Aneksja Kresów Wschodnich przez ZSRS miała przynieść jej mieszkańcom radykalną zmianę warunków życia. Zmiany te tak przedstawiał autor artykułu „Przyjaźń narodów”, który ukazał się 26 XI 1939 r. na łamach „Czerwonego Sztandaru” we Lwowie.
„Dziś, gdy ramię przy ramieniu wszystkie narody wchodzące w skład wyzwolonej Zachodniej Ukrainy pracują z twórczym zapałem nad budową podwalin pod nowe, socjalistyczne życie, stosunki, jakie panowały w dawnej Polsce, wydają się nam krwawym koszmarem i samo wspomnienie o nich budzi w nas dreszcz zgrozy. (…) Dziś, dzięki mądrej i przewidującej polityce rządu radzieckiego, partii komunistycznej i towarzysza Stalina, przez kraj nasz przechodzi potężny powiew wolności. (…) Wspaniały twór ustroju radzieckiego, najszczytniejsza deklaracja praw człowieka pracującego, Stalinowska Konstytucja, połączyła wyzwolone narody w jedną przyjacielską rodzinę. Natchniona nauka Lenina‑Stalina o pełnym równouprawnieniu narodów, potwierdzona przykładem naszej wielkiej ojczyzny, stała się u nas rzeczywistością (…)".
A tak nowa rzeczywistość wyglądała w świetle relacji Grzegorza K. o pierwszej masowej deportacji w głąb ZSRR:
„Dnia 10 lutego przyszło pięciu rosyjskich żołnierzy zrobili rewizję i kazali nam zbirać się w drogę. Gdy nie chciliśmy jechać mówili, że dadzą nam w Rosji krowę i że tam nam będzie dobrze. Jechaliśmy towarowym wagonem. W wagonie było przeszło pięćdziesiąt osób. Było zimno. Jechaliśmy dwa miesiące, bo pociąk się psuł. Zajechaliśmy aż do Archangielska. W barakach było zimno bo nie dawali drzewa i nie dawali chleba. (…) Mówjono że do Polski nie wrusimy. Stałem w kolejce za chlebem. Marzłem trzy godziny ale wkręciłem się i swoją porcję dostałem a ostatni w kolejce wracali bez chleba. Polaków umarło blisko 200 osób. Umierali z głodu i z ciężkiej pracy. Pędzili do lasów a chleba nie raz nie dawali przez cztery dni. Umarło też dużo dzieci więcej niż pięćdziesiąt. Ojciec zarabiał tygodniowo 20 rubli a pud mąki kosztował 100 rubli. Umarli nam dziadek i babcia. Smutno mnie było, gdy sidziałem głodny".