Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
1
Pokaż ćwiczenia:
R1KifAHoeqerL1
Ćwiczenie 1
Zaznacz wydarzenia i elementy świata przedstawionego opisane w Dolinie Issy wywodzące się z dawnych wierzeń. Możliwe odpowiedzi: 1. małżeństwo Słońca i Księżyca, 2. diabły zamieszkujące dolinę Issy, 3. wiara w istnienie duszy, 4. przekonanie, że dusza samobójcy pozostaje na ziemi, 5. przebicie ciała Magdaleny osinowym kołkiem, 6. uczestnictwo Tomasza w mszach świętych, 7. przekonanie, że wyrzuty sumienia to kara za grzechy, 8. spowiedzi Tomasza
1
111
Ćwiczenie 2
Rrns8mbydjvMS
Mapa myśli. Na podstawie treści z bloku tekstowego dotyczących problemów teologicznych zawartych w Dolinie Issy oraz wykładu prof. Andrzeja Franaszka – uzupełnij mapę myśli pytaniami teologicznymi, które zadają sobie bohaterowie utworu. Zadanie to wymaga dokładnej analizy tekstu, możesz do niego wracać, odwołując się do fragmentów książki przytoczonych w kolejnych ćwiczeniach.. Lista elementów:
  • Nazwa kategorii: Teologia w "Dolinie Issy"
    • Elementy należące do kategorii Teologia w "Dolinie Issy"
    • Nazwa kategorii: Bóg
      • Elementy należące do kategorii Bóg
      • Nazwa kategorii:
      • Nazwa kategorii:
      • Koniec elementów należących do kategorii Bóg
    • Nazwa kategorii: Człowiek
      • Elementy należące do kategorii Człowiek
      • Nazwa kategorii:
      • Nazwa kategorii:
      • Koniec elementów należących do kategorii Człowiek
    • Nazwa kategorii: Zło
      • Elementy należące do kategorii Zło
      • Nazwa kategorii:
      • Nazwa kategorii:
      • Koniec elementów należących do kategorii Zło
      Koniec elementów należących do kategorii Teologia w "Dolinie Issy"
1
Ćwiczenie 2
RkczwzyAA8fXy
(Uzupełnij).
11
Ćwiczenie 3

Wyjaśnij, w jaki sposób Dominik Malinowski postrzegał Boga i jego wpływ na świat oraz z jakich doświadczeń bohatera wynikał ten sposób widzenia.

Czesław Miłosz Dolina Issy

Przed ogniskiem w sadzie Domcio snuł myśli teologiczne, wsparte na przypomnieniach tamtej chwili. Jeżeli on tak górował nad psem, wymierzając mu los, jaki tylko zechciał, to czyż Pan Bóg nie postępuje tak samo z człowiekiem? Do Boga chował urazę. Przede wszystkim za jego nieczułość na najbardziej szczere prośby o pomoc. Kiedy raz, przed Bożym Narodzeniem, zabrakło w domu nawet chleba, a matka płakała klęcząc przed świętym obrazem i odmawiając modlitwę, żądał cudu. Wlazł na strych, ukląkł, przeżegnał się i swoimi słowami powiedział: „Nie może być, żebyś Ty nie widział, jak martwi się moja matka. Spraw cud, a ja Tobie oddaję siebie i zabij mnie zaraz, pozwól tylko cudu doczekać”. Zeskoczył z drabiny, pewny skutku, siadł spokojnie na ławie i czekał. Ale Bóg okazał zupełną obojętność i poszli spać głodni.
Poza tym Bóg, dzierżący w dłoni piorun, jeszcze lepszą broń niż karabin, wyraźnie sprzyja kłamcom. W niedzielę wkładają paradne ubrania, kobiety sznurują zielone aksamitne gorsety i wiążą pod brodą mieniące się chustki, wydobyte z kufrów. Śpiewają chórem, przewracają oczami i składają ręce. Ale kiedy tylko wrócą do domu! Mają, ale choćby się zdychało na ich progu, nie dadzą, a sami będą żreć bonduki z tłuszczem i ze śmietaną. Bić potrafią, zaciągnąwszy do świrna, żeby nie było słychać. Jeden drugiego nienawidzi i obszczekuje przed innymi. Źli i głupi, udają raz na tydzień, że są dobrzy. […]
Ksiądz uczy, że trzeba być łagodnym. Ale przecie każde zwierzę goni i zabija inne zwierzę, każdy człowiek gniecie innego człowieka. Nad Domciem, kiedy jeszcze był mały, znęcali się wszyscy. Dopiero jak podrósł i nabrał dość zdrowia, żeby puszczać krew z zębów i nosów, zaczęli go szanować. Bóg pilnuje, żeby silnym było dobrze, a słabym źle.

