Ilustracja interaktywna przedstawia panoramę Oliwy z lotu ptaka. Ukazana jest zarówno stara, jak i nowa zabudowa miasta przepleciona licznymi wyspami zielonych drzew. Opis punktów znajdujących się na ilustracji: 1. Patrzymy z góry. Za rynkiem szło się w stronę śluzy, potem skręcało się za starym młynem i ścieżką zasypaną bukowymi liśćmi wchodziło się w sosnowy las. Ścieżka prowadziła na najwyższe wzgórze w okolicy, gdzie można było zobaczyć ślad po „tamtych” – chyba najdziwniejszy. Wzgórze nazywało się Pachołek, dawniej Karlsberg i wznosiło się po drugiej stronie młyńskiego stawu. Przed wojną na Karlsbergu stała ceglana wieża widokowa ze spiczastym szczytem i galeryjką dla widzów, zupełnie podobna do średniowiecznych baszt zamku w Malborku. Jakże lubiłem ten piękny spacer! Szliśmy z ojcem pod niskimi gałęziami młodych buków wąską ścieżką, słońce migotało w gałęziach wielkich sosen, w słabych powiewach wiatru szeleściły grabowe liście, po srebrzystych, kolumnowych pniach przepływały cienie chmur, płynących od strony Kaszub, w suchych liściach na ziemi leżały kosmate, bukowe orzeszki, sosnowe szyszki i kruche kawałki gałęzi, trzaskające pod podeszwą na każdym kroku. Ojciec rozpinał koszulę pod szyją, oddychał głęboko, bo trochę się męczył przy wchodzeniu pod górę. Mówił, że ścieżkę na morenowych wzgórzach usypali jeszcze w latach trzydziestych najpewniej chłopaki z Hitlerjugend. Powietrze pod drzewami było chłodne, pocięte ukośnymi promieniami słońca przesianego przez korony drzew, pachniało leśną ściółką i świeżo zrąbaną sośniną. (…) A gdy już dochodziliśmy do samego szczytu wzgórza, gdy mijaliśmy niskie grabowe zarośla, gdy skręcaliśmy pod samym szczytem na podejście z ubitej czarnej ziemi, spomiędzy buków wyłaniał się ciemny kamienny kształt podobny do ściętej piramidy, z dwoma schodkami u podstawy. (…) Siadaliśmy na zimnych stopniach granitowego postumentu, odwijaliśmy z pergaminu bułki z masłem, które zapakowała nam Mama, a potem jedząc kruche pieczywo i oblizując palce z ciepłego masła, patrzyliśmy z góry na całą Starą Oliwę, której zabudowania prześwitywały w dole między drzewami. Stefan Chwin, Krótka historia pewnego żartu , Gdańsk 2011, s. 27–28. 2. Patrzymy z góry. W Krótkiej historii pewnego żartu , oprócz topograficznego usytuowania wzgórza w przestrzeni Oliwy oraz krótkiego zaznaczenia aspektów historycznych, pisarz dokonuje – przede wszystkim – mityzacji tego miejsca, jako elementu formującego tożsamość małego chłopca, który, w roli narratora, przedstawia świat swojego dzieciństwa. W sposobie przedstawienia słychać echa Schulzowskiej narracji. (…) W opisie wędrówki na wzgórze pojawiają się elementy natury, subtelne szczegóły, które wskazują na piękno oraz uroczystość czasu. Wspinaczka na szczyt Pachołka, przedstawiona w autobiograficznym eseju Chwina, jest dla bohatera wyzwaniem, podróżą, która ma wartość estetyczno-poznawczą. Jest to wyprawa dla piękna, dla górowania, dla wzniosłości. Wszystko to dzięki „patrzeniu”, które jest celem wspinaczki. (…) W rozwinięciu tych obserwacji bohater-narrator przedstawia widziane przez siebie obrazy w precyzyjny sposób. Dokonuje ze wzgórza aktu rozpoznania świata, zyskuje ogólną wizję miejsca swojego zamieszkania, ukazuje jego wyjątkowość właśnie ze względu na możliwość patrzenia z wysokości, z perspektywy wzgórza. Paulina Wojtowicz-Maryjka, Figury wzniosłości w twórczości Stefana Chwina , Uniwersytet Rzeszowski, Rzeszów 2015.
