Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
1
Pokaż ćwiczenia:
RiIRPkJM2pntB1
Ćwiczenie 1
Przyporządkuj nazwiska pisarzy do grup literackich. Skamandryci Możliwe odpowiedzi: 1. Jarosław Iwaszkiewicz, 2. Antoni Słonimski, 3. Julian Tuwim, 4. Bruno Jasieński, 5. Julian Przyboś, 6. Adam Ważyk, 7. Tadeusz Peiper Futuryści Możliwe odpowiedzi: 1. Jarosław Iwaszkiewicz, 2. Antoni Słonimski, 3. Julian Tuwim, 4. Bruno Jasieński, 5. Julian Przyboś, 6. Adam Ważyk, 7. Tadeusz Peiper Awangarda Krakowska Możliwe odpowiedzi: 1. Jarosław Iwaszkiewicz, 2. Antoni Słonimski, 3. Julian Tuwim, 4. Bruno Jasieński, 5. Julian Przyboś, 6. Adam Ważyk, 7. Tadeusz Peiper
RsDImvyJCxEVT1
Ćwiczenie 2
Wybierz pojęcia, które najtrafniej charakteryzują polską literaturę dwudziestolecia międzywojennego. Możliwe odpowiedzi: 1. patos, 2. realizm, 3. futuryzm, 4. katastrofizm, 5. romantyzm, 6. pozytywizm, 7. postęp
R1byTUaHUBjyy11
Ćwiczenie 3
Zapoznaj się z cytatami. Wskaż autora każdego cytowanego fragmentu oraz tytuł tekstu, z którego pochodzi. Wskaż także rodzaj literatury, jaki ten tekst reprezentuje. 1. „Gdy wypływałem z Gdyni do Kanady, w Polsce świeciło gorące, lipcowe słońce i rozśpiewani ludzie zaczynali na polach niwa. Bałtyk był stosunkowo łagodny, Morze Północne zamroczone, ale prawdziwe piekło rozpętało się poza Szkocją, po wyjściu na pełny Atlantyk. Silny wicher zachodni, do burzy podobny, brał nas porządnie w obroty i dął z taką zajadłością, że ścinał nam skórę. Trudno było ustać na pokładzie. Statek tańczył na olbrzymich falach jak narwana baletnica. Chłód przejmował do szpiku, ludzie chorowali i nie opuszczali koi. Trzeciego dnia bezustannej męki na wzburzonym morzu spytałem któregoś z oficerów statku, czy tu, na północnym Atlantyku, zawsze panują takie wichry. ― Jesienią, zimą i wiosną ― zawsze, latem ― prawie zawsze. ― I zawsze takie silne jak teraz? ― Przeważnie silniejsze”. 2. „Właściciel restauracji dał znak taperowi i tango urwało się w połowie taktu. Tańcząca para zatrzymała się w środku ringu. — No i co, panie dyrektorze? — zapytała szczupła blondynka, wyzwalając się z ramion partnera i podchodząc do stolika, na którym półsiedział gruby człowiek o spoconej twarzy. Właściciel wzruszył ramionami. — Nie nada się? — lekko rzuciła blondynka. — Pewno, że nie. Drygu nijakiego nie ma ani szyku. Żeby choć jaki przystojny był… Zbliżył się tancerz. Blondynka przyjrzała się uważnie jego mocno znoszonemu ubraniu, rzednącym włosom, koloru włoskiego orzecha, z lekka kędzierzawym i rozdzielonym na środku głowy, wąskim ustom i silnie rozwiniętej szczęce dolnej. — A pan już gdzie tańczył? — Nie. To jest, tańczyłem, ale prywatnie. Nawet mówili, że dobrze… — Ale gdzie? — obojętnie zapytał właściciel restauracji. Kandydat na fordansera obrzucił smutnym wzrokiem pustą salę. — W swoich stronach, w Łyskowie. Grubas roześmiał się. — Warszawa, panie drogi, nie żaden Łysków. Tu trzeba elegancko, panie drogi, z szykiem, z fasonem. Szczerze panu powiem: nie nadajesz się pan. Lepiej poszukaj pan sobie innej roboty. Zawrócił się na pięcie i poszedł do bufetu. Blondynka pobiegła do garderoby. Taper zamykał fortepian”. 3. Biega, krzyczy pan Hilary: „Gdzie są moje okulary?” Szuka w spodniach i w surducie, W prawym bucie, w lewym bucie. Wszystko w szafach poprzewracał, Maca szlafrok, palto maca. „Skandal! – krzyczy – nie do wiary! Ktoś mi ukradł okulary!” Pod kanapą, na kanapie, Wszędzie szuka, parska, sapie! Szuka w piecu i w kominie, W mysiej dziurze i w pianinie. Już podłogę chce odrywać, Już policję zaczął wzywać. Nagle zerknął do lusterka… Nie chce wierzyć… Znowu zerka. Znalazł! Są! Okazało się, Że je ma na własnym nosie.
