Prezentacja multimedialna
Zapoznaj się z prezentacją multimedialną, a następnie scharakteryzuj tematykę pism publicystycznych Stefana Żeromskiego.
-
Projekt Akademii Literatury Polskiej
Literatura, sztuka najbardziej czynna, z życiem tajemną pępowiną zrośnięta, pulsująca od uczuć, sztuka, przez którą przelatują wichry prądów, wzruszeń i myśli zewsząd czerpanych, – wciąż stająca się, zawsze nowa, nieustalona, nie może być poddziałem (a raczej piątem kołem u wozu) Akademii Umiejętności, czy „Kasy imienia Mianowskiego dla osób pracujących na polu naukowem”, – ani nie może należeć do sekcyi jakiegoś w niedalekiej przyszłości ministeryum sztuki w wolnej Polsce. Nie jest to bowiem umiejętność, oparta na prawdach stwierdzonych i aksyomatach raz na zawsze uznanych za niewzruszone, lecz z dzieł ludzkich dzieło najbardziej mieniące się, niejasne, paradoksalne, pełne wciąż nowych zaprzeczeń, niespodzianek i rewolucyi, jak samo piękno, którego jest ułomnem, w męce poczynanem odbiciem i przypomnieniem. Ta praca krwawa i wielka, ta sprawa cudna i bezgraniczna winna znaleźć dla siebie pomoc w urzędzie, powołanym z własnego jej zbiorowego wnętrza, wyłonionym z zasobu jej własnych sił, działających najbardziej intensywnie i najbardziej dostojnie. Literatura winna zdobyć się na instytucyę czysto literacką, – jeśli wolno użyć nieco bombastycznego tytułu, – na Akademię Literatury Polskiej. W mojem przekonaniu przemawiają za tą koniecznością trzy względy:
1) sprawa czystości i piękności języka tak bezbronnego i ciężko doświadczonego nawałą prześladowań, jak polski;
2) sprawa rozszerzenia kultury literackiej na warstwy szerokie inteligencyi i ludu;
3) sprawa instancyi i obrony twórczości wolnej. Źródło: Stefan Żeromski, Projekt Akademii Literatury Polskiej, Redakcja „Myśli Polskiej”, Warszawa-Kraków 1918, s. 8–9. -
O potrzebie Akademii Literatury Polskiej. Nie wygłoszone przemówienie na wieczorze literacko-artystycznym w dniu 22 czerwca [1924 r.] Zachodzi pytanie matematycznej natury: skądże by ta projektowana buda literacka czerpała fundusze? Odpowiedź jest natychmiastowa: Przede wszystkim z dziedziczenia po ojcach, po pisarzach zmarłych, z honorariów za nowe wydania pism autorów nieżyjących. Dziś jest sytuacja taka, iż po geniuszach lat minionych własność dziedziczą — wydawcy. Jan Lemański świetnie ten stan rzeczy sformułował w maksymie: „Geniusz poety należy do narodu, który go wydał, czyli do wydawcy". Któż zaś jest bardziej godny pobierania honorarium za druk dzieł pisarzy zmarłych od literatów, dziś twórczo pracujących, i od pisarzów w przyszłości, którzy kiedykolwiek działać tu będą? Ani ci, ani tamci potomkowie nie chowaliby odsetka ceny za pisma przodków do kieszeni. lecz używaliby tego spadku na stypendia dla talentów niewątpliwych dla adeptów literatury do ognisk cywilizacji, na wydawnictwa klasyków, umiejętnie opracowane, na bibliotekę arcydzieł wszechświatowych w doskonałych przekładach, na badanie literackie źródeł, na prowadzenie prac słownikarskich, gromadzenie gwar, wreszcie na czynną opiekę nad upadającymi chorymi, bezsilnymi, nieszczęśliwymi. Źródło: O potrzebie Akademii Literatury Polskiej. Nie wygłoszone przemówienie na wieczorze literacko-artystycznym w dniu 22 czerwca [1924 r.], [w:] Stefan Żeromski, Pisma literackie i krytyczne, red. Stanisław Pigoń, Warszawa 1963, s. 79–80.
-
Spuścizna po Adamie Mickiewiczu.