7 Źródło: Czesław Miłosz, Dolina Issy, Kraków 1989, s. 82–83.
RSICiyxrwOlOx
(Uzupełnij).
11
Ćwiczenie 4

Zinterpretuj symboliczny związek między miejscem, w którym rozwijała się znajomość Tomasza z Dominikiem Malinowskim, a przemyśleniami, do jakich skłoniła ta znajomość głównego bohatera.

Czesław Miłosz Dolina Issy

Malinowska, wdowa, najuboższa z całej wioski Ginie, nie siała i nie zbierała, należała do niej tylko chatka koło promu, bez gruntu. Niska, szeroka, dziób chustki unosił się nad jej piegowatym czołem, większy niemal od niej dach. Przez jej wizytę przygotowywała się już nowa przyjaźń Tomasza. W kilka miesięcy później, zapędziwszy się do części sadu za rzędem uli (ścieżka wiodła tam tuż przy ulach i pszczoły często napadały) zobaczył budę. Wspaniałą budę, nie taką, jaką budują sobie koniuchy na noclegi na łąkach. Stojąc pośrodku, nie zginało się głowy, a do pokrycia użyto całych kulów słomy, przyciśniętych żerdziami. Spojenie, tam gdzie przypada ostry koniec tej odwróconej litery V, umacniały gwoździe. U wejścia paliło się ognisko, przy nim siedział chłopiec i podpiekał na patyku zielone jabłka; on to Tomaszowi budę ze wszystkich stron i w środku pokazał.
Dominik Malinowski, piegowaty jak jego matka, ale wysoki i z ryżym wiechciem czupryny, wziął od razu we władanie Tomasza […].

10 Źródło: Czesław Miłosz, Dolina Issy, Kraków 1999, s. 77–78.
RkLmDhvhT1To2
(Uzupełnij).
21
Ćwiczenie 5

Na podstawie fragmentu Doliny Issy scharakteryzuj wyobrażenia Tomasza na temat śmierci i życia pośmiertnego.

Czesław Miłosz Dolina Issy

W kościele siedzą w ławkach, Tomasz próbuje się modlić,
ale myśli o dole, już wykopanym. […] Korzenie oplączą trumnę, może nawet do niej się przedostaną i babka będzie schwycona jak w szpony ptaka. […] Żeby złożyć ją obok Surkontów, wybrano sam skraj cmentarza, a o kilka zaledwie kroków stąd, rozmyty przez deszcze, z kępkami rzadkiej trawy, wznosi się kopczyk dobrej znajomej Tomasza, Magdaleny. Niczego, co się dzieje po śmierci, nie można sobie naprawdę wyobrazić, ale obie muszą się jakoś spotkać. Jak? Wyciągają do siebie ręce, odcięta głowa Magdaleny już jest z powrotem na szyi i wybuchają płaczem: »A po cóż martwiłyśmy się, czyż było warto? A dlaczego nie znałyśmy się i cierpiałyśmy, każda osobno? U mnie mieszkałabyś – mówi babka – ja wydałabym ciebie za mąż, ty pomogłabyś mi żyć, bo jesteś śmiała. Jak to źle, że ludzie kochają się dopiero po śmierci. Czy to trudno otruć się? Chciałabym wiedzieć«. – »Trudno – wzdycha Magdalena. – Modliłam się, żeby Bóg przebaczył, i tak klęcząc połknęłam truciznę, ale zaraz przelękłam się i wołałam ratunku«. Obie są młode, babka jak na swoich dawnych fotografiach, kiedy nosiła suknię bardzo wciętą w talii. I mówią sobie na ty. […]
Tomasz nie godzi się na umieszczenie ich w dwóch różnych światach, bo uważa za niemożliwe, żeby Magdalena została potępiona. Potępieni są chyba tylko ci, którzy w nikim nie budzą litości ani miłości. Tam inni gromadzą się dokoła świeżo rozkopanego gruntu, a on tutaj zaczyna »Zdrowaś Mario«, starając się wymawiać słowa tak żarliwie, że aż wpija sobie paznokcie w skórę ręki. Poleca Magdalenę Matce Bożej.
Trumnę opuszczano na pasach, chybotała się przez chwilę, zahaczyła o ten ucięty korzeń i wreszcie stanęła nieruchomo, zaglądał w dół, kiedy ksiądz Monkiewicz przemawiał. Kładą tak umarłych w ziemię ciągle, od setek i tysięcy lat, gdyby oni wszyscy powstali, chyba zebrałyby się ich miliony, że staliby jeden przy drugim ciasno, ani szpilki nie wsadzić. I każdy z żywych wie, że umrze, dziadek mówi, że między łańcuchami w grobie Surkontów na niego już czekają. Oni wiedzą i znoszą to obojętnie. Na pewno nie ma żadnej rady, ale właściwie powinni krzyczeć, wydzierać sobie włosy z głowy z rozpaczy, śmierć – samo przejście z jednego życia do drugiego – jest straszna. Nic. Spokój ich, ich: »bo już tak jest«, czy o to chodziło, czy o inne sprawy, pozostawał dla Tomasza niepojęty. Wierzył w sekret, który Bóg objawiłby, gdyby ludzie mocno chcieli: że śmierć jest niekonieczna, że wszystko inaczej wygląda, niż myślą. A może wiedzą więcej, niż po sobie pokazują i dlatego zachowują się tak spokojnie?”

