Przeczytaj
Życie i twórczość
Napisz, co miało wpływ na ukierunkowanie filozofii Kierkegaarda w duchu chrześcijańskim.
Rys psychologiczny
Przyjęta przez Kierkegaarda forma prezentacji swych poglądów wiąże się niejako organicznie z ich treścią. Związek ten został jeszcze wzmocniony poprzez świadome zastosowanie pewnego chwytu formalnego. Otóż Kierkegaard wydawał swoje dzieła pod różnymi pseudonimamipseudonimami, których znaczenia często sobie przeczyły; co więcej, w Dzienniku sam o sobie napisał: „jestem pseudonimem”. Oto niektóre z nich: Wiktor Eremita, Vigilius Haufniensis, Nicolaus Notabene, Johannes Climacus, Constantin Constantinus, Johannes de Silentio, Antyclimacus. Te różne wcielenia Kierkegaarda w kolejnych jego książkach prowadzą ze sobą dyskusje, zaprzeczają sobie, uzupełniają swoje wywody, naświetlają się wzajemnie. Tak jakby chodziło o stworzenie autoportretu o wielu twarzach. I choć Kierkegaard jest niewątpliwie pisarzem religijnym, przenikniętym „bojaźnią i drżeniem”, nie wypowiada żadnych dogmatdogmatycznych tez, nie stara się ustanowić żadnej nowej ortodoksjiortodoksji. Mimo dominującego tematu śmierci i odzywającego się co jakiś czas nastroju grozy, niezwykle ważną funkcję w jego twórczości pełni swoista gra z czytelnikiem, mieszanie groteski z tragedią, wielość proponowanych perspektyw wobec niemożności wskazania ostatecznie pewnego teoretycznego gruntu. Dlatego ulubionym środkiem stylistycznym pisarza jest ironiaironia. Spróbujmy natomiast zilustrować metodę Kierkegaarda fragmentem z jego Dziennika:
PosłowieA teraz opowiem zacnej publiczności, jak zostałem pisarzem. Historia jest całkiem prosta, daleko mi do tego, bym miał się powoływać na jakąś wizję, senne marzenie, genialny wgląd, czy coś w tym guście. Parę lat studenckiego życia zeszło mi na próżnowaniu, co nieco czytałem, co nieco rozmyślałem, a jednak moje lenistwo było silniejsze. I oto, w pewne niedzielne popołudnie, mniej więcej 4 lata temu, siedzę sobie przed cukiernią, na wzgórzu we Frederiksbergu, ćmię cygaro, zerkam na dziewczęta i nagle świta mi myśl: trwonisz czas! Zewsząd śpieszą się drogocenni geniusze, aby uczynić życie i istnienie, bieg dziejów i dostęp do zbawienia wiecznego coraz łatwiejszym i lżejszym. A co ty robisz? Czy nie mógłbyś i ty wymyślić czegoś pożytecznego? A gdybym tak zasiadł do utrudniania wszystkiego? Choć duch dziejów mógłby się obyć bez tej odrobiny balastu, to jednak pokochają mnie ci, którzy wszystko ułatwiają, jeśli bowiem nie ma nikogo, kto zechce utrudniać, to będzie za łatwo – ułatwiać. Od tej chwili moja praca dała mi uciechy co niemiara, to znaczy ucieszne było samo zajęcie, bo w innym znaczeniu nic mi nie dało, a raczej ja wydałem pieniądze. Nie można jednak oczekiwać, że czytelnicy zapłacą za psucie: to utrudniłoby rzecz całą jeszcze bardziej. Nie, o mnie dbać powinni ci, którzy wszystko ułatwiają, ponieważ oni mieli ze mnie pożytek. Skrzętnie posługiwali się mną i dobrodusznie przyznają, że dla nich się trudziłem, aby tylko mieli co ułatwiać.
Poniżej postaramy się pokazać, czemu służyły stosowane przez Kierkegaarda chwyty formalne, tj. jakie treści filozoficzne wyrażały. Tutaj dopowiemy tylko, że mimo pewnej sławy, jaką zdobył on w Kopenhadze, owe treści, a więc istota jego przesłania filozoficznego, musiały poczekać na szerszy oddźwięk ponad pół wieku. Kierkegaarda „odkryli” dopiero po pierwszej wojnie światowej Niemcy – Karl Jaspers i Martin Heidegger. Francuzi zaczęli go czytać dzięki studiom, jakie na temat filozofii duńskiego myśliciela opublikował w latach trzydziestych XX w. Jean Wahl. Stosunkowo żywy odzew znalazły poglądy Kierkegaarda wśród pisarzy – inspirowali się nimi Henrik Ibsen, Franz Kafka i Max Frisch. Jego twórczość okazała się jednak najważniejszą inspiracją dla różnych przedstawicieli XX‑wiecznego egzystencjalizmuegzystencjalizmu (np. Miguela de Unamuna, Jeana Paula Sartre’a, Alberta Camusa, Nicoli Abbagnana – choć ich poglądów nie można wprost od Kierkegaarda wyprowadzać) oraz dla takich reprezentantów teologiiteologii protestanckiej jak Karl Barth czy Dietrich Bonhöffer. Zainteresowanie filozofią Kierkegaarda rozbudzone w pierwszej połowie XX w. trwa aż do dzisiaj, a nawet – m.in. dzięki dostrzeżeniu przez postmodernizm pewnych niezauważanych wcześniej aspektów jego myśli – nieustannie się wzmaga.