Źródło: Tekst 1: […], Kanada pachnąca żywicą, Pelplin 2009.
Tekst 2: […], Karjera Nikodema Dyzmy, Warszawa 1937, s. 5.
Tekst 3: […], Okulary, tekst dostępny na ud-wlochy.waw.pl.
1
Ćwiczenie 3
R1QkAQGcKrVbX
Do każdego z fragmentów tekstu dopasuj nazwisko autora i określ, jaki to rodzaj literatury. Gdy wypływałem z Gdyni do Kanady, w Polsce świeciło gorące, lipcowe słońce i rozśpiewani ludzie zaczynali na polach niwa. Bałtyk był stosunkowo łagodny, Morze Północne zamroczone, ale prawdziwe piekło rozpętało się poza Szkocją, po wyjściu na pełny Atlantyk. Silny wicher zachodni, do burzy podobny, brał nas porządnie w obroty i dął z taką zajadłością, że ścinał nam skórę. Trudno było ustać na pokładzie. Statek tańczył na olbrzymich falach jak narwana baletnica. Chłód przejmował do szpiku, ludzie chorowali i nie opuszczali koi. Trzeciego dnia bezustannej męki na wzburzonym morzu spytałem któregoś z oficerów statku, czy tu, na północnym Atlantyku, zawsze panują takie wichry. ― Jesienią, zimą i wiosną ― zawsze, latem ― prawie zawsze. ― I zawsze takie silne jak teraz? ― Przeważnie silniejsze. Możliwe odpowiedzi: 1. Julian Tuwim, „Okulary", poezja, 2. Arkady Fiedler, „Kanada pachnąca żywicą", reportaż, 3. Tadeusz Dołęga-Mostowicz, „Karjera Nikodema Dyzmy", literatura popularna Właściciel restauracji dał znak taperowi i tango urwało się w połowie taktu. Tańcząca para zatrzymała się w środku ringu.
— No i co, panie dyrektorze? — zapytała szczupła blondynka, wyzwalając się z ramion partnera i podchodząc do stolika, na którym półsiedział gruby człowiek o spoconej twarzy.
Właściciel wzruszył ramionami.
— Nie nada się? — lekko rzuciła blondynka.
— Pewno, że nie. Drygu nijakiego nie ma ani szyku. Żeby choć jaki przystojny był…
Zbliżył się tancerz.
Blondynka przyjrzała się uważnie jego mocno znoszonemu ubraniu, rzednącym włosom, koloru włoskiego orzecha, z lekka kędzierzawym i rozdzielonym na środku głowy, wąskim ustom i silnie rozwiniętej szczęce dolnej.
— A pan już gdzie tańczył?
— Nie. To jest, tańczyłem, ale prywatnie. Nawet mówili, że dobrze…
— Ale gdzie? — obojętnie zapytał właściciel restauracji.
Kandydat na fordansera obrzucił smutnym wzrokiem pustą salę.
— W swoich stronach, w Łyskowie.
Grubas roześmiał się.
— Warszawa, panie drogi, nie żaden Łysków. Tu trzeba elegancko, panie drogi, z szykiem, z fasonem. Szczerze panu powiem: nie nadajesz się pan. Lepiej poszukaj pan sobie innej roboty.
Zawrócił się na pięcie i poszedł do bufetu. Blondynka pobiegła do garderoby. Taper zamykał fortepian
. Możliwe odpowiedzi: 1. Julian Tuwim, „Okulary", poezja, 2. Arkady Fiedler, „Kanada pachnąca żywicą", reportaż, 3. Tadeusz Dołęga-Mostowicz, „Karjera Nikodema Dyzmy", literatura popularna Biega, krzyczy pan Hilary:
„Gdzie są moje okulary?”

