Polska historiografia prawie o niej nie pamięta, chociaż została carycą potężnej Rosji. Filigranowa i czarująca dziewczyna o przepięknych, ciemnych oczach – tak opisywali Marynę Mniszchównę, wojewodziankę sandomierską jej współcześni. Źródła z epoki zwracają także uwagę na cechy charakteru kontrastujące z jej drobną i kruchą sylwetką. Wyniosłość, dystans wobec ludzi, chorobliwa żądza władzy oraz wyrachowanie. Taki obraz polskiej carycy utrwalił się w rosyjskiej tradycji.
Maryna przyszła na świat w 1588 r. w Laszkach Murowanych, położonych niedaleko Lwowa. Nic nie zwiastowało jej przyszłej kariery jako carycy. Ojcem dziewczyny był aspirujący do roli magnata Jerzy Mniszech, starosta sandomierski, zrujnowany dorobkiewicz o podejrzanej reputacji. Matka przyszłej monarchini Jadwiga należała do szczycącego się zacnymi tradycjami rodu Tarłów. Maryna, czwarta córka Mniszcha, wychowała się w Samborze na Ukrainie, w miasteczku oddalonym od „wielkiego świata”. Z braku źródeł historycznych możemy się tylko domyślać, że dziewczyna odebrała wychowanie typowe dla panien z magnackich domów, niezbędne do pełnienia roli zaradnej żony oraz matki. Wychowawcy wpajali jej zapewne m.in. zasadę posłuszeństwa względem rodziców.
Maryna Mniszech liczyła sobie zaledwie piętnaście wiosen, kiedy w 1603 r. poznała przyszłego męża Dymitra, wówczas pretendenta do rosyjskiego tronu, podającego się za cudem ocalałego syna Iwana Groźnego. Niektórzy kresowi magnaci dostrzegli we wspieraniu Samozwańca swoją szansę na zdobycie wielkich zaszczytów oraz pomnożenie fortun. Perspektywa wzbogacenia się skusiła także zadłużonego po uszy wojewodę sandomierskiego Jerzego Mniszcha, ojca Maryny. Wydaje się, że związek wojewodzianki i Dymitra wynikał z twardej politycznej kalkulacji: młody pretendent do tronu carów potrzebował wsparcia. Gdyby jego plan się powiódł, Mniszchowie mogliby oczekiwać w Moskwie najwyższych zaszczytów. Choć małżeństwo Dymitra z Maryną miało podłoże polityczne, nie należy odrzucać relacji z epoki mówiących o tym, że młodzi zapałali do siebie prawdziwym uczuciem. Maryna miała w sobie mnóstwo uroku, nic dziwnego, że mogła przypaść do gustu Dymitrowi. Natomiast przystojny Samozwaniec niewątpliwie potrafił oczarować swoimi manierami, wiedzą, ogładą i taktem.
Niezależnie od tego, czy młodzi przypadli sobie do gustu, czy nie, zgodę na to małżeństwo musiał dać ojciec nastoletniej Maryny. A ten uznał, że gra jest warta świeczki. Dymitr i Maryna pobrali się w Krakowie, w listopadzie 1605 r. Ślub był przeprowadzony per procura, co oznacza, że nieobecnego pana młodego zastępował jego wysłannik kanclerz Atanazy Własiew. Zaślubiny odbyły się z wielką pompą, godną monarszej pary. Aby pomieścić wszystkich gości, przebito ściany kilku sąsiadujących ze sobą kamienic, a wnętrza zaaranżowano z iście barokowym przepychem. Uroczystość uświetniła obecność rodziny królewskiej Wazów, nuncjusza apostolskiego oraz elity panów świeckich i duchownych. Panna młoda obserwując skalę i rangę przedsięwzięcia, miała prawo uwierzyć w to, że oto stała się wielką monarchinią.
Uroczysty wjazd do Moskwy w maju 1606 r. utwierdził Marynę w tym przekonaniu. Małżonka Dymitra, któremu w międzyczasie udało się przejąć władzę w Rosji, przybywała na Kreml w otoczeniu ponad dwustuosobowego orszaku. W Moskwie miała miejsce druga uroczystość ślubna, tym razem odprawiona w obrządku prawosławnym. Młodą Polkę spotkało jeszcze jedno wyróżnienie: jako pierwsza kobieta w dziejach Rosji dostąpiła zaszczytu koronacji.