Destrukcja systemu, jednostkowość
„Prawda nie jest całością”, „Subiektywność jest prawdą”.Indeks górny 11 Indeks górny koniec11
Te antyheglowskie w swej wymowie hasła są dogodnym punktem wyjścia do prezentacji zasadniczych idei twórczości Kierkegaarda. Bo to właśnie w Heglu – któremu bynajmniej Kierkegaard nie odmawia miana największego z filozofów – znalazła zwieńczenie główna linia rozwojowa filozofii nowożytnej, uznającej zobiektywizowaną wiedzę za najwyższe powołanie człowieka i tworzonej przezeń kultury. To ta filozofia – a właściwie filozofia jako taka (oraz zinstytucjonalizowane chrześcijaństwo) – ponosi, zdaniem Kierkegaarda, odpowiedzialność za zafałszowaną, wyobcowaną, a więc nieprawdziwą świadomość współczesnego człowieka, a także za nieautentyczne, sztuczne i mieszczańskie formy jego życia. Ten atak na filozofię nie jest u Kierkegaarda wątkiem drugorzędnym; stanowi samą istotę jego stanowiska. To filozofia bowiem (osiągnąwszy swe apogeum w heglizmie) uznaje poznanie i samowiedzę za najwyższą postać ducha. Ideał takiej wiedzy można odnaleźć tylko w ogólności, uniwersalności i obiektywizmie. Wiedza staje się abstrakcją, daje się wyrazić jedynie w pojęciach ogólnych, a zarazem znosi wszelkie przeciwieństwa, dążąc do pojednania, równowagi. Wiedza taka umacnia w podmiocie poznawczym stan absolutnej pewności. Tymczasem założona w takiej koncepcji tożsamość myślenia i bytu uniemożliwia dotarcie do owego „bytu” – do rzeczywistości, do samego istnienia tego, kto myśli. Istnienie i myślenie to obszary całkowicie różne. Istnienie jest zawsze konkretne, pojedyncze, indywidualne, niepowtarzalne i subiektywne, więc ujmowanie go w karby logicznego rozumowania, które zawsze dokonuje się w języku abstrakcji, oznacza jego zafałszowanie. Prawda istnienia, prawda ludzkiego bytowania, czyli egzystencjiegzystencji, nie jest żadnym rodzajem wiedzy, nie jest żadną sumą definicji i twierdzeń, lecz specyficznym rodzajem bycia, niepoddającym się uogólnieniu i obiektywizacji. Kierkegaard powiada wprost:
Wprawki do chrześcijaństwa[…] oczywiście nie jest prawdą znać prawdę, […] lecz być prawdą […]. Znać prawdę jest nieprawdą. […] Prawda jest istnieniem, życiem. […] Dlatego […] tylko wtedy poznaję rzeczywiście prawdę, jeśli staje się ona prawdą we mnie.
A następnie tę swoją wizję prawdy przewrotnie uzasadnia „po Heglowsku”, tłumacząc, że jeżeli prawdę się pomyśli, to abstrahuje się od niej i ją „znosi”. Znoszenie to u Hegla oznacza negację, która znajduje swoją zapośredniczoną formę na kolejnym etapie. Dla Kierkegaarda oznacza to, że prawda jako samodzielnie istniejący byt nie może istnieć – może funkcjonować tylko i wyłącznie jako część egzystencji.
