Konstanty Ildefons Gałczyński stworzył dwie wersje historii o sentymentalnych kochankach – Laurze i Filonie. Pierwsza z nich powstała w 1931 roku, a poeta sugestywnie zatytułował ją Filon i Laura. Wersja nowa. Intertekstualne nawiązania do sielanki Franciszka Karpińskiego pojawiają się więc już w tytule, ale odwrócony szyk (Filon i Laura, a nie jak w oryginale – Laura i Filon) sugerują celowość zmian wprowadzanych przez Gałczyńskiego. Druga wersja historii – nazywanej również słynną literacką randką – pochodzi z 1948 roku i jest skeczem stworzonym w ramach Teatrzyku „Zielona Gęś”. W latach 1946–1950 poeta napisał w sumie ponad sto sześćdziesiąt miniatur dramatycznych, a znaczna ich część prezentowana była w ramach tzw. Najmniejszego Teatrzyku Świata, zwanego „Zieloną Gęsią”. Utwór nawiązujący do wiersza Franciszka Karpińskiego nosi znamienny tytuł – Filon i Laura i dobrze poinformowany facet. Scenka jest przepełniona absurdalnym poczuciem humoru. Cechują ją zabiegi charakterystyczne dla literackiego nonsensu, na przykład w toku dynamicznie rozgrywanych wydarzeń przekształceniu ulega fraza „i coś tam klaszcze za borem”, ponieważ coś tam staje się jedną z osób biorących udział w scenie. Gałczyński bawi się więc sentymentalną konwencją literacką i celowo ją parodiuje. Zrozumienie absurdalnego humoru wymaga jednak od czytelnika dobrej znajomości estetyki sielankowej.
Teatrzyk „Zielona Gęś” ma zaszczyt przedstawić
„Filona i Laurę, i dobrze poinformowanego faceta”
LAURA
Już miesiąc zaszedł, psy się uśpiły
i coś tam klaszcze za borem.
Pewnie mnie czeka mój Filon miły.
pod umówionym jaworem.
(robi się na bóstwo i staje pod umówionym jaworem.
Filona jeszcze nie ma. Natomiast coś tam klaszcze za borem coraz energiczniej)
LAURA
(c.d.):
Szczęśliwa jestem dziś niesłychanie
i Filon musi być moim,
wszystko w porządku, lecz to klaskanie
troszeczkę mnie niepokoi.
(i nie bez racji, ponieważ za borem coś tam zaczyna
klaskać w sposób jak najbardziej nieprzyzwoity)
LAURA
(załamując się nerwowo):
Przebóg! Ach, czyżby robota krecia?
O, jakże ja to wyśledzę?!
Lęk mnie przenika. Dwudziesta trzecia
Już jest na mojej omedze.
FILON
(zza boru; ociekając krwią):
Tylko nie w oko!!
COŚ TAM
(na chwilę się ucisza, a potem znowu klaszcze za borem jak cholera)
LAURA
(panicznie):
Dwudziesta trzecia piętnaście. Gdzie jesteś, najdroższy?
DOBRZE POINFORMOWANY FACET
Lauro, daremnie patrzysz na zegar.
Filon nie przyjdzie. Idź dalej.
A to klaskanie, co się rozlega,
to żona go w gębę wali.
Kurtyna:
zapada i w ten sposób przesłania słabości ludzkie przed okiem gwiazd przeczystych