Redukcja elementów rosyjskich w Lalce
Sprawie szyldów wypada przyjrzeć się bliżej, i to w sensie dosłownym, świadectwo zdjęć z epoki będzie nam bowiem tutaj bardzo przydatne. Zacznijmy od szyldu w powieści najważniejszego. Pewnego dnia panna Izabela uczuła nieprzepartą chęć pochwycenia tygrysa za ucho. […] Gardziła Wokulskim, […] a mimo to czuła nieprzeparty pociąg – wejść do sklepu, spojrzeć w oczy Wokulskiemu […]. Na Krakowskim już z daleka zobaczyła szyld z napisem: J. Mincel i S. Wokulski, a o jeden dom bliżej nowy, jeszcze niewykończony sklep, o pięciu oknach frontu, z lustrzanymi szybami.
Wiadomo, że w Warszawie końca lat 70. XIX w. sokoli wzrok panny Łęckiej szyldu o takim brzmieniu dostrzec nie mógł. Z tej prostej przyczyny, iż od 1844 r. na mocy zarządzenia warszawskiego oberpolicmajstra wszystkie napisy w miejscach publicznych musiały być dwujęzyczne. Dwujęzyczne były napisy na rogach ulic, a nawet teatralne afisze. Jedynie na klepsydrach pozwalano na pożegnanie zmarłych tylko w języku polskim. Co więcej – szyldy uliczne musiały być obowiązkowo kolorowe i jaskrawe. Szyld sklepu Wokulskiego z pewnością nie odbiegał od normy. Możemy sobie tylko wyobrazić jego pstrokaciznę, np. litery koloru złota czy mosiądzu na jakimś zielonym czy niebieskim tle.
Mamy do dyspozycji wiele zdjęć ukazujących ulice i budynki, wśród których poruszali się bohaterowie Lalki. Fotografia z końca XIX w. przedstawiająca pałac Biskupów Krakowskich na rogu Senatorskiej i Miodowej. Z lewej strony widzimy skręcającą w kierunku placu Teatralnego dorożkę, na środku gazową latarnię, na ścianie pałacu dwujęzyczne szyldy, m.in. Warszawskiego Laboratorium Chemicznego. Przechodził tędy pan Ignacy Rzecki w drodze na proces o lalkę, który odbył się w pałacu Paca na Miodowej. Z Krakowskiego Przedmieścia pan Ignacy nie mógł skręcić bezpośrednio w Miodową, ponieważ w tym czasie kończyła się ona na Senatorskiej. Dopiero w 1887 r. przebito odcinek tzw. Nowo‑Miodowej od Senatorskiej do Krakowskiego. Tak czy inaczej stary subiekt musiał minąć narożnik pałacu Biskupów Krakowskich i widoczne na zdjęciu dwujęzyczne szyldy. Przywołajmy jeszcze jedną fotografię: klasycystyczna kamienica Michała Flinta u zbiegu ulic Elektoralnej i Zimnej – wyklejona dwujęzycznymi szyldami. Centralne miejsce zajmuje narożnie usytuowany Skład Apteczny Radłowskiego. Szyldy wypełniają nie tylko elewację nad sklepami, lecz wdzierają się także na mury pierwszego piętra. Wśród takiej scenerii znalazł się na ulicy Elektoralnej Stanisław Wokulski:
Wysiadł przed niepozornym sklepikiem, nad którym wisiał czarny szyld z żółtawym napisem: «Kantor wekslu i loterii S. Szlangbauma»
Szyld Szlangbauma musiał być, oczywiście, dwujęzyczny, co Prus – jak zwykle – pomija.