Przeczytaj
Zwierzchność kolonialną – formalnie zakończoną wraz z dekolonizacjądekolonizacją – zastąpiono uzależnieniem dawnych kolonii poprzez gęstą sieć porozumień gospodarczych, politycznych i kulturowych. KolonializmKolonializm faktycznie przekształcono zatem w neokolonializmneokolonializm. Poniżej przedstawiono konsekwencje kolonializmu i jego rozpadu. Starano się odejść od spojrzenia europocentrycznegoeuropocentrycznego. Uwzględniono zarówno powiązania gospodarcze, polityczne, kulturowe między dawnymi koloniami oraz ich byłymi metropoliami, jak i wieloaspektową sytuację w tych dawniej skolonizowanych państwach (głównie leżących w Afryce), która wynika z dziedzictwa kolonialnego.
Kolonializm oraz jego rozpad a gospodarka państw
W czasach dekolonizacji państwa europejskie obawiały się możliwości utraty aktywności gospodarczej w terytoriach zamorskich. W związku z tym dążyły one do zbudowania nowej współpracy rozwojowejwspółpracy rozwojowej. Jej wyrazem są liczne i dobrowolne porozumienia gospodarcze. Młode państwa globalnego Południaglobalnego Południa godziły się na nie, ponieważ wiedziały, że nie będą w stanie samodzielnie rozwijać się w światowym systemie gospodarczym, który został ukształtowany przez byłe mocarstwa kolonialne. Zatem już od samego początku suwerenności politycznej państwa te potrzebowały kooperacji z mocarstwami. Było to działanie motywowane raczej koniecznością niż chęcią. Kraje dawniej skolonizowane, stanowiące dla kolonizatorów głównie bazę surowcową i rynki zbytu, były niestety wyzyskiwane społecznie i gospodarczo. W układach o współpracy gospodarczej państwa europejskie zagwarantowały sobie koordynację polityki gospodarczej krajów dawniej przez nich skolonizowanych z ich własną, co było korzystne dla obu stron, np. w przypadku porozumień o swobodnym przepływie towarów. Przykładowo Francja zawarła ze swoimi dawnymi koloniami ponad 100 różnych układów w latach 1960–63, a więc w okresie tuż po uzyskaniu przez większość z nich niepodległości.
W dziedzinie finansów wyrazem więzi Francji z dawnymi koloniami jest utrzymanie stworzonej po II wojnie światowej strefy franka CFA, do której należy obecnie 14 państw Afryki (patrz mapa). Do dziś w Afryce Zachodniej i Środkowej frank ten jest obowiązującą walutą. Z zasady stosuje się stałe kursy wymiany tej waluty z euro (wcześniej frankiem francuskim), a co za tym idzie jej wartość się sztucznie zawyżana. Tym samym niektóre kraje afrykańskie mają stosunkowo stabilny system monetarny, np. nie występuje w nich wysoka inflacja. Dzięki tej najczęściej używanej jednostce monetarnej państwa takie jak Gabon czy Mali mogą stosunkowo tanio skupować produkty luksusowe. Z drugiej jednak strony ubodzy rolnicy afrykańscy z trudem mogą sprzedać swoje produkty na eksport. Należy podkreślić, że państwa afrykańskie uzależniają się monetarnie od Francji, a tym samym również handlowo. Francja oczywiście na tym korzysta – może nabywać ich produkty po preferencyjnych cenach.
Jedną z form neokolonializmu gospodarczego jest zadłużenie. Aby sfinansować edukację, służbę zdrowia czy administrację, wiele krajów dawniej skolonizowanych starało się od początku niepodległości pozyskać pieniądze od zagranicznych rządów. Nie miały kapitału w kraju, gdyż do tej pory cały zysk z produkcji rolnej i wydobycia trafiał do metropolii kolonialnych. Zaciągnięty za granicą dług spłacały dzięki dochodom z eksportu surowców mineralnych i płodów rolnych. Tak było łatwiej, ponieważ istniały już tam w tym celu wybudowane porty i linie kolejowe, utworzone jeszcze w czasach kolonialnych. Kiedy w latach 80. XX wieku gospodarka światowa weszła w fazę kryzysu, a ceny surowców spadły, to spłata kredytów młodych państw globalnego Południa stała się dużo bardziej uciążliwa i często ją odraczano. Tym samym odsetki rosły. Państwa europejskie – podobnie jak międzynarodowe instytucje finansowe – uruchomiły więc specjalne kredyty dla najbardziej zadłużonych krajów, często dawnych kolonii. W rezultacie zależność finansowa umocniła się, a wręcz powiększyła.
