Audiobook
Podaj trzy „podstawowe doznania duchowe”, o których mówił w ostatnich fragmentach swojej wypowiedzi Stanisław Barańczak. Następnie przygotuj odpowiedź potwierdzającą lub negującą tę tezę. Swoją wypowiedź uzasadnij.
O niepowadze – z całą powagąO niepowadze - z całą powagą. Rozmowa z Bogusławą Latawiec. Czerwiec 1991 roku.
BOGUSŁAWA LATAWIEC: Dla czytelników absolutnym zaskoczeniem jest nagły przeskok od wierszy politycznych, późniejszych tekstów o zagadce bytu oraz tłumaczeń poetów metafizycznych do zabawnych wierszyków o zwierzętach [...]
Czy można mówić o logicznym związku łączącym te odlegle poszukiwania? A może, wręcz przeciwnie, dla samego autora okazały się one niespodzianką?STANISŁAW BARAŃCZAK: Naprawdę? Może, ale ja bym nie przesadzał z analizowaniem tych moich wierszowanych wygłupów w sposób całkowicie poważny. Tak samo zresztą, jak nie przesadzałbym z dostrzeganiem w moich innych wierszach, na pierwszy rzut oka „poważnych” i zgłębiających różne otchłanne problemy - wyłącznie zasępionej miny czy tragicznie ściągniętych brwi Autora. Wydaje mi się raczej, że w moim pisaniu poetyckim, krytycznym, translatorskim, nawet naukowym zawsze był pewien element humoru, tyle że czasami tylko wyłaził on na wierzch w sposób widoczny od razu, żeby nie powiedzieć nachalny, a częściej przejawiał się w sposób dyskretniejszy, jako wewnętrzny mechanizm wiersza albo jakiegoś jego elementu. Weźmy taki np. drobny element jak rym: jeśli ktoś obdarzony poczuciem językowego humoru weźmie do ręki mój z pozoru „poważny” tomik „Widokówka z tego świata” i przeczyta go pod kątem użytych w nim rymów (bardzo wymyślnych, na ogół stojących na pograniczu kalamburu), nie będzie mógł nie dojść
do wniosku, że ja się w tym tomiku świetnie bawię - przy czym problemy w wierszach poruszone nie stają się wcale przez tę zabawę mniej poważne... To w ogóle ciekawy problem: ta całkowita, moim zdaniem, sztuczność i umowność granicy, jaką zakreślamy między „powagą” a „niepowagą” w sztuce. Umówiliśmy się, że istnieje coś takiego jak „muzyka poważna”.
No dobrze, ale dlaczego zaliczamy do tej dziedziny arcykomiczne opery Mozarta, a z drugiej strony posępne zawodzenia dzisiejszej piosenkarki skarżącej się przed mikrofonem na tragedię swego istnienia [...] uważamy za muzykę rozrywkową?
[...]BOGUSŁAWA LATAWIEC: Czym jest dla Ciebie (w życiu profesjonalnym i prywatnym) to ciągłe wędrowanie od skupienia do śmiechu, od powagi, do zabawy? A może całe pisarstwo traktujesz jako zabawę?
STANISŁAW BARAŃCZAK: Nie mam nic przeciwko takiej definicji. Muszę tu w ogóle powiedzieć, tak zupełnie osobiście i prywatnie, że problem posiadania albo nieposiadania poczucia humoru był w moich oczach zawsze podstawowym kryterium oceny człowieka. Tak się jakoś składa, że ludzie pozbawieni tej tajemniczej zdolności mózgowo‑przeponowej szczególnie często pojawiają się w naszym życiu po to, aby nam to życie jakoś popsuć, odebrać nam jakiś skrawek naszej wewnętrznej czy zewnętrznej wolności. Dyktatorzy np. nie mają poczucia humoru niemalże z definicji. [...]W literaturze zaś brak poczucia humoru u pisarza jest dla mnie równoznaczny z dyskwalifikacją również estetyczną; mówiąc po prostu: pisarza‑ponuraka uważam za złego pisarza, i tyle. [...] Dlatego tak mnie zawsze ciągnęło - jako czytelnika, ale także jako krytyka czy tłumacza - do pisarzy i poetów, którzy przy innych swoich zaletach są też wielkimi humorystami. Ostatnio zresztą, dłuższy okres rekonwalescencji po wycięciu pękniętego (nie, nie ze śmiechu) wyrostka robaczkowego posłużył mi jako pretekst do odłożenia na bok innych zobowiązań i skupienia się – dla odpoczynku i rozrywki - na zajęciu, o którym marzyłem od dawna, mianowicie na tłumaczeniu angielskich i amerykańskich poetów zupełnie już programowo i otwarcie „niepoważnych”. [...] I ma chyba jakąś symboliczną wymowę fakt, że początki pracy nad tą antologią ,,angielskiej i amerykańskiej poezji niepoważnej” zbiegły się dla mnie z końcową fazą pracy nad antologią anglojęzycznej poezji religijnej, [...] a także, że antologią następną będzie antologia liryki miłosnej... Poczucie, że jest w świecie czy nad światem jakiś wyższy sens; poczucie, że się kogoś w tym świecie kocha; i poczucie śmieszności tego świata (z sobą samym włącznie): to są, myślę, trzy równie ważne - i równie tajemnicze - podstawowe doznania duchowe, do których kluczem może być poezja.