Sigmund Freud
Wstęp do psychoanalizy
Czynności pomyłkowe
Panie i panowie! Nie rozpoczniemy dziś od przypuszczeń, lecz od badania. Za przedmiot badania weźmiemy objawy występujące bardzo często, dobrze znane i zbyt mało doceniane. Nie mają one nic wspólnego z chorobami o tyle, że można je zaobserwować również u człowieka zdrowego. Są to tak zwane czynności pomyłkowe, a więc: gdy ktoś chce powiedzieć jakieś słowo, a wypowiada inne, albo gdy się to samo zdarza przy pisaniu, co piszący równie dobrze może zauważyć, jak i nie zauważyć; albo mylenie się przy czytaniu, gdy człowiek czyta coś innego niż to, co zostało uwidocznione w druku lub na piśmie; dalej przesłyszenie się, gdy się mylnie słyszy to, co zostało powiedziane, oczywiście bez organicznych zaburzeń słuchu. Dalszy szereg takich zjawisk ma za podstawę zapomnienie, nie trwałe, lecz chwilowe. Na przykład, gdy ktoś nie może przypomnieć sobie czyjegoś nazwiska, które przecież zna, albo kiedy ktoś zapomina wykonać pewien zamiar, który sobie później przypomina, więc zapomniał tylko na pewien okres czasu. W trzeciej kategorii zjawisk odpada warunek chwilowości, na przykład przy zarzuceniu czegoś, gdy się jakiegoś przedmiotu gdzieś zapomniało i nie można go odszukać, albo przy zupełnie analogicznym zgubieniu czegoś. Jest to zapomnienie, które należy jednak traktować inaczej niż każde inne, z powodu którego dziwimy się lub gniewamy, zamiast je zrozumieć. […]
A teraz weźmy kogoś, komu psychoanaliza jest obca, i zapytajmy go, jak sobie tłumaczy, że sprawy takie się zdarzają.
Z pewnością odpowie naprzód: ach, nie warto tego tłumaczyć, to przypadkowe drobiazgi. Cóż to ma znaczyć? Czyż ze słów tych ma wynikać, że istnieją tak drobne wydarzenia wypadające z łańcucha dziejów, które równie dobrze, jak istnieją, mogłyby nie istnieć? Jeżeli ktoś w ten sposób przełamuje naturalny determinizm na jednym odcinku, obala równocześnie cały naukowy pogląd na świat. […] Sądzę [więc], że nasz przyjaciel nie będzie wyciągał konsekwencji ze swej pierwszej odpowiedzi, że zmieni kierunek rozumowania i powie: jeżeli będę te sprawy badał, znajdę dla nich wytłumaczenie. Chodzi przecież o małe wykolejenia funkcji, o niedokładność psychicznego procesu, których warunki można ustalić. Człowiek, który na ogół mówi normalnie, może się pomylić, jeżeli 1) jest nieco niedysponowany i zmęczony; 2) jest podniecony; 3) inne sprawy zbyt mocno go pochłaniają. Nietrudno to udowodnić. Istotnie, z przejęzyczeniami mamy przeważnie do czynienia, gdy jesteśmy zmęczeni albo mamy ból głowy czy migrenę. […]
Wydaje się, że dla zainteresowań psychoanalitycznych niewiele z tego wynika. Mogłaby powstać potrzeba zaniechania tego tematu. Gdy jednak spojrzymy dokładniej, nie wszystko tu okazuje się zgodne z teorią wyjaśniającą czynności pomyłkowe procesami uwagi albo przynajmniej nie wszystko się z niej wywodzi. Doświadczenie uczy nas, że takie pomyłki, takie zapominania zdarzają się również u osób, które nie są ani przemęczone, ani roztargnione, ani podniecone, lecz pod każdym względem znajdują się w stanie normalnym, chyba że chcielibyśmy *ex post* przypisywać im podniecenie, do którego się nie przyznają, właśnie na podstawie ich błędnych odruchów. Trudno również uważać za pewnik, że jedna czynność, przez wzmożenie skierowania na nią uwagi jest niejako zabezpieczona, druga, przez osłabienie tej uwagi --- zagrożona. Istnieje wielka ilość posunięć dokonywanych czysto automatycznie, z minimalną uwagą, a jednak z całą pewnością. Spacerowicz, który nie wie dokładnie, dokąd idzie, trzyma się jednak wytyczonej drogi i zatrzymuje się u celu, nie zabłądziwszy (tak przynajmniej bywa w zasadzie). Wyćwiczony pianista uderza w odpowiednie klawisze, nie myśląc wcale o tym. […]
