Turnieje były ważnym elementem kultury rycerskiej w średniowiecznej Europie. Rozgrywano je według ściśle ustalonych reguł. Nagrody były zazwyczaj symboliczne. Chodziło głównie o zyskanie uznania i względów damy, której barwy rycerze nosili przypięte do zbroi. Pierwszą tego typu rozgrywkę zorganizowano we Francji w poł. XI w. Od tego czasu turnieje stały się popularną formą spędzania czasu wśród rycerstwa. Odbywały się na dworach rycerskich, książęcych i królewskich. Opiewano je w wielu dziełach literatury. Francuski poeta, autor romansów historycznych, tak przedstawił turniej, który odbył się pod murami Edynburga:
„W miesiąc po Zielonych Świętach urządzono turniej na równinie u stóp Tenebroku. Widać mnóstwo szkarłatnych proporców, mnóstwo barnetów, mankietów, białych i błękitnych - podarunków dawanych w dowód miłości. Wiele też przyniesiono włóczni, malowanych na kolor lazurowy lub czerwony, a także złotych i srebrnych, albo w pasy czy pstrokatych, w rozmaitych barwach. W sam dzień turnieju migoczą niezliczone hełmy żelazne lub stalowe, zielone, żółte lub czerwone, a wszystkie lśnią w słońcu. Widać las zbroi, błyszczące kolczugi, miecze wiszące u lewych boków, tarcze mocne nowiutkie, jedne błękitne i czerwone, inne srebrne ze złotą buklą. Widać mnóstwo świetnych koni, jak galopują jedne obok drugich, białonogie i gniade, kasztany i siwe, kare i bułane. Pole już się całe okrywa zbrojami. Z obu stron wojownicy ruszają do walki. Zgiełk boju zaczyna się od trzasku łamiących się włóczni. Pękają przekuwane tarcze, rozdzierają się rozpruwane kolczugi. Padają rycerze, puste już są liczne siodła. Konie pocą się i pienią. Miecze się podnoszą nad tymi, którzy ciężko walą się na ziemię. Biegną do nich ludzie, jedni, by wziąć pokonanego w niewolę, inni, by go z powrotem dźwignąć na siodło. [...] Nacierają na siebie i gradem ciosów obsypują nawzajem swoje tarcze, które noszą zarzucone na rzemieniu przez ramię. Gwałtownym uderzeniem włóczni Eryk powala przeciwnika na ziemię. Zataczając koniem półkole spotyka się twarzą w twarz z królem Czerwonego Miasta, rycerzem dzielnym i walecznym. Obaj trzymają wodze ze pętlę, a tarcze przewieszone na ramieniu, obaj mają piękne zbroje i świetne wierzchowce. Nacierają na siebie tak potężnie, że obie włócznie pryskają w drzazgi, odbite od nowych puklerzy. Nigdy nie widziano podobnego impetu. Teraz zderzają się zbroja ze zbroją, tarcza z tarczą, koń z koniem. Ale rzemienie i wodze nie utrzymały króla, który zsuwa się na ziemię, pociągając za sobą uzdę razem z wędzidłem”.
- Chretien de Troyes o turnieju pod murami Edynburga.
Popularność turniejów rosła z czasem. Około XIII w. zaczęto je coraz częściej organizować na dworach książęcych i królewskich w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Kościół potępiał turnieje i do XIV w. wydał łącznie dziewięć zakazów dotyczących praktyk turniejowych. Z dezaprobatą o turnieju zorganizowanym przez księcia śląskiego Henryka Probusa w Nysie pisał tamtejszy biskup, Jan Muskata.
„[...] rzeczony książę [chodzi o księcia śląskiego Henryka Probusa], woławszy nazajutrz do siebie natychmiast książąt, mianowicie: księcia opolskiego i głogowskiego oraz księcia Mikołaja z Opawy i żołnierzy ogromną liczbę, urządził w naszym mieście biskupim Nysie turniej rycerski i całe dnie bawił się tymi turniejami i ludzi naszego biskupstwa zmuszał do dania sobie i wszystkim, którzy z nim przebywali, świadczeń [żywności], a ponadto całą naszą roczną paszę, którą mieliśmy w spichlerzach naszym przed wymienionym miastem Nysą, siła zajął dla swoich koni i tych, którzy z nim przebywali. I potem cztery dni bawił się tylko turniejami, którym przewodniczył, od ludzi naszego biskupstwa gwałtem wydobywał świadczenia, chcąc przemocą stosować prawo wprowadzenia tego zwyczaju w przyszłości”.
- Jan Muskata o turnieju rycerskim w Nysie w 1284 r.
Turnieje cieszyły się popularnością jeszcze w czasach nowożytnych. Zdarzały się jednak wypadki śmiertelne. Podczas turnieju zorganizowanego na dworze francuskim odłamek lancy wbił się w oko króla Henryka Walezjusza, co było przyczyną jego śmierci.