Prezentacja multimedialna
Przeanalizuj treść poniższej prezentacji. Zastanów się, dlaczego Nietzsche rozumiał przeżywanie sztuki jako stan upojenia.
Dionizos – bóg upojenia
Upojenie uważane było przez Greków za stan otwierający nasze zmysły na głębsze przeżycia i odmienne stany emocjonalne. Hellenowie uwielbiali się bawić, przez co w ich kalendarzu, wraz z biegiem stuleci, przybywało świąt, którym mogłyby towarzyszyć wspólne, hulaszcze, nakrapiane winem obrzędy, misteria i zabawy.
Jak uważali, również przeżycie estetyczne wyzwala w człowieku stany ekstatyczne i głębokie, emocjonalne odczucia, które na co dzień są niedostępne i niedostrzegalne. Sztuka pełni więc rolę swoistego misterium – odkrywa przed człowiekiem, dzięki zbiorowemu przeżyciu, tajemną sferę emocji i stanów, które pozwalają mu wykroczyć poza zwykłe, codzienne przeżywanie świata.
Jan Parandowski MitologiaZresztą w całej Grecji Dionizos był szczególnie czczony w okresie zimowego przesilenia. Grudniowe święta obchodzono w nocy. Kobiety z zapalonymi pochodniami, wśród śpiewów, biegały po wąwozach górskich. Obrzędy te nazywano orgiami, od słowa greckiego orgé — podniecenie. Szalone tańce, dzikie okrzyki i ogłuszająca muzyka wytwarzały ekstazę, zapamiętanie religijne, uważane za duchowe połączenie się z bóstwem. Zdawało się ludziom biorącym udział w tych świętych orgiach, że dusze ich opuszczają ciało, że sam bóg w nie wchodzi, że stają się “pełni boga”. To poczucie odrębności ciała i ducha prowadziło do wiary w nieśmiertelność duszy, która jest cząstką człowieka niezniszczalną i po śmierci ciała przechodzi w nowe kształty.
Pokaż więcej
Pokaż mniej
Symbolem misteriów, zabaw, upojenia, ogółu odmiennych stanów świadomości, jest oczywiście wino. Wino jest zaś symbolem Dionizosa, a więc boga, którego Grecy dość późno, bo dopiero w VI wieku przed naszą erą, zapożyczyli z mitologii trackiej. Ten jednak od razu rozgościł się w ich kulturze, z symbolicznym wieńcem z kiści winogron na skroniach i kielichem pełnym wytrawnego trunku, bez wątpienia należał do grona najsympatyczniejszych i ulubionych bóstw.
Walter Burkert Starożytne kulty misteryjneDionizos, bóg wina i ekstazy, odbierał cześć wszędzie. Tak naprawdę każdy pijak mógł uznawać się za sługę tego boga. Istnienie właściwych misteriów, osobistych i tajemnych inicjacji połączonych z obietnicą wiecznych rozkoszy, potwierdziła niedawno złota tabliczka z Hipponionu. Wspomina ona o mystai [inicjowanych – przyp. red.] i bakchoi [męscy czciciele Dionizosa – przyp. red.] na ich „świętej drodze” do podziemnego świata. Poza tym nie istnieje – w przeciwieństwie do Eleusis – żadne miejsce centralne dla misteriów bakchanicznych; najprawdopodobniej pojawiały się one wszędzie od Morza Czarnego po Egipt i od Azji Mniejszej po południową Italię.
Pokaż więcej
Pokaż mniej
Uważano go więc za boga urodzaju i pomyślności, dzikich sił natury, a więc także naturalnych popędów człowieka. Z czasem misteria, jakie mu dedykowano, stały się najważniejszymi i najchętniej obchodzonymi greckimi świętami. Wyrażały się w wędrownych orszakach, których przewodnicy, zwani koryfeuszami, zadawali śpiewne pytania, adresowane do wędrujących z nimi zastępów. Zastępy te wykrzykiwały szumne odpowiedzi, co stanowiło zalążek dialogu. Wraz z nadaniem tym zwyczajom statycznej formy, stopniowo dialog zmienia się w rozmowę aktora z chórem. Tak dochodzi do inicjacji greckiego teatru, w którym liczba aktorów stopniowo będzie się zwiększać.
Dionizos miał więc podwójny wkład w nastanie greckiej tragedii. Po pierwsze, związane z nim obrzędy doprowadziły do wykrystalizowania się teatru jako formy sztuki. Po drugie, jak uzna Nietzsche, ów duch dionizyjski, wyrażający się w ekstatycznym i emocjonalnym, zbiorowym przeżyciu, jakie ma miejsce w teatrze, wiąże się bezpośrednio z Dionizosem i jego winem.