Kredyty są udzielane przez państwa europejskie dawnym koloniom w zamian za wdrażanie reform demokratycznych oraz wolnorynkowych. Kraje bogate naciskają np. na prywatyzację niektórych usług publicznych albo na obniżenie ceł. Liberalizacja gospodarki spowodowała ograniczenie dostępu do usług dla najuboższych (a więc ich marginalizację i dyskryminację), bezrobocie oraz upadek wielu lokalnych przedsiębiorstw, które nie podołały konkurencji ze strony zachodnich firm. Przy tym dłużnicy nie uwolnili się od pierwotnego problemu. Wystąpiła spirala zadłużenia, czyli powstał mechanizm prowadzący do zaciągania kredytów i pożyczek w celu uregulowania istniejących już zobowiązań. Aby je w miarę regularnie spłacać, ubogie kraje musiały zrezygnować z inwestowania w badania i rozwój oraz wycofać dofinansowania sektorów takich jak edukacja czy służba zdrowia. Tak jest do dzisiaj w większości państw globalnego Południa.
Pojawia się opinia, że Oficjalna Pomoc RozwojowaOficjalna Pomoc Rozwojowa jest narzędziem służącym podtrzymywaniu neokolonializmu. Uważa się ją za instrument realizacji interesów dawnych mocarstw kolonialnych, który faktycznie tylko w niewielkim stopniu wspiera rozwój gospodarczy krajów dawniej skolonizowanych. Państwa zachodnioeuropejskie udzielają pomocy, aby zapewnić sobie surowcowe zaplecze (wiele krajów globalnego Południa jest bogatych w zasoby naturalne) oraz poszerzyć rynek zbytu dla własnych firm. Często – korzystając z mechanizmów ODA – zdobywają sobie niemal wyłączne prawo zakupu surowców strategicznych (np. Francja w Nigrze i Czadzie) czy ich eksploatacji na ziemiach dawnych kolonii przez własne przedsiębiorstwa wydobywcze.
Wielkość pomocy rozwojowej zależy przede wszystkim od czynników politycznych i handlowych. Znacznie więcej pomocy trafia do dawnych kolonii lub do krajów, które są bogate w zasoby naturalne. Bardzo często państwa zachodnioeuropejskie jako kraje przyjmujące wielu imigrantów zainteresowane są również utrzymaniem dobrych relacji i wspieraniem rozwoju w krajach, z których pochodzą imigranci.
Kolonializm oraz jego rozpad a sytuacja społeczno‑polityczna państw
Uzyskanie niepodległości przez daną kolonię w wyniku procesów dekolonizacyjnych nie oznaczało zwykle uniezależnienia politycznego od dawnej metropolii, która to chciała zachować rolę ważnego gracza na arenie międzynarodowej. Była to m.in. kwestia wizerunkowa. Po rozpadzie kolonializmu podejmowano więc działania zmierzające do częściowego utrzymania wpływów politycznych. Jednym ze sposobów było tworzenie organizacji międzynarodowych, których członkami stawały się dawne mocarstwo kolonialne i jego dawne kolonie. Przykładami takich organizacji są Wspólnota Narodów czy Wspólnota Francuska. Organizacje te do dzisiaj służą w pewnym stopniu do podtrzymania więzi politycznych powstałych w czasach kolonialnych. W ich ramach występują relacje asymetryczne; ostateczny głos w danej sprawie ma zawsze państwo europejskie, a nie kraje globalnego Południa.
