prawom., 2. Zaniedbuje swoją pracę., 3. Nawiązuje relacje z tymi, którzy mogą mu pomóc., 4. Od początku chce uczestniczyć w procesie, angażuje się we własną obronę., 5. Traci pracę w banku.
21
Ćwiczenie 6

Przeczytaj fragmenty i obejrzyj schemat, a następnie odnieś się do pytań.

Zapoznaj się z fragmentami i schematem, a następnie odpowiedz na pytania.

Franz Kafka Proces

Woźni przynieśli oprócz rozmaitych listów dwie karty wizytowe panów, którzy już od dłuższego czasu na K. czekali. Akurat byli to bardzo ważni klienci banku, którym żadną miarą nie należało kazać czekać. Dlaczego przychodzili w tak niestosownej chwili? I dlaczego, zdawali się z kolei pytać czekający za drzwiami panowie, gorliwy prokurent marnuje najlepsze godziny urzędowania na jakieś prywatne zajęcia? Znużony tym, co już minęło, i ze znużeniem czekając na to, co nastąpi, K. powstał, aby przyjąć pierwszego z klientów. Był to mały, żwawy pan, fabrykant, którego K. znał dobrze. Usprawiedliwiał się, że przeszkodził panu prokurentowi w ważnej pracy, a K. ze swej strony ubolewał, że kazał fabrykantowi tak długo czekać. Ale już to ubolewanie wyraził w sposób tak mechaniczny i w tak niemal fałszywym tonie, że gdyby fabrykant nie był tak bardzo zajęty swoim interesem, musiałby był to zauważyć.

13 Źródło: Franz Kafka, Proces, tłum. B. Schulz, Warszawa 1974.
Franz Kafka Proces

K. nie poświęcał dłużej uwagi temu całemu towarzystwu, zwłaszcza że mniej więcej w połowie korytarza zauważył możliwość skręcenia w prawo przez otwór bez drzwi. Zapytał woźnego, czy to jest właściwa droga, woźny skinął głową i K. rzeczywiście tam skręcił. Ciążyło mu, że zawsze musiał iść o dwa kroki przed woźnym. Łatwo mogło się wydawać, zwłaszcza w tym miejscu, że jest prowadzony jak aresztant. Przystawał więc często i czekał na woźnego, ale ten teraz znowu zostawał w tyle. Wreszcie, aby wybrnąć z tej niemiłej sytuacji, rzekł:
– A więc już obejrzałem, jak to tu wygląda, chcę teraz odejść.
– Nie widział pan jeszcze wszystkiego – rzekł woźny pozornie niewinnym tonem.
– Nie chcę widzieć wszystkiego – rzekł K., który czuł się zresztą rzeczywiście zmęczony – chcę odejść, jak idzie się tu do wyjścia?
– Chyba się pan jeszcze nie zabłąkał? – spytał woźny ze zdziwieniem. – Pójdzie pan tu aż do rogu, a potem na prawo korytarzem w dół wprost do drzwi.
– Niech pan ze mną pójdzie – rzekł K. – i pokaże mi drogę, zmylę ją, tyle tu jest dróg.
– To jest jedyna droga – rzekł woźny, teraz już z wyrzutem – nie mogę z panem wracać, muszę złożyć mój raport, a przez pana straciłem już tyle czasu.

4 Źródło: Franz Kafka, Proces, tłum. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 68.
R1OxOHokLAVWZ

Ilustracja przedstawia schemat. Główne hasło schematu to Józef K. Od tego hasła odchodzą trzy ramiona do haseł: biurokracja, podmiotowy, przedmiotowy.

R1Q7h70fnPCxg
Jakie znaczenie w życiu Józefa K. ma biurokracja? (Uzupełnij) Czy Józef K. jest przedmiotem czy podmiotem biurokracji? (Uzupełnij) Jak można zinterpretować ten kontekst? (Uzupełnij).
31
Ćwiczenie 7

Porównaj przytoczone fragmenty Procesu Franza Kafki i Zbrodni i kary Fiodora Dostojewskiego. Odpowiedz na pytanie: Dlaczego bohaterowie nie mogą lub nie chcą uciec od toku postępowania i rozprawy? Wskaż kilka istotnych twoim zdaniem przyczyn.

Porównaj przytoczone fragmenty Procesu Franza Kafki i Zbrodni i kary Fiodora Dostojewskiego. Odpowiedz na pytanie: Dlaczego bohaterowie nie mogą lub nie chcą uciec od toku postępowania i rozprawy? Podaj kilka istotnych twoim zdaniem przyczyn.

