Audiobook
Zastanów się, jaki związek z poglądami Leibniza ma sąd Słowackiego, że „wszystko przez Ducha i dla Ducha stworzone jest, a nic dla cielesnego celu nie istnieje”.
Juliusz Kleiner
Słowacki i Leibniz, z monografii Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości
1. Wielki twórca monadologii pragnął ukształtować filozofię życia, filozofię, która by odpowiadała zmiennemu, ruchliwemu bogactwu świata w przeciwieństwie do stężałej, znieruchomiałej jedności Spinozy. Więc na monizm, co uznał jedyny Byt absolutny, wszech‑pochłaniający, odpowiedział teorią o nieskończonej ilości bytów. Świat jest rządzonym przez Boga zespołem monad. Strukturę tego zespołu określa prawo „harmonii z góry ustalonej”, tj. uregulowanie wolą Bożą korelacji zjawisk, iżby jedne odpowiadały drugim, jak gdyby były ich skutkami – i prawo ciągłości. Jeśli pierwsze z tych praw pozostało tylko jedną z hipotez spekulatywnych, związanych z systemem pewnym i z nim razem upadających – to drugie zapłodnić miało dalszą twórczość myśli nowożytnej. Zrywając z jednością Spinozy, na jej miejsce Leibniz dawał światu żywą, urozmaiconą jednolitość. Prawo ciągłości (loi de continuité) – wspaniałe prze tworzenie średniowiecznego twierdzenia, że natura nie znosi próżni – orzeka najpierw, że zjawiska w czasie tworzą łańcuchy nieprzerwane, że każde zjawisko, każdy stan, związek ma z tym, co nastąpi – dalej, że w zbiorze monad od najniższej do najwyższej nie ma luk, że stanowią one szereg o rosnącej stale doskonałości. Od prawa ciągłości do ewolucjonizmu i do filozofii postępu krok już tylko jeden.
2. Sam Leibniz kroku tego nie uczynił – i tak samo nie wysnuł konsekwencyj z najbardziej może rewolucyjnej tezy swojej – z twierdzenia o preegzystencji każdej istoty żyjącej i jej niezniszczalności. Każda bowiem jest rozwinięciem monady, która w pewnym momencie budzi się niejako, ale która naprawdę ma byt wieczny i to, czym będzie dana istota, zdeterminowane jest, „preformowane” w istniejącej przed jej życiem monadzie. Początek życia – to tylko zaktualizowanie czegoś, będącego od wieków „in potentia”: śmierć – to tylko „zwinięcie” („enveloppement” – gdy życie jest „developpement”). Jakkolwiek Leibniz dopuszcza możliwość, że monady, mające stać się ludźmi, od razu były odmienne od innych, jakkolwiek gotów się zgodzić, że dopiero w chwili stania się człowiekiem otrzymują dar rozumu, gdy przedtem są tylko „duszami sensytywnymi”, i jakkolwiek silnie odróżnia niezniszczalność od danej człowiekowi nieśmiertelności, tj. trwania osobistego – nie osłabia to przewrotnej siły jego teorii. Umacniając filozoficznie wiarę w nieśmiertelność tak, jak nikt przed nim – jednocześnie stawiał na tym samym poziomie preegzystencję i zarazem rozwalał przegrodę między człowiekiem a zwierzęciem. „Twierdzę – mówił – że wszystkie dusze, entelechie czyli siły pierwotne, formy substancjalne, substancje proste lub monady... ani urodzić się nie mogą naturalnie, ani zginąć”. Wszystkie – nie tylko dusze ludzkie.
3. Jeżeli do tego uznania preegzystencji i niezniszczalności doda się zdolność zyskiwania doskonałości coraz wyższej, i jeśli na liniach, idących od przemijającego życia wstecz i w przód w nieskończoność, umieści się, zamiast beztreściowego przedistnienia i nie zmiennego trwania przyszłego, żywoty inne – powstanie ewolucjonizm metempsychiczny. Ewolucjonizm, sięgający poza granice ludzkości, obejmujący i niższe twory.
Wysłuchaj nagrania i odpowiedz: do czego prowadzi unifikacja istnienia według Witkacego?
Zapoznaj się z treścią nagrania i odpowiedz: do czego prowadzi unifikacja istnienia według Witkacego?
Stanisław Ignacy Witkiewicz, Wstęp do filozofii dla laika
Osobne miejsce zajmuje monadyzm, pogląd dość stosunkowo rzadki, którego właściwym twórcą był Leibniz, a który wywodzi się poprzez Giordana Bruna chyba aż od hylozoistów greckich, tj. szkoły nie uznającej istnienia materii martwej. Jednak monadyzm Leibniza w pierwotnej formie swej jest nie do przyjęcia, jako niezgodny ani z poglądem życiowym, ani z poglądami koniecznymi, przez istnienie implikowanymi. Możliwe jest jednak, według mnie, pogodzenie monadyzmu z wymienionymi (w pierwszej części artykułu) poglądami koniecznymi: psychologizmem i fizykalizmem, przy pewnej modyfikacji jego istoty, a także przy odpowiednim zmodyfikowaniu tychże samych poglądów, bez odbierania im tego, co jest w nich absolutnie konieczne do przyjęcia. Chodzi o to, że kompromisowe przyjęcie i fizykalizmu w absolutnej formie, i zindywidualizowanej „materii żywej” z jej czuciami, nie prowadzi do jednolitego ujęcia świata. Wszelkie zaś próby zupełnej unifikacji istnienia, na tle jego istotnej, niczym nie dającej się zniszczyć dwoistości, dają koncepcje fantastyczne, którymi zadowolić się nie możemy. Albo materia żywa musi być wyrażona w terminach materii martwej, albo na odwrót, martwa w terminach żywej, czyli musi być do tej ostatniej sprowadzalna. Z chwilą kiedy pierwszy wypadek uznaliśmy za niemożliwy, musimy szukać rozwiązania w drugim i tego właśnie podejmuje się zmodyfikowany i uzgodniony z psychologizmem i fizykalizmem monadyzm, przy założeniu fundamentalnym, że istnienie składa się tylko z czasowo‑przestrzennych Istnień Poszczególnych, czyli stworów żywych cielesnych, obdarzonych czuciami, czyli świadomością choćby najbardziej rudymentarną. Przy pomocy tego pozornie tylko fantastycznego założenia, które na tle definitywnego zdemaskowania się fizyki jako nauki, operującej w stosunku do rzeczywistości statystycznym przybliżeniem, możemy zupełnie dobrze przyjąć, że podległa w naszym wymiarze absolutnej przyczynowości, a w wymiarach mikro podległa przyczynowości statystycznej, materia martwa, składa się z bardzo wielkiej ilości bardzo drobnych Istnień Poszczególnych. (…)