Relacje polityczne między metropoliami i byłymi koloniami nie ograniczają się tylko do przynależności do wspomnianych organizacji. Państwa europejskie oferują byłym terytoriom zależnym pomoc wywiadowczą i militarną (np. francuska operacja wojskowa Barkhane przeciwko ugrupowaniom islamistycznym w strefie Sahelu w Afryce od 2014 roku). Ta współpraca jest tymczasowa i zawiązywana np. w celu walki z terroryzmem i zapewnienia stabilizacji pokoju międzynarodowego. Dawne potęgi kolonialne zakładają także stałe bazy wojskowe w dawnych koloniach; nierzadko funkcjonujące od początku ich niepodległości. Po co metropolie finansują takie zamorskie garnizony? Dzięki nim określają zasięg wpływów geopolitycznych. Ma to wymiar symboliczny – służy podkreśleniu dominacji pomimo uniezależnienia się dawnych kolonii. W ten sposób mocarstwa chronią także interesy gospodarcze firm z metropolii, które działają na miejscu. Dlaczego państwa globalnego Południa zgadzają się na to? Po pierwsze zależy im na militarno‑logistycznym wsparciu bardziej rozwiniętego kraju, gdy ich własne wojsko pozostaje niedofinansowane i skorumpowane. Po drugie to dodatkowe źródło dochodów – dzierżawiąc ziemie pod bazy, uzyskują wpływy finansowe.
Wyżej przedstawione relacje wojskowe są jednak stosunkowo rzadkie. Wraz z dekolonizacją skończyła się militarna obecność metropolii w większości dawnych kolonii. Wojska państw rozwiniętych przestały być gwarantem stabilności politycznej na terytoriach wcześniej skolonizowanych. Powstały wojska państw niepodległych, które nawet teraz są finansowane przez państwa europejskie. W końcu to duży biznes (handel bronią). W nowych krajach policja jest zbyt słaba, aby zapewnić porządek w przestrzeni publicznej. W wielu przypadkach nie potrafi zażegnać konfliktów społecznych, które niejednokrotnie zostały podsycone przez mocarstwo europejskie w czasach kolonialnych. Kolonizatorzy celowo dzielili korzyści gospodarcze i polityczne wynikające z kolonializmu z niektórymi lokalnymi grupami społecznymi – szczególnie z mniejszościami etniczno‑religijnymi. W ten sposób narastały animozje wśród ludności podbitej – mniejszość demograficzna dominowała ekonomicznie, co nie podobało się większości. W ten sposób pogłębiały się stare i tworzyły nowe podziały wśród ludności rdzennej, zgodnie z zasadą „dziel i rządź”. Konflikty te nie zakończyły się wraz z rozpadem kolonializmu, wręcz przeciwnie – zaogniły się.
Dodatkowo sytuację skomplikowała decyzja o wytyczeniu granic nowych państw w oparciu o arbitralny podział polityczny z czasów kolonialnych, który nie respektował granic przyrodniczych i kulturowych. Zachowano następujący porządek: obszary zamieszkiwane przez jeden lud zostały rozczłonkowane między różne kraje, a z drugiej strony różne, nieraz wrogie wobec siebie grupy etniczne zostały zamknięte w ramach jednego państwa. Do dziś ma to daleko idące i często tragiczne skutki, gdyż dwa lub więcej ludów, które wcześniej się unikały, zostały zmuszone do rywalizacji o władzę i zasoby na jednym terytorium. Nic dziwnego, że wojny domowe i wojny między państwami były codziennością przez wiele dekad, dzisiaj jest ich jednak na szczęście dużo mniej.
Warto dodać, że europejscy kolonizatorzy zawierali z przewódcami plemion „umowy” pozwalające na eksploatację obszarów zamieszkiwanych przez daną wspólnotę i czyniące z nich „kolonialnych urzędników”. System ten utrzymał się do dzisiaj na terytoriach zależnych (np. na francuskiej Nowej Kaledonii) oraz w wielu niepodległych państwach globalnego Południa (w tym przypadku europejskich kolonizatorów zastępuje władza tych krajów, często wykształcona na Zachodzie i realizująca interesy świata zachodniego).