Franz Kafka Proces

Rozmowa Józefa K. z wujem Albertem, który dowiaduje się o procesie swojego podopiecznego

W każdym razie byłoby najlepiej, gdybyś sobie wziął teraz krótki urlop i przyjechał do mnie na wieś. […]
– Kochany wuju – powiedział K. – zdenerwowanie jest zbyteczne tak z twojej, jak i z mojej strony. Zdenerwowaniem nie wygrywa się procesu, uznaj w pewnej mierze i moje praktyczne doświadczenia, jak ja uznaję twoje, które zawsze ceniłem i cenię także teraz nawet, choć mnie niekiedy dziwią. Ponieważ powiadasz, że przez proces ucierpi i rodzina – czego ja ze swej strony, ale to rzecz uboczna, zupełnie nie mogę pojąć – chętnie we wszystkim cię usłucham. Mimo wszystko nie uważam pobytu na wsi za wskazany, nawet w tym sensie, w jakim ty to sobie wyobrażasz, po prostu dlatego, że uważano by to za ucieczkę i przyznanie się do winy. I choć jestem tu bardziej prześladowany, mogę za to sam więcej zajmować się tą sprawą.

5 Źródło: Franz Kafka, Proces, tłum. B. Schulz, Warszawa 1974, s. 96–97.
Fiodor Dostojewski Zbrodnia i kara

Rozmowa Raskolnikowa ze śledczym Porfirym Pietrowiczem, która opiera się grze pozorów

– A jeżeli ucieknę? – jakoś dziwnie uśmiechnął się Raskolnikow.
– Nie, pan nie ucieknie. Ucieknie chłop, ucieknie modny sekciarz, fagas cudzych myśli – bo wystarczy mu pokazać mały palec, jak głupiemu Kubie, a w co chcąc uwierzy na całe życie. Pan zaś już przecie nie wierzy w swoją teorię, więc z czymże ucieknie? I co panu po ucieczce? Zbiegowi żyje się trudno i paskudnie, panu zaś przede wszystkim trzeba życia i określonej sytuacji, odpowiedniego powietrza – a czyż tam powietrze dla pana odpowiednie? Ucieknie pan i sam wróci. Bez nas nie może się pan obejść. Jeżeli natomiast wpakuję pana do więzienia, posiedzi pan miesiąc, no, dwa, no, trzy, a później raptem przypomni sobie moje słowa, sam się stawi, i to jak! Może w sposób niespodziewany dla siebie. Na godzinę przedtem nie będzie pan jeszcze wiedział, że się zgłosi ze skruchą.

6 Źródło: Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara, tłum. Cz. Jastrzębiec-Kozłowski, Warszawa 2005, s. 456–457.
R1SYPxMNw6ZwU
(Uzupełnij).
31
Ćwiczenie 8

Przeczytaj poniższy fragment artykułu i wyjaśnij, co może symbolizować proces oraz w jaki sposób odnosi się to do filozofii Kierkegaarda.

Zapoznaj się z poniższym fragmentem artykułu i wyjaśnij, co może symbolizować proces oraz w jaki sposób odnosi się to do filozofii Kierkegaarda.

1
Łukasz Trzciński Wina Józefa K.

Zastanówmy się, czy sam symbol procesu nie wskazuje na coś, co moglibyśmy określić słowem „życie” lub „zasada życia”. Samo życie można, jak i proces, traktować w sposób statyczny lub dynamiczny, jako ciąg poszczególnych zdarzeń — powiązanych chociażby świadomością podmiotu. Dążymy do „życia” jako do czegoś, co „substancjalnie” jawi się jako cel naszego dążenia, ale nasze dążenie możliwe jest dzięki temu, że żyjemy. Aby dążyć do jakiegoś celu, musimy już w pewien sposób w tym celu partycypować. Ten cel jest zawsze w szczególnym sensie nam pokrewny.

[...]

Wina Józefa kappa., która jawi się w powyższym kontekście, wykazuje znaczne podobieństwo do winy w ujęciu Kierkegaarda. Według Kierkegaarda człowiek jest syntezą nieskończoności i skończoności, doczesności i wieczności, wolności i konieczności. Jaźń jest stosunkiem, który ustosunkowuje się do samego siebie. Ale nie zawsze — jaźń jest zdrowa. Chorobą jaźni, na którą cierpi między innymi Józef kappa., jest rozpacz. Ta „choroba na śmierć” ma wiele postaci, jej istotą jednak jest zachwianie równowagi między członami relacji tworzącymi w syntezie jaźń i osobowość. Józef K. powoduje zachwianie tej równowagi, gdy nie dopuszcza do siebie działania obcego porządku, nie dopuszcza ingerencji doświadczanej przez siebie nieskończoności — sądu. Nie chce też wejść w dziedzinę absolutnych możliwości, które wynikają ze współdziałania sprzecznych ciągów wydarzeń.

[...]

