Przeczytaj
Więcej na temat woli mocy, amor fati i nadczłowieka przeczytasz w materiałach:
Kim jest nadczłowiek?Kim jest nadczłowiek?
Nadczłowiek a resentymentNadczłowiek a resentyment
Etyka – egalitarna czy elitarna?
Na poziomie czysto teoretycznym możemy podzielić systemy i koncepcje etyczne na egalitarne i elitarne. Pierwsze z nich (jak wskazuje francuski termin égalitaire, oznaczający dążenie do równości) mają w zamiarze dotyczyć każdego człowieka bez wyjątku, drugie (których nazwa pochodzi od niemieckiego elitär, oznaczającego coś niedostępnego dla wszystkich, coś uprzywilejowanego) adresowane są tylko do pewnej wyszczególnionej, „lepszej” grupy ludzi. Bez wątpienia przytłaczająca większość koncepcji etycznych, które pojawiły się nie tylko w naszej kulturze, lecz także na całym świecie, zalicza się do pierwszego z tych rodzajów. Nietzsche pozostaje tu jednak wyjątkiem.
Zdaniem niemieckiego filozofa cała moralność Zachodu jest niczym innym, jak powszechnie obowiązującym kodeksem stworzonym dla ludzi intelektualnie miałkich czy wręcz bezwartościowych (nazywanych przez niego „filistrami”, „motłochem”, „tłumem”), którzy nie są w stanie myśleć samodzielnie i potrzebują gotowych odpowiedzi na każde pytanie, aby w ogóle móc żyć. Nietzsche jest więc immoralistą – głosi miałkość i śmieszność nauki moralnej, która jest niezbędna, aby móc kierować tłumem, ale zupełnie nieprzydatna, a wręcz szkodliwa, dla jednostek zdolnych, wybitnych, kulturotwórczych. Te bowiem są przez tak rozumianą moralność krępowane – nie mogą w pełni realizować swych twórczych sił, swej woli mocywoli mocy, przez co nie są w stanie poprawnie funkcjonować.
O bezmyślnym tłumie Nietzsche miał jak najgorsze mniemanie. Tak mówił o nim ustami stworzonego przez siebie mędrca Zaratustry:
Tako rzecze ZaratustraOto stoją głusi, – rzekł do swego serca, – i oto śmieją się: nie rozumieją mnie. Jam nie jest językiem dla tych uszu.
Czyżby należało wprzódy uszy im uszkodzić, aby się nauczyli słuchać oczami?
Tako rzecze ZaratustraAż nazbyt wielu rodzi się: dla tych zbytecznych wynaleziono państwo!
Spójrzcie mi, jak ono ich przynęca, tych nader licznych! Jak ono ich chłonie, żuje i przeżuwa!
Filozof nie wahał się twierdzić, że bezrozumnego motłochu nie należy edukować, gdyż nic to nie da. Sprawi to jedynie, że filistra (a więc osobę prymitywną, o ograniczonych horyzontach), który nabędzie nieco rozeznania w tym, co uchodzi za słuszne, a jest jedynie powszechnym mniemaniem, będzie można nazwać „wykształconym filistrem”.
Nietzschego, ponieważ w całości odrzucał dotychczasową naukę moralną (czy też inaczej: uważał, że należy ją pozostawić motłochowi, aby spokojnie wegetował, lecz nie warto zwracać na nią uwagi, jeśli ma się choć krztynę rozsądku), trudno w ogóle nazwać etykiem. Można mówić, że był twórcą etyki elitarnej, a najbezpieczniej jest określać go po prostu mianem immoralisty.
Podstawy moralności – absolutne, obiektywne, dowolne?
Jedną z podstawowych kwestii badania jakiejkolwiek koncepcji etycznej jest wskazanie przesłanek, na których została wzniesiona. Te, oczywiście, mogą być różnego rodzaju. Jeśli mamy do czynienia z etyką chrześcijańską, jej przesłankami są prawdy objawione, przekazane przez Boga. Mówimy wtedy o przesłankach absolutnych (niczym nieuwarunkowanych, niezbywalnych, pochodzących od nieomylnego i nieskończonego Stwórcy świata). Jeśli rozważamy np. etykę Kanta, widzimy od razu, że jest ona na wskroś racjonalistyczna. Filozof zakładał bowiem, że człowiek, jako jedyna na świecie istota rozumna, powinien kierować się racjonalnym namysłem, a z niego wywodzić powszechnie obowiązujące normy moralne. Mówimy tu więc o przesłankach racjonalnych. Z kolei Arystyp z Cyreny, jako szanujący się hedonista
(a więc człowiek zakładający, że odczuwanie przyjemności i przykrości definiuje i powinno definiować nasz sposób postępowania) okazuje się twórcą etyki zbudowanej na przesłankach sensualnych.
