Agnieszka Fulińska
Tristan i Izolda - miłość nieuknikniona, miłość niemożliwa
Jest jednak coś jeszcze - wspomnieliśmy już o średniowiecznym kodeksie feudalnym. Najważniejszym przykazaniem rycerza, tym, co określało jego honor, była wedle tego etosu wierność panu lennemu, zdrada zaś - najcięższym przewinieniem.Tristan popełnił wobec swojego króla zdradę i za to zgodnie z kodeksem musi ponieść karę. Dzięki przebaczeniu uzyskanemu od króla po śmierci może zostać opiewanym bohaterem, nie będzie ciążyć na nim piętno zdrajcy. Podobną sytuację znamy ze współczesnego eposu, jakim jest Władca Pierścieni Tolkiena. Tym, który popełnia tam wykroczenie przeciwko rycerskiemu kodeksowi, jest rycerz Boromir.Skuszony przez potęgę Pierścienia, podnosi rękę na towarzysza, najważniejszego uczestnika wyprawy. Winę tę odkupi następnie, ratując pozostałych hobbitów, ale zginie w ich obronie, ponieważ tego wymaga od błądzących bohaterów legenda i mit.Równie wysoką cenę za błędy i próbę walki z fatum płacili bohaterowie starożytnej tragedii greckiej. Niemniej jednak w Dziejach Tristana i Izoldy nie ma antycznego fatum - zamiast niego jest napój miłosny skazujący bohaterów na nieunikniony los. Jest to przeznaczenie, którego można było uniknąć, nie zostało bowiem przesądzone przez bogów i wyrocznię - gdyby nie nieuwaga Brangien, wszystko mogłoby się potoczyć inaczej, wtedy jednak nie byłoby materią dla legendy.Właśnie legendzie miłości Tristana i Izoldy poświęcona jest minipowieść Andrzeja Sapkowskiego pt. Maladie. Jest to typowa dla tego autora próba zajrzenia pod podszewkę mitu, a zarazem obrona legendy i jej piękna. Akcja utworu dzieje się w ostatnich chwilach życia Tristana, który trawiony gorączką czeka na przybycie statku z Kornwalii. U jego boku czuwa niekochana żona - Iseult o Białych Dłoniach, na zamek przybywają również Branwen i Morholt, bohaterowie, którzy wedle różnych średniowiecznych wersji opowieści już nie żyją. Jeśli wierzyć ,,realistycznemu” wytłumaczeniu proponowanemu przez Sapkowskiego, oboje zostali uratowani (Morholt nie był śmiertelnie ranny, Branwen wyłowiono z morza), ale być może żyją, tylko w innej opowieści, tworzonej w Maladie po to, żeby uratować legendę Tristana i Izoldy.W Maladie dostajemy z jednej strony odartą z cudowności i niezwykłości wersję zdarzeń: napój miłosny nie jest w niej tym, co decyduje o uczuciu między bohaterami. Wedle tej wersji Tristan i Iseult zakochali się w sobie już w Irlandii i tylko powinność wobec władcy oraz miłość siostrzeńca do Marka sprawiły, że Tristan oddał ukochaną za żonę królowi. Z drugiej strony zaś pewne elementy historii są u Sapkowskiego piękniejsze, jak chociażby niespełniona, rozpaczliwa miłość Iseult o Białych Dłoniach do Tristana, jego cierpienie z powodu niemożności odwzajemnienia tego uczucia, wreszcie jej kłamstwo. W wersji kanonicznej Iseult o Białych Dłoniach ulega pokusie zazdrości i zemsty, zabija męża kłamstwem, nie mówi mu, że ukochana przybywa. W wersji Sapkowskiego jest dokładnie na odwrót: Iseult Złotowłosa najprawdopodobniej nie przybędzie (do końca nie dowiadujemy się, jaki jest kolor żagla), ale wiedziona odruchem bezinteresownej miłości Iseult o Białych Dłoniach mówi Tristanowi, że żagiel jest biały - pozwala mu umrzeć z przeświadczeniem, że ukochana o nim nie zapomniała.Sapkowski ujmuje się zatem za tą bohaterką legendy, która została przez tradycję potraktowana najgorzej: przypisano jej rolę bezdusznej, mściwej egoistki. Zarazem zakończenie Maladie jest obroną tej upiększonej legendy, w której kochankowie do końca pozostają sobie wierni i umierają niemalże w swoich objęciach. Do Bretanii przybywają bowiem wrogowie tworzenia mitu z cudzołożnej miłości, pragnący wymazać wszelkie jej ślady z pamięci ludzkiej. Przeciwko nim, jak się okazuje, zostali wezwani na powrót z le gendy do życia świadkowie - Branwen i Morholt (Brangien i Morhołt). Morholt pokonuje rycerzy i odjeżdża z Branwen: tych dwoje w ,,realnym” wymiarze opowieści połączyła miłość, która pozwoli istnieć legendzie, ponieważ będzie trwać nadal, przypominając o swoim najdoskonalszym, a zarazem najtragiczniejszym wzorcu. Maladieto po francusku choroba - a jako taka określana jest tu właśnie miłość Tristana i Izoldy, która przenosi się na kolejne pokolenia zarówno zakochanych, jak i urzeczonych opowieścią o kochankach z Tintagelu.