Kolonializm oraz jego rozpad a sytuacja społeczno‑kulturowa państw
Konsekwencją kolonializmu jest ograniczenie – okrutnych w oczach Europejczyków – obyczajów i praktyk w dawnych koloniach (np. palenie wdów w Indiach czy kanibalizm w Afryce). Europejscy kolonizatorzy stworzyli tam również podwaliny systemu pomocy dla niektórych grup społecznych (np. dla najuboższych). Za sprawą kontaktów z Europejczykami rozpowszechniała się wśród mieszkańców globalnego Południa także idea emancypacji kobiet.
Skutkiem kolonializmu jest m.in. używanie języków europejskich jako języków urzędowych w większości państw dawniej skolonizowanych. Stosowanie tych języków w dokumentach urzędowych ma wymiar praktyczny, zwłaszcza w zdekolonizowanych państwach, w których mieszkańcy posługują się wieloma miejscowymi językami, często skrajnie odmiennymi (w Nigerii nawet 250 języków). Dzięki jednemu językowi pochodzącemu z zewnątrz, żaden z nich nie jest przez władze faworyzowany, a administracja może skutecznie działać w całym kraju. Języki dawnych potęg kolonialnych są więc spoiwem zróżnicowanego językowo społeczeństwa. Co więcej, języki te tworzą podstawę funkcjonowania wspólnot i organizacji międzynarodowych (np. Frankofonii), które integrują kulturowo wiele państw globalnego Południa, ale zarazem podtrzymują dominację zachodnich państw. Języki te są także wykorzystywane w obowiązkowej i publicznej edukacji. Dzięki temu mieszkańcy globalnego Południa mogą uczestniczyć bez przeszkód w kulturze światowej, zarówno czerpać z niej, jak i wnosić w nią własny wkład. Jakość edukacji w języku dawnego kolonizatora nie jest jednak wszędzie taka sama; jest ona na wyższym poziomie w szkolnictwie prywatnym, do którego nie mają dostępu najubożsi. Jest to tym samym przejawem wykluczenia części społeczeństwa.
Społeczeństwa skolonizowane przez mocarstwa europejskie zostały w dużej mierze przekształcone w wyniku działalności misji katolickich i protestanckich. Ugruntowały one przede wszystkim religię chrześcijańską na globalnym Południu. Co więcej, misjonarze rozpowszechnili umiejętności czytania i pisania, co oczywiście należy uznać za pozytywny wpływ kolonializmu. To głównie oni krzewili edukację na miejscu wśród najbiedniejszych i nisko urodzonych. Ta edukacja ograniczała się jednak do lektury Biblii i poznawania chrześcijaństwa. Ludność rdzenna żyła więc w przekonaniu, że Bóg umiłował ich mniej, ponieważ to nie im, a Europejczykom przekazał nowinę zbawienia. To właśnie świadomość, że nigdy nie będą tacy jak kolonizatorzy, zrodziła w nich kompleks niższości, który bardzo mocno wpłynął na ich tożsamość – pogłębił wstyd i niesłuszne poczucie bycia gorszym.
Oczywiście nie tylko duchowni, ale także administracja kolonialna była odpowiedzialna za powstanie kompleksu niższości wśród ludności rdzennej i za ich podporządkowanie. Do tego celu wykorzystywała wojsko i żandarmerię, ale najważniejszym narzędziem okazało się szerzenie kultury. Do skolonizowania umysłów ludności rdzennej wykorzystywano m.in. język. Narracja językowa kolonizatorów opierała się na podkreślaniu różnic między swoimi i obcymi: Europejczyk – dzikus, biały – kolorowy. Takie działanie zapewniało lepszą kontrolę. Ponadto język kolonizatora stał się miarą inteligencji oraz dźwignią w karierze artystycznej, naukowej czy ogólnie zawodowej. Z kolei języki rdzennej ludności stygmatyzowano. Wpajano, że są one oznaką braku wykształcenia i niskiego statusu społecznego. Te poczucie niższości języków rdzennych mieszkańców i generalnie własnych kultur jest obecne do dzisiaj wśród wielu ludów dawniej skolonizowanych.