W tym miejscu Nietzsche znów okazuje się nad wyraz oryginalny. Jego immoralizmimmoralizm wiąże się bowiem z pojęciem emotywizmu, a więc stanowiska filozoficznego, w myśl którego właściwą przyczyną ludzkich działań są emocje. Oczywiście – pewien racjonalny namysł, rozwaga w działaniu i rozsądek są nieodzowne, wszak nie jesteśmy zwierzętami. Rzecz w tym, że emocje i namiętności poprzedzają racjonalny namysł, mają na niego wpływ, a także pojawiają się u kresu wszystkich naszych działań.
Z tego też powodu niemiecki filozof chwali antycznych Hellenów, widząc w nich utracony ideał ludzi doskonałych. Już u Homera spotykamy całą plejadę wielkich, twórczych bohaterów, a psychika każdego z nich wręcz przypomina pole bitwy emocji i uczuć. Bohaterowie ci podążają za tymi emocjami, które w danej chwili w nich przeważają. Dopóki więc w ducha greckiego nie wdarł się sokratejski kontemplatywizm (umiłowanie do przesadnego dyskutowania pojęć, zwane przez Nietzschego „ociężałością”), Grecy tworzyli wręcz kulturę idealną. Realizowali bowiem zarówno wolę mocy, jak i zasadę amor fatiamor fati.
Przeciwko tym zasadom opowiada się religia chrześcijańska. To na niej bowiem – twierdzi Nietzsche – opiera się panująca moralność, która pozbawia ludzi tego, co najbardziej ludzkie, a więc sił twórczych, namiętności, ekspresyjności.
Zmierzch bożyszczNiegdyś, z powodu głupoty tkwiącej w namiętności, zwalczano samą namiętność: sprzysięgano się, by ją unicestwić – wszystkie stare potwory moralności są co do tego zgodne [...]. Unicestwienie namiętności i żądz jedynie po to, by zapobiec ich głupocie i nieprzyjemnym następstwom ich głupoty, jawi się dziś jedynie jako gwałtowna forma głupoty. Nie podziwiamy już dentystów, którzy wyrywają zęby, aby więcej już nie bolały.
AntychrystChrześcijaństwo stanęło po stronie wszystkiego, co słabe, niskie, nieudane, stworzyło ideał ze sprzeciwienia się samozachowawczym instynktom silnego życia; zepsuło rozum nawet duchowo najsilniejszych, ucząc najwyższe wartości duchowe odczuwać jako grzeszne, na manowce wiodące, jako pokuszenie.
Chrześcijaństwo – mówi Nietzsche – nie tylko stworzyło miałką moralność dla bezmyślnych mas. Ono znalazło skuteczny sposób, aby tymi masami rządzić.
AntychrystPasożytniczy rodzaj człowieka, który udaje się tylko kosztem wszystkich zdrowych tworów życia, kapłan, nadużywa imienia Boga: zwie on stan rzeczy, w którym kapłan wartość rzeczy ustanawia, „Królestwem Bożym”; środki, których mocą osiąga lub podtrzymuje się taki stan, zwie „wolą Bożą”; z zimnokrwistym cynizmem mierzy ludy, czasy, jednostki wedle tego, czy były przemocy kapłańskiej pożyteczne, czy też się jej opierały.
AntychrystDokąd wpływ teologów sięga, tam odwrócono ocenę wartości do góry nogami, tam pojęcia „prawdy” i „fałszu” są z konieczności odwrócone; co najszkodliwsze dla życia, zwie się tu prawdziwe, co je podnosi, wzmaga, potwierdza, usprawiedliwia i tryumfującym czyni, zowie się fałszywym.
Nietzsche pragnął więc, by jednostki twórcze i wybitne zaczęły realizować utracony ideał, który ucieleśniali Grecy. Jednak aby to się mogło wydarzyć, konieczne będzie przewartościowanie wszystkich wartościprzewartościowanie wszystkich wartości, a więc zdefiniowanie na nowo, czym są dobro i zło, a także pozostałe wartości etyczne.
Cnota – obiektywna czy relatywna?
