Prezentacja multimedialna
Zapoznaj się z prezentacją poświęconą wybranym bohaterom oraz zdarzeniom opisanym przez Homera w Iliadzie i Odysei. Napisz krótką notatkę na temat: Ocena bohaterów wojny trojańskiej.
Ułóż plan wystąpienia na temat:
Wielkie czyny bohaterów wojny trojańskiej to nie tylko zwycięstwa w pojedynkach na polu bitwy.
-
Eposy Homera to dzieła odwołujące się do mitu trojańskiego. W obu dziełach mowa jest o uczestnikach wojny trojańskiej, przy czym w Iliadzie skoncentrowano się na jednym z epizodów z ostatniego, dziesiątego roku oblężenia Troi przez Greków, natomiast w Odysei przedstawiono tułaczkę Odyseusza wracającego z wojny do domu. Pierwsze z dzieł przedstawia przede wszystkim walki – wiele jest tu scen batalistycznych, które upamiętniały wielkich wojowników, drugie obfituje w tak niezwykłe przygody jak np. spotkanie Odysa z olbrzymem Kiklopem:
-
-
Żeglując po Morzu Sycylijskim przybiły statki Odyseusza do ziemi ze wszech miar urodzajnej, na której wypasały się nieprzeliczone stada kóz i owiec. Wszystko to należało do cyklopów, olbrzymów o jednym oku w środku czoła. Najpotężniejszy wśród nich był Polifem, syn Posejdona. Odyseusz wziął dwunastu towarzyszy, bukłak wybornego wina, trochę zapasów i ruszył w głąb kraju chcąc poznać obyczaje dziwnych mieszkańców. Pieczara, w której mieszkał Polifem, była pusta: gospodarza nie było w domu. Weszli tedy i czekali. Przyszedł dopiero pod wieczór. Na jego widok struchlały im serca. Był wielki jak góra. Zapędził trzodę do pieczary, a wejście zamknął głazem tak ogromnym, że dwadzieścia cztery woły nie ruszyłyby go z miejsca. Wydoił kozy i owce, rozpalił ognisko i przy świetle ujrzał w kącie gromadkę ludzi. Odyseusz powiedział, że nazywa się: Nikt, ale on nie słuchał, tylko porwał dwóch, rozszarpał na kawałki i zjadł. Tak mu smakowało, że szpik z kości wysysał. Na śniadanie zjadł znowu dwóch i obiecał Odyseuszowi — nazywał go: Nikt — że go sobie na ostatek zachowa.
Źródło: Jan Parandowski, Mitologia. Wierzenia i podania Greków i Rzymian, Warszawa 1979, s. 259-261.
Syn Laertesa odparł, że umie ocenić ten zaszczyt, i poczęstował olbrzyma kubkiem starego wina. Polifem nigdy nie pił nic równie doskonałego. Kazał sobie jeszcze raz nalać i pił, aż go odeszła przytomność i runął powalony snem bezwładnym. Odyseusz rozpalił ogień, włożył doń tęgi kół z drzewa oliwnego, a gdy się drzewo zajęło, wraził rozżarzoną głownię w oko Polifema. Oślepiony cyklop ryczał z bólu, aż drżały ściany pieczary. Lecz nie mógł pochwycić ani Odyseusza, ani jego towarzyszy, którzy zwinnie uciekali po zakamarkach jaskini. Wtedy siadł przy wyjściu i czekał. Tymczasem chytry król Itaki obmyślił nowy podstęp. Przywiązał siebie i towarzyszy pod brzuchami baranów i tak razem z trzodą wymknął się z więzienia.
Na koniec przekonał się Polifem, że zdrajca uszedł. Zwołał swoich ziomków, olbrzymich jak sam cyklopów, i prosił, żeby go pomścili. Oni zaś pytali, kto mu oko wypalił; „Nikt! Nikt” — krzyczał Polifem, bo tak mu się Odyseusz przedstawił pierwszego dnia. Ale wszyscy myśleli, że cyklop oszalał: mówi, że nikt mu oka nie wypalił, a jednocześnie wzywa pomocy. I odeszli do swoich domów. Odyseusz zdążył wsiąść na okręty, a odbijając od brzegu zaczął się przechwalać: „Słuchaj, cyklopie, jeśli ktokolwiek zapyta, kto cię oślepił, powiedz: ten, co zburzył Troję, syn Laertesa!” Było to w złej chwili powiedziane. Polifem stanął na wybrzeżu i zaczął się modlić do ojca swego: „Usłysz mnie, Posejdonie, władco ziemi błękitno-grzywy, jeślim ja twój syn, a ty moim ojcem, spraw, aby Odys grodoburca nie wrócił do domu. A jeśli mu przeznaczone wrócić do ziemi ojczystej, niechaj późno przybędzie i w nędzy, straciwszy wszystkich towarzyszy, na cudzym okręcie, a w domu niech go spotka niedola”. Usłuchał go Posejdon i klątwa Polifema miała się spełnić co do słowa. -
-
Za sprawą bogów Odyseusz wracał do Grecji znacznie dłużej niż inni uczestnicy wojny trojańskiej. Wśród niezwykłych wydarzeń, których doświadczył, było zejście do Krainy Zmarłych. Władca Itaki udał się do Podziemi, by od wieszczka Tejrezjasza dowiedzieć się, jak ma się dostać do domu:
-
Długo żeglował, zanim dotarł do mrocznej krainy Kimeryjczyków, którzy nigdy słońca nie widzą. A gdy w końcu przybył do miejsca oznaczonego przez Kirke, wyciągnął statek na brzeg i wraz z towarzyszami poszedł do gaju Persefony, gdzie było wejście do podziemia. Mieczem wykopał dół w ziemi i zaczął obiaty: najpierw lał miód i mleko, potem wino, wreszcie wodę, zmieszaną z odrobiną mąki. Wybrał kilka czarnych owiec, a poderżnąwszy im gardła, krew wypuścił do ofiarnego dołu. Zapach świeżej krwi zwabił błędne dusze zmarłych, które poczęły zlatywać się niby muchy. Każda z nich pragnęła napić się krwi ciepłej, aby na chwilę odzyskać świadomość, myśl i słowo. Ale Odyseusz odpędzał je mieczem, czekając na Tejrezjasza. Przyszedł na koniec, podpierając się złotym berłem, i napojony krwią, wróżył. Przepowiedział mu dalszą tułaczkę i powrót do ojczyzny, a potem rzekł: „I znowu musisz pójść na morze i wędrować wciąż dalej i dalej, póki nie spotkasz takiego ludu, który nigdy nie widział morza i nie wie, co znaczy okręt albo wiosło, i nie używa soli. Abyś się nie omylił, dam ci znak jeden: przechodzień, widząc cię z wiosłem na ramieniu, powie, że niesiesz łopatę do przesiewania zboża. Wtedy wbij wiosło w ziemię, złóż ofiarę Posejdonowi i wracaj do ojczyzny. Tam, u kresu szczęśliwej starości w twym państwie kwitnącym, oczekiwać będziesz słodkiej śmierci, która do ciebie wyjdzie z morza.