8 Źródło: Czesław Miłosz, Dolina Issy, Kraków 1989, s. 196–198.
R1GpjJgO0DiIj
Wyobrażenia o śmierci: (Uzupełnij) Wyobrażenia o życiu pośmiertnym: (Uzupełnij).
21
Ćwiczenie 6

Wyjaśnij, jaki problem dręczył Baltazara, a następnie zinterpretuj pouczenia, które bohater otrzymał od czarownika Masiulisa oraz od rabina z Szyłeli.

Fragment 1:
Czesław Miłosz Dolina Issy

Czarownik Masiulis hodował dużo owiec i otwierało się wrota za wrotami, żeby przedostać się na dziedziniec. Baltazar wyłożył swoje podarunki: faskę masła i wianki kiełbasy. Stary poprawiał okulary w oprawie z drutu. […] Rozmawiali najpierw o różnych nowinach z sąsiedztwa. A jak dojrzało i wypadało przystąpić do tego, po co te odwiedziny, Baltazar nie umiał wiele z siebie wydobyć. Pokazywał tylko na serce, jakby chciał wyrwać, i niedźwiedziowato mruczał: »Męczą mnie«. Czarownik nic, pokiwał głową, wyprowadził go do sadu, za ule i tam między jabłoniami stała dawna kuźnia obrosła trawą. Zdejmował woreczki wiszące na żerdziach, nazbierał w kącie chrustu i ułożył z niego cztery kupki, a Baltazara usadził na kłodzie pośrodku. Chrust podpalił i szepcząc sypał w ogień zioła, które czerpał z woreczków. Dymiło silnie, durzyło, a twarz w okularach pojawiała się to z tej, to z innej strony i mamrotała niby modlitwę. Później kazał mu wstać i wziął z powrotem do izby. Baltazar spuszczał oczy pod jego spojrzeniem, jakby już przyznał się do wielu win.
– Nie, Baltazarze – stary wreszcie powiedział. – Ja tobie nie mogę pomóc. Na króla król, na cesarza cesarz. Każda siła ma swoją siłę, a ta siła nie moja. Trafisz może na kogo, co dostał taką, jakiej potrzeba. Ty czekaj.