Kolonizatorzy doceniali przede wszystkim materialne dziedzictwo kulturowe podbitych ludów, często wywożąc rozmaite skarby do Europy. Równolegle marginalizowali niematerialne wytwory lokalnych kultur, czyli dominujące ich aspekty. Wiele zwyczajów było obecnych tylko w kulturze oralnej, nie spisywano ich i ginęły one wraz ze śmiercią osób, które je kultywowały. Tym samym następne pokolenia traciły szansę na poznanie dużej części ustnej tradycji. Największa utrata wiedzy dotyczyła szamanizmu, postrzeganego szczególnie źle przez chrześcijańskich kolonizatorów. Innym sposobem marginalizacji lokalnych kultur – szczególnie obecnym pod koniec okresu kolonialnego – było kształcenie elit na sposób zachodni i często na Zachodzie, w oderwaniu do kultury przodków. W związku z tym, po uzyskaniu niepodległości na terytoriach dawniej skolonizowanych, władzę sprawowały osoby, które w niewystarczający sposób pielęgnowały tradycję lub lekceważyły ją. Współcześnie sytuacja ta nieco odwróciła się, jednak wciąż elity polityczne myślą i działają jak przedstawiciele cywilizacji zachodniej, w oderwaniu od rzeczywistych potrzeb dużej części społeczeństwa.
Z całą pewnością kompleks niższości nie zniknął wraz z dekolonizacją. Przechodzi z pokolenia na pokolenie i współcześnie tli się w umysłach mieszkańców krajów globalnego Południa. Wielu z nich wciąż ma poczucie, że ich pierwotna kultura, tradycja i sposób życia są gorsze od społeczeństw państw wysoko rozwiniętych, zwłaszcza dawnych mocarstw kolonialnych. Tym samym często wyrzekają się oni kultury mającej swe korzenie przedkolonialne, szczególnie łatwo przyswajają wytwory obcej kultury i uznają je za własne.
Kolonializm oraz jego rozpad a miasta
Skutki dominacji kolonizatorów nad społeczeństwami skolonizowanymi znajdziemy współcześnie w przestrzeni miejskiej globalnego Południa. Oprócz obiektów architektury kolonialnej, będącej świadectwem obcej dominacji, to także specyficzna struktura wielu miast, która powstała za kolonializmu i wynika z praktykowanej wówczas segregacji rasowej, etnicznej czy religijnej. Najlepiej widoczne jest to w dawnych terytoriach zależnych Francji, zwłaszcza w państwach muzułmańskich. Na zdjęciach satelitarnych śródmiejskiej części miast islamskich obserwujemy dwa leżące obok siebie obszary. Jeden z nich charakteryzuje się ciasną zabudowę oraz krętymi i wąskimi uliczkamii, a drugi – wielkokubaturowymi budynkami oraz szerokimi alejami. To efekt wydzielenia w epoce kolonializmu dwóch stref – jednej, przeznaczonej wyłącznie dla rdzennej ludności i powstałej jeszcze przed przybyciem kolonizatorów (tzw. medyna), i drugiej, zamieszkanej jedynie przez ludność migrującą z kraju kolonizatora (dzielnica europejska wytyczona i zabudowana w czasach kolonialnych). Planując w ten sposób miasta, kolonizatorzy zapewniali sobie lepszą kontrolę nad podbitą ludnością, ale przede wszystkim uwypuklali różnice egzystencjalne między kolonizatorami a ludźmi skolonizowanymi, by w ten sposób ugruntować u tych drugich jednoczesne poczucie nienawiści i podziwu względem tych pierwszych. Te dwie leżące obok siebie, ale całkowicie odmienne rzeczywistości miejskie, są do dzisiaj symbolem dawnych podziałów społecznych.
