Przeczytaj
Kazimierz Przerwa‑Tetmajer
Kazimierz Przerwa‑Tetmajer (1865–1940) był jednym z najbardziej uznanych twórców Młodej Polski. Zajmował się pisaniem powieści, dramatów, a także krytyką literacką, jednak największą sławę przyniosła mu poezja. Datę wydania jego debiutanckiego tomu poetyckiego (1891) przyjmuje się umownie za początek okresu Młodej Polski. Postać poety obrosła legendą, głównie za sprawą drugiej serii poezji wydanej w 1894 roku, gdzie pojawiły się takie utwory, jak Koniec wieku XIX, Hymn do Nirwany, Evviva l’arte! czy Lubię, kiedy kobieta... Artysta prowokował odwagą i szczerością wyznań, ale jednocześnie posługiwał się niezwykle wysublimowanym, kunsztownym stylem.
Kult sztuki
Pod koniec XIX wieku, w wyniku szybkiego rozwoju przemysłu, rewolucyjnych odkryć naukowych i przewrotów filozoficznych tradycyjna wizja świata musiała zostać zweryfikowana. Możliwość kontaktu z Absolutem stanęła pod znakiem zapytania, dlatego wielu ludzi, w tym artystów, zaczęło poszukiwać alternatywnych dróg do spotkania z Bogiem, szukając prawdy między innymi w wierzeniach Wschodu. Część twórców przełomu wieków wręcz porzuciła religię na rzecz kultu sztuki.
Wspomnianą tendencję można było zauważyć w środowisku poetów francuskich, szczególnie wśród symbolistów. Charles Baudelaire (1821–1867) czy Stéphane Mallarmé (1842–1898) wywyższali sztukę ponad wszelkie inne wartości, widząc w niej sposób na przezwyciężenie dekadencjidekadencji. W ich pojęciu artysta stawał się kapłanem odkrywającym nieznane nikomu rejony, przynoszącym oświecenie dla tych, którzy chcą go doświadczyć. Był często wyszydzany przez swoich współczesnych – tak jak prorocy biblijni. Podobną wizję powołania twórcy przedstawił Kazimierz Przerwa‑Tetmajer w wierszu Artyści, opublikowanym w pierwszej serii jego poezji:
ArtyściWpatrzeni w nasz ideał święty,
dopóki serce tętni w nas,
płyniemy doń przez fal odmęty,
gdzie często zgubny sterczy głaz.Wkoło nas tłumy pełne szału
walczą wśród konwulsyjnych drgnień:
my, dążąc wciąż do ideału,
niepomni siebie patrzym weń.Mijają lata: już ramiona
nie mogą wiosłem fali pruć;
na pierś się chyli skroń zmęczona,
opuścić trzeba wierną łódź.Wielbiono nas, gdyśmy zuchwale
na głąb się nie wahali iść,
i z brzegów na spienione fale
laurowy nam rzucono liść.Mijają lata, skroń się chyli,
zbliża się kresu smutny dzień:
ci, co dopiero nas wieńczyli,
zepchną nas w niepamięci cień.
W utworze Tetmajera artyści są awangardą społeczeństwa – udają się tam, dokąd nikt inny nie ma odwagi pójść. Płyną przez fal odmęty, / gdzie często zgubny sterczy głaz
, myśląc nie o żeglarskich podróżach po niespokojnych morzach, lecz o wędrówce w głąb duszy. Stąpanie po niepewnym gruncie jest wyczerpujące, dlatego z czasem opuszczają „wierną łódź” i tracą wielbicieli, którzy wcześniej wręczali im laury.