Szuka w spodniach i w surducie,
W prawym bucie, w lewym bucie.

Wszystko w szafach poprzewracał,
Maca szlafrok, palto maca.

„Skandal! – krzyczy – nie do wiary!
Ktoś mi ukradł okulary!”

Pod kanapą, na kanapie,
Wszędzie szuka, parska, sapie!

Szuka w piecu i w kominie,
W mysiej dziurze i w pianinie.

Już podłogę chce odrywać,
Już policję zaczął wzywać.

Nagle zerknął do lusterka…
Nie chce wierzyć… Znowu zerka.

Znalazł! Są! Okazało się,
Że je ma na własnym nosie.
Możliwe odpowiedzi: 1. Julian Tuwim, „Okulary", poezja, 2. Arkady Fiedler, „Kanada pachnąca żywicą", reportaż, 3. Tadeusz Dołęga-Mostowicz, „Karjera Nikodema Dyzmy", literatura popularna
2
Ćwiczenie 4

Na podstawie rzeczywistych zdjęć poetów dopasuj ich nazwiska do karykatury zamieszczonej poniżej. Zwróć uwagę na charakterystyczne cechy sfotografowanych.

R8QW4mZk7QB3V
Wybierz jedno nowe słowo poznane podczas dzisiejszej lekcji i ułóż z nim zdanie.
Skamandryci w karykaturze Feliksa Topolskiego, 1932 r.
Źródło: Muzeum w Stawisku, dostępny w internecie: Rzeczpospolita.pl, tylko do użytku edukacyjnego.
R93gvSmPolXez
(Uzupełnij).
211
Ćwiczenie 5

Rozpoznaj, do której grupy należą poniższe manifesty.

R1Dk8Mzw11ubg1
Nie występujemy z programem, gdyż programy są zawsze spojrzeniem wstecz, są dzieleniem nieobliczalnego życia przez znane. Można mówić o programie niedzielnej wycieczki za miasto, ale kto powiedzieć potrafi, jaki był program Kolumba wiodącego swe galeony przy bladych gwiazdach, aby nadprogramowo odkryć Amerykę: kto powie, że tu program był najważniejszym? […]

Świat jest przed nami! […] Wierzymy więc w dzień dzisiejszy, w jego wartość, osobliwość i powagę, wierzymy we wstającą nową sztukę, która będzie krzykiem tego pokolenia, a świadectwem o nas przed potomnymi, żeśmy naprawdę byli. Wierzymy niezachwianie w wieczność naszej teraźniejszości, w nieskończoność skończonej duszy ludzkiej, w nieprzemijanie przelotnych słów, niezniszczalność kruchych kształtów. W tej wierze chcemy być słowem dnia dzisiejszego, chcemy tworzyć i budzić zachwyt nowoczesnego człowieka, chcemy w dziele naszym zawrzeć, świadomą lub nieświadomą siebie, jego i naszą miłość, chcemy śpiewać nowy świat i uczyć go pieśni o sobie. […]

Pragniemy też, aby nie inaczej na nas patrzono, jak tylko na ludzi świadomych swego poetyckiego rzemiosła i wykonywających je, w granicach swych sił, bez zarzutu. Biorąc na siebie tę część ludzkich prac, świadomi odpowiedzialności za nią, chcemy być w niej rzetelni, nie gardzimy więc kunsztem naszego rzemiosła, widząc dobrze, ile w nim jest natchnienia i ile krwawo okupionego dorobku. Dlatego wierzymy niezachwianie w świętość dobrego rymu, w boskie pochodzenie rytmu, w objawienie urodzonych w ekstazie obrazów i wykutych w pracy kształtów. […] Nie chcemy wielkich słów, chcemy wielkiej poezji; wówczas każde słowo stanie się wielkie
.