W najludniejszym mieście Wybrzeża Kości Słoniowej – w Abidżanie – znajduje się dzielnica Plateau, którą zaczęto zabudowywać, zgodnie z projektem francuskim, jeszcze pod koniec kolonialnego panowania Francuzów. Intensywny rozwój tej części miasta przypadł na lata 60. i 70. XX wieku, a więc na pierwsze dekady niepodległości tego afrykańskiego kraju. To dzisiaj symbol nowoczesności niezależnego politycznie państwa, jego finansowe serce, które rozwija się dzięki pieniądzom z eksportu kakao, a więc za sprawą zależnej od bogatszych państw działalności gospodarczej. Czy to nie paradoks? Plateau jest obecnie niewielką enklawą bogactwa i zachodniego stylu życia, oddzieloną od reszty wielkiego i biednego miasta laguną (z trzech stron) i terenem wojskowo‑policyjnym. Plateau to także przejaw miejskiej segregacji przestrzennej, którą dawniej stosowali kolonizatorzy, a teraz czynią to samo decydenci w krajach wcześniej skolonizowanych. Jest to więc przykład powielania działań kolonialnych przez już wolne społeczeństwa. Ta izolacja fizyczna bogatszej dzielnicy do złudzenia przypomina sytuację miejską za czasów kolonialnych, kiedy to dzielnicę europejską oddzielano kordonem sanitarnym zapobiegającym szerzeniu się chorób z sąsiedniej dzielnicy zamieszkanej przez rdzennych mieszkańców.
Słownik
proces wyzwalania się społeczeństw z zależności kolonialnej i tworzenia niepodległych państw w dawnych terytoriach zależnych; może następować za porozumieniem stron – w sposób pokojowy, lub na skutek powstania, rewolucji czy innego konfliktu zbrojnego
praktyka i postawa, świadome lub nieświadome stawianie europejskich (i generalnie zachodnich) rozwiązań, problemów, kultury, punktów widzenia czy wartości wyżej niż te z innych kręgów kulturowych
grupa państw znajdujących się na południu globu, zalicza się do niej państwa o niższym stopniu rozwoju niż państwa globalnej Północy, było to wynikiem głównie kolonizacji, grupę tworzą kraje o zdecydowanie odrębnej kulturze, z inną sytuacją gospodarczą oraz często kraje objęte konfliktami domowymi, do państw południa nie zalicza się Australii, która obecnie jest na bardzo wysokim poziomie rozwoju społeczno‑gospodarczego
grupa państw znajdujących się na północy globu, są to demokratyczne państwa o stabilnej sytuacji politycznej i z wysokim stopniem rozwoju gospodarczego, podział ten krzywdząco dzielił glob na dwie strefy – biedna i bogatą, obecnie podział ten zaciera się
polityka utrzymywania w zależności politycznej, ekonomicznej i kulturowej obszarów słabo rozwiniętych przez mocarstwa światowe – głównie zachodnioeuropejskie – oraz wykorzystywania ich zasobów ludzkich i surowcowych
niesymetryczne i wielowymiarowe (gospodarcze, polityczne, kulturowe) relacje pomiędzy mocarstwami europejskimi a krajami przez nie dawniej skolonizowanymi i obecnie niepodległymi; skutkiem neokolonializmu jest uzależnienie (mogące przybrać formę podporządkowania) lub zmarginalizowanie (mogące przybrać formę wykluczenia) jednych przez drugich
przepływy finansowe (kredyty, pożyczki, dotacje; zawierające minimum 25% darowizny) kierowane do lub na rzecz określonej grupy krajów i instytucji wielostronnych przez instytucje państw dawców, w tym instytucje państwowe (najczęściej) i samorządowe; celem ODA jest wspieranie rozwoju i dobrobytu krajów rozwijających się; pomoc ta jest przeznaczana np. na dwustronne programy i projekty, stypendia, oddłużenie itp.
każda relacja gospodarcza polegająca na finansowaniu celów rozwojowych w krajach rozwijających się przez organizacje państwowe, a w szerokim znaczeniu także pozarządowe; nie należy traktować jej jako pomocy rozwojowej działalności dobroczynnej i humanitarnej, która nie jest podporządkowana realizacji celów rozwoju gospodarczego czy pomocy militarnej