9 Źródło: Czesław Miłosz, Dolina Issy, Kraków 1989, s. 40.
Fragment 2
Czesław Miłosz Dolina Issy

Rabin […] ubrany był ciemno, pod podbródkiem w białej koszuli sterczał błyszczący guzik spinki, głowę miał zakrytą jedwabną czapeczką. Mina jakby zawstydzona, oczy spuszczone, ale kiedy jego pomocnik dał znak Baltazarowi, żeby się przybliżył, i uniosły się powieki, wzrok świdrujący; wpatrywał się długo zadzierając trochę głowę i gładził dłonią klapę surduta. Przed nim Baltazar czuł swój bezwładny ogrom.
Powiedział, tak patrząc, kilka słów w ich mowie. Zerwały się szepty, zebrani za Baltazarem zakołysali się i znów: »Sza! sza!« Sekretarz przetłumaczył po litewsku:
– On mówi: Żaden‑człowiek‑nie‑jest‑dobry.
I znów zza stołu cicho odezwał się rabin, a brodacz obwieścił:
– On mówi: Co‑zrobiłeś‑złego‑człowieku‑tylko‑to‑jest‑twój‑własny‑los.
Baltazara z tyłu napierali, w ciszy pełnej syknięć i oczekiwania słyszał brodacza:
– On mówi: Nie‑przeklinaj‑człowieku‑własnego‑losu‑bo‑kto‑myśli‑że‑ma‑cudzy, a‑nie‑własny‑los‑zginie‑i-będzie‑potępiony‑nie myśl‑człowieku‑jakie‑mogłoby być‑twoje‑życie‑bo inne‑byłoby‑nie- twoje. On skończył mówić.

10 Źródło: Czesław Miłosz, Dolina Issy, Kraków 1999, s. 77–78.
RWCp39euNu7Rh
Problem dręczący Baltazara: (Uzupełnij) Sens pouczeń czarownika i rabina: (Uzupełnij).
31
Ćwiczenie 7

Na podstawie fragmentów Doliny Issy wyjaśnij, na czym polegała ewolucja religijności Tomasza i które wydarzenia z życia bohatera przyczyniły się do zmiany jego podejścia do wiary.

Fragment 1
Czesław Miłosz Dolina Issy

Rano przyjmując komunię św. czuł się lekki, dlatego także,
że na czczo i że ssało go w brzuchu. Odchodził ze skrzyżowanymi na piersiach rękami, patrząc w końce swoich bucików. Że przylepiony do podniebienia opłatek, który nieśmiało odrywał językiem, jest Ciałem Pana Jezusa, nie umiał sobie przedstawić. Że go to zmieniało i że przynajmniej przez cały dzień był cichy i grzeczny, to jednak było widoczne. Szczególnie trafiły do jego wyobraźni słowa księdza o tym, że dusza ludzka jest jak izba, co powinna być uprzątnięta i przybrana na przyjęcie Gościa. Myślał, że może opłatek topnieje, ale tam w duszy znów się zrasta i stoi między zielenią w tamtejszym błyszczącym kielichu. Że on, Tomasz, nosi w sobie taką izbę, napełniało go dumą i zachowywał się tak, żeby jej nie popsuć i nie zniszczyć.

11 Źródło: Czesław Miłosz, Dolina Issy, Kraków 1989, s. 42–43.
Fragment 2
Czesław Miłosz Dolina Issy

Post, który sobie Tomasz wyznaczył, był ścisły. Wolno było tylko pić wodę, jeść nie. Postanowił tak wytrzymać przez dwa dni. Silniej niż nadzieja, że piętno zostanie z niego zdjęte, popychała go do tego sama potrzeba umartwienia się. Czuł,
że to jest słuszne, że tak należy, sprawiedliwe. […] Bo rzeczy, które go otaczały, były albo wydrążone, albo, jak czasem mu się zdawało, przesłonięte jakąś pajęczyną, która odbierała im wyraźność. Nie okrągłe, a płaskie. I zasłona również kryła sekret, do którego dążył, jak we śnie, kiedy biegnie się, już‑już, a nogi ciążą ołowiem. Bóg – dlaczego stworzył świat, w którym śmierć i śmierć i śmierć. Jeżeli jest dobry, dlaczego nie można wyciągnąć ręki, żeby nie zabić, ani przejść ścieżką, żeby nie deptać gąsienic czy żuków, choćby się starało nie deptać. Bóg mógł inaczej stworzyć świat, wybrał właśnie tak. […]
Boże, spraw, żebym był taki jak wszyscy – modlił się Tomasz, a demony natężały ucha, obmyślając metodę dalszego postępowania. […] Pozwól, żebym pojął, wtedy kiedy Tobie spodoba się mnie oświecić, Twój świat. Taki jaki naprawdę jest, a nie taki, jak mnie się wydaje (posępniały, bo sprawa była jednak poważna). Liczne sprzeczności dostrzegalne w życzeniach Tomasza dla niego nie pozostawały sprzecznościami. Ubolewał nad śmiercią i cierpieniem, ale jako nad cechą porządku, w którym został umieszczony. Ponieważ to nie zależało od jego woli, musiał dbać o swoją pozycję wśród ludzi, a tę zdobywało się przez zręczność w zabijaniu.