Ilustracja interaktywna przedstawia panoramę Oliwy z lotu ptaka. Ukazana jest zarówno stara, jak i nowa zabudowa miasta przepleciona licznymi wyspami zielonych drzew. Opis punktów znajdujących się na ilustracji: 1. Patrzymy z góry. Za rynkiem szło się w stronę śluzy, potem skręcało się za starym młynem i ścieżką zasypaną bukowymi liśćmi wchodziło się w sosnowy las. Ścieżka prowadziła na najwyższe wzgórze w okolicy, gdzie można było zobaczyć ślad po „tamtych” – chyba najdziwniejszy. Wzgórze nazywało się Pachołek, dawniej Karlsberg i wznosiło się po drugiej stronie młyńskiego stawu. Przed wojną na Karlsbergu stała ceglana wieża widokowa ze spiczastym szczytem i galeryjką dla widzów, zupełnie podobna do średniowiecznych baszt zamku w Malborku. Jakże lubiłem ten piękny spacer! Szliśmy z ojcem pod niskimi gałęziami młodych buków wąską ścieżką, słońce migotało w gałęziach wielkich sosen, w słabych powiewach wiatru szeleściły grabowe liście, po srebrzystych, kolumnowych pniach przepływały cienie chmur, płynących od strony Kaszub, w suchych liściach na ziemi leżały kosmate, bukowe orzeszki, sosnowe szyszki i kruche kawałki gałęzi, trzaskające pod podeszwą na każdym kroku. Ojciec rozpinał koszulę pod szyją, oddychał głęboko, bo trochę się męczył przy wchodzeniu pod górę. Mówił, że ścieżkę na morenowych wzgórzach usypali jeszcze w latach trzydziestych najpewniej chłopaki z Hitlerjugend. Powietrze pod drzewami było chłodne, pocięte ukośnymi promieniami słońca przesianego przez korony drzew, pachniało leśną ściółką i świeżo zrąbaną sośniną. (…) A gdy już dochodziliśmy do samego szczytu wzgórza, gdy mijaliśmy niskie grabowe zarośla, gdy skręcaliśmy pod samym szczytem na podejście z ubitej czarnej ziemi, spomiędzy buków wyłaniał się ciemny kamienny kształt podobny do ściętej piramidy, z dwoma schodkami u podstawy. (…) Siadaliśmy na zimnych stopniach granitowego postumentu, odwijaliśmy z pergaminu bułki z masłem, które zapakowała nam Mama, a potem jedząc kruche pieczywo i oblizując palce z ciepłego masła, patrzyliśmy z góry na całą Starą Oliwę, której zabudowania prześwitywały w dole między drzewami. Stefan Chwin, Krótka historia pewnego żartu , Gdańsk 2011, s. 27–28. 2. Patrzymy z góry. W Krótkiej historii pewnego żartu , oprócz topograficznego usytuowania wzgórza w przestrzeni Oliwy oraz krótkiego zaznaczenia aspektów historycznych, pisarz dokonuje – przede wszystkim – mityzacji tego miejsca, jako elementu formującego tożsamość małego chłopca, który, w roli narratora, przedstawia świat swojego dzieciństwa. W sposobie przedstawienia słychać echa Schulzowskiej narracji. (…) W opisie wędrówki na wzgórze pojawiają się elementy natury, subtelne szczegóły, które wskazują na piękno oraz uroczystość czasu. Wspinaczka na szczyt Pachołka, przedstawiona w autobiograficznym eseju Chwina, jest dla bohatera wyzwaniem, podróżą, która ma wartość estetyczno-poznawczą. Jest to wyprawa dla piękna, dla górowania, dla wzniosłości. Wszystko to dzięki „patrzeniu”, które jest celem wspinaczki. (…) W rozwinięciu tych obserwacji bohater-narrator przedstawia widziane przez siebie obrazy w precyzyjny sposób. Dokonuje ze wzgórza aktu rozpoznania świata, zyskuje ogólną wizję miejsca swojego zamieszkania, ukazuje jego wyjątkowość właśnie ze względu na możliwość patrzenia z wysokości, z perspektywy wzgórza. Paulina Wojtowicz-Maryjka, Figury wzniosłości w twórczości Stefana Chwina , Uniwersytet Rzeszowski, Rzeszów 2015.
Widok na Oliwę z wzgórza Pachołek, 2011 rok
Źródło: Sławek Zawadzki, Wikimedia Commons , licencja: CC BY-SA 3.0.