Spór o relatywizm i obiektywizm cnót jest bodaj najstarszym sporem etycznym, sięgającym jeszcze czasów sofistów i Sokratesa. Jak wiemy, ci pierwsi, jako zwolennicy relatywizmu, głosili, że wszelkie cnoty są zależne od osoby, sytuacji, miejsca i szeregu innych kontekstów. Jesteś „dobrym człowiekiem”, jeśli w danej sytuacji potrafisz zrealizować pewien konkrety interes. Oskarżyciela zwiemy dobrym, gdy potrafi doprowadzić do skazania oskarżonego, a dobro oskarżonego polega na tym, by uniknąć wyroku. Cnotą jest więc osiąganie pewnego subiektywnego dobra. Przeciwko takiemu podejściu wystąpił Sokrates, pouczając, że każda cnota jest obiektywna, a więc taka sama dla wszystkich, bez względu na sytuację. Nawiązując do poprzedniego przykładu, starożytny filozof zapewne odpowiedziałby, że dobro polega na tym, aby skazać człowieka winnego, a prokurator powinien zaniechać działania, jeśli wie, że oskarżony winny nie jest.
Nietzsche znów podejdzie do zagadnienia w sposób nader oryginalny. Zdaniem filozofa powszechnie przyjmowane definicje dobra i zła są fałszywe. Opierają się na urojonych przesłankach (rzekomej woli bożej) i nie służą żadnej prawdzie, tylko uciskowi szarej masy, która bezmyślnie się na to godzi.
AntychrystKapłan sformułował surowo, pedantycznie co chce mieć, [...] „co jest wolą Bożą”... Odtąd wszystkie sprawy życia są tak ułożone, że kapłan jest wszędzie niezbędny, we wszystkich naturalnych zdarzeniach życiowych, przy urodzeniu, małżeństwie, chorobie, śmierci, nie mówiąc już o ofierze („wieczerzy”), zjawia się święty pasożyt, by je wynaturzyć: w języku jego „uświęcić”…
Wykładając swój immoralizm jako rodzaj etyki elitarnej, Nietzsche postulował, że to jednostka twórcza sama winna decydować, czym są poszczególne wartości, a zwłaszcza dwie naczelne: dobro i zło.
Tako rzecze ZaratustraCo jest złem a co dobrem, tego nikt jeszcze nie wie – wyjąwszy twórcę jedynie!
Ten ci zaś jest twórcą, kto człowieczy cel stwarza, ziemi zaś treść i przyszłość nadaje: on dopiero stwarza, że coś jest dobrem lub złem.
Dopiero w tym kontekście jasnym staje się popularnie cytowane stwierdzenie Nietzschego na temat tego, że twórca jest „poza dobrem i złem”. Chcąc tworzyć rzeczy wielkie i dokonać czynów pięknych, wybitny indywidualista nie może poddać się miałkiej moralności tłumu. Musi wręcz walczyć z każdą próbą podporządkowania się tym normom, posiadając przy tym beznadziejną wiedzę o tym, że wszystko, czego dokona, będzie potem wykorzystywane także przez ten motłoch, który nim pogardzał. Na tym bowiem polega działalność twórcy.
Tako rzecze ZaratustraZali poznałeś już, bracie mój, słowo „wzgarda”? Oraz męczarnię swojego poczucia słuszności, gdy zechcesz być sprawiedliwym dla tych, co tobą gardzą?
Zmuszasz wielu, aby, zbywszy dawnych o tobie mniemań, uczyli się na nowo sądzić ciebie: ciężko ci to policzą. Zbliżyłeś się do nich i minąłeś ich: tego ci nigdy nie wybaczą.
[…]
Niesprawiedliwość i brud miotają za samotnikiem: jednakże, bracie mój, jeśli gwiazdą chcesz być, musisz im mimo to świecić.
Etyka a ewolucja
Kolejnym pytaniem, niezwykle istotnym z perspektywy analizowania poszczególnych koncepcji etycznych, jest to, do jakiego celu mają nas one poprowadzić. Jak pamiętamy, celem greckich filozofów było osiągnięcie eudajmonii, czyli życia spokojnego, a więc szczęśliwego. Celem etyki Kanta było zainicjowanie państwa celów, a zatem stworzenia takich relacji społecznych, które gwarantowałyby wieczysty pokój, a swą konstrukcją przypominały racjonalnie funkcjonujące królestwo przyrody. Celem etyki chrześcijańskiej jest nie tyle życie bezgrzeszne, ile osiągnięcie dzięki niemu zbawienia, a więc życia wiecznego w niebie.
Nietzsche i pod tym względem wykazuje się oryginalnością, a przy tym daleko idącą konsekwencją. Jego elitarna koncepcja, pozostająca immoralizmem opartym na zasadach emotywizmuemotywizmu, w szerszym kontekście czasowym okazuje się połączona z zagadnieniem ewolucji, gdyż stanowi drogę do powstania koncepcji nadczłowieka. Nadczłowiek jest bowiem ewolucyjnym ideałem – pełną emanacją twórczej woli mocy, ucieleśnieniem zasady amor fati, a przy tym osobą, która samodzielnie dokonała przewartościowania wszystkich wartości i potrafiła je urzeczywistnić.