Źródło: Miesięcznik poetycki […], zeszyt pierwszy, rok pierwszy, Warszawa 1920. Możliwe odpowiedzi: 1. Futuryści, 2. Awangarda Krakowska, 3. Skamander Dojrzeć piękno w prostych, długich potrzebami życia wykreślonych bulwarach, wyciągniętych jak struny, na których koła wozów i obcasy ludzi grają pieśń niesłyszaną gdzie indziej. Dojrzeć piękno w murach pokrytych barwnymi afiszami i radować się tą niezwykłą epopeją, która stale o tydzień naprzód opiewa życie miasta. Dojrzeć w wystawach sklepowych piękno równe pięknu kaplic katedralnych […].

Masa-społeczeństwo i masa-tłum oddziaływują coraz silniej na świadomość człowieka. Postulat budowy artystycznej jest wierzchnią warstwą postulatów samego życia. Masa-społeczeństwo wytworzy w człowieku nowe pojęcie budowy artystycznej. Mitologia każdego czynu jest historią pieniądza. Sztuka musi poddać się prawom ekonomicznym, ażeby zmusić je do służby. Masa-tłum swoją wartością ekonomiczną może wpłynąć na sztukę odnawiająco. […]

Pierwotnie forma narzędzia, podyktowana potrzebami życia, stawała się piękną drogą pracy nad narzędziem. Tą drogą maszyna nie mogła stać się piękną: robotnik, który ja wytwarza, nie zastosowuje jej. Stosunek człowieka do maszyny zmienił się na podłożu konsumpcji
.

Źródło: Tadeusz Peiper, Pisma wybrane, red. S. Jaworski, Ossolineum, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1979, s. 14–16. Możliwe odpowiedzi: 1. Futuryści, 2. Awangarda Krakowska, 3. Skamander Zmarnowałem podeszwy w całodziennych spieszeniach,
Teraz jestem słoneczny, siebie pewny i rad.
Idę młody, genialny, trzymam ręce w kieszeniach,
Stawiam kroki milowe, zamaszyste, jak świat.

Nie zatrzymam się nigdzie na rozstajach, na wiorstach,
Bo mnie niesie coś wiecznie, motorycznie i przed.
Mijam strachy na wróble w eleganckich windhorstach,
Wszystkim kłaniam się grzecznie i poprawiam im pled.

W parkocieniu krokietni — jakiś meeting panieński.
Dyskutują o sztuce, objawiając swój traf.
One jeszcze nie wiedzą, że gdy nastał Jasieński,
Bezpowrotnie umarli i Tetmajer i Staff.

One jeszcze nie wiedzą, one jeszcze nie wierzą.
Poezyjność, futuryzm — niewiadoma i X.
Chodźmy biegać, panienki, niech się główki oświeżą —
Będzie lepiej smakować poobiedni jour-fixe.

Przeleciało gdzieś auto w białych kłębach benzyny,
Zafurkotał na wietrze trzepocący się szal.
Pojechała mi bajka poza góry doliny
nic jakoś mi nie żal, a powinno być żal…

Tak mi dobrze, tak mojo, aż rechoce się serce.
Same nogi mnie niosą gdzieś — i po co mi, gdzie?
Idę młody, genialny, niosę BUT W BUTONIERCE,
Tym co za mną nie zdążą echopowiem: — Adieu!


Źródło: Bruno Jasieński, But w butonierce, dostępny online: Wolnelektury.pl. Możliwe odpowiedzi: 1. Futuryści, 2. Awangarda Krakowska, 3. Skamander
RfEKKkbqY3sLp
Rozpoznaj, jaki jest punkt wspólny wszystkich tych grup. (Uzupełnij).
31
Ćwiczenie 6

Na podstawie wykresu wskaż, w jakich latach nastąpił spadek liczby wydrukowanych książek i z jakim ogólnoświatowym wydarzeniem jest to związane?

