Sprawdź się
Na podstawie informacji zamieszczonych w bloku tekstowym oceń prawdziwość poniższych stwierdzeń.
Stwierdzenie | Prawda | Fałsz |
Hanna Krall i Marek Edelman uczestniczyli w powstaniu w getcie warszawskim w 1943 r. | □ | □ |
Na podstawie relacji Marka Edelmana powstała książka Hanny Krall Zdążyć przed Panem Bogiem. | □ | □ |
Hanna Krall spisała relację Marka Edelmana tuż po zakończeniu wojny. | □ | □ |
Celem autorki nie było heroizowanie powstania. | □ | □ |
Tekst do ćw. 3–6
Zdążyć przed Panem BogiemNosiłeś tego dnia sweter z czerwonej puszystej wełny. „To był piękny sweter,” dodałeś, „z angory. Po bardzo bogatym Żydzie...”. Na nim były dwa skórzane pasy na krzyż, a pośrodku – na piersi – latarka. „Słuchaj, jak ja wyglądałem!” mówiłeś mi, kiedy zapytałam o dzień dziewiętnasty kwietnia…
– Tak mówiłem?
Było chłodno. W kwietniu wieczorami bywa chłodno, zwłaszcza jak człowiek mało je, więc włożyłem sweter. To prawda, znalazłem go w rzeczach jednego Żyda, któregoś dnia wygarnęli ich z piwnicy i ja sobie wziąłem sweter z angory. Był w dobrym gatunku: ten facet miał mnóstwo pieniędzy, przed wojną ufundował dla wojska samolot czy czołg, coś w tym rodzaju.
Ja wiem, że ty lubisz takie kawałki, pewnie dlatego wspomniałem o tym.
– O nie. Wspomniałeś – bo chciałeś coś pokazać. Rzeczowość i spokój. O to chodziło.
– Mówię tak, jak myśmy wtedy wszyscy mówili.
– Więc sweter, pasy na krzyż...
– Dopisz jeszcze dwa rewolwery. Do sznytusznytu należały rewolwery – na tych pasach. Wtedy wydawało nam się, że jak się ma dwa rewolwery, to ma się wszystko.
– Dziewiętnasty kwietnia: obudziły cię strzały, ubrałeś się...
– Nie, jeszcze nie. Obudziły mnie strzały, ale było zimno, strzelali daleko i nie było jeszcze po co wstawać.Ubrałem się o dwunastej.
Był z nami chłopak, który przyniósł z aryjskiej stronyaryjskiej strony broń – miał zaraz wrócić, ale już było za późno. Jak zaczęli strzelać, powiedział, że ma córkę w klasztorze, w Zamościu, że on nie przeżyje tego, a ja przeżyję, więc mam zająć się po wojnie tą córką. Powiedziałem: „Dobra, dobra, nie pleć głupstw.”
– No?
– Co „no?”
– Udało ci się odnaleźć córkę?
– Tak, udało.
– Słuchaj. Umówiliśmy się, że będziesz opowiadał, prawda? Jest jeszcze dziewiętnasty kwietnia. Strzelają. Ubrałeś się. Ten chłopak z aryjskiej strony mówi o córce. Co dalej?
– Poszliśmy rozejrzeć się po okolicy. Na podwórzu zobaczyliśmy kilku Niemców. Właściwie należało ich zabić, ale nie mieliśmy jeszcze wprawy w zabijaniu, poza tym trochęśmy się bali – i nie zabiliśmy.Po trzech godzinach strzały umilkły.
Zrobiło się cicho.
Nasz teren to było tak zwane getto fabryki szczotek – Franciszkańska, Świętojerska, Bonifraterska.
Brama fabryczna była zaminowana.
Kiedy następnego dnia podeszli Niemcy, włączyliśmy wtyczkę, chyba ze stu ich się rozkwasiło, zresztą nie pamiętam dokładnie, musisz to gdzieś sprawdzić. W ogóle coraz mniej rzeczy już pamiętam. O każdym z moich chorych potrafiłbym ci opowiedzieć dziesięć razy więcej.
Po wybuchu miny zaczęli nas zdobywać tyralierątyralierą. Bardzo nam się to podobało. My – w czterdziestu, ich stu, cała kolumna, w szyku bojowym, skradają się, widać, że traktują nas poważnie.
Na podstawie fragmentu przytoczonego wyżej określ typ narracji i elementy świata przedstawionego w Zdążyć przed Paniem Bogiem.
Odpowiedz na pytanie, jakie cechy języka dostrzegasz w przytoczonym fragmencie Zdążyć przed Panem Bogiem? Wyjaśnij, w jaki sposób język świadczy o stosunku Marka Edelmana do opisywanych wydarzeń.