Musimy sobie wreszcie powiedzieć, że dotychczas pytaliśmy tylko o to, kiedy, w jakich warunkach człowiek się przejęzycza, i tylko na to otrzymaliśmy odpowiedź. Można jednak skierować zainteresowanie w inną stronę i chcieć się dowiedzieć, dlaczego przejęzyczamy się właśnie w ten sposób, a nie w inny, można zająć się tym, co z przejęzyczenia wynika. Dopóki na to pytanie nie odpowiemy, dopóki nie zostanie wyjaśniony skutek przejęzyczenia, dopóty z punktu widzenia psychologii zjawisko to jest przypadkowe, bez względu na to, czy znalazło wyjaśnienie fizjologiczne. Gdy przejęzyczam się, może to się stać w nieskończenie wielu formach, mogę zamiast właściwego słowa powiedzieć jedno z tysiąca innych, mogę dokonać nieskończonej ilości zniekształceń właściwego wyrazu. Czy istnieje więc coś, co mi w specjalnym wypadku spośród wszystkich możliwych rodzajów przejęzyczenia ten właśnie rodzaj narzuca, czy też jest to przypadek, dowolność, czy może w tej sprawie w ogóle nie można wypowiedzieć nic rozsądnego? […]
Gdy ktoś zapomina czyjegoś imienia, które przecież zna doskonale, albo gdy mimo całego wysiłku pamięta je z trudnością, niedalecy jesteśmy od hipotezy, że ten ktoś żywi do posiadacza zapomnianego imienia jakąś urazę, wskutek czego niechętnie o nim myśli. Rozważmy następującą sytuację psychiczną, w której powstaje czynność pomyłkowa: "Pan Y zakochał się bez wzajemności w pewnej pani, która po niedługim czasie poślubiła pana X. Jakkolwiek pan Y zna od dłuższego czasu pana X i nawet łączą go z nim stosunki handlowe, raz po raz zapomina jego nazwiska i przy wysyłaniu do pana X korespondencji musi o nie pytać kilkakrotnie innych ludzi" (wedle C.G. Junga). Jest rzeczą widoczną, że pan Y nie chce nic wiedzieć o swym szczęśliwym rywalu. ("Imię jego niechaj będzie zapomniane!…").
Albo inny przykład. Pewna pani dopytuje się pewnego lekarza o wspólną znajomą, wymieniając jednak jej nazwisko panieńskie. Nazwisko męża wypadło jej z pamięci. Pani ta przyznała się później, że była z tego małżeństwa bardzo niezadowolona i nie znosi męża swej przyjaciółki (według Abrahama Brilla). […]
Zapominanie zamiarów daje się ogólnie sprowadzić do intencji, która nie chce wypełnić zamiaru. Nie jest to tylko ujęcie psychoanalityczne. Jest to pogląd powszechny, uznawany w praktyce, negowany dopiero w teorii. Opiekun, który oświadcza pupilowi, że zapomniał o jego prośbie, nie jest w oczach pupila usprawiedliwiony. Pupil myśli z miejsca: nie zależy mu na tym, obiecał, ale nie chce tego uczynić. Pod niektórymi względami zapomnienie cieszy się w życiu niezbyt dobrą opinią, a różnica między przeciętnym i psychoanalitycznym sposobem ujmowania tej sprawy, zdaje się, nie istnieje. Proszę sobie wyobrazić gospodynię, która wita gościa słowami: "Co, dziś pan przychodzi? Zupełnie zapomniałam, że zaprosiłam pana dzisiaj". Albo wyobraźmy sobie młodzieńca, który by miał wyznać ukochanej, że zapomniał przyjść w porę na ostatnie rendez-vous. Z pewnością nie przyzna się, raczej wynajdzie najmniej prawdopodobne przeszkody, które rzekomo nie pozwoliły mu przyjść i które uniemożliwiły nawet zawiadomienie po fakcie. Że w sprawach wojskowych usprawiedliwianie się zapomnieniem nie pomaga i nie chroni przed karą, wiemy doskonale i musimy uznać to za uzasadnione. Oto nagle wszyscy zgadzają się z tym, że pewna czynność pomyłkowa ma ściśle określony sens. Dlaczegoż nie mamy być dostatecznie konsekwentni, by ten pogląd rozszerzyć na inne czynności pomyłkowe i przyznać się do niego w całej rozciągłości? […]
Pytania najbardziej przy czynnościach pomyłkowych interesujące, któreśmy postawili, na któreśmy jednak jeszcze nie odpowiedzieli, wyglądają tak: powiedzieliśmy, że czynności pomyłkowe są rezultatem ścierania się dwóch różnych intencji, z których jedną nazwać by można zakłócającą, drugą - zakłóconą; intencje zakłócone nie dają podstawy do dalszych pytań, ale co do tamtych, zakłócających, chcielibyśmy wiedzieć: [1)] jakie to intencje występują jako przeszkoda dla innych; [2)] jaki jest stosunek intencji zakłócających do zakłócanych.
Pozwólcie państwo, że znowu wezmę przejęzyczenie jako typowe dla całej grupy i że naprzód odpowiem na pytanie drugie.
Intencja zakłócająca przy przejęzyczeniu może pozostawać z intencją zakłóconą w związku treściowym. Zawiera wtedy albo przeciwieństwo intencji zakłóconej, albo jej potwierdzenie, czy też uzupełnienie. Albo − wypadek mniej jasny i bardziej zajmujący − intencja zakłócająca nie ma treściowo nic wspólnego z zakłóconą.