Przedmowa do Katalogu zbiorów Mickiewiczowskich, znajdujących się w Muzeum Narodowym w Raperswilu I nic dziwnego. Adam Mickiewicz był rewolucjonistą w sprawach politycznych, rewolucjonistą i reformatorem w krainie poezji, rewolucjonistą w religii i rewolucjonistą w dziedzinie nauki o społeczeństwie. Toteż nie mogąc usunąć z widnokręgu jego osoby, rozmaite koterie, rozrządzające na własną rękę losami naszego narodu i urabiające na własną modłę normy duchowego żywota warstw biednych i ciemnych, starają się zatuszować pewne cechy twórczości, wymazać z życiorysu rozmaite uczynki poety. Dają się słyszeć głosy, że już kultu mickiewiczowskiego jest za dużo, że już treść wewnętrzna dzieł została wyczerpaną i piękność formy roztrząśniętą, że to widmo społeczeństwo pogrążone we śnie wciąż jeszcze widzi, kiedy należałoby się raz przecie obudzić. [Spuścizna po Adamie Mickiewiczu]. Przedmowa do Katalogu zbiorów Mickiewiczowskich, znajdujących się w Muzeum Narodowym w Raperswilu, [w:] Stefan Żeromski, Pisma literackie i krytyczne, red. Stanisław Pigoń, Warszawa 1963, s. 90 -
Przemówienie o Henryku Sienkiewiczu Henryk Sienkiewicz posiadał od natury niezwykły dar słowa.Dziś, gdy sztuka pisarska nadzwyczajnemu uległa udoskonaleniu i uprawie, nie widać już może tak wyraźnie tego znaczenia, jakie dla rozwoju artystycznej prozy polskiej miały pierwsze cztery tomy jego Szkiców. Kto przeżył ten wpływ w młodości, ten musi stwierdzić, iż na tle owoczesnego pisarstwa było to słowo nowe, inne, własne, wydobyte z pospolitego języka, z mowy codziennej szlachty, mieszczan i chłopów. Ten swój pierwszy dorobek znakomity pisarz doskonalił przez całe życie, przystosowując go do rozmaitych zawartości, które nim wypadło przyoblekać. I dziś jeszcze, mimo rozpowszechnienia form i rodzajów artystycznych, nikt go nie prześcignął w spokojnej, prostej a doskonale pięknej budowie zdania, w logicznym rozwoju okresów, uwydatniających obrazy i ukazujących myśli. Czytając utwór Sienkiewicza jakiejkolwiek natury nie doznajemy przykrości i nieznośnych zahaczeń o skazy, zadry i szczerby — ani jednego tam fałszu dla oka, ani jednego dla ucha. Trzeba mu przyznać pierwszeństwo, jako mistrzowi sztuki pisania, samego kunsztu wypowiedzenia się po polsku na piśmie. Źródło: Przemówienie o Henryku Sienkiewiczu, [w:] Stefan Żeromski, Pisma literackie i krytyczne, red. Stanisław Pigoń, Warszawa 1963, s. 95.
-
Joseph Conrad Joseph Conrad nade wszystko kocha statek, ów doskonały produkt cywilizacji, wymysł i dzieło pracowitego człowieka, który na nieobeszłym oceanie i wśród najstraszliwszej burzy, gdy niszcząca moc żywiołów przechodzi wszystko, co o nich wyrzec by można, założył sobie jak gdyby bezpieczny dom i spokojnie nad przepaścią zasypia. Tyle statków mając w życiu pod stopą zna on je na wskroś, starych przyjaciół, i odróżnia jeden od drugiego jakoby istoty żywe, mające w sobie duszę. „Okręty!" — woła stary oficer marynarki, ujrzawszy szereg parowców w głębi portu. W tym okrzyku maluje się i streszcza całe marynarskie życie. Monstra te są istotami na poły żyjącymi, mają swe indywidualne cechy niemal jak ludzie. Jedne z nich noszą nad niezmierzonymi głębiami potęgę, bohaterstwo, szlachetność i zdolność do męczeństwa, inne — są to komiczne figury, błaznujące na wodach, inne wreszcie — to zwyczajne ryfy, jak ludzie obdarzeni sprytem i uporem. Źródło: Joseph Conrad , [w:] Stefan Żeromski, Pisma literackie i krytyczne, red. Stanisław Pigoń, Warszawa 1963, s. 140.
-
[Pochwała sztuki teatru] O niezrównana sztuko teatru! Gdy jako dziecko, dwunastoletni kawaler przwieziony ze wsi do miasta, dostąpiłem po raz pierwszy łaski widzenia teatru, doznałem jego czaru. Przed mymi zdumionymi oczyma usunęła się ściana i jej miejscu ujrzałem las, podobny do mego lasu na wsi rodzinnej. Zorza słoneczna rozjaśniała daleki horyzont, jak we wsi rodzinnej. Nie rozumiałem idiotycznej operetki, którą wykrzykiwały aktorki poprzebierane na mężczyzn w aksamitne majtki, uwydatniające ich obfite kształty; nie słyszałem, co one tam mówią, czy niby to śpiewają. Patrzyłem na czarodziejskie kulisy, które mię przeniosły do doliny mojego szczęścia. Żywy, płochliwy, zielony tatarak zaszumiał w mych uszach nad czarną wodą głębokiej rzeki, której łono zimne a pieszczotliwe tylekroć mię obejmowało. Dzikie kaczki krzyżówki zadzwoniły w mych uszach, kołując nad szerokim wodnym rozlewiskiem. Wielkie olchy wyłaniały się z niebytu, patrzyły się w swe odbicia w toni przeczystej. Ordynarne kulisy przeniosły mię czarodziejsko w świat ułud i dały mi pierwsze w życiu złudzenie innej rzeczywistości. Płakałem pierwszy raz niewidzialnym wewnętrznym łkaniem za nieświadomą pasją artyzmu, za niewypowiedzianym cudem wsi, za dziecińskim moim szczęściem — na widok sponiewieranych szmat papierowych, poprzybijanych do drągów i kijów, tarcic i listew. Źródło: [Pochwała sztuki teatru], [w:] Stefan Żeromski, Pisma literackie i krytyczne, red. Stanisław Pigoń, Warszawa 1963, s. 106.
Na podstawie opinii Stefana Żeromskiego o twórczości Adama Mickiewicza, Henryka Sienkiewicza i Josepha Conrada określ stosunek pisarza do tradycji literackiej.