12 Źródło: Czesław Miłosz, Dolina Issy, Kraków 1989, s. 224–225.
R1NOlRW0ICevf
Religijność Tomasza na początku akcji powieści: (Uzupełnij) Religijność Tomasza pod koniec akcji powieści: (Uzupełnij) Różnica między postawami bohatera na początku i pod koniec akcji powieści: (Uzupełnij) Wydarzenia, które przyczyniły się do zmiany: (Uzupełnij).
31
Ćwiczenie 8

Na podstawie fragmentów Doliny Issy wyjaśnij, w czym człowiek może poszukiwać ulgi od niepokoju egzystencjalnego wywołanego istnieniem zła oraz własną śmiertelnością i grzesznością.

Fragment 1
Czesław Miłosz Dolina Issy

Nikt nie żyje sam: rozmawia z tymi, co przeminęli, ich życie w niego się wciela, wstępuje po stopniach i zwiedza, idąc ich śladem, zakątki domu historii. Z ich nadziei i przegranej,
ze znaków, jakie po nich zostały, choćby to była jedna litera wykuta w kamieniu, rodzi się spokój i powściągliwość w wypowiadaniu sądu o sobie. Dane jest wielkie szczęście tym, co umieją je zdobyć. Nigdy i nigdzie nie czują się bezdomni, wspiera ich pamięć o wszystkich dążących jak oni do nieosiągalnego celu. Tomasz zdobyć miał kiedyś to szczęście albo nie, w każdym razie chwile jak ta z dziadkiem trwały w nim, wzywając wieku, w którym głosy przytłumione przez odległość stają się cenne.

13 Źródło: Czesław Miłosz, Dolina Issy, Kraków 1989, s. 99.
Fragment 2
Czesław Miłosz Dolina Issy

Tomasz, w pobliżu okna, tarł bosą stopą drugą stopę, stojąc w ciepłej plamie słońca na brązowo malowanych deskach podłogi. Czuł siebie tak wyraźnie jak nigdy. Serce tyka, wzrok ogarnia każdy szczegół, przeciągnąć by się teraz, podnieść ramiona i głęboko wciągnąć powietrze. Z zapadania się babki rósł dla niego triumf, dla niego samego potworny i nagle przerwany krótkim szlochem. Bo jej pierś walczyła o jeszcze jeden oddech, zobaczył ją małą, bezbronną wobec straszliwości, która zgniatała ją obojętnie, i przypadł do łóżka wołając: »Babciu! babciu!«, żałując za wszystkie swoje winy wobec niej.
Ale ona, zdawało się przytomna, nie zauważała nikogo. Wstał więc i przełykając łzy, starał się zatrzymać na zawsze każdy jej ruch, każde drgnienie. Palce jej otwierały się i zamykały na kołdrze. Z ust wyrwał się charczący dźwięk. Zmagała się z ucieczką mowy.
Trzasnęła zapałka i knot świecy zajął się małym płomykiem. Zaczynała się agonia.
– Jezu! – powiedziała jeszcze wyraźnie.
I cicho, ale Tomasz dobrze słyszał ten rozpływający się szept:
– U‑ra‑tuj.
Ksiądz Monkiewicz, gdyby był przy tym, mógłby stwierdzić,
że Niewidzialni zostali zwyciężeni. Gdyż prawu, które powiada, że cokolwiek umiera, rozpada się w proch i ginie na nieskończoność wieków, przeciwstawiała jedyną nadzieję: tego, który łamie prawo. Nie żądając już dowodów, wbrew racjom dowodzącym czegoś przeciwnego, wierzyła.