Pariasi i filistrzy
O trudach losu artysty Tetmajer pisał też w wierszu Evviva l’arte!, który znalazł się w jego słynnej drugiej serii poezji z 1894 roku. Poeta opisał w nim świat z perspektywy idealisty, dla którego jedyną i najwyższą wartością jest sztuka. Dla niej rezygnuje z bogactwa, a nawet z podstawowych środków do życia; drwi z tłumu, który myśli tylko o materialnych korzyściach. Odwraca się od świata, by wykrzyknąć: „Niech żyje sztuka!”:
Evviva l’arte!Evviva l’arte! Człowiek zginąć musi –
cóż, kto pieniędzy nie ma, jest pariasempariasem,
nędza porywa za gardło i dusi –
zginąć, to zginąć jak pies, a tymczasem,
choć życie nasze splunięcia niewarte:
evviva l’arte!Evviva l’arte! Niechaj pasie brzuchy
nędzny filistrów naród! My, artyści,
my, którym często na chleb braknie suchy,
my, do jesiennych tak podobni liści,
i tak wykrzykniem: gdy wszystko nic warte,
evviva l’arte!Evviva l’arte! Duma naszym bogiem,
sława nam słońcem, nam, królom bez ziemi,
możemy z głodu skonać gdzieś pod progiem,
ale jak orły z skrzydły złamanemi –
więc naprzód! Cóż jest prócz sławy co warte?
evviva l’arte!Evviva l’arte! W piersiach naszych płoną
ognie przez Boga samego włożone:
więc patrzym na tłum z głową podniesioną,
laurów za złotą nie damy koronę,
i chociaż życie nasze nic niewarte:
evviva l’arte!
Młodopolska elita artystyczna przeciwstawiała swój styl życia mieszczańskiej moralności, której typowym reprezentantem był tak zwany filisterfilister. W Evviva l’arte! Tetmajer tak opisuje ten typ człowieka: Niechaj pasie brzuchy / nędzny filistrów naród!
. Piętnowani przez arystokrację ducha filistrzy byli ludźmi o niskich aspiracjach, których główny cel stanowiło zapewnienie sobie dostatniego, bezpiecznego bytu. Nie zależało im na kulturze ani na żadnej innej wyższej wartości – świat kończył się dla nich na progu własnego domu bądź zakładu pracy. Na przekór wąskim horyzontom mieszczaństwa, modernistyczni artyści wyrażali pogardę dla pieniądza, porównując się z pariasami – najniższą grupą społeczną w Indiach, pozbawioną wszelkich praw i żyjącą w skrajnej nędzy.
Podmiot liryczny Evviva l’arte! wywyższa sławę ponad pieniądze. Nie chodzi jednak o popularność wśród czytelników – Tetmajer odwołuje się do tradycji starożytnej Grecji i Rzymu wieńczącej wybitnych poetów laurem poetyckimlaurem poetyckim. Dla nagrodzonego wyróżnienie to oznaczało wieczną pamięć, uznanie i wywyższenie ponad zwykłych śmiertelników.
Nonkonformizm
Tetmajer nigdy nie ugiął się pod presją konformizmukonformizmu, zawsze podążał własną ścieżką – zarówno w sensie intelektualnym, jak i fizycznym (na górskie wyprawy najchętniej wyruszał sam). Mimo że stał się twórcą powszechnie znanym, zwłaszcza w latach 90. XIX wieku, po publikacji drugiej serii poezji, nigdy nie zrezygnował ze swojego indywidualizmu. Nie chciał też dostosowywać się do nowych prądów – pozostał wierny poetyce wypracowanej w czasach swojej świetności. Podążanie za modami i aktywne uczestnictwo w życiu artystycznym uniemożliwiła mu także rozwijająca się mania prześladowcza. W jednym ze swoich późniejszych wierszy odciął się od środowiska, do którego niegdyś należał:
Był czasBył czas, żeśmy się rozumieli,
ten czas przeminął i nie wróci,
a dziś mnie z wami wszystko dzieli,
nic wy mnie dziś nie obchodzicie,
nic wasze nie obchodzi życie,
to jedno boli, żeście skuci.Pieśń moja stała się dziś pieśnią
wyłącznie tylko moją własną;
nie dbam, czy gdzie się ucieleśnią
tak czy inaczej w czyjem młodem
sercu te słowa, które w wodęm
rzucał – niech płyną lub zagasną.Jesteśmy obcy. Macie wróżów,
macie serc waszych wykładaczy,
macie dusz waszych czujnych stróżów,
kapłanów waszych świętych chramów,
dzierżących szale prawd i kłamów,
poetów dążeń i rozpaczy.Jam od wszystkiego uciekł tego,
żyjcie, jak chcecie – – czym jesteście?