Józef K. zaś to postać tragiczna. [...] Jest niezdecydowany, letni. Nie wybiera ani drogi absolutnej negacji świata, ani drogi absolutnej negacji siebie. Nie może więc dojść do „punktu Archimedesowego”, tak poszukiwanego przez Kafkę. Podobnie jak u Kierkegaarda działa u Kafki kategoria wiary. Kierkegaard mówi, iż „zdrowie wiary” jest przeciwieństwem rozpaczy, wprowadza jednostkę stojącą w absolutnym stosunku do absolutu w przestrzeń wszechmożliwości. „Dla możliwości wszystko jest możliwe — pisze — ale sprawa się decyduje dopiero wówczas, kiedy człowiek dochodzi do ostateczności”.

14 Źródło: Łukasz Trzciński, Wina Józefa K., „"Teksty: teoria literatury, krytyka, interpretacja"” 1977, nr 5-6 (35-36), s. 171–173.
RLmegYks8KTia
(Uzupełnij).
Praca domowa

Przeczytaj wiersz Tadeusza Różewicza Tego się Kafce nie robi i napisz szkic krytyczny (esej na co najmniej 200 słów) na temat: „Czego nie robi się Kafce?”, w którym odniesiesz się do treści Procesu.

Zapoznaj się z wierszem Tadeusza Różewicza Tego się Kafce nie robi i napisz szkic krytyczny (esej na co najmniej 200 słów) na temat: „Czego nie robi się Kafce?”, w którym odniesiesz się do treści Procesu.

Tadeusz Różewicz Tego się Kafce nie robi
RP6gmwEoobva61
Pomnik postawiony w Pradze z okazji 80. rocznicy śmierci pisarza autorstwa Jaroslava Ronę (wzniesiony w 2003 r.)
Źródło: Myrabella, Wikimedia Commons, licencja: CC BY-SA 3.0.

Pomnik Kafki stanął w Pradze

oczywiście sam nie stanął
postawiono go nie pytając
czy ma chęć stać w tym miejscu
i w takiej postaci

twórca pomnika tak szczelnie
owinął gadaniną swoje dzieło
tak wywijał językiem
że pomnik
oniemiał

jak widać
pomnik składa się
z pustej marynarki
i workowatych spodni
ten mosiężny worek
jest wypełniony duchem
złego Ojca

siedzi mu na karku dorosły
Franz – elegancko
ubrany – w kapeluszu
w spodniach spiżowych
uprasowanych w „kant”

synek siedzi na karku
swojego olbrzymiego Ojca
złego Ojca

rzeźbiarz
za pomocą języka
nawet obrotnego
i cyrkowych numerów
nie zmienił
kiepskiego monumentu
w dzieło sztuki

na żydowskim cmentarzu w Pradze
widziałem
pomnik kamień
leży tam
z Ojcem i Matką sławny
Syn o którym wiedzieli
tak mało…

Od mojej czeskiej
tłumaczki Vlasty która
poznała Verę córkę Ottli
wiem
że kupiec bławatny Hermann K.
syn rzeźnika był dobrym
troskliwym ojcem rodziny
dobrym mężem
że kochał swojego syna
śmiał się z Maksa Broda
i czytał prozę Raabego

Franz Kafka zasłużył sobie na to
żeby nie stawiać mu pomników
nie produkować koszulek
podkoszulków filiżanek
chusteczek do nosa majtek
talerzy z podobizną z jego twarzą
na dnie zasłużył sobie na to aby
nie otwierać kawiarenek „z Kafką”
nie otwierać sklepików
z galanterią

pomnik stanął
w Pradze
postawili go nie pytając

„a kogo mieliśmy pytać?”

Ducha! Panowie i panie,
Ducha Kafki trzeba pytać
(i nastawić ucha!)
Duch Kafki mówi: proszę
Mnie nie ustawiać nie przedstawiać
a jak już stoję proszę
nie odsłaniać!

chcę być zasłonięty

nie wyciągajcie na światło
moich kobiet moich łez
moich rodziców moich sióstr
spalonych rękopisów
moich ran
nie komentujcie mojego
życia śmierci procesu
nie urządzajcie cyrku
nie wyciągajcie ze mnie
wszystkich tajemnic
nie wciągajcie mnie
do kawiarenki
nie zaglądajcie mi w zęby
nie jestem waszym koniem
(zwierzęciem pociągowym
różnych fundacji)
nie wmawiajcie we mnie
że kochałem kiepskich
aktorów że byłem
płochliwym narzeczonym
nie róbcie ze mnie
wzorowego urzędnika
impotenta sportowca
syjonisty jarosza
i wielbiciela prozy
Maksa Broda

amen

12 Źródło: Tadeusz Różewicz, Tego się Kafce nie robi, [w:] tegoż, Wybór poezji, oprac. A. Skrendo, Wrocław 2017, s. 922–926.
RNm0z6oSLNuN5
(Uzupełnij).