Tako rzecze ZaratustraJa was uczę nadczłowieka. Człowiek jest czemś, co pokonanem być powinno. Cóżeście uczynili, aby go pokonać?
Wszystkie istoty stworzyły coś ponad siebie; chcecież być odpływem tej wielkiej fali i raczej do zwierzęcia powrócić, niźli człowieka pokonać?
Czemże jest małpa dla człowieka? Pośmiewiskiem i wstydem bolesnym. Temże powinien być człowiek dla nadczłowieka: pośmiewiskiem i sromem bolesnym.
Przebyliście drogę od robaka do człowieka, i wiele jest w was jeszcze z robaka. Byliście niegdyś małpami i dziś jest jeszcze człowiek bardziej małpą, niźli jakakolwiek małpa.
Podkreślmy: nadczłowiek, jako ideał i ostateczne spełnienie nietzscheańskiego immoralizmu, jest ideałem nieosiągalnym. W myśl nietzscheańskiej koncepcji, kto osiąga swój ideał, ten podwójnie go przekracza. Po pierwsze, wykazuje w ten sposób, że to nie był żaden ideał, a po drugie, sam nie ma już do czego dążyć, zatem przestaje się rozwijać. Inna sprawa, że pełna realizacja zasad amor fati i woli mocy nie jest możliwa, dlatego nadczłowiek może być ideałem, który zdaje się jawić na horyzoncie – twórcze jednostki mogą przez wiele pokoleń do niego dążyć, aby nigdy go nie osiągnąć.
Słownik
(łac. umiłowanie losu) jedno z głównych pojęć nietzscheańskiej filozofii; umiłowanie losu polega na akceptacji własnego życia i tego, co nas spotyka, nie oznacza jednak bierności – człowiek afirmujący swój los bierze go w swoje ręce i stara się nim kierować według własnego zamysłu; zdaniem Nietzschego jest to oznaka samoakceptacji i chęci samorealizacji każdego zdrowego człowieka; przeciwieństwem amor fati jest wzgarda względem życia – religijna wiara w jakieś życie wieczne po śmierci, uciekanie na płaszczyznę religii czy ideologii
(łac. emotus – poruszony) pogląd moralny, w myśl którego pierwszą przyczyną ludzkich działań są emocje i namiętności; na ich podstawie człowiek tworzy normy moralne, którymi kieruje się w życiu
stanowisko filozoficzne, które podważa sensowność i przydatność wszelkich koncepcji etycznych, uznając je albo za niewystarczające (np. nieobejmujące wszystkich możliwych sytuacji praktycznych), albo nieuzasadnione (np. oparte na fałszywych przesłankach); w umiarkowanej formie immoralizm może prowadzić do tworzenia elitarnych koncepcji etycznych (dotyczących tylko niektórych ludzi lub sytuacji), a w skrajnej – do amoralizmu, a więc przekonania o nieistnieniu jakichkolwiek obowiązujących norm moralnych
główny postulat nietzscheańskiego immoralizmu wynikający z przekonania, że moralność naszej cywilizacji krępuje i tłamsi wybitne, kulturotwórcze jednostki, narzucając im powszechnie obowiązujące normy społeczne oraz sposób rozumienia dobra i zła; człowiek wybitny i twórczy sam powinien decydować, co jest dobrem, a co złem, stawiać sobie wyższe i ważniejsze cele niż te, które bezrozumna masa ludzka uważa za godne realizacji; aby być w pełni istotą kulturotwórczą, musi subiektywnie przewartościować wartości powszechnie uznawane
(niem. der Wille zur Macht – wola, by mieć moc) jedno z centralnych pojęć nietzscheańskiej filozofii; zdaniem Nietzschego każdy żywy organizm ma siłę życiową i wolę do swobodnego, dynamicznego samorozwoju, a więc pomnażania swojej mocy (życiowej i twórczej) i tę właściwość określa filozof mianem woli mocy; u swego początku wszystko, co żyje, ma jedynie pewne quantum mocy, które pomnaża wraz z czasem; każdy zdrowy organizm dąży do pomnażania mocy, gdyż jest to niezbędne dla jego przetrwania i rozwoju; zdrowy organizm, któremu tego się wzbrania, będzie instynktownie dążył do przezwyciężenia tego, co go ogranicza, natomiast organizm chory podda się ograniczeniu