RZi6U7jtS8MHT
Wykres kolumnowy. Lista elementów:
  • 1. zestaw danych:
    • Rok: 1928
    • Liczba wydanych książek: 5580; Podpis osi wartości: Liczba książek
    • Nakład w tysiącach egzemplarzy: 20658,2; Podpis osi wartości: Liczba książek
  • 2. zestaw danych:
    • Rok: 1932
    • Liczba wydanych książek: 5399; Podpis osi wartości: Liczba książek
    • Nakład w tysiącach egzemplarzy: 12780,4; Podpis osi wartości: Liczba książek
  • 3. zestaw danych:
    • Rok: 1935
    • Liczba wydanych książek: 7460; Podpis osi wartości: Liczba książek
    • Nakład w tysiącach egzemplarzy: 20645,7; Podpis osi wartości: Liczba książek
  • 4. zestaw danych:
    • Rok: 1937
    • Liczba wydanych książek: 7974; Podpis osi wartości: Liczba książek
    • Nakład w tysiącach egzemplarzy: 29152,9; Podpis osi wartości: Liczba książek
R1KUvLV60ETI2
Twoja odpowiedź (Uzupełnij).
R11jwulhNBZHV21
Ćwiczenie 7
Przyporządkuj do poniższych fragmentów pasujące do nich określenia. 1. „Justynie z całych pieniędzy zostało tylko parę złotych i za to z Jasią kupiły ćwierć kilo mięsa, słoniny i kartofli. Dawniej Gołąbska do stawała z komitetu dwa obiady, ale teraz wydają tylko jeden. I tym jednym obiadem muszą się we trzy z matką i z małą najeść na cały dzień. A to już ostatni miesiąc, bo zapowiedzieli, że od pierwszego przestaną wydawać. Mieszkanie Gołąbskiej było na samym końcu piwnic i trzeba byłe przejść niziutkim, ciemnym korytarzem pod całą kamienicą, żeby tam dojść. Justyna szła za Jasią z przykucniętymi kolanami i nachyloną głową i aż ją poty oblały za strachu w tej ciemnicy. Jak tu dziś rano pierwszy raz przyszła, to się zdziwiła, że można tak mieszkać. W pokoiku czuć było naftą i dymem, mała lampka paliła się na ścianie –blisko przez cały dzień. Koło łóżka ledwo się można było przecisnąć. Tylko przy samych drzwiach było trochę miejsca i tam stał piecyk, kubeł z wodą i drugi kubeł na pomyje, a obok malutkie krzesełko z oparciem dla małej, która jeszcze sama nie chodziła. Nad kubłem wisiało na ścianie ubranie, owinięte prześcieradłem od kurzu i sadzy, która leciała z rury, kiedy piecyk dymił. W drugim rogu wysoko było okienko z żelaznymi prętami”. Zofia Nałkowska, Granica, Wrocław 1971, s. 112. 2. Zamknij okno, tam idą germańskie Junony I skaczą w moje rzeki, senne tonie burzą, Gdzie przedtem tylko rybak nad siecią niedużą Stał w czajek i jaskółek goniących się kole. Czarne, wojenne wozy zorały pastwiska, lecą ognie chorągwi, aż czerwono błyska Ściana nad łóżkiem, szklanki dygocą na stole Czesław Miłosz, Fragment, 1935. 