Przeczytaj
Pokolenie BruLionu: „jubilaci w krótkich spodenkach”
Zaistnienie pokolenia „BruLionu” na literackiej mapie było związane przede wszystkim ze specyficzną sytuacją kultury polskiej w drugiej połowie lat 80. minionego wieku. Wszechobecnej ideologizacji podlegała nie tylko twórczość oficjalna, którą pogardliwie określano mianem socparnasizmusocparnasizmu, ale także przesycona tyrteizmemtyrteizmem literatura opozycyjna. Krytyk literacki Piotr BratkowskiPiotr Bratkowski uważa, że był to czas
Pokolenie Brulionu: jubilaci w krótkich spodenkachzdychającego totalitaryzmu i coraz bardziej zrytualizowanej opozycji.
W 1986 roku poeta i tłumacz Piotr Sommer zaprezentował polskim czytelnikom nieznane wcześniej w PRL wiersze tzw. szkoły nowojorskiej, którą współtworzył m.in. zmarły dwadzieścia lat wcześniej poeta Frank O’HaraFrank O’Hara. Poezję wielkich tematów zastępowała w jego utworach fascynacja ulotnymi doznaniami związanymi przede wszystkim z rytmem wielkomiejskiego życia, ironiczne spojrzenie na otaczającą człowieka rzeczywistość, ale także akceptacja życia we wszystkich jego codziennych odsłonach. Poezja ta zrobiła ogromne wrażenie głównie na odczuwających egzystencjalny niepokój młodych czytelnikach poszukujących alternatywy dla tego, co działo się wówczas w polskiej literaturze. Jak zauważa Władysław Kolasa:
Literatura i kontestacja (krótka historia Brulionu)[...] piętno na estetycznym i moralnym doświadczeniu pokolenia ówczesnych dwudziestolatków pozostawił dominujący powszechnie kult autorytetu; w konsekwencji tak po stronie kultury oficjalnej, jak i w drugim obiegudrugim obiegu ze zdwojoną siłą wystąpiło zjawisko „zawłaszczania prawdy” i formułowania zamkniętych sądów absolutnych. W ferworze politycznej walki i idącej tym tropem polaryzacji życia literackiego nastąpił niemal zupełny zanik ludycznejludycznej funkcji sztuki. A czarę goryczy przepełniała izolacja od kultury Zachodu i w ślad za tym brak reakcji na szersze zjawiska cywilizacyjne.
Drugim istotnym dla młodej generacji poetów wydarzeniem było powołanie do życia w 1986 roku pisma „BruLion”. Redakcja mieściła się w Krakowie, redaktorem naczelnym został 25‑letni, zafascynowany kulturą alternatywną Robert Tekieli.
W pierwszych numerach „BruLionu” utwory młodych literatów, takich jak Marcin Świetlicki, Manuela Gretkowska, Paweł Huelle czy Jacek Podsiadło, pojawiały się obok nazwisk starszych poetów kojarzonych z opozycyjnymi elitami kulturalnymi: m.in. Artura Międzyrzeckiego, Wiktora Woroszylskiego, Czesława Miłosza, Jana Józefa Szczepańskiego, Jarosława Marka Rymkiewicza. Szybko jednak okazało się, że koegzystencja „starych” i „młodych” nie będzie możliwa, a „BruLion” to nie kolejne typowe kulturalno‑literackie czasopismo podziemne, a raczej, jak pisze Piotr Bratkowski:
Pokolenie Brulionu: jubilaci w krótkich spodenkach[...] całościowy pomysł na kulturę. Forum dla tych, którzy nie czuli się dobrze ani w ramach oficjalnego dyskursu PRL‑owskiego, ani dyskursu solidarnościowej opozycji. Miejsce, gdzie niwelowano podział na kulturę wysoką i niską – teksty np. T. Love drukowane były na równi z wierszami uznanych poetów.
W każdym numerze czasopisma pojawiały się utwory kolejnych młodych, nieznanych dotąd poetów. Nie umieszczano nazwisk, jedynie fotografie przedstawiające fragment twarzy autora. Wielu obserwatorów ówczesnego życia literackiego porównywało ich ze skamandrytami, o których Miłosz pisał, że:
Traktat poetyckiNigdy nie było tak pięknej plejady.
Plejadę generacji „BruLionu”, poza Marcinem Świetlickim i Jackiem Podsiadło, tworzyli m.in.: Zbigniew Sajnóg, Miłosz Biedrzycki, Marcin Sendecki, Marcin Baran, Grzegorz Wróblewski, Krzysztof Koehler.
Poeci generacji „BruLionu” podjęli grę z mediami, popkulturą oraz wychowaną na niej publicznością. Mieli świadomość, że przemiany społeczne charakterystyczne dla początku lat 90. zmieniły sposób postrzegania poezji – przyznawanie tytułu „wielkiego poety” przestało być zarezerwowane dla krytyki akademickiej. Szybko dostrzegali także, że narodowi wieszcze zaangażowani w walkę o wolność to widma minionej epoki. Brulionowcy, wzorem skamandrytów wołających odważnie: „A wiosną niechaj wiosnę - nie Polskę zobaczę” (Jan Lechoń, Herostrates), zaczęli tworzyć poezję, podążając śladami Franka O’Hary. Literacki zaimek „my” zamienili szybko na wszechobecne w ich utworach „ja”.
Poeta starszej generacji Julian KornhauserJulian Kornhauser w opublikowanym w „Tygodniku Powszechnym” tekście Barbarzyńcy i wypełniacze, poświęconym brulionowcom pisał:
Barbarzyńcy i wypełniaczePrzypuszczono gwałtowny szturm na stare, humanistyczne treści, jakimi karmiła się sztuka. W zamian zaproponowano, no właśnie co? [...] w poezji egocentryczne wynurzenia na temat własnego nieprzystosowania.
Pokolenie „BruLionu” interesowały wszystkie odcienie otaczającej człowieka rzeczywistości: szarość murów kamienic, smutek ciemnych podwórek, witryny kiosków, kominy fabryk czy odchody gołębi na parapecie. Świetlicki pisał o porach kupowanych na kolację. Nie brakuje jednak w tych wierszach metafizycznej tęsknoty i świadomości przemijania. Świat jest tu wrogi, przytłaczający.
Słownik:
określenie oznaczające produkcję oraz społeczny obieg niecenzurowanych publikacji, materiałów ikonograficznych i audiowizualnych o charakterze społecznym, politycznym, literackim, historycznym itp., wydawanych w Polsce w latach 1976–1990
(łac. ego - ja, centrum - środek) traktowanie siebie jako ośrodka wszystkiego, nieliczenie się z innymi, przecenianie swojego znaczenia w świecie, skrajny egoizm
(łac. ludus – zabawa, gra) skłonność do bawienia się, rozpatrywana jako cecha człowieka bądź zjawisko kulturowe
pojęcie stworzone przez Krzysztofa Koehlera odnoszące się do wierszy polskich poetów w swojej twórczości nawiązujących do poezji Franka O’Hary. Ich wiersze skupiały się przede wszystkim na próbie oddania wyjątkowości doznań jednostki
poezja patriotyczna zagrzewająca do boju, sławiąca męstwo oraz odwagę