14 Źródło: Czesław Miłosz, Dolina Issy, Kraków 1989, s. 192–193.
RmUik1MH58NS6
(Uzupełnij).
Praca domowa

Przeczytaj wiersz Czesława Miłosza W Szetejniach. Wynotuj pięć doświadczeń wspólnych podmiotowi lirycznemu tego utworu i Tomaszowi Dilbinowi.

Czesław Miłosz W Szetejniach

I

Ty byłaś mój początek i znów jestem z Tobą, tutaj gdzie nauczyłem się czterech stron świata.

Nisko za drzewami strona Rzeki, za mną i budynkami strona Lasu,  na  prawo  strona Świętego  Brodu,  na  lewo  Kuźni  i Promu.

Gdziekolwiek wędrowałem, po jakich kontynentach, zawsze twarzą byłem zwrócony do Rzeki.

Czując aromat i smak rozgryzionej białoczerwonej soczystości ajeru.

Słysząc stare pogańskie pieśni żeńców wracających z pola, kiedy słońce pogodnych wieczorów dogasało za pagórkami.

W zdziczałej zieleni mógłbym wskazać miejsce altany, gdzie zmuszałaś mnie, żebym stawiał pierwsze koślawe litery.

A ja wyrywałem się, uciekając do moich kryjówek, bo byłem pewny, że pisać liter nigdy nie będę umiał.

Nie spodziewałem się jednak również takiej wiedzy:
że rozpadają się w pył kości, mijają dziesiątki lat, a trwa ta sama obecność.

Że możemy, tak jak ja z Tobą, przebywać w krainie wiecznych luster, brodząc w nie koszonych trawach równocześnie.

II

Trzymałaś lejce i dwoje  nas  jechało  jednokonną  bryczką w gościnę do wielkiej wioski pod lasem.

Gałęzie jej jabłoni i grusz ugięte pod nadmiarem owoców, ganki domów, ozdobne, nad ogródkami malw i ruty.

Twoi dawni uczniowie, teraz gospodarze, podejmowali nas rozmową o urodzajach, kobiety pokazywały swoje warsztaty tkackie i deliberowałyście długo o kolorach osnowy i odetki.

Na stole wędliny, plastry miodu w glinianej misie, i piłem kwas chlebowy z blaszanej kwarty.

Poprosiłem kierownika kołchozu, żeby pokazał mi tę wioskę, zawiózł na pola puste aż po las i zatrzymał auto przed dużym głazem.

„Tu  była  wioska  Peiksva”,  powiedział,  nie  bez  triumfu   w głosie, jak to u tych, co są zawsze z wygrywającymi.

Zauważyłem, że jedna część głazu była odłupana, próbowano  więc  rozbić  kamień  młotem, żeby znikł nawet ten ślad.

III

Wybiegłem o letnim  świcie między głosy ptaków i wróciłem, a między chwilą i chwilą napisałem dzieło.

Choć tak  trudno  było  ciągnąć  pałeczkę n, żeby łączyła się z pałeczką u, albo odważyć się na most między r i z.

Trzymałem cienką jak trzcina obsadkę i zanurzałem stalówkę w atramencie, pisarczyk wędrowny z kałamarzem u pasa.

Teraz myślę, że dzieło jest zamiast szczęścia i że zostaje skażone litością i grozą.

Jednak  duch  tego  miejsca  musi  być  w  nim, tak jak jest w Tobie, którą prowadził od dziecka.

Girlandy z dębowych liści, sygnaturka w rozwidleniu lipy wzywająca na Majowe, chciałem być dobry i nie chodzić między grzesznikami.

Ale kiedy staram się teraz przypomnieć sobie co było, tylko studnia, i tam tak ciemno, że nic nie można zrozumieć.

Wiadomo tylko, że jest grzech i jest kara, cokolwiek mówią filozofowie.

Oby moje dzieło przyniosło ludziom pożytek i więcej ważyło niż moje zło.

Ty jedna, mądra i sprawiedliwa, umiałabyś mnie uspokoić, tłumacząc, że zrobiłem tyle, ile mogłem.

Że zamyka się furtka Czarnego Ogrodu, pokój, pokój, co skończone, to skończone.

15 Źródło: Czesław Miłosz, W Szetejniach, [w:] Czesław Miłosz, Wiersze wszystkie, Kraków 2018, s. 1130–1132.
R13L13uIzIC5O
(Uzupełnij).