Sprawdź się
Wyjaśnij, dlaczego Leopold Tyrmand najpierw przerwał na pewien czas, następnie w ogóle zakończył pracę nad Dziennikiem 1954.
Wyjaśnij, jaki obraz rzeczywistości lat pięćdziesiątych wyłania się z poniższych fragmentów Dziennika 1954.
Dziennik 1954Spotkałem na ulicy inżyniera K. Należy do partii, był w Rosji, wie co i jak, zna rosyjski i prenumeruje sowiecką encyklopedię. Opowiedział, że przed kilku dniami przyszedł nowy tom B z załączoną wkładką, w której przypis nakazywał wycięcie z głównego tomu B hasła ,,Beria” i wklejenie owej wkładki ze zrewidowanym tekstem. ,,Mogę się z panem założyć – chichotał K. – że w Związku Radzieckim każdy tak postąpi…
Dziennik 1954Karnawałowy nastrój bije ze sprawy dyrektora Skrzypka, szefa warszawskiego Wesołego Miasteczka na Wybrzeżu Zygmuntowskim, który zaprosił niedawno liczne grono znajomych i przyjaciół na huczne imieniny. Gdzieś pośrodku nocy rozochoceni goście, jedyny element społeczny, któremu w Polsce się niczego nie odmawia, wyrazili nieprzepartą chęć jazdy na karuzeli. Gospodarz dobył kluczy, powierzonych mu przez państwo ludowe, i wesoły korowód zatoczył się w Aleję Zieleniecką. gdzie wznoszą się potężne karuzele, także zdobycz socjalizmu, albowiem lunaparki są w pojęciu marksistów dozwolonym, a nawet pożądanym symbolem użycia i godziwej rozrywki. Amatorzy zawrotu głowy i upojeń pędu w kółko oblepili uwieszone na łańcuchach gondole, wierzchowce i łódki, dyrektor Skrzypek udał się do środka mechanizmu, włączył go, po czym zmożony wysiłkiem i napojami zasnął. Po dwóch godzinach pogotowie zdejmowało nieprzytomnych z przerażenia zwolenników kiermaszów i udzieliło pierwszej pomocy tym, którzy dostali ataku woreczka żółciowego i morskiej choroby. Wszyscy natomiast mieli odmrożone nogi, bowiem w pierwszej fazie alarmu, próbując zwrócić na siebie uwagę śpiącego błogim snem alkoholika Skrzypka, zdejmowali buty i miotali nimi w kabinę motorniczego. A mróz ostatnio w Warszawie tęgi.
Zapoznaj się z poniższymi fragmentami Dziennika 1954 Leopolda Tyrmanda, następnie zaznacz zdania prawdziwe.
Dziennik 1954Przegrałem wszystkie bitwy − jak dotąd. Ten dziennik jest moim ostatnim okopem, spoza niego mam się bronić tak długo, jak to będzie konieczne. Ale przegrane bitwy nie oznaczają jeszcze przegranej wojny. Wierzę w zwycięstwo i dlatego trwam na tym szańcu z ożywiającą radością.
Dziennik 1954Ten dziennik jest namiastką. Namiastką twórczości. Jest moim usprawiedliwieniem wobec samego siebie, a nie czymś oryginalnym, konstruktywnym, czymś, z czego mógłbym być dumny. I to wcale nie jestem ja. Ja mógłbym siebie wyrazić albo w dziele, albo w działalności. I jedno, i drugie jest mi teraz odmówione.
Dziennik 1954W sklepiku na Mokotowskiej, prywatnym, gdzie zawsze dostanę masło, stały za mną dwa pierwowzory z filmu pod nazwą Przygoda na Mariensztacie. Murarki, czyli panie zatrudnione w przemyśle budowlanym. [...] Autentyki dziś za mną jakby różne od swej filmowej wersji. Coś w nich z prehistorii, jakiś nawrót do typu jaskiniowego [...], mimo że usta umalowane i papieros w rękach. [...] Wszyscy w sklepie, mężczyźni i kobiety, patrzyli na nie z szyderczą niechęcią.
Zapoznaj się z fragmentem Dzienniku 1954. Wyjaśnij własnymi słowami, na czym polega specyfika mieszczańsko‑inteligenckiej opozycji opisanej przez autora.
Dziennik 1954Na obiad poprzez siarczysty mróz do Dziennikarzy. Przysiadł się Zygmunt Hiller z dziewczyną i Andrzej Deskur z żoną. To ,,warszawska”, specyficzna grupa społeczna, którą wyprodukował komunizm w swym wschodnioeuropejskim wcieleniu. Ma swe dokładne odpowiedniki w Pradze i Budapeszcie i Zagrzebiu. [...] Tacy jacyś pokraczni marranimarrani, zbanalizowani i i rozrechotani, którzy z ironicznej ustępliwości zrobili wiarę i metodę. Można ich nazwać mieszczańsko‑inteligencką opozycją przepuszczoną przez superwyżymaczkę z disneyowskich kreskówek, spod której postać ludzka lub zwierzęca wychodzi całkiem płaska i dwuwymiarowa, a mimo to żyje, skacze, ucieka, piszczy i kłóci się nadal. Są zazwyczaj urządzeni, pracują w jakiś biurowo‑lekarsko‑farmaceutyczno‑inżynieryjnych specjalnościach, do których wyższe wykształcenie i dyplomy nie są koniecznie potrzebne, noszą dobre flanele i drogie krawaty, ich kobiety stosują się z nabożeństwem do obowiązujących na Zachodzie mód, jakby otrzymywały żurnale z Paryża i Londynu co tydzień pocztą. [...] Żyją płytko, lecz na tle reszty kraju ich towarzysko‑alkoholowe rutyny nabierają charakteru intensywności; ich główną troską poza niedostatecznymi zarobkami, jest konieczność kamuflażu tzw. dobrego życia, cóż bowiem za przyjemność z rozbawienia, zaś w tym względzie atmosfera komunizmu jest tak naturalnym ograniczeniem jak pogoda.
Wyjaśnij, jaki obraz ludzkiej kondycji wyłania się z Dziennika 1954. Zwróć uwagę na to jakie postawy mogą przybierać ludzie wobec systemu.
Opisz, czym różni się codzienność Polaków w latach 50. XX wieku i w czasach obecnych? Czy dostrzegasz tylko różnice, a może są również podobieństwa? Przygotuj wypowiedź pisemną na ten temat.