Przeczytaj
Pod rosyjskim protektoratem. Sejm delegacyjny
Petersburg zastosował wybieg, tworząc z kilkudziesięciu zaufanych osób tzw. delegację, na którą zdominowany przez radomian sejm delegacyjny przelał swe ustawodawcze kompetencje, zastrzegając sobie tylko prawo akceptowania przygotowanych przez nią projektów.
Owocem pracy delegacji była ustawa o równouprawnieniu politycznym dysydentówdysydentów i, co ważniejsze, ustalenie praw kardynalnych Rzeczypospolitej. Do tych ostatnich zaliczono m.in. wolną elekcję, liberum veto, prawo wypowiedzenia posłuszeństwa monarsze, poddaństwo chłopów, wyłączne prawo szlachty do posiadania ziemi i piastowania urzędów. Prawa kardynalne miały być niezmiennymi zasadami ustrojowymi, gwarantowanymi przez Rosję. W innych ważnych sprawach sejmy miały rozstrzygać jednogłośnie. Na wypadek gdyby Rzeczpospolita okazała się w jakichś okolicznościach przydatnym sojusznikiem, pozostawiono jednak możliwość zawiązania konfederacjikonfederacji i głosowania większościowego.
Ambasador Rosji Nikołaj Repnin, kierujący pracami delegacji, która zbierała się w jego siedzibie, nie spełnił wszystkich życzeń radomian. Przede wszystkim Stanisław August pozostał królem. Pozbawiony wsparcia Czartoryskich, znienawidzony przez opozycję i większość szlachty miał stać się posłusznym narzędziem w ręku Rosji. Tymczasem protesty, jakie podnieśli konfederaci, groziły zerwaniem sejmu, wobec czego ambasador nakazał porwać i zesłać do Rosji czterech najgłośniejszych opozycjonistów: biskupów krakowskiego Kajetana Sołtyka i kijowskiego Józefa Andrzeja Załuskiego, a także hetmana polnego koronnego Wacława Rzewuskiego i jego syna Seweryna. Sejm delegacyjny okazał się więc dla radomian upokarzającą klęską: to nie oni wykorzystali Rosję, lecz Katarzyna użyła ich do zrealizowania własnych celów.
Konfederacja barska
W takich okolicznościach na początku 1768 r. w Barze na Podolu zawiązano konfederacjękonfederację, której ostrze zwróciło się przeciw Rosji i królowi. Na jej czele stanęli byli radomianie, Józef Pułaski i Michał Krasiński, duchowym przywódcą był zaś karmelita Marek Jandołowicz, którego płomienne kazania wzmogły antydysydencki charakter ruchu. Przeciw konfederatomkonfederatom skierowano wojska rosyjskie i siły polskie pod wodzą Franciszka Ksawerego Branickiego, a ich szanse zmniejszyły się dodatkowo po wybuchu na Ukrainie buntu kozacko‑chłopskiego, nazywanego koliszczyzną lub hajdamaczyzną. Buntownicy zwrócili się przeciw szlachcie oraz mieszczanom i Żydom, a szczególnie ponurą sławę zyskała rzeź ludności Humania. Mimo wszystko jednak konfederacjakonfederacja barska trwała, a nawet rozprzestrzeniała się w Koronie i na Litwie. Wśród wodzów wyróżniał się syn konfederackiegokonfederackiego marszałka Kazimierz Pułaski, który po upadku Baru przedostał się do Małopolski i opanował Częstochowę, czyniąc ją bazą operacyjną podległych sobie sił. Walki miały charakter partyzanckipartyzancki i nieskoordynowany, co utrudniało Rosjanom pacyfikację, ale też nie dawało szans na zwycięstwo konfederatomkonfederatom.
Trwaniu konfederacjikonfederacji sprzyjało to, że w tym samym roku Turcja wypowiedziała wojnę Rosji z powodu niespełnienia jej żądania, by wojska rosyjskie opuściły Rzeczpospolitą. W trakcie sześcioletnich zmagań Turcy ponosili jednak klęskę za klęską, trudno więc było liczyć, że ich postawa wpłynie na bieg wydarzeń w Rzeczypospolitej. Także francuscy doradcy wojskowi przysłani na pomoc konfederatomkonfederatom okazali się niewielkim wsparciem. Próbą nadania sprawie polskiej międzynarodowego rozgłosu był akt detronizacjidetronizacji Stanisława Augusta, ogłoszony w 1770 r. Rok później konfederacikonfederaci dokonali w Warszawie nieudanego zamachu na króla, chcąc go raczej porwać niż zabić. Niepowodzenie tej akcji monarcha wykorzystał do skompromitowania barszczan w oczach Europy. Wolter przedstawił ich jako fanatyków religijnych, zagraniczne dwory oraz polscy biskupi potępiali „ohydę królobójstwa” i jedynie Rousseau zdawał się rozumieć motywy zamachowców. W tej sytuacji upadek Częstochowy w sierpniu 1772 r. oznaczał koniec konfederacjikonfederacji.
