Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
Polecenie 1
Zapoznaj się z fragmentami opracowań na temat ponowoczesności i wynotuj
jej najistotniejsze wyznaczniki, np. środki konsumpcji, rola i znaczenie miejsc konsumpcji, podział użytkowników tej kultury, zachowania producentów
i ich wpływ na zachowania społeczne.
Zapoznaj się z fragmentami opracowań na temat ponowoczesności i wynotuj
jej najistotniejsze wyznaczniki, np. środki konsumpcji, rola i znaczenie miejsc konsumpcji, podział użytkowników tej kultury, zachowania producentów
i ich wpływ na zachowania społeczne.
R1BOUvc3VQdmN
(Uzupełnij).
Polecenie 2

Na podstawie tekstów zawartych w audiobooku wyjaśnij, na czym polega globalizacja kultury i jej wpływ na życie jednostek.

R1EhE2MOeFmUr
(Uzupełnij).
RSq7NS6ixMQx0
Nagranie dźwiękowe George Ritzer Magiczny świat konsumpcji.
Źródło: Georg Ritzer, Magiczny świat konsumpcji, przeł. L Stawowy, Warszawa 2004, s. 8–10.

Magicznym świecie konsumpcji (1999) G. Ritzer zajął się ewolucją konsumpcjonizmu na tle przemian społecznych XX wieku. Dostrzegając rozwój „świątyń konsumpcji”, docenił wpływ internetu na fundamentalną zmianę sposobów i poziomów konsumowania dóbr i usług. Zastosował w tym opisie metaforę spektaklu, w którym uczestniczymy jako odbiorcy i użytkownicy kapitalistycznego racjonalizmu.

George Ritzer Magiczny świat konsumpcji

Tam, gdzie konsumujemy towary i usługi, zachodzą rewolucyjne zmiany, które mają głęboki wpływ nie tylko na charakter konsumpcji, lecz także na życie społeczne.
Jedno z pojęć, jakich używam do opisania owych miejsc, to środek konsumpcji, gdyż umożliwiają one konsumowanie różnorodnych towarów i usług. Lecz jak zobaczymy, rola tych miejsc polega nie tylko na tym, że umożliwiają konsumowanie rzeczy;
są one tak skonstruowane, by nas do konsumpcji zachęcić, a nawet przymusić.

Innym ważnym pojęciem przedstawionym w tej książce są świątynie (cathedrals) konsumpcji. Wskazuje ono na quasi‑religijny, „magiczny” charakter nowych miejsc. Stały się one celem „pielgrzymek”, które podejmujemy, abyśmy mogli praktykować naszą konsumencką religię. Nowe środki konsumpcji ułatwiły nakłonienie nas, byśmy konsumowali daleko więcej niż kiedykolwiek wcześniej; zdążamy prostą drogą
do hiperkonsumpcji. Zachęca się nas również do konsumowania w inny sposób
niż dotychczas. Częściej na przykład konsumujemy sami, kupujemy wiele różnych towarów i usług w jednym miejscu, a także kupujemy wiele takich samych rzeczy i konsumujemy w wielu takich samych miejscach jak większość innych ludzi. A ponieważ nasze [amerykańskie] świątynie konsumpcji są eksportowane na cały świat, ludzie w wielu innych krajach konsumują równie aktywnie jak my i nabywają wiele takich samych towarów i usług.

Nowe środki konsumpcji odniosły w społeczeństwie taki sukces, że inne miejsca publiczne – boiska baseballowe, uniwersytety, szpitale, muzea, kościoły – zaczęły się wydawać staroświeckie, zbyt tradycyjne. W związku z tym kierujący owymi instytucjami starają się je pospiesznie upodobnić do świątyń konsumpcji. Na przykład uniwersytety coraz częściej mają „tematyczne” akademiki, bary szybkiej obsługi, sklepy z pamiątkami i sale z automatami do gry. Uczniów i rodziców coraz częściej się traktuje jak konsumentów, których trzeba przyciągnąć do uniwersytetu i „zaczarować”, by przy nim pozostali do końca studiów.

Również nowoczesne boiska baseballowe oferują dużo więcej niż tylko sam mecz. Czasem można odnieść wrażenie, że mecz to tylko oderwanie się na trochę od innych atrakcji, jakie są dostępne na terenach należących do stadionu: restauracji tematycznych, dziedzińców restauracyjnych, pływalni, hoteli, licznych skomputeryzowanych tablic wyników i wielu sklepów z pamiątkami. W takim otoczeniu częściej bywamy traktowani jak konsumenci niż kibice; z kolei my sami częściej uważamy stadion baseballowy za centrum handlowe i tematyczny park rozrywki.

W wyniku tych zmian konsumpcja przenika nasze życie, coraz bardziej nas pochłania. Coraz częściej znajdujemy się w miejscach jej poświęconych. Środkami konsumpcji stają się nawet nasze domy – atakowane przez telemarketerów, kanały telewizyjne zachęcające do zakupów i sklepy internetowe, zasypywane prospektami, przynoszonymi przez pocztę, i katalogami firm wysyłkowych. Niemal bezustannie nakłania się nas do konsumowania.