Jak widać, mamy tutaj do czynienia z koncepcją prawdy radykalnie odmienną od klasycznej definicji prawdy (skonstruowanej z perspektywy epistemologicznejepistemologicznej) i od koncepcji Heglowskiej (spekulatywno-ontologicznejontologicznej) – z koncepcją, którą można by nazwać egzystencjalną. System filozoficzny stanowi konstrukcję zamkniętą i dopełnioną, wewnętrznie uporządkowaną i powiązaną; wszystko jest w nim klarowne i zrozumiałe, żadnych tajemnic ani zaskakujących nowości w nim nie ma. Przyjmując system za prawdziwe odwzorowanie rzeczywistości, uzyskuje się pewność i absolutny spokój, ale gubi się własną indywidualność i prawdziwą rzeczywistość: system zbudowany jest sub specie aeterni (łac. ‘pod kątem wieczności’), a zatem nieuchronnie wszystko upraszcza, uogólnia i unieruchamia, nie mogąc uchwycić zmienności i ruchu rzeczywistości wewnętrznej człowieka. Racjonalny system myślowy przez swoją abstrakcyjność błędnie odzwierciedla rzeczywistość, ponieważ operuje tylko kategoriami „możliwości”, a nie realnego istnienia. Oznacza to, że taki system jest tylko systemem myślowym i abstrakcyjnym – posiada własności, których istnienie jest możliwe, lecz jako system nie istnieje rzeczywiście. Kategorie możliwości mają ogólny i ponadczasowy charakter, ale oznaczają tylko pewne twory myślowe, a nie rzeczywiście egzystujące jednostki. Dlatego system jako sposób uprawiania filozofii należy odrzucić.
Tu jednak wyłania się przed Kierkegaardem największy w istocie problem: jak opisać to, co niepojmowalne, to, czego nie da się pomyśleć – egzystencję? Jak uprawiać filozofię, by była ona zdolna dotrzeć do tej rzeczywistości, którą dotychczasowa filozofia ignorowała? Duński myśliciel jasno widzi trudność swego zadania:
Zamykające nienaukowe postscriptumRzeczywiście egzystować, a więc swoją egzystencję nasycać świadomością, zarazem nieustannie niejako wybiegać poza nią, a mimo to być w niej współczesnym i mimo to stawać się – to jest doprawdy trudne. […] istnieje coś, czego nie da się pomyśleć – egzystencja. Jednak myślący egzystuje jako myślący człowiek, więc musi także pomyśleć swoją egzystencję!
Słownik
(gr. dogma — sąd, orzeczenie) w teologii chrześcijańskiej: prawda uznana przez Kościół za objawioną przez Boga; twierdzenie przyjmowane za pewne i prawdziwe jedynie na mocy autorytetu osoby, która je wygłasza
(gr. dichotomos — przecięty na dwie części) podział jakiejś całości na dwie różniące się zasadniczo części; też: ta różnica
(łac. ex – poza + sistere – znajdować się) ludzkie istnienie, życie, rozumiane jako indywidualna realność, doświadczana przez każdego świadomego człowieka, zbiór sytuacji przeżywanych przez poszczególnych ludzi
(łac. ex - poza + sistere - znajdować się) ruch filozoficzny powstały w I poł. XX w. w Europie, który w centrum zainteresowania stawiał problematykę ludzkiego istnienia w świecie, zwłaszcza jego sensu i konsekwencji etycznych
(gr. episteme – wiedza, umiejętność, zrozumienie + logos – nauka, myśl) dział filozofii zajmujący się wiedzą i mechanizmami poznawania; przedmiotem refleksji epistemologicznej są również źródła i granice wiedzy, a także kryterium prawdziwości sądów
(gr. eironeía — przestawienie, pozorowanie) istotą ironii jest to, że wypowiadamy jakieś stwierdzenie, podczas gdy mamy na myśli (pośrednio dając to do zrozumienia) inne stwierdzenie, zazwyczaj wykluczające się logicznie z tym, które głosimy
(gr. on óntos – byt, będące, istniejące + logos – nauka, myśl) dział filozofii zajmujący się bytem, czyli wszystkim, co istnieje: zarówno w sensie zbioru wszystkich istniejących rzeczy, jak i poszczególnej rzeczy wyodrębnionej ze względu na swoje cechy szczególne; od XVII w. termin używany zamiennie ze starszym terminem metafizyka
(gr. orthos — prosty + doksa — mniemanie, pogląd) bezwzględne wyznawanie jakiejś doktryny i rygorystyczne przestrzeganie wszystkich jej zasad, norm
(gr. pseudōnymos — noszący fałszywe imię) imię, nazwisko lub inna nazwa, których ktoś używa, aby ukryć swoje prawdziwe imię lub nazwisko
(gr. theos — bóg + logos — słowo, nauka) dziedzina wiedzy badająca zagadnienia z obszaru religii za pomocą metodologii i terminologii filozoficznej; nie jest nauką w pełnym znaczeniu tego słowa, gdyż jako pewnik przyjmuje kwestie, które pozostają w sferze wiary; stara się jednak w sposób racjonalny uzasadnić twierdzenia, które dla religii chrześcijańskiej mają kluczowe znaczenie