Clive Staples Lewis
Angielski pisarz, autor znakomitego cyklu „Opowieści z Narnii”, historii o magicznym świecie kryjącym się za drzwiami szafy pewnego profesora. Pierwsza z serii siedmiu opowieści to „Lew, czarownica i stara szafa”.
Clive Staples LewisClive Staples Lewis przez 29 lat wykładał na uniwersytecie w Oksfordzie literaturę angielską. Tam zaprzyjaźnił się z innym znanym profesorem, Johnem Ronaldem Reuelem Tolkienem, i stał się pierwszym czytelnikiem i recenzentem „Władcy Pierścieni”.
Przeczytaj uważnie fragment powieści Clive’a Staplesa Lewisa pt. „Lew, czarownica i stara szafa” lub wysłuchaj nagrania. Kim są goście, a kim gospodarze domu?
W domu BobrówPośrodku tamy, częściowo w nią wbudowany, wyrastał śmieszny domek przypominający wielki ul. Z dziury w jego szczycie ulatywał wesoły dymek i już sam ten widok (zwłaszcza gdy się było głodnym) przywodził na myśl gotowanie, pieczenie i smażenie, co sprawiało, że czuło się jeszcze większy głód niż przedtem. [...]
– A więc jesteśmy na miejscu – oznajmił pan Bóbr – i wygląda na to, że pani Bobrowa nas oczekuje. Pokażę wam drogę. Uważajcie tylko, aby się nie pośliznąć.
Tama okazała się wystarczająco szeroka, aby po niej iść, chociaż (dla ludzi) nie było to zbyt przyjemne ze względu na lód, który ją pokrywał. [...] Pan Bóbr poprowadził ich gęsiego po szczycie tamy, aż na sam środek, skąd hen, do horyzontu, widać było rzekę z jednej i drugiej strony. Tutaj znajdowały się drzwi do jego domku.
– A więc jesteśmy, żono – powiedział pan Bóbr. – Znalazłem ich. Oto są Synowie i Córki Adama i Ewy.
Pierwszą rzeczą, która zwróciła uwagę Łucji, kiedy weszli do środka, był dziwnie znajomy turkot. Potem zobaczyła puszystą postać siedzącą w kącie przy maszynie do szycia. Była to pani Bobrowa. Na ich widok zatrzymała maszynę, wstała, wyjęła długą nitkę, która zwisała jej z pyska, i spojrzała na nich przyjaźnie.
– A więc wreszcie przybywacie! – powiedziała, wyciągając do nich swoje pomarszczone, stare łapy. – Nareszcie! Pomyśleć tylko, że dożyłam tego dnia! Kartofle już się gotują, czajnik podśpiewuje i mam nadzieję, panie Bobrze, że przyniesiesz nam jakąś rybkę.
– Przyniosę, a jakże – odpowiedział pan Bóbr i chwyciwszy cebrzykcebrzyk, wyszedł z domu (a Piotr z nim). […]
W tym samym czasie dziewczynki pomagały pani Bobrowej napełnić kociołek wodą, nakryć do stołu, pokroić chleb, włożyć talerze do piekarnika, aby się ogrzały, z beczułki stojącej w kącie nalać dla pana Bobra piwa do sporego dzbanka, postawić na ogniu patelnię i rozgrzać tłuszcz. Łucja pomyślała sobie, że dom państwa Bobrów jest bardzo przytulny. [...] Nie było w nim książek ani obrazów, a zamiast łóżek wbudowano w ściany prycze, jak na okręcie. Z sufitu zwieszały się szynki i wieńce cebuli, a na ścianach wisiały gumowe buty, płaszcze nieprzemakalne, siekiery, nożyce, szpadle, rydlerydle, rozmaite narzędzia murarskie, wędki, sieci rybackie i więcierzewięcierze. A obrus na stole, choć bardzo czysty, był szorstki w dotyku.
