Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki

Jakie główne tezy są w tym tekście?

Zapoznaj się z poniższą grą edukacyjną. Czy jesteś w stanie odpowiednio dopasować tezy zgodnie z przedstawionym opisem?
Zwróć uwagę, czytając zasady gry, że nie jest ona łatwa. Zacznij więc od przeczytania tekstu autorstwa Marii Curie‑Skłodowskiej. Upewnij się, że rozumiesz tekst.
Dopiero potem warto pokusić się o dokonanie przypisania tez w postaci ogólnej wyróżnionym tezom szczegółowym Autorki.

Możesz też zacząć od wskazówek zawartych w poleceniach pod grą.

Jakie główne tezy są w tym tekście?83060Brawo, poprawnie określiłeś tezy w tym tekście!Spróbuj jeszcze raz.1
Test

Jakie główne tezy są w tym tekście?

Naszym zadaniem jest znalezienie odpowiedzi na tytułowe pytanie „Jakie główne tezy są w tym tekście?”. Nie będzie to zadanie łatwe, bo tekst ten obfituje w tezy, które pojawiają się w wielu miejscach i dotyczą różnych aspektów prowadzonych przez autorkę tekstu badań.

Chociaż tezy te dotyczyły konkretnego zjawiska (promieniotwórczości), to odzwierciedlają bardzo dobrze zasadnicze cechy badań naukowych. Zapiszemy je więc w postaci ogólnej, a Twoim zadaniem będzie przypisanie do kolejnych tez autorki, ogólnej postaci tez naukowych. Ułatwi Ci to w przyszłości odnajdywanie tez formułowanych w innych tekstach naukowych czy popularno‑naukowych, z którymi się zapoznasz.

Podczas gry pojawiać się będą fragmenty tekstu wraz z zaznaczonymi pogrubieniem zdaniami lub fragmentami zdań. Dopasuj do nich odpowiednie tezy. Na samym dole tej strony znajdziesz również pełny tekst - możesz się z nim zaznajomić przed rozpoczęciem gry. Powodzenia!

Liczba pytań:
8
Limit czasu:
30 min
Twój ostatni wynik:
-
Polecenie 1

Zrób to sam.

Jeśli postanowisz samodzielnie zmierzyć się z problemem przedstawionym w grze, to koniecznie zacznij od przeczytania całego tekstu. Następnie wyszukaj dowolny fragment i skoncentruj się na nim. Spróbuj go uogólnić: jakiego aspektu działań dotyczy? Jak brzmiałby, gdyby dotyczył innej dziedziny fizyki? Innej dziedziny nauk przyrodniczych?
W ten sposób łatwiej będzie odszukać właściwą propozycję tezy w postaci ogólnej. Spróbuj zapisać swoje myśli.
No i nie zrażaj się, jeśli klikniesz w tezę, a ta okaże się „niewłaściwa”. To na pewno znaczy, że autor pytania miał inne zdanie, niż Ty. Ale to może także znaczyć, że inna teza jest bardzo bliska tej przez Ciebie zaznaczonej. Warto więc jeszcze poszukać.

Polecenie 2

Współpraca z bratnią duszą.

Nie ma to jak podzielić się trudnościami z koleżanką czy kolegą. Zorganizujcie sobie zabawę w określanie tezy ogólnej według ustalonych przez siebie zasad. Możecie nawet wprowadzić do nich elementy rywalizacji. Oto przykład.
1. Siedzicie obok siebie albo jesteście na łączach. Ale każde z Was dysponuje pełnym tekstem z gry.
2. Jedno z Was podaje treść jednej z tez (szczegółowych) Autorki. Drugie ma za zadanie podać od jednej do trzech tez (decyduje wskazujący), w postaci ogólnej, które jego zdaniem odpowiadają tezie szczegółowej. Ma na to ustalony z góry limit czasu, jednakowy dla obu stron.
3. Jeżeli będziecie w stanie podać przekonujące argumenty za tym, że propozycje tez nie są poprawne, wówczas nie są za nie przyznawane punkty.

Polecenie 3

Wyszukaj w Internecie, razem z koleżanką lub kolegą, kilka tekstów o odkryciach naukowych. Spróbujcie zidentyfikować w nich główne tezy. W razie wątpliwości skonsultujcie się z nauczycielem.

Tekst z gry

Zdecydowałam się wreszcie na temat swojej pracy doktorskiej. Uwagę moją zwróciły ciekawe wyniki badań Henri Bequerela nad solami rzadkiego metalu uranu. Becquerel zauważył, że jeśli umieścić na płycie fotograficznej pokrytej czarnym papierem sól uranu, to zmienia się ona tak, jak gdyby padało na nią światło. Dzieje się to pod wpływem szczególnych promieni, wysyłanych przez sól uranową, różniących się od zwykłych promieni świetlnych, ponieważ mogą one przenikać przez czarny papier. Becquerel wykazał również, że te promienie potrafią rozbrajać elektroskop. Zrazu sądził on, że promienie uranowe powstają na skutek wyeksponowania soli uranowych na światło, lecz doświadczenia przekonało, że sole te, nawet po kilkumiesięcznym trzymaniu ich w ciemności nie przestają wysyłać swych osobliwych promieni.

Oboje z mężem byliśmy bardzo zaciekawieni tym nowym zjawiskiem, a ja postanowiłam zająć się jego szczegółowym badaniem. Zdawało mi się, że pierwszą rzeczą, jaką należy uczynić, są dokładne pomiary. W tym celu zdecydowałam się wykorzystać tę właściwość promieni, dzięki której rozładowują one elektroskop. Lecz zamiast zwykłego elektroskopu użyłam przyrządu doskonalszego. Jeden z modeli aparatu użytego przeze mnie do tych pierwszych pomiarów znajduje się obecnie w Kolegium Lekarzy i Chirurgów w Filadelfii.

