Zapewne zdajesz sobie sprawę, jak ważną kwestią dla każdego wielkiego filozofa jest posiadanie w młodości dobrego nauczyciela. Co jednak z sytuacją, gdy jego mistrz sam jest filozofem wybitnym? Młody Aristokles, syn Aristona, uosabiał grecki ideał kalos–kagathos, piękna duszy i ciała. Atletyczna postura sprawiła, że wszyscy nazywali go Platonem (z greckiego – „szerokim”). Pisał dramaty, w planach miał udział w igrzyskach i zapowiadał się na świetnego polityka. Człowiek sukcesu pod każdym względem. Sokrates Ateńczyk był z kolei niskim, grubawym i łysiejącym człowiekiem, który spacerował po ateńskim rynku i wciągał przechodniów w intelektualne rozmowy, co bardzo ich irytowało. Jak głosi anegdota, pewnej nocy przyśniło mu się, że trzyma na kolanach małego łabędzia, który nagle urósł, wzbił się w powietrze i pięknie śpiewał. To był znak, następnego dnia bowiem przedstawiono mu Platona. Ten zachwycił się Sokratesem, spalił swoje dramaty i postanowił bez reszty oddać się filozofii. Tak rozpoczęła się historia znajomości jednego z najwybitniejszych filozofów w dziejach i jego ucznia.
Przeanalizujesz relacje zachodzące między filozofiami Sokratesa i Platona.
Poznasz jeden z najważniejszych w historii filozofii przykładów ucznia, który przerósł mistrza.
Nauczysz się definiować i rozróżniać pojęcia takie jak daimonion, aretē czy psychē.
Uzasadnisz tezę głoszącą, że dla filozofa niezbędny jest dobry nauczyciel.