Sprawdź się
Przeanalizuj dzieło francuskiego malarza Williama‑Adolphe’a Bouguereau, a następnie wyjaśnij, za pomocą jakich elementów artysta zobrazował pojęcie elegii.
Wskaż postaci mitologiczne, które Jan Kochanowski przywołał w podanych fragmentach Trenów, i wyjaśnij, w jaki sposób dana postać łączy się z tematyką żałobną.
Źródło: Jan Kochanowski, Treny, oprac. Janusz Pelc, Wrocław 2019.
Tren IWszytkiWszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowełzy Heraklitowe
I lamenty, i skargi Symonidowelamenty, i skargi Symonidowe,
Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania
I żale, i frasunkifrasunki, i rąk łamania,
Wszytki a wszytki zarazzaraz w dom sie mój nościew dom sie mój noście,
A mnie płakaćpłakać mej wdzięcznejwdzięcznej dziewki pomościepomoście,
Z którą mię niepobożnaniepobożna śmierć rozdzieliła
I wszytkich moich pociechpociech nagle zbawiłazbawiła.
Tak więc smok, upatrzywszy gniazdo kryjomekryjome,
Słowiczki licheliche zbiera, a swe łakome
Gardło pasie; tym czasem matka szczebiece
UbogaUboga, a na zbójcę co raz sie miecesie miece.
PróznoPrózno, bo i na samęna samę okrutnik zmierza,
A ta nieboganieboga ledwe umyka pierzaledwe umyka pierza.
„Prózno płakać” – podobno drudzy rzeczecie.
Cóż, prze Bóg żywyprze Bóg żywy, nie jest prózno na świecie?
Wszystko prózno; macamy, gdzie miękcej w rzeczy,
A onoono wszędywszędy ciśnie: błąd wiek człowieczybłąd wiek człowieczy.
Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować,
Czyli sie z przyrodzeniemprzyrodzeniem gwałtem mocowaćgwałtem mocować.
Wypisz z Trenu I przykłady wskazanych środków stylistycznych i określ ich funkcje.
Tren na śmierć żonyBy płacz, najmilsza moja, mógł mi cię powrócić,
A to, co się już stało, chciał Bóg nazad wrócić,
Wylałbym wszystkie me łzy, aby się zmiłował
Bóg, a żywotem ciebie, mnie tobą darował.
Ale cóż ja to mówię! A więc już mej drogiej
Nie płakać, iż nie może zbyć rąk śmierci srogiej?
Płakać i nader płakać płaczem nieskończonym,
Jako Nijobe dziatek płakała swych onym;
Bo dlatego w żywocie Pan Bóg mnie zachował,
Żebym twych postradanych cnót znacznie żałował.
O moja droga żono, wierz mi, żeć dbam mało
O ten świat opłakany, gdy mi cię nie stało.
Takąś ty mnie po sobie teskność zostawiła,
Że ta słoneczna światłość najmniej mi niemiła.
Kto me maluczkie dziatki do cnoty powiedzie,
Gdy młodość jest podobna chodowi po ledzie?
Kto tak będzie dozorny, kto pilny, kto dbały,
Żeby me dziatki, jako ty, nie próżnowały?
A tym, co są u piersi, twą jedną osobą
Znikło wszystko - by mogły, biegłyby za tobą.
Wiek niedojrzałyś miała, lecz dojrzałą cnotę
I, co do tego trzeba, ku Bogu ochotę.
Nie było nic, czego bym w tobie nie miłował,
Przeto żaden mąż barziej żony nie żałował.
Wiemci, miła, że na cię nie przyszło nic złego
Śmiercią - owszem, dostałaś żywota lepszego.
Ale ja, gdy na twoje wspomnę piękne sprawy,
Żal nieznośny z mych oczu wyciska płacz krwawy.
O śmierci krwi niesyta, czemuś nie zabiła
Mnie, abym dał swój żywot za tę, co mi miła?
I podobniej mnie było w leciech podeszłego
Wziąć niż tę, co nie miała roku trzydziestego.
Aleś i tak, złośliwa, mnie nie ominęła,
Boś w ciele mojej lubej mnie więtszą część wzięła.
Dokonaj już, bezecna, a tym mnie przeprosisz,
Gdy tak mnie jako żonę twą ostrą pokosisz.