Źródło: Jan Parandowski, Mitologia. Wierzenia i podania Greków i Rzymian, Warszawa 1979, s. 263.
Odszedł Tejrezjasz, przyszły inne dusze. Piły krew i rozmawiały. Najpierw matka, Antikleja, później Agamemnon, Achilles, Patroklos, Antilochos, Ajaks. Przez otwór w ziemi ujrzał Odys głąb piekieł: Minos, sędzia umarłych, siedział na tronie ze złotym berłem w ręce, cień Oriona gonił po łąkach asfodelowych cienie zwierząt, jakby łowy sprawował. Tytios, który ongi znieważył Latonę, leżał ogromny, rozciągnięty na ziemi, i dwa sępy darły z niego trzewia... Odys nie mógł się dość wszystkiemu napatrzyć. Lecz zaczęły się ściągać takie dusz gromady, że zdjęty przerażeniem bohater uciekł, spędził towarzyszy na pokład okrętu, odczepił liny i odpłynął. -
Wśród Trojan szczególna pozycję zajmował Hektor, syn króla Priama. Homer przedstawił go jako odważnego człowieka, kochającego rodzinę, ale przede wszystkim dążącego do sławy rycerskiej. Jednym z przykładów męstwa Hektora jest jego pojedynek z Patroklosem, ubranym w zbroję Achillesa. Mimo że zbroja nie pozwalała rozpoznać, kto w niej walczy, Hektor nie wahał się wystąpić przeciwko – jak myślał – największemu greckiemu wojownikowi, czyli Achillesowi, i pokonać go, mimo że większość Trojan uciekała w popłochu.
-
-
Na złocistym rydwanie, w galopie chyżych koni pędził Patroklos przed sobą wojska trojańskie. Już je wycisnął z obozu, już je rozproszył po równinie i gnał coraz dalej i dalej aż pod Troję, i widział, jak Hektor przed nim ucieka, i upojony swą siłą był gotów pruć włócznią kamienne mury miasta.
Źródło: Jan Parandowski, Wojna trojańska, Warszawa 1976, s. 36–37.
Nagle wśród najgęstszej walki poczuł piekący ból w plecach i ciemna mgła zakryła mu oczy: ktoś z Trojan pchnął go z tyłu. Jeszcze się dźwignął, jeszcze podniósł miecz, gdy Hektor zatopił mu w piersiach dzidę. Tak padł Patroklos wychyliwszy dzień swojej chwały jak puchar po brzegi nalany. Hektor stanąwszy nad konającym rzekł:
„Więc ty sobie Patroklu, w dumnej prządłeś głowie,
Że zwalisz mury Troi?
Że trojańskie żony
W twardych więzach w achajskie uprowadzisz strony?
Głupi! Daleka od nich służba i niewola!
Dla nich me konie lecą wśród krwawego pola
I ja groźnym oszczepem przywodzę zastępy;
One bezpieczne; ciebie pożrą psy i sępy”. -
-
Według mitów powodem wojny trojańskiej było porwanie przez trojańskiego księcia Parysa – Heleny, pięknej żony króla Menelaosa. W trakcie walk władca Sparty nieraz wykazywał się odwagą, ale zasłynął też uczynkiem, który w oczach wielu Greków go zhańbił: wybaczył swojej niewiernej żonie, mimo że zgodnie ze zwyczajem powinien się na niej zemścić:
-
Menelaos wpadł do domu, gdzie mieszkała Helena. Zabił Deifoba i jak burza przeleciał po jego trupie do wewnętrznych komnat pałacu. Nagle otworzyły się jakieś drzwi — na progu stała Helena, bardzo blada. Przez jedną chwilę wisiał nad jej głową błyszczący miecz męża. Lecz prawie natychmiast wysunął się z omdlałej dłoni i upadł z brzękiem na kamienną posadzkę. Na widok tej cudnej, tak kochanej i tak wytęsknionej kobiety odeszła Menelaosa moc i żądza karania. Małżonków pogodziła słodka bogini Afrodyta.
Źródło: Jan Parandowski, Mitologia. Wierzenia i podania Greków i Rzymian, Warszawa 1979, s. 253–254.