Zamach na Stanisława Augusta
Projekt zamachu na króla powstał w otoczeniu Kazimierza Pułaskiego i miał być zrealizowany przez podległych mu oficerów.
Przedostali się oni do pilnie strzeżonej Warszawy i wieczorem 3 listopada 1771 r. na wysokości ulicy Kapitulnej zaatakowali karetę monarchy, wracającego Miodową z pałacu swego wuja Michała Fryderyka Czartoryskiego do zamku. W zamieszaniu jeden ze spiskowców, Walenty Łukawski, ciął uciekającego króla szablą w głowę, w końcu jednak władca trafił w ręce Jana Kuźmy, który miał go wyprowadzić z miasta. Zamachowiec pogubił w ciemnościach towarzyszy i kiedy znalazł się sam na sam z Poniatowskim, ten przekonał go o niedopuszczalności królobójstwa i korzyściach z dożywotniej pensji wypłacanej ze skarbu. Zatrzymali się więc w marymonckim młynie, skąd wysłano na zamek parobka z wieścią, gdzie znajduje się władca. Towarzyszy Kuźmy, czekających nań na Bielanach, zaskoczyli Kozacy. Część zdołała zbiec, trupy poległych zaś, jak to było w zwyczaju, obrabowano. Przy jednym z nich znaleziono list Pułaskiego z aluzją o zamachu.
Zamach spotkał się z powszechnym potępieniem, a przywódcy konfederacji wyparli się udziału w jego przygotowaniach. Uczestników wydarzeń osądził sejm rozbiorowy. Wprawdzie Stanisław August wnosił o łaskę (tekst jego mowy kolportowano w Europie, by wielkoduszność poprawiła opinię króla), ale nieugięci byli sędziowie, z których niejeden chciał przypodobać się hojnemu rosyjskiemu ambasadorowi. Stojąc na szafocie, wobec 20 tys. widzów Łukawski w ostatnim słowie prosił Boga i Ojczyznę o wybaczenie. Po wykonaniu kary śmierci zwłoki zamachowców zostały poćwiartowane i spopielone. Przy egzekucji asystował zakuty w kajdany Kuźma, który jako jedyny ocalił głowę. Skazany na banicję, osiedlił się we Włoszech i do Warszawy wrócił dopiero po 30 latach. Po śmieci króla obiecaną pensję wypłacał mu bratanek monarchy, książę Józef Poniatowski.
Wśród oskarżonych nie było Pułaskiego, który ukrywając się pod fałszywym nazwiskiem, przez kilka lat tułał się po Europie, od Drezna i Francji po Turcję. Myśl o wyjeździe do Ameryki, gdzie zbuntowane kolonie walczyły właśnie z wojskami brytyjskimi, pomógł mu urzeczywistnić Beniamin Franklin. W liście do Waszyngtona polecał on Pułaskiego jako człowieka odważnego i kochającego wolność. Ciążące na nim odium niedoszłego królobójcy nikogo w Ameryce nie raziło. Za oceanem były konfederat barski służył od 1777 r. jako generał kawalerii i dwa lata później poległ.
Słownik
to w najogólniejszym sensie związek zawierany dla osiągnięcia celów politycznych lub zmian prawnych; w Rzeczypospolitej występowało kilka jej rodzajów: konfederacje szlachty domagającej się od władcy realizacji swych żądań (od momentu wybuchu zbrojnego konfliktu z królem nazywa się je rokoszami); konfederacje lokalne zawiązywane przez szlachtę na czas bezkrólewia dla utrzymania porządku w państwie; związki zbrojne organizowane w XVIII w. przez stronnictwa polityczne; u schyłku XVIII w., by uniknąć zerwania obrad, zawiązywano sejmy skonfederowane, do których imiennie przystępowali wszyscy senatorowie i posłowie, a ich uchwały zapadały większością głosów
zbiorcze określenie chrześcijan wszelkich wyznań innowierczych (w Polsce – protestantów), od XVI w. do uchwalenia Konstytucji 3 maja 1791 r. używane także w oficjalnych dokumentach
pozbawienie kogoś władzy, sprawowanej przez nią wysokiej pozycji
forma walki zbrojnej przeciwko okupantowi, która jest prowadzona nieregularnie, najczęściej z ukrycia
Słowa kluczowe
konfederacje dysydenckie, konfederacja radomska, konfederacja barska, koliszczyzna, Kazimierz Pułaski, Franciszek Ksawery Branicki, Rzeczpospolita w XVIII w.
Bibliografia
T. Cegielski, Łukasz Kądziela, Rozbiory Polski. 1772–1793–1795, Warszawa 1990.
W. Konopczyński, Konfederacja barska, t. 1–2, Warszawa 1936‑1938.
W. A. Serczyk, Początek końca, seria Dzieje Narodu i Państwa Polskiego, Warszawa 1997.
W. A. Serczyk, Hajdamacy, Kraków 1978.
Historia Polski nowożytnej. Wybór tekstów źródłowych, wybór i opracowanie S. Ochmann, K. Matwijowski, Wrocław 1980.