Właśnie kiedy tłuszcz na patelni zaczynał już skwierczeć, Piotr i pan Bóbr powrócili z rybami, które gospodarz uprzednio wypatroszył i oczyścił nożem na świeżym powietrzu. Możecie sobie wyobrazić, jak cudownie pachniała smażąca się świeżo złowiona ryba i jak bardzo dzieciom uciekały do niej języki, i jak głód ich wzrastał i wzrastał z każdą chwilą, aż wreszcie pani Bobrowa oznajmiła: „No, to jesteśmy już prawie gotowi”. Zuzanna odcedziła kartofle i postawiła je jeszcze na kuchni, aby odparowały, a Łucja pomogła pani Bobrowej wyłożyć pstrągi na półmisek. Wreszcie każdy mógł przysunąć sobie jeden ze stołków [...] i przygotować się na bliskie już rozkosze podniebienia. Na stole stał dzban kremowego mleka dla dzieci (pan Bóbr wolał zostać przy piwie) i wielka bryła złocistego masła, z której każdy mógł sobie brać do kartofli tyle, ile miał ochotę. Każde z dzieci pomyślało sobie – a ja zgadzam się z nimi – że nie ma nic lepszego nad dobrą rybę ze słodkiej wody, jeżeli je się ją w pół godziny po złowieniu i w pół minuty po zdjęciu z patelni. A kiedy skończyli jeść rybę, pani Bobrowa wyciągnęła niespodziewanie z piekarnika wielką, jeszcze gorącą i polukrowaną na wierzchu struclęstruclę z marmoladą i postawiła imbrykimbryk na ogniu, tak że kiedy skończyli struclę, herbata już była gotowa. I kiedy każdy dostał filiżankę herbaty, każdy podsunął swój stołek do ściany, aby się o nią wygodnie oprzeć, i każdy wydał z siebie długie westchnienie pełnego szczęścia.
– A teraz – powiedział pan Bóbr, odstawiając pusty już kufel i przysuwając sobie filiżankę herbaty – jeżeli będziecie tak mili i poczekacie, aż napełnię sobie fajkę, możemy zająć się naszymi sprawami. Widzę, że śnieg znowu pada – dodał, spoglądając w okno. – To najlepsze, co mogło się zdarzyć, bo to znaczy, że nie będziemy mieli nieproszonych gości, a jeśli ktoś próbował was tropić, nie znajdzie żadnych śladów.
Wyjaśnij z pomocą przypisów i słownika niezrozumiałe wyrazy z tekstu.
Przeczytajcie uważnie opis miejsca, gdzie znajduje się domek Bobrów. Wskażcie naturalne zabezpieczenia wokół domu. Wyjaśnijcie, dlaczego przybysze mogą czuć się tu bezpiecznie. W jaki sposób pogoda im sprzyja? Porozmawiajce o tym.
Przyjrzyjcie się zdjęciom przedstawiającym zachowanie bobrów i poszukajcie w internecie informacji na temat bobrowych żeremi. Jakie cechy wspólne mają żeremie i domek Bobrów opisany w tym fragmencie powieści?
Znajdź i przeczytaj opis przytulnego domu państwa Bobrów. Wykonaj ilustrację tego domu tak, jak podpowiada ci wyobraźnia. Zaprezentuj swoją pracę na forum klasy na następnej godzinie zajęć.
Przedstaw krótko bohaterów opowiadania. Jak gospodarze przyjęli gości? O czym to świadczy?
Odgadnięte w poprzednim ćwiczeniu przymiotniki zapisz w zeszycie i dopisz do nich po trzy dowolne rzeczowniki nazywające potrawy, napoje, posiłki lub inne rzeczy związane z jedzeniem.
Przeczytajcie ponownie fragment powieści. Jakie opisane obrazy można w nim wyodrębnić? Podzielcie tekst na części i nadajcie im tytuły. Przedstawcie swoje pomysły na forum klasy.
Tytuły części opowiadania budują jego plan. Każdy z punktów z poprzedniego ćwiczenia rozwińcie w postaci dwóch lub trzech zdań. Zapiszcie je tutaj lub w zeszycie – powinny się one logicznie łączyć, tworząc streszczenie tekstu.