Niedługo przyszło mi czekać na ciekawe wyniki. Badania moje wykazały, że wysyłanie promieni stanowi własność atomową uranu, niezależną od warunków fizycznych i chemicznych jego soli. Wszelka substancja zawierająca uran tym jest cenniejsza w wysyłaniu promieni, im więcej zawiera w sobie tego pierwiastka.

Wtedy pomyślałam, że trzeba zbadać, czy nie ma innych substancji obdarzonych ciekawą własnością uranu i wkrótce się przekonałam, że ciała zawierające tor zachowują się w sposób podobny oraz, że stanowi to znowu własność atomową toru. Ledwie podjęłam szczegółowe badanie promieni uranu i toru, kiedy odkryłam nowe interesujące zjawisko.

Miałam okazję zbadać sporą ilość minerałów, niewiele z nich okazało się czynnych, te mianowicie, w których znajdował się uran albo tor. Aktywność tych minerałów nie miałaby w sobie nic zadziwiającego, gdyby była proporcjonalna do ilości zawartego w nich uranu lub toru. Ale tak nie było. Niektóre z tych minerałów wykazywały aktywność trzy lub cztery razy większą, aniżeli wynikało z obliczeń dla uranu. Sprawdziłam ten uderzający fakt starannie i nie mogłam wątpić, że jest prawdziwy. Zastanawiając się nad jego przyczyną doszłam do wniosku, że można go było wyjaśnić tylko w jeden sposób, a mianowicie, że musi istnieć w tych minerałach jakaś substancja nieznana, a bardzo czynna. Mąż mój zgodził się ze mną i nalegał, ażebyśmy od razu zaczęli poszukiwać tej substancji, w nadziei, że połączony nasz wysiłek szybko doprowadzi do jej wykrycia. Żadne z nas nie mogło jednak przewidzieć, że rozpoczynając tę pracę wchodzimy na drogę nowej gałęzi wiedzy, którą podążać już będziemy do końca życia.

Oczywiście, od samego początku nie łudziłam się, że odnajdę nowy pierwiastek w większej ilości, ponieważ owe minerały były już zbadane dość dokładnie. Zdawało mi się jednak, iż mogą one zawierać jakiś jeden procent nieznanej substancji. Im bardziej jednak posuwała się nasza praca, tym wyraźniej stawało się widoczne, że nowy czynny pierwiastek znajdować się może tylko w bardzo minimalnej ilości, skąd wniosek, że  jego aktywność musi być bardzo duża. Czy mimo znikomości posiadanego materiału do badań wytrwalibyśmy w pracy, gdybyśmy wiedzieli jak mało zawierał ciała, którego szukaliśmy – tego nikt dziś nie odgadnie. To jedno tylko można powiedzieć, że postęp naszej pracy utrzymywał nas w niesłychanym napięciu badawczym, chociaż trudności piętrzyły się coraz bardziej. Faktem jest, ze dopiero po kilku latach uporczywej pracy udało się nam w końcu dokładnie wydzielić nowy pierwiastek, znany dziś każdemu pod nazwą radu. Podaję tu w krótkim zarysie historię badań i odkrycia.

Ponieważ nie znaliśmy z początku żadnej z cech chemicznych nieznanej substancji, lecz tylko to, że wysyła promienie, więc za pomocą tych promieni szukać jej należało. Rozpoczęliśmy analizę od blendy smolistej z Jachimowa. Do zwykłych metod chemicznych dodaliśmy ponadto badanie poszczególnych części tej rudy na radioaktywność za pomocą czułego przyrządu elektrycznego. Było to podstawą nowej metody analizy chemicznej, która w ciągu naszej pracy została rozszerzona z takim wynikiem, że można było już wykryć mnóstwo ciał radioaktywnych.

Po kilku tygodniach nabraliśmy przekonania, że hipoteza nasza była słuszna, ponieważ aktywność wzrastała prawidłowo, po kilku zaś miesiącach udało nam się wyodrębnić z blendy smolistej substancję towarzyszącą bizmutowi, dużo bardziej aktywną od uranu i o wyraźnie określonych własnościach chemicznych. W lipcu 1898 roku podaliśmy do wiadomości istnienie tej substancji, której na cześć mojego kraju rodzinnego nadałam nazwę polon.

Podczas pracy nad polonem odkryliśmy również, że w pechblendzie znajduje się jeszcze inny nowy pierwiastek, który podczas wydzielania go towarzyszy barowi. Po dalszych kilku miesiącach wytrwałej pracy zdołaliśmy wyodrębnić tę nową substancję, która okazała się później znacznie ważniejsza od polonu. W grudniu 1898 roku mogliśmy zawiadomić świat naukowy o odkryciu tego nowego, a dziś już sławnego pierwiastka, który nazwaliśmy radem.

Ludzkość potrzebuje zapewne ludzi praktycznych, którzy pracują przeważnie dla własnych celów, chociaż pamiętają też o potrzebach ogółu. Lecz potrzebuje również marzycieli, których bezinteresowne dążenie do celu jest tak potężne, że ci idealiści nie zasługują na bogactwo, ponieważ go nie pragną. Zdaje się jednak, że dobrze zorganizowane społeczeństwo powinno zapewnić tym marzycielom środki do skutecznej pracy, uwalniając ich od trosk materialnych, ażeby mogli oddać się całkowicie służbie nauki.