Moskiewski car Iwan Groźny (1530–1584) słynął z wyjątkowo okrutnych rządów. Jeśli wierzyć relacjom cudzoziemców przebywających w ówczesnej Rosji, carewicz Dymitr wdał się w ojca. Chłopak podobno uwielbiał ścinać głowy śniegowym bałwanom. Miał przy tym mówić, że w przyszłości tak samo postępować będzie z moskiewskimi możnowładcami – bojarami. Czy były to jedynie czcze pogróżki? Tego się nigdy nie dowiemy. Po śmierci Iwana Groźnego carewicz zamieszkał z matką w Ugliczu, położonym ok. 200 km na północny zachód od stolicy. W 1591 r. na dziedzińcu tamtejszego zamku ośmioletniego Dymitra znaleziono martwego, leżącego w kałuży krwi. Szybko pojawiły się plotki, że być może śmierć carewicza nie była przypadkowa. Oficjalne śledztwo wykazało jednak, że śmiertelną ranę Dymitr zadał sobie sam, kiedy podczas zabawy ostrym narzędziem przydarzył mu się nagły atak epilepsji. Nikt wówczas nie przypuszczał, że carewicz jeszcze „zmartwychwstanie”. I to nawet nie jeden raz.
Wyjaśnisz, jak bardzo niebezpieczne dla przyszłości kraju mogą być zabawy nożem, zwłaszcza gdy bawi się nim carski syn.
Rozstrzygniesz, czy opłaciło się Rzeczpospolitej ingerować w wewnętrzne sprawy ogarniętej „wielką smutą” Moskwy.
Przedstawisz wydarzenia z czasów „dymitriad” z punktu widzenia polskiej żony Dymitra I Samozwańca, Maryny Mniszchówny.