Macież liść drzewa zielonego,
macież woń kwiatu, szum potoku,
jesteścież jak wschód słońca oku,
jak modrzewiowych gęstw powieście?Jesteścież jak legenda złota
kuta we wnętrzu skał ogromnych?
Albo jak zbroja, co grzechota,
albo miecz, co przy boku chrzęści,
albo stalowej łoskot pięści
pragnącej gwarów wiekopomnych?Jam własnej tylko myśli mojej
poetą – gdzie mnie wicher rzuci,
tam harfy mojej struny stroi,
szumi mnie tylko pieśń pojęta,
pieśń, której niczym świat nie pęta – –
to jedno boli, żeście skuci.
Tetmajer zauważa w wierszu negatywne tendencje panujące wśród młodego pokolenia twórców i czytelników. Wyrzuca im ślepe zaufanie do nowych autorytetów, uleganie demagogii. Według poety „kapłani sztuki” nie dorastają do zadania bycia „wróżami”, „wykładaczami serc” i „czujnymi stróżami dusz”. Zadaje retoryczne pytanie: czym jesteście?
. Jednocześnie deklaruje zerwanie ze środowiskiem i własną rolą przewodnika. Ze smutkiem wspomina chwile, kiedy to on wskazywał drogę innym. Do tych czasów nie ma już powrotu.
Podmiot liryczny podkreśla swoją niezawisłość: Jam własnej tylko myśli mojej / poetą
. Deklaruje, że jego postępowaniem kieruje tylko „wicher”, który można rozumieć ewangelicznie, jako wiatr, który wieje tam, gdzie chce, i szum jego usłyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha
(J 3, 8). Był czas jest zatem kolejnym Tetmajerowskim wyznaniem duchowej odrębności. Według wizji poety artysta nie podlega ani publiczności, ani warunkom finansowym, ani starości, ani innym twórcom. Na zawsze pozostaje suwerenny, oddany jedynie sztuce.
Słownik
(fr. décadence – chylenie się ku upadkowi, łac. decadentia – schyłek) postawa, która ukształtowała się pod koniec XIX wieku, charakteryzująca się pesymistycznym podejściem do rzeczywistości, przekonaniem o zmierzchu kultury i poszukiwaniem sposobów na zapełnienie odczuwanej pustki. Duży wpływ na rozwój dekadentyzmu miały powieść Jorisa‑Karla Huysmansa Na wspak oraz filozofia Arthura Schopenhauera
funkcjonujące w Młodej Polsce negatywne określenie ludzi o wąskich horyzontach, najczęściej mieszczan zajmujących się handlem, dla których jedyną wartością był pieniądz
(łac. conformo – nadaję kształt) – postawa polegająca na podporządkowaniu się wpływowi środowiska pod względem wyznawania wartości, poglądów oraz postępowania
w Indiach nazwa określająca osoby o najniższym statusie społecznym, pochodzące z najbiedniejszych kast lub nienależące do żadnej z nich
(łac. non – nie; conformo – nadaję kształt) – postawa polegająca na życiu według własnych przekonań nabytych na drodze refleksji; krytyczna ocena panujących w społeczeństwie norm i zasad postępowania
laurowy wieniec wręczany wybitnym poetom w czasach starożytnej Grecji i Rzymu; do zwyczaju wręczania nagrody powrócono w renesansie
starożytne pismo stosowane przez ludy germańskie, pojawiające się także w rytualnych obrzędach magicznych