3. Na obydwóch półkulach ziemi, Dojżewają kłosy szumiącego zboża wypadkuf, Zroszone deszczem krwi ulewnych chmur… Czy tak, czy tak?? Telegraf bez drutu niesie ziarno po świecie, Z kturego człowiek kiedyś będzie jadł chleb, Gdy elektryczny zegar wskaże godzinę… Czy tak, czy tak?? W hieroglifie miljonuf rąk Załamanych, podniesionych, skrzyżowanych Odczytać można przyszłości znak. Czy tak, czy tak?? Jerzy Jankowski, Spłon lotnika, dostępny online: Culture.pl. 4. I znów jest tak ni w pięć, ni w dziewięć, Wszystko się plecie trzy po trzy. Świat jest, jak ja, dziś pomieszany Z niebem i obaj pijaniśmy. Od rana włóczę się po mieście, Ciepły wiatr wodzi mię za nos, Każdym oddechem błogosławię Mój niedorzeczny, głupi los. Dziewczęta mają osiemnaście Dzisiaj na mokrych wargach lat, Cieszę się nimi i młodnieję I wszystkim jestem brat i swat. Zda się, nie żyję – jestem żyty… I myślę chyba wciąż na wspak Niemądrej głowie, którą kiwam, Kiwam – i wszędzie mówię: tak. Bez żadnych ale, moi złoci, Jakim sposobem, po co, kto? Znamy się wszyscy osobiście I słońce świeci! Nie ma co! I tak najlepiej, najszczęśliwiej… Wielkie nic da największą treść: Kupimy sobie funt winogron I śmiejąc się będziemy jeść. Kazimierz Wierzyński, I znów jest tak ni w pięć, ni w dziewięć z tomu Wiosna i wino, 1919.
2
Ćwiczenie 7
R18h6i6pIGiWQ
Przyporządkuj do poniższych fragmentów pasujące do nich określenia. Justynie z całych pieniędzy zostało tylko parę złotych i za to z Jasią kupiły ćwierć kilo mięsa, słoniny i kartofli. Dawniej Gołąbska do stawała z komitetu dwa obiady, ale teraz wydają tylko jeden. I tym jednym obiadem muszą się we trzy z matką i z małą najeść na cały dzień. A to już ostatni miesiąc, bo zapowiedzieli, że od pierwszego przestaną wydawać. Mieszkanie Gołąbskiej było na samym końcu piwnic i trzeba byłe przejść niziutkim, ciemnym korytarzem pod całą kamienicą, żeby tam dojść. Justyna szła za Jasią z przykucniętymi kolanami i nachyloną głową i aż ją poty oblały za strachu w tej ciemnicy. Jak tu dziś rano pierwszy raz przyszła, to się zdziwiła, że można tak mieszkać. W pokoiku czuć było naftą i dymem, mała lampka paliła się na ścianie –blisko przez cały dzień. Koło łóżka ledwo się można było przecisnąć. Tylko przy samych drzwiach było trochę miejsca i tam stał piecyk, kubeł z wodą i drugi kubeł na pomyje, a obok malutkie krzesełko z oparciem dla małej, która jeszcze sama nie chodziła. Nad kubłem wisiało na ścianie ubranie, owinięte prześcieradłem od kurzu i sadzy, która leciała z rury, kiedy piecyk dymił. W drugim rogu wysoko było okienko z żelaznymi prętami.