Oczywiście większość z nas z entuzjazmem włącza się do społeczności konsumentów i chętnie odwiedza świątynie konsumpcji, aby kupić to, co zaoferują. Częściej bywamy w tych miejscach, które są bardziej widowiskowe. Łatwo jednak ogarnia nas znudzenie. Dlatego miejsca konsumpcji, od barów szybkich dań po kasynotele (kasyna‑hotele) Las Vegas, konkurują między sobą na polu widowiskowości. W rezultacie wystawy stają się coraz bardziej spektakularne i wciąż się wzmagają starania, by zwabić klienta.

Jak na ironię, kiedy owe próby oczarowania konsumentów odnoszą sukces, przyciągają ich tak wielu, że niezbędna się staje racjonalizacja i biurokratyzacja.
W ten sposób świątynie konsumpcji coraz bardziej tracą magiczność w oczach znudzonych konsumentów, których miały przyciągać.

geo Źródło: George Ritzer, Magiczny świat konsumpcji, tłum. Ludwik Stawowy, Warszawa 2004, s. 8–10.
RNDpuMOzxG864
Nagranie dźwiękowe Agnieszka Ślęczka, Benjamin R. Barber Przyszłość McŚwiata. A może Dżihadu?
Źródło: Agnieszka Ślęczka, Benjamin R. Barber – Przyszłość McŚwiata. A może Dżihadu?, [w:] https://gazeta.us.edu.pl/node/210441 (dostęp 2 maja 2021).
Agnieszka Ślęczka, Benjamin R. Barber Przyszłość McŚwiata. A może Dżihadu?

W skali globu widoczne są obecnie dwie, pozornie sprzeczne ze sobą tendencje. Z jednej strony świat ujednolica się. Niezależnie od szerokości geograficznej ludzie upodobniają się do siebie – mają podobne potrzeby i coraz bardziej ujednolicone przekonanie co do tego, w jaki sposób je >zaspokoić. Podobnie chcą się ubierać, jeździć samochodem będącym „na topie”, coraz częściej sięgają po takie „smakołyki” jak hamburger (koniecznie w McDonaldzie) i podobają im się podobne filmy czy też utwory muzyczne. Wspólną ich cechą jest stawianie na pierwszym miejscu siebie i własnych potrzeb – życie ma składać się z zaspokajania coraz to nowych zachcianek, a brak takiego zaspokojenia sprawia, iż czują się nieszczęśliwi. Nieszczęśliwi czują się jednak również wtedy, gdy zachcianek nie mają, gdyż to one stają się treścią ich życia i nadają mu sens. Pod tym względem ludzkość upodobnia się coraz bardziej, staje się zbiorowiskiem konsumentów.

Jednak to ujednolicenie potrzeb i sposobu ich zaspokajania nie pociąga za sobą powstawania globalnej wspólnoty, społeczeństwa ogólnoludzkiego, do którego wszyscy czuliby się przynależni i na rzecz którego podejmowaliby działania, ograniczając realizację prywatnych interesów. To druga, pozornie sprzeczna z pierwszą, tendencja we współczesnym świecie. W globalizującym się ekonomicznie świecie pojawia się coraz więcej grup ludzkich, związanych wspólną religią, rasą, kulturą – cechami, które nie mają i nigdy mieć nie będą wymiaru globalnego. Te grupy nabierają coraz większego znaczenia dla jednostkowych ludzi i uniemożliwiają ludzkości globalną współpracę – są zaprzeczeniem kulturowej globalizacji (choć zasięg tego zjawiska jest globalny) i przyczyniają się do wybuchów międzyludzkich konfliktów. Wartości, będące ich podstawą, są partykularne i trudno nie tylko pogodzić je ze sobą, ale i przyjmować je na zasadzie równoważności. Często jedne z nich wykluczają pozostałe, ponieważ zachodzą pomiędzy nimi tak zasadnicze sprzeczności jak przyznawanie naczelnego znaczenia w ramach funkcjonowania społecznego jednostce lub – przeciwnie – grupie, przypisywanie wyjątkowej wartości osobom posiadającym takie partykularne cechy jak kolor skóry czy wyznanie, stawianie na pierwszym miejscu człowieka lub też bóstwa. To pociąga za sobą zupełnie inne formy społecznego funkcjonowania, które coraz częściej nie mogą współistnieć na zasadach wzajemnej tolerancji.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego społeczeństwa, coraz bardziej jednolite pod względem ekonomicznym i, co za tym idzie, politycznym (siła globalnej gospodarki rozbija dawne polityczne struktury i odbiera im znaczenie, prowadząc do pojawienia się politycznej bierności obywateli i zastępowania polityki kulturą), nie ujednolicają się kulturowo? Otóż zdziwienie nie jest tu na miejscu. To właśnie konsekwencją globalizacji gospodarczej i spadku roli organizmów politycznych muszą być jeszcze głębsze podziały w jakiejś innej płaszczyźnie. W świecie, w którym zanikają dotychczasowe różnice ekonomiczne i polityczne, ludzie tracą możliwość odróżniania się od siebie w dotychczasowy sposób i poszukiwać muszą różnic nowych celem określenia swojej tożsamości grupowej, wspólnotowej. A przy zaniku różnic gospodarczych i politycznych najbardziej rzucają się w oczy różnice kulturowe. Dlatego nie tracą one na znaczeniu, ale wręcz przeciwnie, zyskują. Do określenia swojej tożsamości każdy musi dokonać rozróżnienia ja / inni, a może raczej my / inni. Musi poczuć się przynależnym do pewnej nie nazbyt wielkiej, nie anonimowej wspólnoty ludzi jemu podobnych i odróżnić się przez to od innych ludzi, poczuć się kimś określonym.

