Wystarczyły „trzy sławne dni”. Rewolucja lipcowa we Francji
Gdy kirasjerzy pod dowództwem marszałka Marmonta usiłowali wedrzeć się do opanowanego przez lud Paryża, napotkali opór nie do przełamania. Drogę zagrodziły im bowiem potężne barykady z ulicznego bruku, połamanych mebli i budowlanych rusztowań, których nie brakowało na wąskich uliczkach centrum miasta. Bronili ich zaciekle uzbrojeni mieszkańcy stolicy. Jeśli zastanawiasz się, o jakie wydarzenie może chodzić, to wiedz, że właśnie te uliczne konstrukcje przydają mu niepodrabialnego charakteru i sytuują w konkretnym czasie. A dokładniej w roku 1830.
Ostatni raz barykady paryżanie stawiali w czasach Frondy w XVII wieku, natomiast w XIX stuleciu była to nowość. Nic dziwnego, że uwieczniono je na dziesiątkach obrazów i rysunków. Świetnie uchwycił owe walki uliczne i zacięty entuzjazm rewolucjonistów Eugène Delacroix na najsłynniejszym bodaj obrazie tamtej epoki: Wolność wiodąca lud na barykady. To nie tylko romantyczny portret‑hołd złożony walczącym, ale także zapis intensywnych społecznych emocji tamtego czasu. Udzielały się one wszystkim, najbardziej zaś robotnikom i właścicielom warsztatów, gdyż paryski lud właśnie wtedy powrócił do politycznej gry. Przebudzenie to zresztą zaczęto wkrótce traktować jako problem. Najpierw jednak wróćmy do początku tej historii.
Jak doszło do rewolucyjnego wybuchu? O rządzącym wówczas Karolu X, bracie Ludwika XVI, mawiano, że „niczego się nie nauczył, ani niczego nie zapomniał” od 1791 roku, w którym Francja po raz pierwszy zmieniła ustrój na konstytucyjny. Obsesyjnie obawiał się demokracji, niwecząc wszelkie próby wprowadzenia reform, a w szczególności rozszerzenia praw wyborczych. W 1825 roku kazał się ukoronować na dawną modłę w katedrze Reims i kolejnymi działaniami starał się odtworzyć absolutyzm we Francji. Jednak – jak miał się wkrótce przekonać - zdobyczy rewolucji francuskiej nie można było już cofnąć, a jego poczynania napotkały na opór Francji liberalnej i tej ludowej. Iskrą zapalną okazały się ordonanse, czyli akty wydane przez króla, z 25 lipca 1830 roku. Znienawidzony Burbon z ich pomocą podwyższył cenzus wyborczy i obniżył liczbę posłów. Co gorsza, rozwiązał nowo wybraną Izbę Deputowanych i zniósł wolność druku. Decyzje te okazały się iskrą, która rozpaliła emocje społeczne na skalę rewolucyjną.
Dodajmy, że francuska opinia publiczna była podminowana już od pewnego czasu. Wcześniej wzburzyło ją odszkodowanie w wysokości 1 miliarda franków, wypłacone dawnym arystokratycznym emigrantom na wykupienie posiadłości utraconych w wyniku rewolucji z 1789 roku. Równie bolesnym ciosem był królewski nakaz rozwiązania Gwardii Narodowej, chluby ludu paryskiego. Francję, a zwłaszcza jej stolicę – podobnie jak w przededniu upadku ancien regime’u - nękały wysokie ceny zboża i bezrobocie w miastach. Obywateli szokowało także uparte niezauważanie przez elity rządzące wzrostu znaczenia burżuazji, zaprzeczanie faktom i upływowi czasu.
Paryż ogarnęła rewolucyjna gorączka. W trzy dni po rozwiązaniu izby, czyli 27 lipca, studenci i robotnicy ramię w ramię wznieśli w mieście wspomniane barykady, wzniecając protesty. Na ulice wróciła Gwardia Narodowa, na której czele stanął słynny de la Fayette, kiedyś markiz, teraz obywatel, pojawiły się także trójkolorowe flagi. Wielu Paryżan miało zapewne poczucie déjà vu… Gdy powstańcy zdobyli ratusz i arsenał, a król Karol zarządził zbrojne tłumienie buntów, także część garnizonu paryskiego przeszła na ich stronę. Monarcha przestraszył się i abdykował. Jednak Francja nie pożegnała się monarchią. Wprowadzeniu republiki przeciwna okazała się bowiem bogata burżuazja – najważniejsi aktorzy na scenie XIX wieku. Obawiał się tego również i generał la Fayette, co nie pozostało bez wpływu na sytuację. Przede wszystkim dlatego, że rewolucja lipcowa była ruchem na wskroś ludowym, a tego bano się panicznie nie tylko w sferach arystokratycznych.
W efekcie po „trzech sławnych dniach” walk, w trakcie których zginęło 800 osób po stronie powstańców i 200 żołnierzy‑pacyfikatorów, królem Francuzów ogłoszono księcia Orleanu, Ludwika Filipa I. Niby „z woli narodu”, ale pod presją wielkiej burżuazji. Nim jednak doszło do takiego finału, pozbawiony władzy Karol X schronił się w Rambouillet pod Paryżem. Gdy odmówił opuszczenia go, Gwardia Narodowa wraz z około 20 tysiącami protestujących szturmowała pałac. Wreszcie 4 sierpnia były władca poddał się, opuścił swoje tymczasowe schronienie i wyjechał do Wielkiej Brytanii. Ludwik Filip I złożył przysięgę cywilną pięć dni później.
Rozpoczął się okres zwany w historii Francji monarchią lipcową. Kraj wkroczył na drogę intensywnej modernizacji, testując na nowo rządy parlamentarne. Rewolucja lipcowa odbiła się głośnym echem w całej Europie, a dla ładu wiedeńskiego była jak trzęsienie ziemi. Jeszcze w tym samym roku – za francuskim przykładem – do walki stanęły inne narody. Mieszczaństwo Brukseli wystąpiło przeciwko Holandii, która od 1815 roku sprawowała zwierzchnictwo nad Belgią. Ruszyli także Polacy – po wybuchu powstania listopadowego doszło do wojennej konfrontacji Królestwa Polskiego z Rosją. Rok później rewolucyjna fala objęła środkowe Włochy. Przygasłe od połowy lat 20. Święte Przymierze znów miało ręce pełne roboty. Siły liberalne i postępowe po doświadczeniach z lat 20. zdążyły bowiem okrzepnąć i nabrać mocy, wbrew usilnej walce Metternicha.