Jakie intencje przypisuje Marek Edelman autorce reportażu? Zredaguj odpowiedź, odwołując się do zacytowanego fragmentu Zdążyć przed Panem Bogiem oraz do wypowiedzi ekspertki w poprzedniej części e‑materiału.
Tekst do ćw. 7
Zdążyć przed Panem BogiemDramat jest wtedy, kiedy możesz podjąć jakąś decyzję, kiedy coś zależy od ciebie, a tam wszystko było z góry przesądzone. Teraz, w szpitalu, chodzi o życie – i za każdym razem muszę podejmować decyzję. Teraz się denerwuję znacznie bardziej.
I jeszcze coś potrafiłem. Powiedzieć chłopcu, który prosił mnie o adres po aryjskiej stronie: „Nie czas. Jeszcze za wcześnie.” Stasiek nazywał się... Widzisz, nie pamiętam nazwiska. „Marek,” (mówił), „przecież jest TAM jakieś miejsce, dokąd mógłbym pójść...” Miałem mu powiedzieć, że nie ma takiego miejsca? Więc powiedziałem: „Jeszcze za wcześnie...”
– Czy zza muru widać było coś po aryjskiej stronie?
– Tak. Mur sięgał tylko pierwszego piętra. Już z drugiego widziało się TAMTĄ ulicę. Widzieliśmy karuzelę, ludzi, słyszeliśmy muzykę i strasznie żeśmy się bali, że ta muzyka zagłuszy nas i ci ludzie niczego nie zauważą, że w ogóle nikt na świecie nie zauważy - nas, walki, poległych… Że ten mur jest tak wielki - i nic, żadna wieść nigdy się o nas nie przedostanie.
Ale powiedzieli z Londynu, że Sikorski nadał pośmiertnie Krzyż Virtuti Militari Michałowi Klepfiszowi. Chłopakowi, który na naszym strychu zasłonił sobą karabin maszynowy, żebyśmy się mogli przedrzeć.
Inżynier, dwadzieścia parę lat. Wyjątkowo udany chłopak.
Odparliśmy atak dzięki niemu – i zaraz potem przyszli ci trzej z białą kokardą. Parlamentariusze.
Tu stałem. Dokładnie tu, tylko brama była wtedy drewniana. Słupek betonowy był ten sam, barak, i chyba nawet te topole.
Czekaj, dlaczego właściwie stałem zawsze z tej strony?
Aha, bo z tamtej szedł tłum. Bałem się pewnie, żeby mnie nie zgarnęli.Byłem wtedy gońcem w szpitalu i to była moja praca: stać przy bramie na Umschlagplatzu i wyprowadzać chorych. Nasi ludzie wyławiali tych, których należało uratować, a ja ich, jako chorych, wyprowadzałem.
Byłem bezwzględny. Jedna kobieta błagała, żebym wyprowadził jej czternastoletnią córkę, ale ja mogłem zabrać tylko jedną osobę, więc zabrałem Zosię, która była naszą najlepszą łączniczką. Cztery razy ją wyprowadzałem i za każdym razem z powrotem ją zgarniali.
Kiedyś pędzili koło mnie ludzi, którzy nie mieli numerków życia. Niemcy rozdali te numerki i tym, którzy je otrzymali, obiecano przetrwanie. Całe getto miało wtedy jeden jedyny cel: zdobyć numerek. Ale później przyszli i po tych z numerkami.
Z kolei ogłoszono, że mają prawo do życia pracownicy fabryk. Potrzebne tam były maszyny do szycia, ludziom zdawało się więc, że maszyny do szycia uratują im życie i płacili za nie każde pieniądze. Ale potem przyszli i po tych z maszynami.
Wreszcie ogłosili, że dają chleb. Wszystkim, którzy się zgłoszą na roboty, po trzy kilo chleba i marmoladę.
Słuchaj, moje dziecko. Czy ty wiesz, czym był chleb w getcie? Bo jak nie wiesz, to nigdy nie zrozumiesz, dlaczego tysiące ludzi mogło dobrowolnie przyjść i z chlebem jechać do Treblinki. Nikt przecież tego dotychczas nie zrozumiał.
Tutaj rozdawali, w tym miejscu. Podłużne, rumiane bochenki sitka.
I wiesz co?
I ludzie szli, porządnie, czwórkami, po ten chleb, a potem do wagonu. Chętnych było tylu, że musieli w kolejce stać, dwa transporty dziennie trzeba było odprawiać do Treblinki – i jeszcze nie wszystkich, którzy się zgłaszali.
Owszem, my – wiedzieliśmy.
Wyjaśnij, w jaki sposób Marek Edelman deheroizuje powstanie w getcie.
W opinii ekspertki nie można uznać książki Zdążyć przed Panem Bogiem Hanny Krall za tekst czysto faktograficzny. Odnieś się do tego twierdzenia, sformułuj tezę i zgromadź argumenty na jej poparcie.