bar Źródło: Agnieszka Ślęczka, Benjamin R. Barber, Przyszłość McŚwiata. A może Dżihadu?, dostępny w internecie: https://gazeta.us.edu.pl/node/210441 [dostęp 13.12.2023].
R1UCRLxI1VD70
Nagranie dźwiękowe Wojciech Wróblewski Konsumowanie życia.
Źródło: Wojciech Wróblewski, Konsumowanie życia, [w:] „Słupskie Studia Historyczne” 2009, nr 15, s. 241–242.
Wojciech Wróblewski Konsumowanie życia

Najpilniej strzeżony sekret społeczeństwa konsumentów rozpoczyna Bauman od przedstawienia trzech przykładów aktywnej działalności współczesnego człowieka w świecie Internetu. Społeczeństwo XXI w. nazywa społeczeństwem „podłączonym do sieci” lub też „społeczeństwem bezprzewodowym”. Pierwszy z przykładów, to powstające i rozwijające się w szybkim tempie internetowe sieci towarzyskie (social networking) czy portale społecznościowe, takie jak: MySpace, MSN czy Bebo.com. […] Współczesny człowiek nie czuje oporu przed „życiem w sieci”, ujawnianiem ścisłych danych, pokazywaniem zdjęć, utrzymywaniem kontaktów towarzyskich online. Autor powołuje się tu na badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, z których wynika, iż 61 procent nastolatków pomiędzy trzynastym a czternastym rokiem życia ma osobisty profil w przynajmniej jednym z portali społecznościowych. Społeczeństwo składające się z funkcjonujących w ten sposób jednostek określa Bauman mianem społeczeństwa spowiedniczego, czyli społeczeństwa z upodobaniem zacierającego granicę dzielącą niegdyś rzeczy prywatne od publicznych, czyniącego cnotą i obowiązkiem publiczne obnażanie prywatności oraz usuwającego z publicznego przekazu wszystko, co nie daje się sprowadzić do poziomu prywatnych sekretnych wyznań, i wszystkich tych, którzy nie zamierzają się nimi podzielić

Kolejny z przykładów […] to wykorzystanie systemów komputerowych do selekcji i klasyfikacji klientów przez duże przedsiębiorstwa produkcyjne, firmy usługowe i banki. Systemy takie mają usprawnić działalność firm oraz zoptymalizować obsługę klientów na podstawie zapisanych wcześniej danych. Jednocześnie służą one również maksymalnemu zmniejszeniu czasu potrzebnego na kontakt z klientem sklasyfikowanym jako „mało wartościowy”, „nie rokujący nadziei na dalszą współpracę”, określanym przez Baumana mianem klienta wadliwego (chwastu w konsumpcyjnym sadzie, człowieka bez pieniędzy, kart kredytowych, pozbawionego entuzjazmu dla zakupów)

Jako trzeci przykład sekretów społeczeństwa konsumpcyjnego posłużył autorowi projekt nowego systemu imigracyjnego, zaproponowany przez brytyjskiego ministra spraw wewnętrznych Charlesa Clarka. Zakładał on dokonanie selekcji i wyboru imigrantów, osób, które ze względu na posiadane środki inwestycyjne, umiejętności oraz wykształcenie będą mogły ubiegać się o przyjazd i osiedlenie się na terenie Wielkiej Brytanii. Zdaniem Baumana jest to kolejny przykład zastosowania w sferze działań społecznych marketingowej zasady wybierania najlepszego towaru na półce.

Te na pozór odmienne przykłady mają według badacza wspólny mianownik. Jest nim pojawiająca się we współczesnym świecie tendencja do traktowania zarówno przedmiotu czy usługi, jak i człowieka jako towaru. Musi on być atrakcyjny, pożądany, widoczny na rynku i na tyle wartościowy, by mógł zostać „kupiony”. 

wró Źródło: Wojciech Wróblewski, Konsumowanie życia, „Słupskie Studia Historyczne” 2009, nr 15, s. 241–242.