Eduard Bernstein
Zasady socjalizmu i zadania socjalnej demokracji
Wystąpiłem przeciwko poglądowi, że wkrótce należy się spodziewać upadku społeczeństwa burżuazyjnego, że socjalna demokracja w swej taktyce powinna uwzględnić zbliżenie się i wielkiej katastrofy społecznej. To stanowisko moje pozostało bez zmiany. Zwolennicy teorii katastrofy opierają się przeważnie na wywodach „Manifestu komunistycznego”. Zupełnie niesłusznie. Prognoza, jaką stawia „Manifest komunistyczny” rozwojowi nowożytnego społeczeństwa, jest prawdziwa, o ile określa ogólne tego rozwoju tendencje. Jest błędna jednak w różnych poszczególnych wnioskach, przede wszystkim w oszacowaniu przeciągu czasu niezbędnego dla danego rozwoju.
(…)
W roku 1872 Marks i Engels oświadczyli w przedmowie do nowego wydania „Manifestu komunistycznego”, że komuna paryska stanowi dowód, iż klasa robotnicza nie jest w stanie uchwycić w swe ręce gotowej maszyny państwowej i wyzyskać ją z wyłączną korzyścią dla własnych celów. W roku 1895 Fryderyk Engels obszernie udowadniał w przedmowie do „Walk klasowych we Francji”, że minął czas niespodzianek politycznych, w których ruchy rewolucyjne były dokonywane przez świadomą swych celów drobną garstkę, stojącą na czele nieuświadomionych mas, i że rozruchy w wielkim stylu spowodowałyby tylko wstrzymanie stałego wzrostu socjalnej demokracji, a nawet cofnęłyby ją wstecz na pewien przeciąg czasu - jednym słowem, że socjalna demokracja rozwija się „daleko lepiej dzięki środkom legalnym, niż dzięki nielegalnym i przewrotowym”. I odpowiednio do tego uważał on jako najbliższe zadanie partii, dbać o stały wzrost głosów wyborczych, ewentualnie ograniczyć się do „powolnej propagandy działalności parlamentarnej”. Tak na rzeczy zapatrywał się Engels, który, jak widać z jego obliczeń politycznych, przeceniał nieco zawsze szybkość rozwoju. Czy zechce kto Engelsa obwiniać, że wyrzekł się on nadziei zdobycia władzy politycznej przez klasę robotniczą dlatego, że chciał, by stały wzrost socjalnej demokracji przez legalną propagandę uniknął przerwy, jaka musi nastąpić dzięki przewrotom politycznym? Jeżeli tak nie jest, jeżeli ktoś pisze się na Engelsa wywody, ten, rozumie się samo przez się, nie ma prawa oburzać się na oświadczenie, że socjalna demokracja ma jeszcze dużo do roboty i zamiast grzęznąć w nadziejach nadejścia wielkich przewrotów, powinna organizować klasę robotniczą pod względem politycznym i urabiać ją w kierunku demokratycznym, walczyć w imię wszelkich reform państwowych, zmierzających do podniesienia klasy robotniczej i przekształcenia państwa w myśl ideałów demokratycznych.
(...)
Nikt nie wyjawił najmniejszej wątpliwości co do konieczności wywalczenia demokratycznych instytucji dla klasy robotniczej. Spór toczy się o teorię i w kwestii, czy przy danym rozwoju ekonomicznym Niemiec i przy dzisiejszym stopniu dojrzałości klasy robotniczej w mieście i na wsi pożądanym jest gwałtowny przewrót polityczny. Byłem i jestem przeciwnego zdania, ponieważ według mnie, stałe posuwanie się naprzód jest lepszą rękojmią trwałego powodzenia, niż nieprzewidziane wypadki, jakie przewrót pociągnie za sobą. A wobec tego, iż jestem najmocniej przekonany, że dzieje rozwoju ludów nie mogą przeskakiwać epok prawdziwie ważnych, najpierwszym, według mnie, i najważniejszym zadaniem socjalnej demokracji jest walka o polityczne prawa robotników i o należyty zgodny z ich interesami udział w zarządzie miast i gmin jako też ekonomiczna organizacja robotników. W tym sensie wygłosiłem swojego czasu zdanie, że dla mnie ruch jest wszystkim – a to, co pospolicie nazywamy ostatecznym celem socjalizmu, jest niczym, i dziś najzupełniej piszę się na to zdanie.
(...)