Niemiecki filozof widział więc w Dionizosie wszystkie te cechy, które sam przypisywał życiu szczęśliwemu. Amor fati, a więc afirmację życia. Kult życia pełną piersią. Realizację zasady woli mocy. Chęć przekroczenia własnej skończoności i doczesności w zbiorowym przeżyciu estetycznym i artystycznym. Jak mniemał – bez Dionizosa antyczny dramat nigdy by się nie narodził.
Duch dionizyjski wyznacza więc istotę greckiej tragedii, jednak jej nie wyczerpuje. Bowiem aby móc oddać się ekstatycznym, zbiorowym uniesieniom, dzięki którym przekroczymy otaczającą nas rzeczywistość, należy najpierw tę rzeczywistość poznać i zrozumieć. Bez tego duch dionizyjski w najlepszym przypadku będzie niejasnym przeżyciem mistycznym, a w najgorszym – zwykłą pijatyką. Poznaniu, oddaniu i wyrażeniu rzeczywistości służy zaś duch apolliński. Apollo, bóg sztuki szeroko rozumianej, opiekun Muz, strażnik piękna i prawdy, przyczynia się swym wysiłkiem do poznania, zrozumienia, oswojenia świata.
Duch dionizyjski i duch apolliński spotykają się więc na styku sztuki greckiej, tworząc jej najwyższy, najdoskonalszy twór – grecki teatr. Jeden oddaje świat zastany, upiększa go, przedstawia w sposób zrozumiały, pozwala uczynić naszym własnym światem. Drugi zaś pozwala go przekroczyć, a więc przeniknąć i zgłębić, aby móc wystąpić poza jego ciasne ramy i rozpłynąć się we wspólnym przeżyciu estetycznym.
Duch apolliński wyraża się symetrią i prostotą tworu, a jednocześnie – doskonałością formy. Widać jego przejawy w rzeźbie, malarstwie, poezji. Duch dionizyjski, a więc śpiewny duch misteriów, zabaw i obrzędów, najpełniej objawia się w słowie, a zwłaszcza w muzyce. Teatr, jako doskonałe połączenie wszystkich artystycznych środków wyrazu, jest połączeniem obu tych duchów, zespoleniem i przeniknieniem ich obu w wyższą całość – całość doskonalszą, niż zwykła suma części.
Żadna doskonałość nie jest jednak czymś wiecznym, a wszystko, co najlepsze, musi z czasem przeminąć. Zdaniem Nietzschego znamieniem upadku greckiej tragedii, był duch sokratejski – duch ociężałości. Nie było większego szkodnika w dziejach filozofii – zdaje się mówić niemiecki filozof – niż Sokrates Ateńczyk. Był on bowiem manifestacją upadku helleńskiej kultury, a jednocześnie katem, który wykonał na niej karę śmierci. Zaraził ją bowiem duchem ociężałości. Ociężałość polega na tym, że zdrowy i silny organizm, zamiast żyć, działać, realizować sam siebie, zostaje zainfekowany skłonnością do kontemplacji i wątpienia, przez co rozsiada się wygodnie i poświęca coraz więcej czasu na czcze polemiki, miałkie rozważania, zbędne analizy pojęć, słowem – gadanie o życiu, które z czasem zastępuje życie.
Duch ociężałości infekuje grecką tragedię. Rozumowa kontemplacja i racjonalne rozpatrywanie konkretnych problemów etycznych zabija wzniosłego, ekstatycznego ducha dionizyjskiego. Teatr przestaje spełniać formę zbiorowego misterium. Nie jest już miejscem głębokich przeżyć, których nie da się wyrazić w słowach. Duch apolliński zostaje sam, a teatr po prostu odwzorowuje ludzkie życie, ludzkie problemy, staje się miałki.
Indeks górny Muzyka: When Mountains Move, A Little More Time - Instrumental Version, licencja: Artlist.io. Indeks górny koniecMuzyka: When Mountains Move, A Little More Time - Instrumental Version, licencja: Artlist.io.
Rozważ, czy we współczesnej sztuce popularnej istnieje ten model przeżywania sztuki. W tym celu pomyśl, w jaki sposób konstruowane są współczesne dzieła sztuki popularnej i czy artyści starają się je tworzyć tak, by swoich odbiorców wprowadzać w stan upojenia. Staraj się odpowiedzieć, powołując się na konkretne przykłady. Przytocz przynajmniej trzy takie przykłady.