Na szczytach władzy Maryna utrzymała się zaledwie dziewięć dni. Podczas przedłużających się uroczystości weselnych grupa bojarów postanowiła obalić Dymitra Samozwańca. Podburzony przez spiskowców tłum rozerwał cara na strzępy. Caryca ocalała dzięki swojej filigranowej posturze: schroniła się przed rozjuszonym tłumem pod suknią ochmistrzyni. Kiedy emocje opadły, Maryna wraz z ojcem zostali zatrzymani i uwięzieni.
Dopiero dwa lata później pojawiła się przed Mniszchami nieoczekiwana sposobność odzyskania władzy na Kremlu. Okazało się bowiem, że Dymitr objawił się po raz drugi. Tym razem nie przypominał nawet prawdziwego carewicza. Źródła z epoki charakteryzują go jako nieokrzesanego grubianina i prostaka. Nastoletnia Maryna długo zastanawiała się, czy uznać nowego Samozwańca za cudem ocalałego męża. Po raz kolejny górę wziął wpływ apodyktycznego ojca i dziewczyna zgodziła się, choć miała wątpliwości co do autentyczności nowego „Dymitra”. Wiadomo zresztą, że pierwszą wspólną noc poprzedził tajny ślub udzielony przez katolickiego księdza.
Tymczasem w 1609 r. wybuchła otwarta wojna między Rzeczpospolitą a Rosją. Zygmunt III Waza nie krył się ze swoimi planami przejęcia samodzielnych rządów w Moskwie. Jerzy Mniszech zdecydował się wrócić do kraju. Maryna, pozbawiona ojcowskiej kurateli, nabrała pewności siebie. Na królewską propozycję porzucenia Dymitra II dumna caryca odpowiedziała: „Niech Jego Królewska Mość da Jego Cesarskiej Mości Kraków, to Jego Cesarska Mość da królowi Warszawę”. Jej słowa zrozumiano w ten sposób, że nie pozwoli Zygmuntowi III mieszać się w wewnętrzne sprawy Rosji.
Polska wyprawa na Moskwę zakończyła się sukcesem. Wojska Rzeczpospolitej zajęły Kreml. Polscy i litewscy sojusznicy zaczęli opuszczać Dymitra II, który wkrótce zginął. Pomimo tego Maryna nie porzuciła marzeń o powrocie na tron. Podobno mawiała, że nie może znowu stać się zwykłą szlachcianką. Związała się z Iwanem Zaruckim, kozackim watażką, który podjął próbę budowania własnego państwa nad Donem. W opinii polskich historyków zamiary odzyskania przez Mniszchównę władzy na Kremlu nie były pozbawione solidnych podstaw. Maryna wychowywała Samozwańca I, Dymitra, który jako potomek legalnie koronowanego władcy miał wszelkie prawa do tronu. Ambitna Mniszchówna liczyła zapewne na to, że odegra istotną rolę u boku swego koronowanego syna. Ostatecznie nic takiego nie nastąpiło. Wojska polskie ustąpiły w 1612 r. z Kremla, a na tronie carów zasiadł Michał, przedstawiciel nowej dynastii – Romanowów. Dwa lata później zginął mąż Mniszchówny. W Moskwie uznano go za buntownika i skazano na śmierć poprzez nabicie na pal. Maryna została uwięziona w Kołomnie, gdzie zmarła w 1615 r., licząc sobie zaledwie dwadzieścia siedem lat. W Rosji pamięć o niej, jakkolwiek negatywna, przetrwała do czasów współczesnych, jednak w polskiej tradycji Maryna nie pozostawiła po sobie większych śladów, choć panowała w jednym z najpotężniejszych krajów Europy. A było to osiągnięcie imponujące, nawet jeśli jej władza trwała niespełna dziesięć dni i zakończyła się osobistym dramatem młodej carycy.