Eduard Bernstein, Zasady socjalizmu i zadania socjaldemokracji
Czy ma na przykład sens powtarzanie frazesu o dyktaturze proletariatu wówczas, gdy przedstawiciele socjaldemokracji we wszystkich możliwych przypadkach biorą faktyczny udział w pracy parlamentarnej, w reprezentacji proporcjonalnej, w narodowym prawodawstwie? Przecież to wszystko jest sprzeczne z dyktaturą. Obecnie jest ona na tyle przeżyta, że tylko wówczas może mieć jakiś związek z rzeczywistością, jeżeli słowo „dyktatura” pozbawi się jego faktycznego znaczenia, a nada się mu jakąkolwiek bądź inną, bardziej złagodzoną treść. Cała działalność praktyczna socjaldemokracji sprowadza się do tego, by stworzyć takie warunki i okoliczności, które uczyniłyby możliwe i konieczne przekształcenie współczesnego ustroju społecznego w wyższy, bez żadnych wstrząsów konwulsyjnych.
Natomiast dyktatura klasowa jest przejawem niższej kultury i – niezależnie od pytania, czy odpowiada ona celowi i czy możliwa jest do urzeczywistnienia – trzeba ją uważać za cofanie się wstecz. Atawizmem politycznym jest założenie, że przekształcenie społeczeństwa kapitalistycznego w socjalistyczne musi się dokonać koniecznie według metody z tej epoki, kiedy jeszcze wcale lub tylko w znikomym stopniu znane były współczesne metody propagandy i agitacji, służące do wywalczenia nowych praw, i kiedy brakowało koniecznych do tego organów.
„(...) Socjaldemokracja nie ma wcale na myśli zniesienia tego społeczeństwa i przekształcenia jego członków w proletariuszy; dąży raczej do tego, by podnieść robotnika z położenia proletariusza do poziomu obywatela i w ten sposób uczynić obywatelstwo dostępnym dla wszystkich. Nie chce ona na miejsce obywatelskiego bürgerlich społeczeństwa ustanowić proletariackie, chce ona jedynie przekształcić kapitalistyczny ustrój społeczny w socjalistyczny”.
Karl Kautsky, Zniesienie państwa
Rewolucyjny rząd proletariacki może w swoim działaniu wobec innych klas mieć tylko jeden cel: nie uczynić je sługami, ale je zdezintegrować. Klasy, których interesy są diametralnie sprzeczne z interesami proletariatu, wielki kapitał i wielka własność ziemska, są bezpośrednio niszczone, to jest ich własność będzie musiała bezpośrednio wejść w posiadanie całości, co również jest możliwe bez głów właścicieli, ponieważ własność ma tę przyjemną cechę, że nie jest nierozerwalnie związana z ciałem właściciela. Drobną własność ziemską i drobny kapitał potraktuje się w zależności od tego, jak się do nas ich właściciele ustosunkują, prawdopodobnie dzięki kompromisowi zainicjuje się ich wchłanianie przez klasę rządzącą.
Będzie to zadaniem rewolucyjnego rządu, który w razie potrzeby będzie musiał zastosować przemoc. To, że tego zadania nie da się rozwiązać za jednym zamachem, że środki jego realizacji muszą się zmienić w zależności od politycznych, społecznych i technicznych stosunków, jest jasne. Bez względu na to, jaką formę przybierają te stosunki, jedno jest pewne: interesy proletariatu wymagają, by jak najszybciej wchłonął inne klasy. Im dłużej proletariat jest klasą rządzącą, tym mniej będzie klasą rządzącą, aż w końcu znikną wszystkie podziały klasowe.
Im bardziej jednak znikają różnice klasowe, tym bardziej zanika władza rządu: gdy przestają istnieć antagonizmy klasowe, rząd również znika, a na jego miejsce następuje zarządzanie. Cała działalność rządu proletariackiego musi być ukierunkowana na to, by uczynić się zbędnym.
Wielu z pewnością obawia się takiego rządu, który wobec „ludu” mógłby nadużywać swojej władzy, jak dotychczas wszystkie inne. Nie ma znaczenia, czy „władza” nazywa się rewolucyjną Dyktaturą, czy „Kościołem, Monarchią, Państwem konstytucyjnym czy Republiką burżuazyjną”(…) „nienawidzimy i odrzucamy je wszystkie tak samo jako niewyczerpane źródła wyzysku i despotyzmu”. Ten pogląd może jedynie zapuścić korzeń tam, gdzie rządzi błędny pogląd, że państwo opiera się na antagonizmie między „ludem” a rządem, rządem, który posiada całkowicie cudowne moce mistyczne, i ludem, który jest tak całkowicie, niewiarygodnie tchórzliwy i głupi, by pozwolić się zniewolić przez to tajemnicze rządowe stworzenie.
Wiemy jednak, że rządy mają swój punkt oparcia w klasach rządzących, służą jako ich narzędzie, dzięki czemu, nawiasem mówiąc, nie tak łatwo je obalić, jak wielu wierzy; tylko tam, gdzie obok siebie istnieje kilka klas rządzących, z których żadna nie jest wystarczająco silna, by rządzić samodzielnie, rząd przez sprytną politykę przepychanek może przeciwstawić pewną władzę przeciwko którejkolwiek z nich, o ile nie ignoruje ich wspólnych interesów. Natomiast rasa lub klasa, która właśnie zdobyła przewodnictwo, która stoi w pełni młodzieńczego wigoru, nigdy nie pozwala na powstanie takiej władzy, rząd pozostaje zawsze jej narzędziem.