Zofia Nałkowska, Granica, Wrocław 1971, s. 112. Możliwe odpowiedzi: 1. realizm, 2. witalizm, 3. katastrofizm, 4. futuryzm Zamknij okno, tam idą germańskie Junony
I skaczą w moje rzeki, senne tonie burzą,
Gdzie przedtem tylko rybak nad siecią niedużą
Stał w czajek i jaskółek goniących się kole.
Czarne, wojenne wozy zorały pastwiska, lecą ognie chorągwi, aż czerwono błyska
Ściana nad łóżkiem, szklanki dygocą na stole


Czesław Miłosz, Fragment, 1935. Możliwe odpowiedzi: 1. realizm, 2. witalizm, 3. katastrofizm, 4. futuryzm Na obydwóch półkulach ziemi,
Dojżewają kłosy szumiącego zboża wypadkuf,
Zroszone deszczem krwi ulewnych chmur…
Czy tak, czy tak??

Telegraf bez drutu niesie ziarno po świecie,
Z kturego człowiek kiedyś będzie jadł chleb,
Gdy elektryczny zegar wskaże godzinę…
Czy tak, czy tak??

W hieroglifie miljonuf rąk
Załamanych, podniesionych, skrzyżowanych
Odczytać można przyszłości znak.
Czy tak, czy tak??


Jerzy Jankowski, Spłon lotnika, dostępny online: Culture.pl. Możliwe odpowiedzi: 1. realizm, 2. witalizm, 3. katastrofizm, 4. futuryzm I znów jest tak ni w pięć, ni w dziewięć,
Wszystko się plecie trzy po trzy.
Świat jest, jak ja, dziś pomieszany
Z niebem i obaj pijaniśmy.
Od rana włóczę się po mieście,
Ciepły wiatr wodzi mię za nos,
Każdym oddechem błogosławię
Mój niedorzeczny, głupi los.
Dziewczęta mają osiemnaście
Dzisiaj na mokrych wargach lat,
Cieszę się nimi i młodnieję
I wszystkim jestem brat i swat.
Zda się, nie żyję – jestem żyty…
I myślę chyba wciąż na wspak
Niemądrej głowie, którą kiwam,
Kiwam – i wszędzie mówię: tak.
Bez żadnych ale, moi złoci,
Jakim sposobem, po co, kto?
Znamy się wszyscy osobiście
I słońce świeci! Nie ma co!
I tak najlepiej, najszczęśliwiej…
Wielkie nic da największą treść:
Kupimy sobie funt winogron
I śmiejąc się będziemy jeść.


Kazimierz Wierzyński, I znów jest tak ni w pięć, ni w dziewięć z tomu Wiosna i wino, 1919. Możliwe odpowiedzi: 1. realizm, 2. witalizm, 3. katastrofizm, 4. futuryzm
31
Ćwiczenie 8

Uzasadnij tezę, że poniższy utwór to typowy przykład literatury dwudziestolecia międzywojennego, i wypisz co najmniej pięć haseł, które przychodzą ci na myśl po przeczytaniu wiersza, a jednocześnie charakteryzują poezję II Rzeczypospolitej.

1
Bruno Jasieński But w butonierce

Zmarnowałem podeszwy w całodziennych spieszeniach,
Teraz jestem słoneczny, siebiepewny i rad.
Idę młody, genialny, trzymam ręce w kieszeniach,
Stawiam kroki milowe, zamaszyste, jak świat.

Nie zatrzymam się nigdzie na rozstajach, na wiorstach,
Bo mnie niesie coś wiecznie, motorycznie i przed.
Mijam strachy na wróble w eleganckich windhorstach,
Wszystkim kłaniam się grzecznie i poprawiam im pled.

W parkocieniu krokietni – jakiś meeting panieński.
Dyskutują o sztuce, objawiając swój traf.
One jeszcze nie wiedzą, że gdy nastał Jasieński,
Bezpowrotnie umarli i Tetmajer i Staff.

One jeszcze nie wiedzą, one jeszcze nie wierzą
Poezyjność, futuryzm – niewiadoma i X.
Chodźmy biegać, panienki, niech się główki oświeżą –
Będzie lepiej smakować poobiedni jour‑fixe.

Przeleciało gdzieś auto w białych kłębach benzyny,
Zafurkotał na wietrze trzepocący się szal.
Pojechała mi bajka poza góry doliny
nic jakoś mi nie żal, a powinno być żal...

Tak mi dobrze, tak mojo, aż rechoce się serce.
Same nogi mnie niosą gdzieś – i po co mi, gdzie?
Idę młody, genialny, niosę BUT W BUTONIERCE,
Tym co za mną nie zdążą echopowiem: – Adieu! –

c1 Źródło: Bruno Jasieński, But w butonierce, dostępny online: Wolnelektury.pl.
RwCUwtFEEp2LZ
Uzasadnienie (Uzupełnij).
R1O07WaeewHz8
Aby wpisać tekst w wolne komórki, kliknij wybraną komórkę (podświetli się ramka), a następnie kliknij jeszcze dwa razy tak, aby pojawił się kursor.
RFaK8YZw4Fc0f
(Uzupełnij).