Zdobycie władzy politycznej przez klasę robotniczą i wydziedziczenie kapitalistów są same w sobie nie ostatecznymi celami, lecz środkiem do przeprowadzenia pewnych celów i dążeń. Jako takie są one żądaniami programu socjalnej demokracji, czego nikt nie podawał w wątpliwość. Okoliczności towarzyszących ich urzeczywistnieniu nie można przewidzieć, a można tylko walczyć o ich urzeczywistnienie. Dla zdobycia władzy politycznej konieczne są prawa polityczne, najważniejszą więc kwestią taktyki, jaką obecnie ma rozstrzygnąć socjalna demokracja, zdaje się, jest wyszukanie sposobu do rozszerzenia praw stowarzyszeń politycznych i zawodowych robotników niemieckich. Bez rozstrzygnięcia tej kwestii usilne podkreślanie innych jest tylko deklamacją.
(...)
Wszędzie w więcej postępowych krajach widzimy, że walka klasowa przyjmuje łagodniejsze formy; gdyby było inaczej, przyszłość wyglądałaby mniej obiecująco. Samo przez się jest zrozumiałym, że ogólny postęp rozwoju nie wyklucza bynajmniej periodycznych reakcji. Jeśli jednak uprzytomnimy sobie, jakie stanowisko zajmuje wobec strajków np. w Niemczech coraz bardziej zwiększająca się część burżuazji, jak wobec wielu strajków postępuje się dziś zupełnie inaczej i daleko rozsądniej niż jeszcze przed laty dziesięciu i dwudziestu, nie da się zaprzeczyć, że pod tym względem trzeba zaznaczyć pewien postęp. Naturalnie nie należy się spodziewać, wyrażając się słowami Marksa, że „jutro stanie się cud”. Te wszystkie znamiona wskazują podług mnie, że ruch socjalistyczny ma daleko więcej obiecującą drogę niż teorię przewrotów; nie potrzeba odejmować ani entuzjazmu, ani energii jego bojownikom. (...) Ze zwiększeniem się ilości instytucji demokratycznych zapatrywania humanitarne, posuwające się w naszym życiu społecznym powolnie, ale stale naprzód, nie zatrzymają się w swym pochodzie nawet przed najcięższymi walkami klasowymi, ale i dla nich stworzą łagodniejsze formy. Dziś przez głosowania, demonstracje i podobne środki przeprowadzamy reformy, dla osiągnięcia których przed laty stu trzeba było krwawych rewolucji.
(...)
Wbrew teoriom uważającym naturę ludzką za coś stałego i niezmiennego, krytyka socjalistyczna zupełnie słusznie wskazuje na wielkie zmiany, którym podlegała natura ludzka w rozmaitych krajach w przeciągu czasów, na zdolność do zmiany, którą okazują ludzie każdej epoki, jeżeli ich przenieść w inne warunki. W samej rzeczy natura ludzka jest bardzo elastyczna, o ile idzie o zdolność przystosowania się do nowych stosunków przyrodniczych i o nowe otoczenie społeczne. Ale nie trzeba zapominać jednej rzeczy. Gdzie idzie o wielkie masy, jak na przykład nowożytne narody z ich zwyczajami, powstałymi z rozwoju tysiącletniego, trudno oczekiwać nawet od największych przewrotów w stosunkach własności, zmian w naturze ludzkiej i to tym bardziej, jeżeli stosunki ekonomiczne i własnościowe stanowią tylko część społecznego środowiska, które wywiera decydujący wpływ na charakter ludzki. Należy tu także wziąć pod uwagę wielką ilość czynników oprócz sposobu produkcji i zamiany, na które materializm dziejowy kładzie nacisk, i dodać między innymi terytorialne stosunki zgrupowań lub aglomeratów, tj. lokalny podział ludności i system komunikacji. Co prawda czynniki te są uwarunkowane przez sposób produkcji, nie mniej jednak gdy raz już zaistnieją, są zdolne do samoistnego rozwoju i do wzajemnego wpływu na formy produkcji.
(...)
Marks i Engels ograniczyli się częścią zaznaczenia wpływów, jakie musiała wywrzeć na sformułowanie i na zastosowanie teorii, uznana przez nich zmiana w stosunkach faktycznych i ich dokładniejsze zbadanie, częścią skonstatowali te zmiany w stosunku do poszczególnych punktów teorii. I pod ostatnim względem nie brak sprzeczności. Swym następcom zostawili zadanie zaprowadzić znów jednolitość i harmonię teorii z praktyką. To zadanie tylko wtedy będzie można rozwiązać, jeżeli zdamy sobie sprawę najzupełniej z braków i sprzeczności. Czyli (...) dalszy rozwój i ukształtowanie teorii Marksa należy rozpocząć krytyką.