Projekt Akademii Literatury Polskiej
Literatura, sztuka najbardziej czynna, z życiem tajemną pępowiną zrośnięta, pulsująca od uczuć, sztuka, przez którą przelatują wichry prądów, wzruszeń i myśli zewsząd czerpanych, – wciąż stająca się, zawsze nowa, nieustalona, nie może być poddziałem (a raczej piątem kołem u wozu) Akademii Umiejętności, czy „Kasy imienia Mianowskiego dla osób pracujących na polu naukowem”, – ani nie może należeć do sekcyi jakiegoś w niedalekiej przyszłości ministeryum sztuki w wolnej Polsce. Nie jest to bowiem umiejętność, oparta na prawdach stwierdzonych i aksyomatach raz na zawsze uznanych za niewzruszone, lecz z dzieł ludzkich dzieło najbardziej mieniące się, niejasne, paradoksalne, pełne wciąż nowych zaprzeczeń, niespodzianek i rewolucyi, jak samo piękno, którego jest ułomnem, w męce poczynanem odbiciem i przypomnieniem.
Ta praca krwawa i wielka, ta sprawa cudna i bezgraniczna winna znaleźć dla siebie pomoc w urzędzie, powołanym z własnego jej zbiorowego wnętrza, wyłonionym z zasobu jej własnych sił, działających najbardziej intensywnie i najbardziej dostojnie. Literatura winna zdobyć się na instytucyę czysto literacką, – jeśli wolno użyć nieco bombastycznego tytułu, – na Akademię Literatury Polskiej.
W mojem przekonaniu przemawiają za tą koniecznością trzy względy:
1) sprawa czystości i piękności języka tak bezbronnego i ciężko doświadczonego nawałą prześladowań, jak polski;
2) sprawa rozszerzenia kultury literackiej na warstwy szerokie inteligencyi i ludu;
3) sprawa instancyi i obrony twórczości wolnej.
Źródło: Stefan Żeromski, Projekt Akademii Literatury Polskiej, Redakcja „Myśli Polskiej”, Warszawa-Kraków 1918, s. 8–9.